z glebą na finiszu
Wtorek, 23 lipca 2013
Km: | 33.55 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 25.48 |
Pr. maks.: | 43.87 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 110m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najkrótsza trasa wałami + napierdzielanie podjazdów pod górki czy wiadukty po kilka razy... co przyniosło na mnie całkiem poważną prawie glebę.
Już na finiszu, ze 4 kilometry od chaty przejeżdżałem przejazdem dla pieszych/rowerzystów nad drogą. Przed podjazdem wrzuciłem blat i jak się tylko zaczął dałem siłę na maksa i... spadł mi łańcuch. Wywaliłem z całej pety w barierkę.
Jak zwykle nie pamiętam przebiegu samego wypadku, mózg się odłączył i pracowały odruchy. Zapracowały na tyle dobrze, że nie wiem jak, ale tylko kostką w coś przywaliłem - tak, że aż trochę krwi poszło z niewielkiego rozcięcia (nie od korby bo lewa noga - od barierki w którą wjechałem). Kostka spuchła i do domu jechałem na jedną nogę (chwalmy SPD), ale raczej żadnego złamania nie ma. Mocno boli tylko jak się ciągnie w górę - pewnie jakiś mięsień się potłukł. Nie wiem jakim cudem, ale wygląda na to, że rower wyszedł z tego z jedną rysą na kierze i milimetrowym, może dwu biciem przedniego koła (za które zaraz się zabieram). Biorąc pod uwagę prędkość jaką miałem to bilans jest bardzo dobry. Za to prawdopodobnie jest to pierwsza oznaka, że trzeba będzie napęd zmienić.
Już na finiszu, ze 4 kilometry od chaty przejeżdżałem przejazdem dla pieszych/rowerzystów nad drogą. Przed podjazdem wrzuciłem blat i jak się tylko zaczął dałem siłę na maksa i... spadł mi łańcuch. Wywaliłem z całej pety w barierkę.
Jak zwykle nie pamiętam przebiegu samego wypadku, mózg się odłączył i pracowały odruchy. Zapracowały na tyle dobrze, że nie wiem jak, ale tylko kostką w coś przywaliłem - tak, że aż trochę krwi poszło z niewielkiego rozcięcia (nie od korby bo lewa noga - od barierki w którą wjechałem). Kostka spuchła i do domu jechałem na jedną nogę (chwalmy SPD), ale raczej żadnego złamania nie ma. Mocno boli tylko jak się ciągnie w górę - pewnie jakiś mięsień się potłukł. Nie wiem jakim cudem, ale wygląda na to, że rower wyszedł z tego z jedną rysą na kierze i milimetrowym, może dwu biciem przedniego koła (za które zaraz się zabieram). Biorąc pod uwagę prędkość jaką miałem to bilans jest bardzo dobry. Za to prawdopodobnie jest to pierwsza oznaka, że trzeba będzie napęd zmienić.