wrrrrr
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: foto
Km: | 43.79 | Km teren: | 33.00 | Czas: | 02:26 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 34.89 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyszła paczka z mikesportu. Spodenki troszkę za obszerne wziąłem, ale spoko, zimowe, więc pod spód wrzuci się koszulkę i będzie git. Nogawki natomiast jak marzenie.
Jak już przyszła paczka byłem po wielu nieudolnych próbach wyznaczenia trasy objeżdżające Col du Galibier. Ostatecznie zgodzę się na to co Tomek zaproponuje właściwie bez zająknięcia. Może jeszcze jutro coś uda mi się wypracować.
No to zdjąłem bagażnik z blureja i pojechałem zrobić jakiś standard w terenie. Początek aż nadto standardowy, na wały i na Trestko, Blizanowice. Tam kolejna seria zdjęć pod tytułem tutaj powstaje droga.
Potem zaczęła się błotna masakra. Tempo na 5-10kmh żeby błoto nie latało wszędzie i byle przebrnąć przez las.
Jak już się zrobiło mniej błota to zaczęła się wierzba energetyczna. Akurat Tomek chciał się do mnie dodzwonić coś o wyprawę popytać. I co się okazuje - wierzba energetyczna zupełnie blokuje zasięg telefonów komórkowych. W lesie miałem zasięg, w wierzbie nie. Wyjechałem z wierzby i max zasięgu! Zaskakujące ;-)
Potem most kolejowy. Chciałem nagrać na nim film, ale okazuje się, że jeszcze nie potrafię obsługiwać tak zaawansowanych opcji w swojej zapalniczce. Następnie kawałeczek asfaltu i na Bajkał. Tam szubciutko przejechałem i gdy zrobiło się mniej błotnie zacząłem gnać ile sił w nogach. Ledwo co a trzesnąłbym się z nadjeżdżającymi z przeciwka też gnającymi przez las rowerowcami. Daleko potem nie ujechałem a wyrąbałem spektakularnego orła. Winę za niego zrzucam na opony, bo chyciła mnie przednia jak chciałem z koleiny wyjechać. Na larsenach i kendach karma by to przeszło. Schwalbe kolejny raz zawodzi... W samym wywaleniu się, nawet na nowym rowerze nie było by nic złego, ale rozwaliłem tylne koło. Nie mam pojęcia jak, czym i o co, po prostu złapało centrę niemiłosierną. Zaczęło ocierać się o ramę. Troche je poszarpałem, żeby za bardzo nie obcierało i jadę, może przed 19 dotrę na serwis. Byłem jednak za daleko i nie dotarłem... Jutro z rana trzeba będzie oddać blureja na serwis, niech ktoś to koło porządnie wycentruje. Moim zdaniem to ono jest troszkę fabrycznie niedorobione, bo szprychy z tej strony w którą jest wygięte mają luz... Powinno być na odwrót... No nic, niech to zrobią, na szosie nie powinno się takie coś powtórzyć, a jak się potem trafi to będę próbował reklamować. Koło do XC nie powinno się centrować przy byle okazji.
Jak już przyszła paczka byłem po wielu nieudolnych próbach wyznaczenia trasy objeżdżające Col du Galibier. Ostatecznie zgodzę się na to co Tomek zaproponuje właściwie bez zająknięcia. Może jeszcze jutro coś uda mi się wypracować.
No to zdjąłem bagażnik z blureja i pojechałem zrobić jakiś standard w terenie. Początek aż nadto standardowy, na wały i na Trestko, Blizanowice. Tam kolejna seria zdjęć pod tytułem tutaj powstaje droga.
Potem zaczęła się błotna masakra. Tempo na 5-10kmh żeby błoto nie latało wszędzie i byle przebrnąć przez las.
Jak już się zrobiło mniej błota to zaczęła się wierzba energetyczna. Akurat Tomek chciał się do mnie dodzwonić coś o wyprawę popytać. I co się okazuje - wierzba energetyczna zupełnie blokuje zasięg telefonów komórkowych. W lesie miałem zasięg, w wierzbie nie. Wyjechałem z wierzby i max zasięgu! Zaskakujące ;-)
Potem most kolejowy. Chciałem nagrać na nim film, ale okazuje się, że jeszcze nie potrafię obsługiwać tak zaawansowanych opcji w swojej zapalniczce. Następnie kawałeczek asfaltu i na Bajkał. Tam szubciutko przejechałem i gdy zrobiło się mniej błotnie zacząłem gnać ile sił w nogach. Ledwo co a trzesnąłbym się z nadjeżdżającymi z przeciwka też gnającymi przez las rowerowcami. Daleko potem nie ujechałem a wyrąbałem spektakularnego orła. Winę za niego zrzucam na opony, bo chyciła mnie przednia jak chciałem z koleiny wyjechać. Na larsenach i kendach karma by to przeszło. Schwalbe kolejny raz zawodzi... W samym wywaleniu się, nawet na nowym rowerze nie było by nic złego, ale rozwaliłem tylne koło. Nie mam pojęcia jak, czym i o co, po prostu złapało centrę niemiłosierną. Zaczęło ocierać się o ramę. Troche je poszarpałem, żeby za bardzo nie obcierało i jadę, może przed 19 dotrę na serwis. Byłem jednak za daleko i nie dotarłem... Jutro z rana trzeba będzie oddać blureja na serwis, niech ktoś to koło porządnie wycentruje. Moim zdaniem to ono jest troszkę fabrycznie niedorobione, bo szprychy z tej strony w którą jest wygięte mają luz... Powinno być na odwrót... No nic, niech to zrobią, na szosie nie powinno się takie coś powtórzyć, a jak się potem trafi to będę próbował reklamować. Koło do XC nie powinno się centrować przy byle okazji.