terenowa dwudziestka
Niedziela, 9 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 25.67 | Km teren: | 24.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 19.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzisiaj wreszcie udało mi sie wyciagnąć na wspolną przejażdżke chmiela. dzień wcześniej ustaliliśmy że pokaże mi jak zrobić 20 km z maks 200m asfaltu, no i udało się.
poczatek to jazda polami za stadionem i gimnazjum, potem odbicie w lewo w strone lasów golańsko-borkowskich, po krotkim laskowym elemencie skret w prawo, potem znowu po krotkim lesnym elemencie w lewo. w lesie fragment drogi gola-borek potem całkowity offroad, tylko po to bym zapoznał się z ciekawym ukształtowaniem terenu, zarąbisty zjazd po mokrych liściach, podjazd, potem znowu zjazd (na drugim zjeździe przeżyłem moment grozy, przez chwile myślałem tylko o tym czy dam rade wypiąć się w locie czy zapikuje na głowe, po prostu pewnie na jakimś pieńku, korzeniu albo innej nierówności podbiło mi tylne koło za wysoko by od razu spadło, w dodatku teren pod liśćmi nie był najtwardszy, przednie koło zaczęło skręcać, także tył w locie a przód mi chce uciec... jakoś sie z tego wykaraskałem, z całej siły odbijając kierownica w przeciwna strone i prostujac ja, pewnie spora zasługe miały tutaj opony). w lesie spotkalismy rodzinke na rowerkach na wyprawie w las, spoko ze ludzie zaczynaja cos jezdzic, nawet tak totalnie niedzielnie. na asfalt (by przejechac na druga strone) wpadlismy z granicy lasu (tej granicy blizej byczyny). po 5m asfaltu zjazd na prawie ze kontynuacje drogi ktora jechalismy, prawie - bo tutaj piachu bylo zdecydowanie wiecej. jakos sie udalo przebic. potem standardzik, czyli na czanego kota. od kota na ciecierzyn, ale na skrzyzowaniu w lewo. potem na kolejnym znowu w lewo i docieramy do drogi na most przy wysypisku. droga prosto na byczyne (chwile przed wiaduktem łapie kapcia, przerwa w dole na łatnko, cale szczescie chmielu mial sprzecior do latania, juz przyzwyczajony, ciagle na lekkich gumach jezdzi). w byczynie dalej na wprost polami na most polanowicki. za mostem na wprost, potem w lewo, wyjezdzamy przy lpg. kawalek asfaltem, by wjechac w polna za strzelnica. tak dojechalismy do garazy przy krotych zaczela sie wycieczka. srednia w tym miejscu calkiem niezla, biorac pod uwage, ze zlapałem kapcia (juz na 15 kilometrze, normalnie jak flyweight), wiał zimny i wicher i ogolnie w terenie to ostatni raz 2 miechy temu smigałem. zeby nie bylo za malo to jeszcze drobny lans po miescie, przy okazji znalezlismy chmielowego pieska ;-) w kazdym razie ostateczna srednia zanizona w parku, sie jezdzilo na 1:1 z predkoscia 5kmh co strasznie w srednia uderzalo.
szkoda ze chmielu jutro w pracy, bo jak sie okazuje z perpektywy opony 2" swiat jest zdecydowanie wiekszy, znacznie wiecej drog istnieje, znacznie wiecej szlakow ktore pieknie wygladaja i warto je odwiedzic czy to ze wzgledu na istniejace ciekawostki terenowe (swietne zjazdy, waskie szybkie zakrety) czy to ze wzgledu na ładne widoczki (wawozik ktorego nikt by sie nie spodziewał w dordze miedzy torami a ciecierzynem).
ocena opon po pierwszej jezdzie:
opony kenda karma 2" przy wadze z allegro 480g (jutro postaram sie je zwazyc) w zestawieniu z detkami maxxis ultra light jest mega lekkim kapletem, do tego wszystko zwijane i wysoko kompresowalne, co sprawia ze nadaje sie jako dodatkowa opona na jakas wycieczke trekkingowo-terenowa. w sumie asfalt i ubite drogi - ocena 9/10 - idzie niewiele gorzej niz opony slick 1.5, ma dobrze uksztaltowany bierznik, z wyniesiana wyzej czescia centralna, w dodatku mozna pompowac to 80psi czyli 5.5 atmosfery co sprawia ze jest sztywna (przypadłosc wszystkich kend, za miekka guma, opony uginaja sie i zbieraja sporo asfaltu) i zbiera mało asfaltu, lekko sie toczy.
piasek - 2" i wysoki ale zadki bierznik to chyba nie najlepsze rozwiazanie na piasek, w porownaniu z merida race lite jest gorzej, jednak nie wiem jak sie inne sprawuja, wiec ciezko mi wystawic ocene, jesli meridom dalbym 6/10 to kenda ma 5/10, choc po pierwszej jezdzie moze to byc moja pomylka, w piasek wjezdzalem juz zmeczony
trawa, mokra trawa, mokre liscie - 9/10 przyczepnosc swietna, niesamowicie sie trzymaja, to jest chyba przezaczenie takiego bieznika, moze na ocene wplywa troche to ze nie wpadly w poslizg jak leciałem na łeb z tej gorki w lesie, ale to chyba powinno miec wplyw na ocene, w sytuacji ekstremanej (jazda na przednim kole) opona zachowala sie przyzwicie i pozwolila wyjsc calo z opresji
gleba - podobnie jak w piasku, nie ma lekko, ale sie wiecej potestuje, troche je za mocno napompowalem jak na jazde w terenie, teraz wiem ze mozna mniej, to jednak mino ze kendy to jednak kendy za ponad 40zł
no i trzeba wspomniec o wadzie takiego rozwiazania - opony łapia kapcie jak cholera, co prawda na rownym, miekkim itp jest ok, nawet na szutrze niczego nie złapałem, ale wpadłem w kafelki, ceglowki, ogolnie gruz ktorym ktos zasypał dziure w drodze i od razu pffffffffffssssssssssssszszszszszzzz... i latanie ;-) zmienie chyba detki na moje "ciezkie detki" czyli rubena i keda, kazda po jakies 250-300g ;-) jak nie bede dzieki temu kapci łapać to bedzie pieknie.
po dzisiejszej jezdzie polecam jak najbardziej.
poczatek to jazda polami za stadionem i gimnazjum, potem odbicie w lewo w strone lasów golańsko-borkowskich, po krotkim laskowym elemencie skret w prawo, potem znowu po krotkim lesnym elemencie w lewo. w lesie fragment drogi gola-borek potem całkowity offroad, tylko po to bym zapoznał się z ciekawym ukształtowaniem terenu, zarąbisty zjazd po mokrych liściach, podjazd, potem znowu zjazd (na drugim zjeździe przeżyłem moment grozy, przez chwile myślałem tylko o tym czy dam rade wypiąć się w locie czy zapikuje na głowe, po prostu pewnie na jakimś pieńku, korzeniu albo innej nierówności podbiło mi tylne koło za wysoko by od razu spadło, w dodatku teren pod liśćmi nie był najtwardszy, przednie koło zaczęło skręcać, także tył w locie a przód mi chce uciec... jakoś sie z tego wykaraskałem, z całej siły odbijając kierownica w przeciwna strone i prostujac ja, pewnie spora zasługe miały tutaj opony). w lesie spotkalismy rodzinke na rowerkach na wyprawie w las, spoko ze ludzie zaczynaja cos jezdzic, nawet tak totalnie niedzielnie. na asfalt (by przejechac na druga strone) wpadlismy z granicy lasu (tej granicy blizej byczyny). po 5m asfaltu zjazd na prawie ze kontynuacje drogi ktora jechalismy, prawie - bo tutaj piachu bylo zdecydowanie wiecej. jakos sie udalo przebic. potem standardzik, czyli na czanego kota. od kota na ciecierzyn, ale na skrzyzowaniu w lewo. potem na kolejnym znowu w lewo i docieramy do drogi na most przy wysypisku. droga prosto na byczyne (chwile przed wiaduktem łapie kapcia, przerwa w dole na łatnko, cale szczescie chmielu mial sprzecior do latania, juz przyzwyczajony, ciagle na lekkich gumach jezdzi). w byczynie dalej na wprost polami na most polanowicki. za mostem na wprost, potem w lewo, wyjezdzamy przy lpg. kawalek asfaltem, by wjechac w polna za strzelnica. tak dojechalismy do garazy przy krotych zaczela sie wycieczka. srednia w tym miejscu calkiem niezla, biorac pod uwage, ze zlapałem kapcia (juz na 15 kilometrze, normalnie jak flyweight), wiał zimny i wicher i ogolnie w terenie to ostatni raz 2 miechy temu smigałem. zeby nie bylo za malo to jeszcze drobny lans po miescie, przy okazji znalezlismy chmielowego pieska ;-) w kazdym razie ostateczna srednia zanizona w parku, sie jezdzilo na 1:1 z predkoscia 5kmh co strasznie w srednia uderzalo.
szkoda ze chmielu jutro w pracy, bo jak sie okazuje z perpektywy opony 2" swiat jest zdecydowanie wiekszy, znacznie wiecej drog istnieje, znacznie wiecej szlakow ktore pieknie wygladaja i warto je odwiedzic czy to ze wzgledu na istniejace ciekawostki terenowe (swietne zjazdy, waskie szybkie zakrety) czy to ze wzgledu na ładne widoczki (wawozik ktorego nikt by sie nie spodziewał w dordze miedzy torami a ciecierzynem).
ocena opon po pierwszej jezdzie:
opony kenda karma 2" przy wadze z allegro 480g (jutro postaram sie je zwazyc) w zestawieniu z detkami maxxis ultra light jest mega lekkim kapletem, do tego wszystko zwijane i wysoko kompresowalne, co sprawia ze nadaje sie jako dodatkowa opona na jakas wycieczke trekkingowo-terenowa. w sumie asfalt i ubite drogi - ocena 9/10 - idzie niewiele gorzej niz opony slick 1.5, ma dobrze uksztaltowany bierznik, z wyniesiana wyzej czescia centralna, w dodatku mozna pompowac to 80psi czyli 5.5 atmosfery co sprawia ze jest sztywna (przypadłosc wszystkich kend, za miekka guma, opony uginaja sie i zbieraja sporo asfaltu) i zbiera mało asfaltu, lekko sie toczy.
piasek - 2" i wysoki ale zadki bierznik to chyba nie najlepsze rozwiazanie na piasek, w porownaniu z merida race lite jest gorzej, jednak nie wiem jak sie inne sprawuja, wiec ciezko mi wystawic ocene, jesli meridom dalbym 6/10 to kenda ma 5/10, choc po pierwszej jezdzie moze to byc moja pomylka, w piasek wjezdzalem juz zmeczony
trawa, mokra trawa, mokre liscie - 9/10 przyczepnosc swietna, niesamowicie sie trzymaja, to jest chyba przezaczenie takiego bieznika, moze na ocene wplywa troche to ze nie wpadly w poslizg jak leciałem na łeb z tej gorki w lesie, ale to chyba powinno miec wplyw na ocene, w sytuacji ekstremanej (jazda na przednim kole) opona zachowala sie przyzwicie i pozwolila wyjsc calo z opresji
gleba - podobnie jak w piasku, nie ma lekko, ale sie wiecej potestuje, troche je za mocno napompowalem jak na jazde w terenie, teraz wiem ze mozna mniej, to jednak mino ze kendy to jednak kendy za ponad 40zł
no i trzeba wspomniec o wadzie takiego rozwiazania - opony łapia kapcie jak cholera, co prawda na rownym, miekkim itp jest ok, nawet na szutrze niczego nie złapałem, ale wpadłem w kafelki, ceglowki, ogolnie gruz ktorym ktos zasypał dziure w drodze i od razu pffffffffffssssssssssssszszszszszzzz... i latanie ;-) zmienie chyba detki na moje "ciezkie detki" czyli rubena i keda, kazda po jakies 250-300g ;-) jak nie bede dzieki temu kapci łapać to bedzie pieknie.
po dzisiejszej jezdzie polecam jak najbardziej.