Etap byczyna maratonu po ziemii kluczborskiej - dystans mega
Niedziela, 21 sierpnia 2011 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 71.91 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:39 | km/h: | 27.14 |
Pr. maks.: | 63.54 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 252m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjechałem z domu zupełnie bez pomysłu na przejażdżkę. Fartownie na asfalcie wymalowane były strzałki, stwierdziłem, że pojadę chociaż kawałek za nimi.
Standardowo na Paruszowice, Dobiercice, Łowkowice, Maciejów. W Kujakowicach Górnych rozjazd Giga/Mega - wybieram Mega, chcę być przed nocą w domu, a do tego po wczoraj jestem totalnie pozbawiony sił. Jadę więc dalej spokojnym tempem po dystansie mega, zakładam, że w 100km się zmieścić musi.
Trasa robi się ciekawa dopiero w Kozłowicach. Zjeżdżamy i podjeżdżamy na 10%. Po Alpach jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia i podjazd swobodnie zrobiłem z 25kmh. Na zjeździe padł mxs wycieczki, poza tym nie chciało mi się dokręcać nigdzie.
Widoczek przed zjazdem w Kozłowice.
Droga na Gorzów w kiepskim stanie, ale raczej z górki, szybko się tam leciało. Prawdziwa ciekawostka zaczyna się wokół samego Gorzowa. Ostre skręty prowadzą nas na dróżkę podmiejską na której są całkiem fajne hopki. Szkoda, że miejscami dziury w drodze mogą siać postrach w peletonie. Niestety hopki nie są nawet zaznaczone na mapach, a szkoda, bo dają nieźle, choć krótkie. Najadłem się tam jabłek ^^
Pyszne przydrożne jabłuszka na obrzeżach Gorzowa :)
Potem główną lecimy na Zdziechowice i Uszyce. W Uszycach odbicie na dawną polną autostradę, obecnie kawał gładziutkiego asfaltu, którego nie wybaczę, bo tam była jedna z lepszych polnych dróg w okolicy. Przez Dzietrzkowice na Łubnice, moim zdaniem lipa z leksza, można było podjazd pod Łubnice wykorzystać i skierować rajd na zjazd w Wójcinie a dalej na podjazd w Byczynie pod poczte, albo w Jaśkowicach puścić na główną i potem pod cmentarz, byłby przynajmniej finisz na terenie pofałdowanym. A tak trasa wiedzie na zjazd przez Łubnice potem Borek i Byczyna.
Ogólnie mało ciekawa trasa, chociaż może ja już po prostu mam dość asfaltów... Tak, to chyba to drugie, tyle lat tutaj śmigam, że mało który asfaltowy kawałek sprawia mi jeszcze radość :)
Standardowo na Paruszowice, Dobiercice, Łowkowice, Maciejów. W Kujakowicach Górnych rozjazd Giga/Mega - wybieram Mega, chcę być przed nocą w domu, a do tego po wczoraj jestem totalnie pozbawiony sił. Jadę więc dalej spokojnym tempem po dystansie mega, zakładam, że w 100km się zmieścić musi.
Trasa robi się ciekawa dopiero w Kozłowicach. Zjeżdżamy i podjeżdżamy na 10%. Po Alpach jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia i podjazd swobodnie zrobiłem z 25kmh. Na zjeździe padł mxs wycieczki, poza tym nie chciało mi się dokręcać nigdzie.
Widoczek przed zjazdem w Kozłowice.
Droga na Gorzów w kiepskim stanie, ale raczej z górki, szybko się tam leciało. Prawdziwa ciekawostka zaczyna się wokół samego Gorzowa. Ostre skręty prowadzą nas na dróżkę podmiejską na której są całkiem fajne hopki. Szkoda, że miejscami dziury w drodze mogą siać postrach w peletonie. Niestety hopki nie są nawet zaznaczone na mapach, a szkoda, bo dają nieźle, choć krótkie. Najadłem się tam jabłek ^^
Pyszne przydrożne jabłuszka na obrzeżach Gorzowa :)
Potem główną lecimy na Zdziechowice i Uszyce. W Uszycach odbicie na dawną polną autostradę, obecnie kawał gładziutkiego asfaltu, którego nie wybaczę, bo tam była jedna z lepszych polnych dróg w okolicy. Przez Dzietrzkowice na Łubnice, moim zdaniem lipa z leksza, można było podjazd pod Łubnice wykorzystać i skierować rajd na zjazd w Wójcinie a dalej na podjazd w Byczynie pod poczte, albo w Jaśkowicach puścić na główną i potem pod cmentarz, byłby przynajmniej finisz na terenie pofałdowanym. A tak trasa wiedzie na zjazd przez Łubnice potem Borek i Byczyna.
Ogólnie mało ciekawa trasa, chociaż może ja już po prostu mam dość asfaltów... Tak, to chyba to drugie, tyle lat tutaj śmigam, że mało który asfaltowy kawałek sprawia mi jeszcze radość :)