relaksowo nad Bajkał
Niedziela, 27 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: | 32.12 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 33.65 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podumać chwilkę nad brzegami Bajkału. Pogoda rewelacyjna, ścieżki schowane pod opadłymi liśćmi tak, że często trzeba było się kierować na czuja i pamięć żeby obrać kierunek na ścieżkę.
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D