Okolice
Poniedziałek, 7 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 64.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 26.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj śmiganie po okolicy z bratem [nie prowadzi bikeloga, ale ciagle go namawiam ;-) ]. Jak się okazało trzyma nadal forme której nie potrafie zrozumieć. To ja tu się katuje, jeżdżę w każdej wolnej chwili, często nawet jak już nie mam ochoty to wychodze na rower i wtedy wpis podpisuje kategorią treningowo ;-) A on sobie czasem wyskoczy, to ze mną to z chmielem i w sumie jemu setki też lecą, ale i tak znacznie mniej przejechał ode mnie, a mimo to wpada na szose i depcze, że łohoho...
Dzisiejsza trasa, z elementami przejechanymi pierwszy raz, już prawie cały kompleks dróg w okolicach Bruny - Komorzno - Szklarka - Szymonków mam rozpoznany, teraz będzie trudniej się tam zgubić. A trasa wyglądała tak:
Byczyna -> Polanowice -> Proślice -> Jakubowice -> Bruny [z pominięciem Komorzna, do lasu wjechaliśmy jadąc w strone Wołczyna i skręcając w pierwszy asfalt w prawo, przy parkingu koła łowieckiego należy skręcić w prawo, droga w lewo kończy się przy jakiejś leśniczówce czy coś] -> Szklarka -> Szymonków -> Cegielnia [dzielnica Szymonkowa?] -> Polkowskie -> Włochy [tutaj ciekawostka, na wjeździe stał dokładnie ten sam kozieł ktory był na łączce po lewej który stał tam gdy byłem we Włoszech/Włocach pierwszy raz, z powodu zachmurzenia postanowiliśmy dalej nie jechać, no i załączył mi się ssak, bo tylko wode wzieliśmy i 0 żarcia, a jednak mój żołądek działa podobnie do czarnej dziury] -> Dziedzice [wjazd na 42, wreszcie obróceni z wiatrem, czas poprawić średnią] -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Wołczyn [tutaj przystanek, brat ocenił że średnia na 42 wyszła około 34kmh] -> Brzezinki -> Skałągi -> Kochłowice -> Biskupice [jedynie w Skałągach tempo spadło do 30kmh, nawet pod górkę w Kochłowicach >30] -> Byczyna [jakoś za przejazdem kolejowym zaczęło najpierw kropić, potem już blisko Orlena zaczęło padać, w rondo wjeżdżałem w ulewie, brat chyba poleciał Słoneczną, bo jakoś go zgubiłem wtedy, z Basztowej zjeżdzałem tak mokry że już nie przejmowałem się wodą lecącą z kół ani tym że nie mam sił trzymać tempa, na podjeździe na Wałową omal się nie wywróciłem, bo masy wody napływające do oczu całkowicie mnie oślepiły, moje buciki jeszcze ociekają wodą, rzepowe zapięcia pomagają powiesić buty na sznurku do prania]
Wczoraj nie wiało, dzisiaj znów mocny wiatr powrócił, ale obraliśmy trase na której wiatr bardzo nie przeszkadzał, a w powrocie nawet bardzo pomagał.
A na jutro już jestem umówiony na jazde z KB ;-) moze troche terenu wpadnie, a tymczasem musze odświerzyć Orła7
Dzisiejsza trasa, z elementami przejechanymi pierwszy raz, już prawie cały kompleks dróg w okolicach Bruny - Komorzno - Szklarka - Szymonków mam rozpoznany, teraz będzie trudniej się tam zgubić. A trasa wyglądała tak:
Byczyna -> Polanowice -> Proślice -> Jakubowice -> Bruny [z pominięciem Komorzna, do lasu wjechaliśmy jadąc w strone Wołczyna i skręcając w pierwszy asfalt w prawo, przy parkingu koła łowieckiego należy skręcić w prawo, droga w lewo kończy się przy jakiejś leśniczówce czy coś] -> Szklarka -> Szymonków -> Cegielnia [dzielnica Szymonkowa?] -> Polkowskie -> Włochy [tutaj ciekawostka, na wjeździe stał dokładnie ten sam kozieł ktory był na łączce po lewej który stał tam gdy byłem we Włoszech/Włocach pierwszy raz, z powodu zachmurzenia postanowiliśmy dalej nie jechać, no i załączył mi się ssak, bo tylko wode wzieliśmy i 0 żarcia, a jednak mój żołądek działa podobnie do czarnej dziury] -> Dziedzice [wjazd na 42, wreszcie obróceni z wiatrem, czas poprawić średnią] -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Wołczyn [tutaj przystanek, brat ocenił że średnia na 42 wyszła około 34kmh] -> Brzezinki -> Skałągi -> Kochłowice -> Biskupice [jedynie w Skałągach tempo spadło do 30kmh, nawet pod górkę w Kochłowicach >30] -> Byczyna [jakoś za przejazdem kolejowym zaczęło najpierw kropić, potem już blisko Orlena zaczęło padać, w rondo wjeżdżałem w ulewie, brat chyba poleciał Słoneczną, bo jakoś go zgubiłem wtedy, z Basztowej zjeżdzałem tak mokry że już nie przejmowałem się wodą lecącą z kół ani tym że nie mam sił trzymać tempa, na podjeździe na Wałową omal się nie wywróciłem, bo masy wody napływające do oczu całkowicie mnie oślepiły, moje buciki jeszcze ociekają wodą, rzepowe zapięcia pomagają powiesić buty na sznurku do prania]
Wczoraj nie wiało, dzisiaj znów mocny wiatr powrócił, ale obraliśmy trase na której wiatr bardzo nie przeszkadzał, a w powrocie nawet bardzo pomagał.
A na jutro już jestem umówiony na jazde z KB ;-) moze troche terenu wpadnie, a tymczasem musze odświerzyć Orła7