Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 757.51 km (w terenie 64.00 km; 8.45%) |
Czas w ruchu: | 29:25 |
Średnia prędkość: | 25.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1487 m |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 24.44 km i 0h 58m |
Więcej statystyk |
praca
Środa, 31 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Wtorek, 30 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 29 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 20.69 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Brzeg Dolny
Sobota, 27 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: kuota, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: foto, opis: nie sam
Km: | 96.61 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 27.73 |
Pr. maks.: | 49.10 | Temperatura: | 29.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: kuota | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z rana pojechałem kupić licznik, potem miałem kilka spraw do załatwienia i zrobił się wieczór - mimo to postanowiłem się gdzieś przewieźć, wybór padł na Brzeg Dolny.
Problemem okazało się dla mnie opuszczenie miasta - przez dążenie do zbytniego skrócenia tej części trasy - znacząco ją przedłużyłem gubiąc się w mieście i trafiając na drogi, po których na szosie nie dało się jechać z powodu okropnego stanu nawierzchni.
Jak tylko udało się opuścić miasto to średnia zaczęła magicznie rosnąć, z poziomu ~25km/h po 20km (tak, praktycznie tyle zajęło mi opuszczenie granic Wrocławia!) bardzo szybko zrobiło się 30km/h. Przelotowa przez spory czas była ~38km/h.
Gdzieś w okolicach Brzegu Dolnego sił już mi zaczynało brakować i przelotowa spadła w okolice 35km/h, ale średnia była już wówczas 33km/h :)
W samym Brzegu Dolnym na przeprawie spotykam grupkę rowerzystów z Wrocławia, którzy także chcieli się przeprawić. Niestety prom już dziś (bądź w ogóle?) nie kursuje. Jest człowieczek, który może za 30 minut przewieźć na drugi brzeg łódką. No ale zaraz, łódka jedna, malutka a ludzi chętnych dostać się na drugi brzeg jest piątka... postanawiamy wspólnie przeprawić się przez most kolejowy.
Mimo deklaracji o znajomości trasy złożonej przez przewodnika ekipy do której się przyłączyłem nie możemy trafić na most. Odjeżdżam więc od grupy obadać sytuację i już po chwili dostaję wszelkie niezbędne informacje od miejscowego. Cofam się po resztę i jedziemy dalej.
No właśnie - jak się okazuje aby dotrzeć do mostu kolejowego trzeba zaliczyć teren. Na mtbie nigdy na tę drogę nie trafiłem, bo zawsze udawało mi się promem przeprawić - i jak na złość szosą musiałem trafić ;-)
Most przypomina ten, który pokonać można po drugiej strony od Wrocławia, tyle, że część dla pieszych/rowerzystów wygląda zdecydowanie pewniej - nie ma strachu aby się przeprawić, bo nie brakuje desek a i barierka nie sprawia wrażenia jakby to ją trzeba było trzymać by nie spadła.
Zresztą proszę ocenić - jak dla mnie zero emocji. Może tylko trochę cieńsza jest ta kładka, przez co nie wiem czy szeroka kiera od blureja nie sprawiałą by tutaj kłopotów.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, co dawało bardzo dobre światło do zdjęć. Aż szkoda, że nie miałem czasu no i porządnego sprzętu fotograficznego ze sobą.
A oto ludziki z którymi chwilę jechałem. Na tej przeprawie przez most musieliśmy się rozdzielić, gdyż połowa ekipy nie miała odwagi pokonać mostu, a druga połowa jakoś nie była w stanie przekonać tej pierwszej... A ja musiałem napierniczać bo świateł żadnych nie miałem, a do zmroku pozostawało już niewiele czasu. Jakby ktoś z Was przypadkiem trafił na mój wpis to można się umówić na jakąś wycieczkę - wezmę mtb, żebym nie musiał mówić, że odjadę jak tempo będzie dla mnie za słabe - na mtb nie ma za słabego tempa (zależy od dystansu, bo przy <20km/h tyłek mnie boli po jakichś 40km).
Do tego miejsca dotarłem całkiem sprawnie i ze średnią jeszcze powyżej 30 km/h. Niestety niedługo po pokonaniu granicy Wrocławia zupełnie mnie odcięło. Najpierw wyzwaniem stało się trzymanie prędkości >25km/h a potem nawet i 20km/h było męczące. Nie wiem czy to przez upał, czy to, że od rana zjadłem tylko niewielkie śniadanie, ale po prostu nie miałem sił na nic... odjazd jak na zimowej przejażdżce z chmielem i pavlem gdzie najpierw ciągnąłem całą wyprawę, a potem odpadłem tak że niemal straciłem ich z widoku.
licznik na BS właśnie przebił mi 40000 km!
Problemem okazało się dla mnie opuszczenie miasta - przez dążenie do zbytniego skrócenia tej części trasy - znacząco ją przedłużyłem gubiąc się w mieście i trafiając na drogi, po których na szosie nie dało się jechać z powodu okropnego stanu nawierzchni.
Jak tylko udało się opuścić miasto to średnia zaczęła magicznie rosnąć, z poziomu ~25km/h po 20km (tak, praktycznie tyle zajęło mi opuszczenie granic Wrocławia!) bardzo szybko zrobiło się 30km/h. Przelotowa przez spory czas była ~38km/h.
Gdzieś w okolicach Brzegu Dolnego sił już mi zaczynało brakować i przelotowa spadła w okolice 35km/h, ale średnia była już wówczas 33km/h :)
W samym Brzegu Dolnym na przeprawie spotykam grupkę rowerzystów z Wrocławia, którzy także chcieli się przeprawić. Niestety prom już dziś (bądź w ogóle?) nie kursuje. Jest człowieczek, który może za 30 minut przewieźć na drugi brzeg łódką. No ale zaraz, łódka jedna, malutka a ludzi chętnych dostać się na drugi brzeg jest piątka... postanawiamy wspólnie przeprawić się przez most kolejowy.
Mimo deklaracji o znajomości trasy złożonej przez przewodnika ekipy do której się przyłączyłem nie możemy trafić na most. Odjeżdżam więc od grupy obadać sytuację i już po chwili dostaję wszelkie niezbędne informacje od miejscowego. Cofam się po resztę i jedziemy dalej.
No właśnie - jak się okazuje aby dotrzeć do mostu kolejowego trzeba zaliczyć teren. Na mtbie nigdy na tę drogę nie trafiłem, bo zawsze udawało mi się promem przeprawić - i jak na złość szosą musiałem trafić ;-)
Most przypomina ten, który pokonać można po drugiej strony od Wrocławia, tyle, że część dla pieszych/rowerzystów wygląda zdecydowanie pewniej - nie ma strachu aby się przeprawić, bo nie brakuje desek a i barierka nie sprawia wrażenia jakby to ją trzeba było trzymać by nie spadła.
Zresztą proszę ocenić - jak dla mnie zero emocji. Może tylko trochę cieńsza jest ta kładka, przez co nie wiem czy szeroka kiera od blureja nie sprawiałą by tutaj kłopotów.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, co dawało bardzo dobre światło do zdjęć. Aż szkoda, że nie miałem czasu no i porządnego sprzętu fotograficznego ze sobą.
A oto ludziki z którymi chwilę jechałem. Na tej przeprawie przez most musieliśmy się rozdzielić, gdyż połowa ekipy nie miała odwagi pokonać mostu, a druga połowa jakoś nie była w stanie przekonać tej pierwszej... A ja musiałem napierniczać bo świateł żadnych nie miałem, a do zmroku pozostawało już niewiele czasu. Jakby ktoś z Was przypadkiem trafił na mój wpis to można się umówić na jakąś wycieczkę - wezmę mtb, żebym nie musiał mówić, że odjadę jak tempo będzie dla mnie za słabe - na mtb nie ma za słabego tempa (zależy od dystansu, bo przy <20km/h tyłek mnie boli po jakichś 40km).
Do tego miejsca dotarłem całkiem sprawnie i ze średnią jeszcze powyżej 30 km/h. Niestety niedługo po pokonaniu granicy Wrocławia zupełnie mnie odcięło. Najpierw wyzwaniem stało się trzymanie prędkości >25km/h a potem nawet i 20km/h było męczące. Nie wiem czy to przez upał, czy to, że od rana zjadłem tylko niewielkie śniadanie, ale po prostu nie miałem sił na nic... odjazd jak na zimowej przejażdżce z chmielem i pavlem gdzie najpierw ciągnąłem całą wyprawę, a potem odpadłem tak że niemal straciłem ich z widoku.
licznik na BS właśnie przebił mi 40000 km!
kupic sobie licznik
Sobota, 27 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 24.59 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 20.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś dystans z endomondo, które przy okazji pierwszy raz przetestowałem. Ogólnie trochę badziewne to jest, bo nie ma autopauzy i czas z kosmosu podało, jako że przez miasto jechałem i sporo było świateł i innych powodów by się zatrzymać. Czas wycieczki w obie strony, z wizytą w sklepie gdzie kupiłem licznik i na powrocie w biedronce gdzie kupiłem sobie kolę to prawie 2h i to właśnie zanotowało endomondo.
następny chyba sprawdzę sporttracker.
następny chyba sprawdzę sporttracker.
praca
Piątek, 26 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Czwartek, 25 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Środa, 24 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
z glebą na finiszu
Wtorek, 23 lipca 2013
Km: | 33.55 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 25.48 |
Pr. maks.: | 43.87 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 110m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najkrótsza trasa wałami + napierdzielanie podjazdów pod górki czy wiadukty po kilka razy... co przyniosło na mnie całkiem poważną prawie glebę.
Już na finiszu, ze 4 kilometry od chaty przejeżdżałem przejazdem dla pieszych/rowerzystów nad drogą. Przed podjazdem wrzuciłem blat i jak się tylko zaczął dałem siłę na maksa i... spadł mi łańcuch. Wywaliłem z całej pety w barierkę.
Jak zwykle nie pamiętam przebiegu samego wypadku, mózg się odłączył i pracowały odruchy. Zapracowały na tyle dobrze, że nie wiem jak, ale tylko kostką w coś przywaliłem - tak, że aż trochę krwi poszło z niewielkiego rozcięcia (nie od korby bo lewa noga - od barierki w którą wjechałem). Kostka spuchła i do domu jechałem na jedną nogę (chwalmy SPD), ale raczej żadnego złamania nie ma. Mocno boli tylko jak się ciągnie w górę - pewnie jakiś mięsień się potłukł. Nie wiem jakim cudem, ale wygląda na to, że rower wyszedł z tego z jedną rysą na kierze i milimetrowym, może dwu biciem przedniego koła (za które zaraz się zabieram). Biorąc pod uwagę prędkość jaką miałem to bilans jest bardzo dobry. Za to prawdopodobnie jest to pierwsza oznaka, że trzeba będzie napęd zmienić.
Już na finiszu, ze 4 kilometry od chaty przejeżdżałem przejazdem dla pieszych/rowerzystów nad drogą. Przed podjazdem wrzuciłem blat i jak się tylko zaczął dałem siłę na maksa i... spadł mi łańcuch. Wywaliłem z całej pety w barierkę.
Jak zwykle nie pamiętam przebiegu samego wypadku, mózg się odłączył i pracowały odruchy. Zapracowały na tyle dobrze, że nie wiem jak, ale tylko kostką w coś przywaliłem - tak, że aż trochę krwi poszło z niewielkiego rozcięcia (nie od korby bo lewa noga - od barierki w którą wjechałem). Kostka spuchła i do domu jechałem na jedną nogę (chwalmy SPD), ale raczej żadnego złamania nie ma. Mocno boli tylko jak się ciągnie w górę - pewnie jakiś mięsień się potłukł. Nie wiem jakim cudem, ale wygląda na to, że rower wyszedł z tego z jedną rysą na kierze i milimetrowym, może dwu biciem przedniego koła (za które zaraz się zabieram). Biorąc pod uwagę prędkość jaką miałem to bilans jest bardzo dobry. Za to prawdopodobnie jest to pierwsza oznaka, że trzeba będzie napęd zmienić.
praca
Wtorek, 23 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |