szoszowo
Sobota, 17 sierpnia 2013 Kategoria baza: Byczyna, bike: kuota, cel: treningowo, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Uczestnicy
Km: | 50.86 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 01:34 | km/h: | 32.46 |
Pr. maks.: | 48.76 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: kuota | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś nie za bardzo miałem ochotę na jazdę, jednak brat namówił mnie żeby się przejechać.
wpis u brata
Z braku ochoty oszczędzałem się przez pierwsze kilka kilometrów, ale droga Chruścin -> Bolesławiec rozbestwiła mnie odrobinkę.
W Bolesławcu zachciało mi się odwiedzić wieżę. Wpadło trochę terenu na podjazd na wieżę. Posiedzieliśmy trochę na fragmencie muru. Wejście na wieżę było otwarte, ale jakoś w Polsce trudno mi zostawić rower za 5 tysiaków bez opieki więc nie skorzystałem (przez co troszkę smutłem, szczególnie, że fajne dziewoje wbijały akurat na wieżę). Aby nie było za nudno zgubiłem gdzieś na podjeździe rękawiczkę - całe szczęście wspomniane dziewoje podpowiedziały gdzie szukać i po kilkuminutowych poszukiwaniach udało się zgubę odnaleźć. Z Bolesławca ruszyliśmy już zdecydowanie raźniejszym tempem.
Tylko na najmocniejszej górce przed Mieleszynem prędkość spadła <30 ale zatrzymała się na 27km/h. Za to od górki i dalej cały odcinek Mieleszynek->Klatka lecieliśmy >40km/h (tam też max speed wycieczki).
Takie tempo zmęczyło mnie już jednak i potem na odcinku leśnym na Łękę Opatowską podjazdy dość mocno mnie męczyły. Główną dopiero pierwsza górka przed Byczyną zbiła tempo <30 (ponownie około 27km/h), natomiast następna poszła "z blatu" i był moment na >40 km/h ;-)
Ogólnie w szoku jestem, że brachol tak mocne tempo utrzymał bez większego uszczerbku na zdrowiu i koła nie stracił ani na chwilę. Niby wiele nie jeździ ale trzeba przyznać, że mocny jest.
Wykreśliłem sobie trasę, żeby profil wysokości oszacować (podjazd na wieżę w Bolesławcu zastąpiłem pętlą przez wioskę).
wpis u brata
Z braku ochoty oszczędzałem się przez pierwsze kilka kilometrów, ale droga Chruścin -> Bolesławiec rozbestwiła mnie odrobinkę.
W Bolesławcu zachciało mi się odwiedzić wieżę. Wpadło trochę terenu na podjazd na wieżę. Posiedzieliśmy trochę na fragmencie muru. Wejście na wieżę było otwarte, ale jakoś w Polsce trudno mi zostawić rower za 5 tysiaków bez opieki więc nie skorzystałem (przez co troszkę smutłem, szczególnie, że fajne dziewoje wbijały akurat na wieżę). Aby nie było za nudno zgubiłem gdzieś na podjeździe rękawiczkę - całe szczęście wspomniane dziewoje podpowiedziały gdzie szukać i po kilkuminutowych poszukiwaniach udało się zgubę odnaleźć. Z Bolesławca ruszyliśmy już zdecydowanie raźniejszym tempem.
Tylko na najmocniejszej górce przed Mieleszynem prędkość spadła <30 ale zatrzymała się na 27km/h. Za to od górki i dalej cały odcinek Mieleszynek->Klatka lecieliśmy >40km/h (tam też max speed wycieczki).
Takie tempo zmęczyło mnie już jednak i potem na odcinku leśnym na Łękę Opatowską podjazdy dość mocno mnie męczyły. Główną dopiero pierwsza górka przed Byczyną zbiła tempo <30 (ponownie około 27km/h), natomiast następna poszła "z blatu" i był moment na >40 km/h ;-)
Ogólnie w szoku jestem, że brachol tak mocne tempo utrzymał bez większego uszczerbku na zdrowiu i koła nie stracił ani na chwilę. Niby wiele nie jeździ ale trzeba przyznać, że mocny jest.
Wykreśliłem sobie trasę, żeby profil wysokości oszacować (podjazd na wieżę w Bolesławcu zastąpiłem pętlą przez wioskę).