Wzgórza Trzebnickie: Prusice
Sobota, 28 września 2013 Kategoria opis: nie sam, dist: 100 and more, cel: treningowo, bike: kuota, baza: Wrocław
Uczestnicy
Km: | 112.66 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:46 | km/h: | 29.91 |
Pr. maks.: | 71.10 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 820m | Sprzęt: kuota | Aktywność: Jazda na rowerze |
Akurat przygotowałem sobie obiad, gdy zadzwonił Tomek i zaproponował przejażdżkę po Wzgórzach Trzebnickich. Ogólnie i tak planowałem po obiedzie wyskoczyć gdzieś na rower - tyle, że raczej w miasto i las, bo najcieplej to jednak nie było (16C na starcie, więc niby ciepło).
Początek po płaskim jechało mi się średnio, bo pod wiatr było. Potwierdziło się też że jak zimno to się męczę miliard razy bardziej.Jak tylko zaczęły się podjaździki to jechało mi się zaprawdę niełatwo. W Trzebnicy miałem już ochotę jechać z powrotem, bo w takich warunkach to dystans 80km jest już całkiem zadowalający. No ale pojechaliśmy dalej na Prusice. Tam pomyliliśmy drogę by wrócić do Oborników a stamtąd do Trzebnicy i powrót tą samą trasą. W Trzebnicy popas, ja byłem już zupełnie suchy a Tomek głodował. Już przed Trzebnicą zaczyna robić się chłodno, by w okolicach Pasikurowic zrobiło się 11C.
Na końcówce ledwo pod Gądowiankę podjechałem. Przez miasto trzeba było z siebie żyły wyprówać żeby średniej za bardzo nie wytracić. Ale na Gądowiankę sił już nie starczyło i wturlałem się 18km/h.
Dojechałem całkowicie zmasakrowany. Dzisiaj boli mnie gardło. Ale przejażdżka sumarycznie udana.
Wpis u Tomka, można tam trasę zobaczyć
Początek po płaskim jechało mi się średnio, bo pod wiatr było. Potwierdziło się też że jak zimno to się męczę miliard razy bardziej.Jak tylko zaczęły się podjaździki to jechało mi się zaprawdę niełatwo. W Trzebnicy miałem już ochotę jechać z powrotem, bo w takich warunkach to dystans 80km jest już całkiem zadowalający. No ale pojechaliśmy dalej na Prusice. Tam pomyliliśmy drogę by wrócić do Oborników a stamtąd do Trzebnicy i powrót tą samą trasą. W Trzebnicy popas, ja byłem już zupełnie suchy a Tomek głodował. Już przed Trzebnicą zaczyna robić się chłodno, by w okolicach Pasikurowic zrobiło się 11C.
Na końcówce ledwo pod Gądowiankę podjechałem. Przez miasto trzeba było z siebie żyły wyprówać żeby średniej za bardzo nie wytracić. Ale na Gądowiankę sił już nie starczyło i wturlałem się 18km/h.
Dojechałem całkowicie zmasakrowany. Dzisiaj boli mnie gardło. Ale przejażdżka sumarycznie udana.
Wpis u Tomka, można tam trasę zobaczyć