niby po mieście
Niedziela, 19 stycznia 2014 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 20.55 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ogólnie to czas na oko i dystans także. Padła mi bateria w liczniku gdzieś w połowie trasy, więc można przyjąć, że informacje dałem prawidłowe, bo wracałem po śladach, jedynie na koniec bonus dodałem.
Wyjechałem z blokowiska i wpadłem na wały, którymi jechałem tak długo aż mi licznik nie padł. Nie było wcale łatwo, bo to nie trywialka trasa. Błoto wszędzie i wąski single track. Momentami miałem wrażenie, że bardziej płynę niż jadę, ale wtedy zwykle koło trafiało na krawędź single-tracku i wpadało w trawę gdzie przyczepność łapało, rzucało trawą w powietrze i powoli dryfowało na drugą krawędź ścieżki.
Po powrocie w rejon bazy wleciałem na Górkę Skarbowców i zrobiłem ją 3x od najlżejszej +4x od ulicy. Nie było wiele błota i nie byłem zmęczony więc mogłem próbować od mocniejszej strony (gdzie kiedyś łańcuch zerwałem), ale tak zimno było, że nie chciałem za dużej intensywności wprowadzać, bo bym się jeszcze przeziębił (a ledwo co się doprowadziłem do jako takiego zdrowia).
Rower tak upierdzielony, że chyba kończę z jeżdżeniem i przerzucam się na bieganie.
Wyjechałem z blokowiska i wpadłem na wały, którymi jechałem tak długo aż mi licznik nie padł. Nie było wcale łatwo, bo to nie trywialka trasa. Błoto wszędzie i wąski single track. Momentami miałem wrażenie, że bardziej płynę niż jadę, ale wtedy zwykle koło trafiało na krawędź single-tracku i wpadało w trawę gdzie przyczepność łapało, rzucało trawą w powietrze i powoli dryfowało na drugą krawędź ścieżki.
Po powrocie w rejon bazy wleciałem na Górkę Skarbowców i zrobiłem ją 3x od najlżejszej +4x od ulicy. Nie było wiele błota i nie byłem zmęczony więc mogłem próbować od mocniejszej strony (gdzie kiedyś łańcuch zerwałem), ale tak zimno było, że nie chciałem za dużej intensywności wprowadzać, bo bym się jeszcze przeziębił (a ledwo co się doprowadziłem do jako takiego zdrowia).
Rower tak upierdzielony, że chyba kończę z jeżdżeniem i przerzucam się na bieganie.