Lodołamacz
Niedziela, 28 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50, opis: foto, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 32.51 | Km teren: | 27.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 18.58 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj moja sigma znowu chciała mnie zdenerwować. Za nic w świecie nie chciała porozumieć się z podstawką, całe szczęście wyjazd z chmielem, także mogę sobie od niego spisać dane.
Wydaje mi się że terenu było więcej, dlatego więcej wpisałem, a nawet jak było mniej to w sumie przez oblodzenie to asfalt był nawet bardziej niebezpieczny i terenowy niż teren. Choć zamarznięte, często oblodzone koleiny oraz lodowe kałuże, mikro lodowiska, oraz błotne niespodzianki też sprawiały wiele radości o czym przekonałem się po około 20 km pięknie lądując tyłkie na kałuży i dojeżdżając do jej końca. Całe szczęście mimo dodatkowych śwątecznych kilogramów ta kałuża nie okazała się błotną niespodzianką i utrzymała mój ciężar bez załamania. Ogólnie fajna zabawa dopuki jest ciepło. Po godzince jazdy twarz zaczyna marznąć i mimo że siły są to nie ma lekko, nie można oddychać ustami bo się płuca traci. Po chwili postoju i wystygnięciu robi się na prawdę nieciekawie, zimniaście i w ogóle tak jakoś nieprzyjemnie (mokro).
Piękna niedzielna przejażdżka.
wodowałem, ale całe szczęście woda akurat znajdowała się w stanie stałym
z chmielem
Wydaje mi się że terenu było więcej, dlatego więcej wpisałem, a nawet jak było mniej to w sumie przez oblodzenie to asfalt był nawet bardziej niebezpieczny i terenowy niż teren. Choć zamarznięte, często oblodzone koleiny oraz lodowe kałuże, mikro lodowiska, oraz błotne niespodzianki też sprawiały wiele radości o czym przekonałem się po około 20 km pięknie lądując tyłkie na kałuży i dojeżdżając do jej końca. Całe szczęście mimo dodatkowych śwątecznych kilogramów ta kałuża nie okazała się błotną niespodzianką i utrzymała mój ciężar bez załamania. Ogólnie fajna zabawa dopuki jest ciepło. Po godzince jazdy twarz zaczyna marznąć i mimo że siły są to nie ma lekko, nie można oddychać ustami bo się płuca traci. Po chwili postoju i wystygnięciu robi się na prawdę nieciekawie, zimniaście i w ogóle tak jakoś nieprzyjemnie (mokro).
Piękna niedzielna przejażdżka.
wodowałem, ale całe szczęście woda akurat znajdowała się w stanie stałym
z chmielem