ot tak
Niedziela, 8 maja 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.69 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 27.04 |
Pr. maks.: | 46.23 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś odmóżdżenie sięgnęło zenitu. Jednak jak na złość około 17 zaczęło mi się dobrze pisać. Wytrwałem w tym pisaniowym amoku aż do 18:40. Stwierdziłem, że trzeba pare kaemów wykręcić, bo inaczej być nie może. Trasa badziewna, nie mogę opracować nowej 30km trasy asfaltowej do napierdzielania. Dzisiaj wpadłem w tragicznej jakości asfalty, kończące się asfalty i bruk. Ten sam bruk na który wpadałem kilkukrotnie w zeszłym roku. To tylko potwierdza odmóżdżenie, skoro nawet nie pamiętam tras które powinienem szerokim łukiem omijać.
Rower nadal w stanie agonalnym. Przednie koło wydaje się, że lada dzień piasta wybuchnie, przetrą ją kulki albo jaki czort. Raczej nie warto tego dziadostwa wymieniać, zajade i kupuje mavic crossmax, w każdym razie coś lżejszego, bo co prawda od skakania nie potrafię się powstrzymać, ale zakupiłem sobie klucz do szprych za 39 zeta z park toola xD To sobie będę centrował, nie!
Nie jestem w stanie powtórzyć trasy jaką jechałem, ale to nic godnego uwagi. Jedyne po co bym ją zapisał to żeby inni wiedzieli czego unikać... No ale nie chce mi się głowić i szukać po mapach. W każdym razie pierwsze 10km w czasie 21:30 (3 postoje na światłach więc w sumie nie najgorzej). Troche mnie to zdenerwowało i kolejne 10km poszło w 19:30. Na 21 km wpadłem w korek i przeciskałem się środkiem drogi w stronę dk8. Na dk8 nie chciało mi się już jechać, bo średnia i jazda przez miasto odebrały mi chęć do jazdy. Gdybym tak szybko do miasta nie dotarł (starałem się przedłużyć, ale nie wyszło) to pewnie udało by sie wykręcić 30km w mniej niż godzine, szału by nie było, ale pogoda była wyśmienita, prawie bezwietrznie a i temperatura dopisywała. Trzeba by się zmierzyć z czymś porównywalnym. Jak tylko magisterke skończę to muszę wpaść na bazę na szybką 30. Jeśli uda się poniżej 57 wykręcić to znaczy że mogę jeździć, jak nie, to dupa ze mnie i muszę iść do kościoła dać na tacę w intencji poprawy formy.
Rower nadal w stanie agonalnym. Przednie koło wydaje się, że lada dzień piasta wybuchnie, przetrą ją kulki albo jaki czort. Raczej nie warto tego dziadostwa wymieniać, zajade i kupuje mavic crossmax, w każdym razie coś lżejszego, bo co prawda od skakania nie potrafię się powstrzymać, ale zakupiłem sobie klucz do szprych za 39 zeta z park toola xD To sobie będę centrował, nie!
Nie jestem w stanie powtórzyć trasy jaką jechałem, ale to nic godnego uwagi. Jedyne po co bym ją zapisał to żeby inni wiedzieli czego unikać... No ale nie chce mi się głowić i szukać po mapach. W każdym razie pierwsze 10km w czasie 21:30 (3 postoje na światłach więc w sumie nie najgorzej). Troche mnie to zdenerwowało i kolejne 10km poszło w 19:30. Na 21 km wpadłem w korek i przeciskałem się środkiem drogi w stronę dk8. Na dk8 nie chciało mi się już jechać, bo średnia i jazda przez miasto odebrały mi chęć do jazdy. Gdybym tak szybko do miasta nie dotarł (starałem się przedłużyć, ale nie wyszło) to pewnie udało by sie wykręcić 30km w mniej niż godzine, szału by nie było, ale pogoda była wyśmienita, prawie bezwietrznie a i temperatura dopisywała. Trzeba by się zmierzyć z czymś porównywalnym. Jak tylko magisterke skończę to muszę wpaść na bazę na szybką 30. Jeśli uda się poniżej 57 wykręcić to znaczy że mogę jeździć, jak nie, to dupa ze mnie i muszę iść do kościoła dać na tacę w intencji poprawy formy.