Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2007
Dystans całkowity: | 262.00 km (w terenie 34.00 km; 12.98%) |
Czas w ruchu: | 11:55 |
Średnia prędkość: | 21.99 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 32.75 km i 1h 29m |
Więcej statystyk |
Nocny Rower
Wtorek, 30 października 2007 Kategoria bike: flavia, baza: Wrocław, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 15.00 | Km teren: | 14.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pierwszy raz nocny rower po wrocławiu w moim wykonaniu.
Wyjechałem z Wittiga o 22:50, było już ciemno, a właściwie, niecałkiemdziennie. Jasna noc w dodatku oświetlona światłami miasta. Ruszyłem stałym kursem, przez park na groble. Potem cały czas trzymałem się już grobli. Objechałem w ten sposób stałą trase wokół wyspy po raz pierwszy w tym roku akademickim i po raz pierwszy po ciemku. Lampka bardziej przeszkadza niz pomaga w takich warunkach, ale chciałem też być widoczny, a nie tylko widzieć. W sumie niepotrzebnie, tylko 2óch pieszych po drodze minąłem, a przez zapalne światło nie zauważyłem wielgachnego drąga leżącego w poprzeg ścieżki, która momentami była ledwo widoczna pod zwałami liści.
Do nastepnego. Pozdrower.
Wyjechałem z Wittiga o 22:50, było już ciemno, a właściwie, niecałkiemdziennie. Jasna noc w dodatku oświetlona światłami miasta. Ruszyłem stałym kursem, przez park na groble. Potem cały czas trzymałem się już grobli. Objechałem w ten sposób stałą trase wokół wyspy po raz pierwszy w tym roku akademickim i po raz pierwszy po ciemku. Lampka bardziej przeszkadza niz pomaga w takich warunkach, ale chciałem też być widoczny, a nie tylko widzieć. W sumie niepotrzebnie, tylko 2óch pieszych po drodze minąłem, a przez zapalne światło nie zauważyłem wielgachnego drąga leżącego w poprzeg ścieżki, która momentami była ledwo widoczna pod zwałami liści.
Do nastepnego. Pozdrower.
Powrót z gór (WF)
Niedziela, 28 października 2007 Kategoria cel: turistas, bike: flavia, dist: less than 50
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 25.16 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj powrót do Wrocławie. Niestety jakoś nikt nie zdecydował się zaryzykować i jechać gdzieś na jakąś odległa stacje pkp, skąd niewiadomo kiedy jechałby następny pociąg. Także z dzisiaj niewiele mam do opowiedzenia.
Prosto, najkrótszą chyba drogą z Lasówki zjechaliśmy (dosłownie zjechaliśmy, bo cały czas było z górki) do Bystrzycy Kłodzkiej na stację pkp. Ze wzędu na godzinne oczekiwanie na pociąg, pojeździlismy troche po mieście w poszukiwaniu czynnego sklepu. Jedną cudowną uliczke zapamietam na zawsze, bo po poierwsze doprowadziła nas do sklepu, po drugie wyglądała wspaniale, po trzecie była brukowana, śliska i miała nachylenie w okolicach 15-17%. Oczywiście i zjazd i podjazd pod nią zaliczyłem :D.
We Wrocławiu jeszcze dojazd z Głownego na karcher na stacji benzynowej na Armii Krajowej i na Wittiga. Wycieczka wspaniała, szkoda tylko że mało turystyczna i 2 dzień duzo za mało jazdy.
Prosto, najkrótszą chyba drogą z Lasówki zjechaliśmy (dosłownie zjechaliśmy, bo cały czas było z górki) do Bystrzycy Kłodzkiej na stację pkp. Ze wzędu na godzinne oczekiwanie na pociąg, pojeździlismy troche po mieście w poszukiwaniu czynnego sklepu. Jedną cudowną uliczke zapamietam na zawsze, bo po poierwsze doprowadziła nas do sklepu, po drugie wyglądała wspaniale, po trzecie była brukowana, śliska i miała nachylenie w okolicach 15-17%. Oczywiście i zjazd i podjazd pod nią zaliczyłem :D.
We Wrocławiu jeszcze dojazd z Głownego na karcher na stacji benzynowej na Armii Krajowej i na Wittiga. Wycieczka wspaniała, szkoda tylko że mało turystyczna i 2 dzień duzo za mało jazdy.
Góry pierwszy raz ever - WF
Sobota, 27 października 2007 Kategoria cel: turistas, bike: flavia, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 22.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mój pierwszy wyjazd w góry.
Przedostatnie zajęcia z wf w ty semestrze, 2 dniowy wyjazd do Kotliny Kłodzkiej.
Pociągiem z Głownego we Wrocławiu o 6:48 do Doaszkowa. Po drodze niewiele górek, ale jak juz jakieś się pojawiały to zacne i szczytne i nie do podjechania. Po prawie 3 godzinach dojechaliśmy do celu. Nie bardzo było widać że jesteśmy w górach, jednak już najbliższe okolice Domaszkowa okazały się całkiem górzyste. Pytajac się miejscowych o kierunek ruszylismy w stronę Dlugopola górnego a nastepnie Rózanki, by ostatecznie, po masakrycznym dla coniektórych podjeździe (tylko ja i Marcin nie zsiedliśmy z rowerów) który za każdym kolejnym zakrętem wspinał sie stromiej zamiast odbic w dół zaczęła się spokojna w miarę jazda. Na podjeździe przejechaliśmy przez Gniewoszów (według niektórych liczników cały podjazd od Domaszkowa miał ponad 300m przewyższenia). Nastepnie przez Poniatów i Spalona dojechaliśmy do Mostowic. Warto dodać, że tutaj był wyśmienity unijny asfalt. Także kolejne zjazdy i podjazdy pokonywaliśmy na prawdę szybko. Do schroniska w Lasówce dotarliśmy ponad godzinę prędzej niz reszta grupy. Posiedzieliśmy, wyschli odrobinkę, zatankowali cieplutkiej herbatki. I chwilę po tym gdy dotarła reszta ruszyliśmy w dalszą drogę. Objechaliśmy przez podwórko reperowany most i szybciuchno, z górki na pazurki pognaliśmy do Duszników Zdrój, gdzie zjedliśmy sobie półobiadek i spowrotem tą samą drogą... czyli cały czas pod góre i pod sam koniec 12% podjazd. Lajtowy w sumie był. Ale w górach i w tej temperaturze to cięzko było te 15km/h utrzymać... No i zaraz po 12% poczekaliśmy chwilkę żeby się cała 3 zebrała i na Zieleniec uderzyliśmy. Oznaczało to dalszą wspinaczkę pod górę. Na oko powiedziałbym że z 6-7% mogło być. W Zieleńcu stanelismy chwilkę pod mapą i zjechaliśmy spowrotem do schroniska. Ze względu na mokrą (strasznie) i pokrytą liśćmi nawierzchnię żaden spektakularny rekord nie padł. Pewnie nawet 60 nie pękło, choc na prawdę było gdzie poszaleć.
Ogólnie mimo mgły, mokrej drogi, mrzawek i lekkiego deszczyku można powiedzieć że było genialnie. 12% zapamiętam, choć podjazd z Doaszkowa do Gniewoszowa był znacznie bardziej wymagajacy, szczególnie psychicznie. Każdy zakręt budził nadzieję - o będzie przełamanie - i nic, a jak było to na jeszcze wiekszy kąt ;). Także dla takiego człowieka z nizin wspaniała lekcja.
Przedostatnie zajęcia z wf w ty semestrze, 2 dniowy wyjazd do Kotliny Kłodzkiej.
Pociągiem z Głownego we Wrocławiu o 6:48 do Doaszkowa. Po drodze niewiele górek, ale jak juz jakieś się pojawiały to zacne i szczytne i nie do podjechania. Po prawie 3 godzinach dojechaliśmy do celu. Nie bardzo było widać że jesteśmy w górach, jednak już najbliższe okolice Domaszkowa okazały się całkiem górzyste. Pytajac się miejscowych o kierunek ruszylismy w stronę Dlugopola górnego a nastepnie Rózanki, by ostatecznie, po masakrycznym dla coniektórych podjeździe (tylko ja i Marcin nie zsiedliśmy z rowerów) który za każdym kolejnym zakrętem wspinał sie stromiej zamiast odbic w dół zaczęła się spokojna w miarę jazda. Na podjeździe przejechaliśmy przez Gniewoszów (według niektórych liczników cały podjazd od Domaszkowa miał ponad 300m przewyższenia). Nastepnie przez Poniatów i Spalona dojechaliśmy do Mostowic. Warto dodać, że tutaj był wyśmienity unijny asfalt. Także kolejne zjazdy i podjazdy pokonywaliśmy na prawdę szybko. Do schroniska w Lasówce dotarliśmy ponad godzinę prędzej niz reszta grupy. Posiedzieliśmy, wyschli odrobinkę, zatankowali cieplutkiej herbatki. I chwilę po tym gdy dotarła reszta ruszyliśmy w dalszą drogę. Objechaliśmy przez podwórko reperowany most i szybciuchno, z górki na pazurki pognaliśmy do Duszników Zdrój, gdzie zjedliśmy sobie półobiadek i spowrotem tą samą drogą... czyli cały czas pod góre i pod sam koniec 12% podjazd. Lajtowy w sumie był. Ale w górach i w tej temperaturze to cięzko było te 15km/h utrzymać... No i zaraz po 12% poczekaliśmy chwilkę żeby się cała 3 zebrała i na Zieleniec uderzyliśmy. Oznaczało to dalszą wspinaczkę pod górę. Na oko powiedziałbym że z 6-7% mogło być. W Zieleńcu stanelismy chwilkę pod mapą i zjechaliśmy spowrotem do schroniska. Ze względu na mokrą (strasznie) i pokrytą liśćmi nawierzchnię żaden spektakularny rekord nie padł. Pewnie nawet 60 nie pękło, choc na prawdę było gdzie poszaleć.
Ogólnie mimo mgły, mokrej drogi, mrzawek i lekkiego deszczyku można powiedzieć że było genialnie. 12% zapamiętam, choć podjazd z Doaszkowa do Gniewoszowa był znacznie bardziej wymagajacy, szczególnie psychicznie. Każdy zakręt budził nadzieję - o będzie przełamanie - i nic, a jak było to na jeszcze wiekszy kąt ;). Także dla takiego człowieka z nizin wspaniała lekcja.
po miescie
Poniedziałek, 22 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: less than 50
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 18.55 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
po miescie, nic specjalnego
po mieście
Poniedziałek, 8 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: less than 50
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 14.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
po mieście... troche na zakupy a troche z nudów...
Kolejny wf
Niedziela, 7 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: | 55.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 24.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny wf...
Od SWFiS po grobli, do jazu opatowickiego i przejazd przez niego. Wreszcie zobaczyłem słynny małpi gaj. Uderzyliśmy na Trestno. Jechaliśmy zółtym pieszym i niebieskim rowerowym szlakiem. Polnymi drogami, przy jeziorze panieńskim. Połowa trasy wypadła niedaleko mostu kolejowego przez który przejechaliśmy rowerami. Dalej już asfaltem. Ucieczka 4, a poczasie 3 osobowa, szkoda tylko ze chłopaki mieli opony po 2 cale bo nie utrzymali tempa... i tak było super, szczególnie most mi sie podobał kolejowy, brakujące deski rządzą!!
Od SWFiS po grobli, do jazu opatowickiego i przejazd przez niego. Wreszcie zobaczyłem słynny małpi gaj. Uderzyliśmy na Trestno. Jechaliśmy zółtym pieszym i niebieskim rowerowym szlakiem. Polnymi drogami, przy jeziorze panieńskim. Połowa trasy wypadła niedaleko mostu kolejowego przez który przejechaliśmy rowerami. Dalej już asfaltem. Ucieczka 4, a poczasie 3 osobowa, szkoda tylko ze chłopaki mieli opony po 2 cale bo nie utrzymali tempa... i tak było super, szczególnie most mi sie podobał kolejowy, brakujące deski rządzą!!
WF
Sobota, 6 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: | 55.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 21.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
No i stało się... Zapisałem się w ramach zajęć sportowych na turystyke rowerową. Treaz wiem że na prawde warto, bo można poznać okolice Wrocławia i ludzi którzy już dłużej po nim jeżdżą.
Trasy za bardzo odtworzyc nie potrafię, bo wszystko było dla mnie nowe (niemal wszystko), mniej więcej tak:
Zbiórka pod SWFiS Chełmońskiego16 o 10:00 ruszamy po grobli w strone jazu opatowickiego i dalej. Skręcamy z wałów ty pokrytym kostką mostem na który nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy żeby wjechać (jak ja nielubie kostki...).Zaraz za skręcamy w prawo i trzymamy się tej ścieżki, która dalej skręca w lewo. Wałem lub pod nim dojeżdżamy do mostu. Kierujemy się znanym mi fragmentem Wrocławia na ulicę Wilczycką, podobnie jak jeżdżę do domu. Jednak nie skręcamy na most w Wilczycach. Jedziemy prosto, przez kolejne wioski kierujemy sie prosto na Długołęke, a z tamtąd na Szczodre. Wracamy prawdopodobnie najkrótszą drogą powrotną, rozstajemy się pod koroną.
Mimo że nie wiem gdzie byłem w sensie nazw geograficznych, to trasę bym odtworzył (prawdopodobnie ;) ), w każdym razie przyjemnie się razem jechało.
Aha! Przez to że dzień prędzej jak jechałem do biedronki to straciłem licznik (badyl wkręcił mi się w koło i wyrwał kabel z czujki) to dystans podaje na oko... Czas jazdy w sumie też.
Trasy za bardzo odtworzyc nie potrafię, bo wszystko było dla mnie nowe (niemal wszystko), mniej więcej tak:
Zbiórka pod SWFiS Chełmońskiego16 o 10:00 ruszamy po grobli w strone jazu opatowickiego i dalej. Skręcamy z wałów ty pokrytym kostką mostem na który nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy żeby wjechać (jak ja nielubie kostki...).Zaraz za skręcamy w prawo i trzymamy się tej ścieżki, która dalej skręca w lewo. Wałem lub pod nim dojeżdżamy do mostu. Kierujemy się znanym mi fragmentem Wrocławia na ulicę Wilczycką, podobnie jak jeżdżę do domu. Jednak nie skręcamy na most w Wilczycach. Jedziemy prosto, przez kolejne wioski kierujemy sie prosto na Długołęke, a z tamtąd na Szczodre. Wracamy prawdopodobnie najkrótszą drogą powrotną, rozstajemy się pod koroną.
Mimo że nie wiem gdzie byłem w sensie nazw geograficznych, to trasę bym odtworzył (prawdopodobnie ;) ), w każdym razie przyjemnie się razem jechało.
Aha! Przez to że dzień prędzej jak jechałem do biedronki to straciłem licznik (badyl wkręcił mi się w koło i wyrwał kabel z czujki) to dystans podaje na oko... Czas jazdy w sumie też.
Coś
Poniedziałek, 1 października 2007 Kategoria bike: flavia, dist: less than 50
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 22.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Szczerze to za bardzo nie pamiętam co ja wtedy nakręciłem. Uzupełniam wpisy na podstawie papierowego dziennika treningowego a tam nie zapisuje szczegółow jak trasa, bo mi sie nie chce.