Zagwiździe
Piątek, 25 lipca 2008 Kategoria bike: elnino, cel: bez celu, dist: 100 and more, opis: nie sam
Km: | 109.43 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 26.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
mxs 55.9 kmh
Wspaniała pogoda sprawiła że udało mi się namówić brata do wyjazdu. Niestety zanim udało zebrać sie wystarczająco dużo mocy była już 14. Plan był prosty, pojechać gdzieś gdzie się jeszcze nie było. Chwile przed wyjazem, po wnikliwej analizie map google ustaliliśmy, że możnaby do Zagwiździa pojechać, bo nazwa klimatyczna. No i pojechaliśmy.
Praktycznie do samego Zagwiździa jechaliśmy z huraganowym wprost wiatrem. Właściwie nigdy nie wiał wprost w plecy, ale i tak nawet ja tylko z boku zacinał to niezle wspomagał. Pierwsze 50km wyszło ze średnią 29kmh. Potem średnia zaczęła lecieć, bo często stawaliśmy ustalać gdzzie jedziemy, albo jak w Pokoju - szukając otwartego spożywczaka, gdzie udałoby się wode kupić. Dystans byłby znacznie większy, bo planowaliśmy wracać przez Pokój i Namysłów, jednak w trakcie jazdy na Namysłów okazało się że baterie w aparacie sie rozładowały... i stwierdziłem że nie ma co 140km kręcić skoro nawet sobie fotki z Namysłowa nie przywiexiemy, lepiej podzielić wycieczke na więcej wycieczek ;-)
I odkryłem dzisiaj pewną zależność. Gdy przekraczam 70km robi się pochmurnie, gdy 80 czasem kropi gdy 90 zaczyna padać. Dziś nie było inaczej... sporo czasu spędziliśmy pod biedronką w Wołczynie czekając aż przejdzie nawałnica. W sumie nic w tym złego, przynajmniej po burzy nie było już tak mocno pod wiatr i w sumie tempo od Wołczyna bardzo pozytywnie wpłynęło na umęczoną wiatrem i totalnie złą nawierzchnią średnią.
Wspaniała pogoda sprawiła że udało mi się namówić brata do wyjazdu. Niestety zanim udało zebrać sie wystarczająco dużo mocy była już 14. Plan był prosty, pojechać gdzieś gdzie się jeszcze nie było. Chwile przed wyjazem, po wnikliwej analizie map google ustaliliśmy, że możnaby do Zagwiździa pojechać, bo nazwa klimatyczna. No i pojechaliśmy.
Praktycznie do samego Zagwiździa jechaliśmy z huraganowym wprost wiatrem. Właściwie nigdy nie wiał wprost w plecy, ale i tak nawet ja tylko z boku zacinał to niezle wspomagał. Pierwsze 50km wyszło ze średnią 29kmh. Potem średnia zaczęła lecieć, bo często stawaliśmy ustalać gdzzie jedziemy, albo jak w Pokoju - szukając otwartego spożywczaka, gdzie udałoby się wode kupić. Dystans byłby znacznie większy, bo planowaliśmy wracać przez Pokój i Namysłów, jednak w trakcie jazdy na Namysłów okazało się że baterie w aparacie sie rozładowały... i stwierdziłem że nie ma co 140km kręcić skoro nawet sobie fotki z Namysłowa nie przywiexiemy, lepiej podzielić wycieczke na więcej wycieczek ;-)
I odkryłem dzisiaj pewną zależność. Gdy przekraczam 70km robi się pochmurnie, gdy 80 czasem kropi gdy 90 zaczyna padać. Dziś nie było inaczej... sporo czasu spędziliśmy pod biedronką w Wołczynie czekając aż przejdzie nawałnica. W sumie nic w tym złego, przynajmniej po burzy nie było już tak mocno pod wiatr i w sumie tempo od Wołczyna bardzo pozytywnie wpłynęło na umęczoną wiatrem i totalnie złą nawierzchnią średnią.