Deszcz
Sobota, 16 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: niedzielnie, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 35.00 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 25.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być wułef, ale nie wyszło, nawet nie wiem z jakich przyczyn, bo się raczej spozniłem na zbiorke nieco xD w każdym razie opuszczeni przez prowadzącego mgr Gryszko i jakoś nikomu nie chciało się ruszyć dupska na większą trasę.
Jedynie ja i kolega Musiał zdecydowaliśmy się jechać dalej, całe szczęście nie pojechaliśmy właściwą drogą, bo by nam niemiłosiernie dupska skąpało. Po pogibieniu się w polach i zwątpieniu w możliwość dojazdy na psie pole tymi polami zaczęliśmy odwrót na Biskupin. Zaraz za mościkiem ja natchnięty nieprzemorzoną chęcią jazdy w strone Mostu Milenijnego odłączyłem się i pojechałem sam. Wałami jechało się miło, chociaż zakwasy dawały się we znaki. Jak już byłem w sumie niedaleko mostu to... no się rozpadało się. Troche jeszcze po Wrocławiu pojeździłem, tak łatwo za wygraną nie dałem, a chyba ludzie jednak dali, jak przez rynek przejeżdżałem to ani żywej duszy... Ale w pewnym momencie tak przemokłem że sobie darowałem kolejne skróty, zdrowia mi takie przemoknięcie raczej nie poprawi a radość też jakoś zaczęła opadac gdy w tyłek sie zimno zrobiło.
Jedynie ja i kolega Musiał zdecydowaliśmy się jechać dalej, całe szczęście nie pojechaliśmy właściwą drogą, bo by nam niemiłosiernie dupska skąpało. Po pogibieniu się w polach i zwątpieniu w możliwość dojazdy na psie pole tymi polami zaczęliśmy odwrót na Biskupin. Zaraz za mościkiem ja natchnięty nieprzemorzoną chęcią jazdy w strone Mostu Milenijnego odłączyłem się i pojechałem sam. Wałami jechało się miło, chociaż zakwasy dawały się we znaki. Jak już byłem w sumie niedaleko mostu to... no się rozpadało się. Troche jeszcze po Wrocławiu pojeździłem, tak łatwo za wygraną nie dałem, a chyba ludzie jednak dali, jak przez rynek przejeżdżałem to ani żywej duszy... Ale w pewnym momencie tak przemokłem że sobie darowałem kolejne skróty, zdrowia mi takie przemoknięcie raczej nie poprawi a radość też jakoś zaczęła opadac gdy w tyłek sie zimno zrobiło.