zamieć śnieżna
Środa, 14 stycznia 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: koza, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.50 | Km teren: | 6.50 | Czas: | 00:38 | km/h: | 13.42 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: koza | Aktywność: Jazda na rowerze |
Xtremalna zamieć śnieżna spowodowała że Wrocław pogrążył się w gigantycznych korkach jadących ślimaczym tempem samochodów. Gdy z samego rana (tam koło godziny 11) badas wyruszył na zajęcia drogi były czarno szare i wspaniale się po nich jeździło. Gdy Adam wracał z zajęć (godzina 17.30) świat zamienił się w wielką zaspę być może za sprawą wspomnianej na początku wpisu zamieci śnieżnej. Jednak myśl iż Adam nie posiada w akademcu chleba a jednak kolacje przyda się zjeść w tak śnieżny dzień pojechałem standardowo do nienajbliższej Biedronki oczywiście nienajkrótszą trasą. To był błąd. W sumie powinienem sobie odjąć prawie kilometr karniaka, bo prowadziłem. Prowadziłem pod górki, przez zaspy... wstyt i sromota. W dodatku coś mi strzyknęło, coś strzeliło i normalnie łamie mnie teraz wszystko. To były bardzo ciężkie kilometry. Średnia niska nawet jak na koze. Jedno czym się pocieszam, że autobusem czy innym silnikowym miałbym pewnie taką samą lub niższą wliczając czas który stoi się i czeka na cud.