Z chmielem po nasalskich lasach
Wtorek, 30 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 52.55 | Km teren: | 29.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponownie z chmielem. Tym razem celem lasy Nasalskie.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.