po bułki + lansik
Piątek, 19 sierpnia 2011
Km: | 58.99 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 20.94 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Żeby nie było, postanowiłem dzisiaj udowodnić, że faktycznie tak było.
Oto i zakupione bułki kajzerki.
Napisał bym coś więcej, ale trzeba pisać wpisy z wyprawy w Alpy :)
Ogólnie to pojechałem po bułki, na powrocie burza mnie chwyciła i przemokłem jak na Stelvio. Wycisnąłem skarpetki, koszulkę, spodenki i siadłem pisać wpis na bs. Po jakimś czasie postanowiłem wyjść na rower wysuszyć ciuchy na wietrze - znaczy założyć i suszyć na sobie. Przed wyjściem dzwoni siostra - nie wzięła kluczy od domu. Trzeba więc zawieźć je do niej. Przeleciałem przez miasto, przekazałem klucze i zaczęło robić się ciemno. Pokręciłem się parkami na Grabiszyńską. Potem ścieżkami i uliczkami na Rynek. Tam z godzinkę słuchałem mini koncerciku jakiegoś kwartetu na dętych instrumentach. Zrobiło się zupełnie ciemno, wiec na wały i do domu.
Oto i zakupione bułki kajzerki.
Napisał bym coś więcej, ale trzeba pisać wpisy z wyprawy w Alpy :)
Ogólnie to pojechałem po bułki, na powrocie burza mnie chwyciła i przemokłem jak na Stelvio. Wycisnąłem skarpetki, koszulkę, spodenki i siadłem pisać wpis na bs. Po jakimś czasie postanowiłem wyjść na rower wysuszyć ciuchy na wietrze - znaczy założyć i suszyć na sobie. Przed wyjściem dzwoni siostra - nie wzięła kluczy od domu. Trzeba więc zawieźć je do niej. Przeleciałem przez miasto, przekazałem klucze i zaczęło robić się ciemno. Pokręciłem się parkami na Grabiszyńską. Potem ścieżkami i uliczkami na Rynek. Tam z godzinkę słuchałem mini koncerciku jakiegoś kwartetu na dętych instrumentach. Zrobiło się zupełnie ciemno, wiec na wały i do domu.