Tajne ścieżyny MPWiK
Środa, 28 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: foto
Km: | 51.70 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 24.62 |
Pr. maks.: | 48.24 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj po deszczu, wszędzie mokro więc dziewczyny stwierdziły, że raczej jeździć nie będą. W sumie dobrze, pewnie jeszcze wolniej by się jechało ;-) A tak serio to i tak bym dokręcał po wycieczce z nimi, bo przez brak słońca w ostatnim czasie dopada mnie zły humor, a na to najlepszym lekarstwem jest rower.
Wyjeżdżając z osiedla pogubiłem się i w tych remontach wszystkich ledwo udało mi się odnaleźć drogę wyjazdową na asfalcik. Przebiłem przez wiadukt, najkrótszą chyba drogą na Krakowską. Bo gdzieś tam, z tego co pamiętam jest Park Wschodni, który postanowiłem odnaleźć. Oczywiście po dojeździe na Krakowską musiałem skręcić nie w te strone i prawie znalazłem się w Siechnicach. Ale, że byłem tam zupełnie niedawno to wiedziałem, że mam już opcje na ciekawy wyjazd z Siechnic. Jednak postanowiłem pobłądzić w przeciwną strone.
Na przepięknej natury brukowanej drodze stanął mi znak B-1 zakaz ruchu w obu kierunkach, pod nim widniała tabliczka oświadczająca że mam do czynienia z drogą pod zarządem MPWiK i tylko upoważnieni mają wstęp. Całe szczęście gdy mijałem te znaki akurat mucha wpadła mi do oka i och! nie zauważyłem ich. Wspaniała ścieżyna, piękne widoczki, natura, cisza i spokój. No i poza ludźmi upoważnionymi nikt nie powinien przeszkadzać, czyli cała brukowana droga należy do mnie.
Droga pełna była wież z uwięzionymi księżniczkami, albo ropuchami... no bo nie wiem co jeszcze mogli tam schować Ci "osobnicy upoważnieni"
Przepaliłem niebo, ale to co istotne na zdjęciu widać, piękna dróżka i jedna z wielu tajemniczych wież.
Tutaj wieżyczka z bliższej perspektywy.
Gdzieś w końcu droga skończyła się. Pobłądziłem jeszcze troche i wyjechałem... 200 metrów od skrzyżowania którym wjechałem na Krakowską. Mimo, że nie taki był plan to przynajmniej wiedziałem, że Park Wschodni jest w drugą strone, natychmiast skierowałem się w tym kierunku. Rundka po parku ma prawie 3km, z wykorzystaniem tajnych nadbrzeżnych ścieżynek. Ogólnie przyjemny park, miły element na trasie.
Z parku chciałem jechać spowrotem, ale że było jeszcze przed 20 sporo, to skręciłem w Mościckiego czy innego Paderewskiego, w każdym razie Ignacego. Tak sobie jechałem i jechałem, aż w pewnym momencie dojechałem od miejsca które wydało mi się znajome. Jak znajome to wiem gdzie jechać. Taki też wesoły okrzyk wydałem z siebie. No ale nie dojechałem wcale tam gdzie spodziewałem się dojechać. Wyjechałem niedaleko Św Katarzyny. Chyba pierwszy raz wjechałem w te wioske. Oczywiście jakieś remonty dróg nie pozwoliły mi wracać najkrótszą drogą na Wrocław, ale jakoś tam przez Turów na główną wpadłem, jeszcze w rondzie odbiłem na lewo i wracałem ścieżynką spory kawałem.
Ogólnie gdyby nie mocno wyluzowane tempo w pierwszych chwilach, na bruku i w parku to mogłaby być bardzo niezła średnia. Od Turowa prawie pod same drzwi nie spadałem z 30kmh, a często nawet 38 było. Nie wiem, albo z wiatrem miałem, albo forma rosnąć zaczyna... Chociaż dziś, jak to pisze, a jest dzień następny, troche bolą mnie nogi ;-)
Wyjeżdżając z osiedla pogubiłem się i w tych remontach wszystkich ledwo udało mi się odnaleźć drogę wyjazdową na asfalcik. Przebiłem przez wiadukt, najkrótszą chyba drogą na Krakowską. Bo gdzieś tam, z tego co pamiętam jest Park Wschodni, który postanowiłem odnaleźć. Oczywiście po dojeździe na Krakowską musiałem skręcić nie w te strone i prawie znalazłem się w Siechnicach. Ale, że byłem tam zupełnie niedawno to wiedziałem, że mam już opcje na ciekawy wyjazd z Siechnic. Jednak postanowiłem pobłądzić w przeciwną strone.
Na przepięknej natury brukowanej drodze stanął mi znak B-1 zakaz ruchu w obu kierunkach, pod nim widniała tabliczka oświadczająca że mam do czynienia z drogą pod zarządem MPWiK i tylko upoważnieni mają wstęp. Całe szczęście gdy mijałem te znaki akurat mucha wpadła mi do oka i och! nie zauważyłem ich. Wspaniała ścieżyna, piękne widoczki, natura, cisza i spokój. No i poza ludźmi upoważnionymi nikt nie powinien przeszkadzać, czyli cała brukowana droga należy do mnie.
Droga pełna była wież z uwięzionymi księżniczkami, albo ropuchami... no bo nie wiem co jeszcze mogli tam schować Ci "osobnicy upoważnieni"
Przepaliłem niebo, ale to co istotne na zdjęciu widać, piękna dróżka i jedna z wielu tajemniczych wież.
Tutaj wieżyczka z bliższej perspektywy.
Gdzieś w końcu droga skończyła się. Pobłądziłem jeszcze troche i wyjechałem... 200 metrów od skrzyżowania którym wjechałem na Krakowską. Mimo, że nie taki był plan to przynajmniej wiedziałem, że Park Wschodni jest w drugą strone, natychmiast skierowałem się w tym kierunku. Rundka po parku ma prawie 3km, z wykorzystaniem tajnych nadbrzeżnych ścieżynek. Ogólnie przyjemny park, miły element na trasie.
Z parku chciałem jechać spowrotem, ale że było jeszcze przed 20 sporo, to skręciłem w Mościckiego czy innego Paderewskiego, w każdym razie Ignacego. Tak sobie jechałem i jechałem, aż w pewnym momencie dojechałem od miejsca które wydało mi się znajome. Jak znajome to wiem gdzie jechać. Taki też wesoły okrzyk wydałem z siebie. No ale nie dojechałem wcale tam gdzie spodziewałem się dojechać. Wyjechałem niedaleko Św Katarzyny. Chyba pierwszy raz wjechałem w te wioske. Oczywiście jakieś remonty dróg nie pozwoliły mi wracać najkrótszą drogą na Wrocław, ale jakoś tam przez Turów na główną wpadłem, jeszcze w rondzie odbiłem na lewo i wracałem ścieżynką spory kawałem.
Ogólnie gdyby nie mocno wyluzowane tempo w pierwszych chwilach, na bruku i w parku to mogłaby być bardzo niezła średnia. Od Turowa prawie pod same drzwi nie spadałem z 30kmh, a często nawet 38 było. Nie wiem, albo z wiatrem miałem, albo forma rosnąć zaczyna... Chociaż dziś, jak to pisze, a jest dzień następny, troche bolą mnie nogi ;-)