Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2010
Dystans całkowity: | 35.08 km (w terenie 32.00 km; 91.22%) |
Czas w ruchu: | 02:21 |
Średnia prędkość: | 14.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.56 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 17.54 km i 1h 10m |
Więcej statystyk |
Spływ Rio Grande
Czwartek, 18 lutego 2010 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 16.63 | Km teren: | 14.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 12.47 |
Pr. maks.: | 44.56 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zupełnie się tego nie spodziewałem. Podczas wczorajszej przejażdżki oglądałem drogi którymi dzisiaj miałem jeździć. W większości były we wspaniałym stanie. Przejechane trantorem, zmrożone, lekko przyprószone śniegiem. Warunki wprost idealne do sunięcia wśród zasp, przez pola i lasy. Dzisiaj miało być przejechane ze 30km.
Przejechałem się tylko dookoła zalewu. Jednak miałem poważne wątpliwości czy aby na pewno jadę dookoła a nie środkiem. Temperatura znacznie powyżej zera sprawiła, że zrobiło się dzisiaj niesamowicie mokro. Właściwie to nawet drogami można było pływać kajakiem zamiast rowerem. Przez Polanowice płynęła wspaniała rzeka. Koleini z minuty na minutę wzbierały. Tworzyły się piękne fale. To był jednak dopiero początek. O ile woda jest stosunkowo nieprzyjemna, ale dało się jechać, nawet jeżeli trzeba było koleiną. Natomiast drogi polne wokół zalewu. Powiem tam, to one zasponsorowały dzisiejszą średnią prędkość. Ledwo dało się ujechać. Było mniej więcej tak lekko jak w głębokim i bardzo sypkim piasku. Cały byłem mokry po paruset metrach. Od potu oczywiście.
Jutro przerwa, ciuchy się piorą. W sobote już nie ma ferii... Oby kolejna przejażdżka była jak najszybciej i jak najszybsza, bo tegoroczna średnia wygląda gorzej jak źle ;-)
Przejechałem się tylko dookoła zalewu. Jednak miałem poważne wątpliwości czy aby na pewno jadę dookoła a nie środkiem. Temperatura znacznie powyżej zera sprawiła, że zrobiło się dzisiaj niesamowicie mokro. Właściwie to nawet drogami można było pływać kajakiem zamiast rowerem. Przez Polanowice płynęła wspaniała rzeka. Koleini z minuty na minutę wzbierały. Tworzyły się piękne fale. To był jednak dopiero początek. O ile woda jest stosunkowo nieprzyjemna, ale dało się jechać, nawet jeżeli trzeba było koleiną. Natomiast drogi polne wokół zalewu. Powiem tam, to one zasponsorowały dzisiejszą średnią prędkość. Ledwo dało się ujechać. Było mniej więcej tak lekko jak w głębokim i bardzo sypkim piasku. Cały byłem mokry po paruset metrach. Od potu oczywiście.
Jutro przerwa, ciuchy się piorą. W sobote już nie ma ferii... Oby kolejna przejażdżka była jak najszybciej i jak najszybsza, bo tegoroczna średnia wygląda gorzej jak źle ;-)
Wreszcie ferie
Środa, 17 lutego 2010 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 18.45 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:01 | km/h: | 18.15 |
Pr. maks.: | 28.00 | Temperatura: | -1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Witam po niesamowicie długiej przerwie. Parę wpisów wcześniejszych powinienem dodać, może jakieś dodam, ale ich sumaryczny przebieg nie wart jest wspominania. Główną przyczyną mojej przydługawej absensji był kapeć, przedłużający się ekstremalnie ciężki semestr, no i ciepła klucha się ze mnie zrobiła. Wstyd się przyznać, ale nawet tramwajem zacząłem jeździć w tę wspaniałą zimę jaka nas nawiedziła.
Tyle wstępu musi wystarczyć.
Co do dzisiejszego wyjazdu. Jadąc do domu na przykrótkie ferie (całe 3 dni w domu) złapałem katar, zapewne winne jest pkp. Pkp zawsze jest winne, szczególnie że opóźnienie było. No a jak najlepiej udrożnić drogi oddechowe? Tak, postanowiłem powalczyć z przeziębieniem poprzez jazdę na rowerze. Orzeł 7 aż błagał o pokręcenie przez chwile łańcuchem. Drogi w okolicy niestety w większości posolone. Temperatura w okolicach zera. Tym sposobem wyeliminowałem znaczną część możliwości przejażdżki, szkoda mi napędu który jeszcze jest w dobrym stanie, bo 2009 był jaki był słabiutki. Pojechałem po najmniejszej linii oporu, do Zbycha i spowrotem, sprawdzając po drodze pare opcji na jutrzejszą przejażdżkę.
Tutaj fotki wkleje jak będe miał lepszego neta... i oczywiście jak nie zapomne. Drogi były całe białe. Ogólnie jedzie się bardzo dobrze aż do momentu jak nie napotka się kolein. Koleiny są zue. Lodowe koleiny z ultra wysokimi ścianami są bardzo złe.
Co mi się dzisiaj najbardziej podobało. Ogrom dziczyzny który podstawiał się pod obiektyw. Gdybym miał lepszy refleks i mniej opatulony aparat (owinąłem go w co tylko się dało, żeby nie ucierpiał przy moim upadku). Szkoda że słonko dzisiaj nie poświeciło, bo bym coś pokombinował pewnie ze światłocieniem, a tak to nic mi się ciekawego nie udało uchwycić na fotkach.
Tyle wstępu musi wystarczyć.
Co do dzisiejszego wyjazdu. Jadąc do domu na przykrótkie ferie (całe 3 dni w domu) złapałem katar, zapewne winne jest pkp. Pkp zawsze jest winne, szczególnie że opóźnienie było. No a jak najlepiej udrożnić drogi oddechowe? Tak, postanowiłem powalczyć z przeziębieniem poprzez jazdę na rowerze. Orzeł 7 aż błagał o pokręcenie przez chwile łańcuchem. Drogi w okolicy niestety w większości posolone. Temperatura w okolicach zera. Tym sposobem wyeliminowałem znaczną część możliwości przejażdżki, szkoda mi napędu który jeszcze jest w dobrym stanie, bo 2009 był jaki był słabiutki. Pojechałem po najmniejszej linii oporu, do Zbycha i spowrotem, sprawdzając po drodze pare opcji na jutrzejszą przejażdżkę.
Tutaj fotki wkleje jak będe miał lepszego neta... i oczywiście jak nie zapomne. Drogi były całe białe. Ogólnie jedzie się bardzo dobrze aż do momentu jak nie napotka się kolein. Koleiny są zue. Lodowe koleiny z ultra wysokimi ścianami są bardzo złe.
Co mi się dzisiaj najbardziej podobało. Ogrom dziczyzny który podstawiał się pod obiektyw. Gdybym miał lepszy refleks i mniej opatulony aparat (owinąłem go w co tylko się dało, żeby nie ucierpiał przy moim upadku). Szkoda że słonko dzisiaj nie poświeciło, bo bym coś pokombinował pewnie ze światłocieniem, a tak to nic mi się ciekawego nie udało uchwycić na fotkach.