praca
Czwartek, 15 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b, opis: piosnka
Km: | 22.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 30.60 |
Pr. maks.: | 42.60 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciepło, sucho i bez lodu, słowem warunki idealne. Troszkę niekorzystnie wiatr powiewał przez pierwsze metry, ale potem już szło dość lekko. Mimo to tempo nie zapowiadało się rekordowe. Czułem się zmęczony.
Tuż po wlocie na Legnicką wyprzedza mnie jakiś koleś na trekkingu... tak, Tomek :) Ja już na oparach jadę, a on mnie zmusza do utrzymania 38km/h aż do zjazdu na Strzegomską. Średnia miast spadać gwałtownie na tych ostatnich metrach, poszybowała w górę. Za światłami nadal w okolicach 30 km by pod zakład dojechać ze średnią 28 z czymś, blisko rekordy, bądź nawet rekordowo.
W pracy siedziałem długo, bo musiałem coś skończyć. Można powiedzieć, że siedziałem za długo. Jednak godzina 19 ma swoje zalety, korków nima! Początkowo ociężale, staram się jechać 28 żeby średnia nie spadła. Ale już na Legnickiej zaczyna się fajna zabawa. W momencie jak wyprzedzam bmw wiem, że będzie można atakować rekord trasy :) Na Kazimierza wpadam na czerwonym, na kolejnych światłach muszę hamować, bo suka stoi na pole position. Nie będę na czerwonym leciał przy policji. Potem już gładko idzie, zielona fala, albo przeloty na czerwonym bo nic nie jedzie. W okolicy mostu Grunwaldzkiego wyprzedzam 2 skuterki. Na jednym ze skuterków siedzą dwie osoby. Przypadek? Nie, wyprzedzam oba skuterki, lecę dalej trzymając tempo na 38. Niestety łapię czerwone światło i... dogania mnie skuterek z dwoma ludziami na pokładzie. Wcześniej za wolno się bujał i odpadł na czerwonym. Teraz stał się moją tarczą antywiatrową. Od Ronda Regana prawie pod dom lecę z prawie równo 40km/h. Pod górkę wolniej, z górki szybciej, ale ogólnie 40 :) Średnia poszła w górę, a ja niemal ducha nie wyzionąłem.
A i tak, oszukałem, wypiąłem licznik na ostatnich kilkudziesięciu metrach. Na tych dziurach choćbym chciał nie pojadę nawet 20, a szkoda mi było średniej ;-)
melodyjka na dziś, bo dawno nie było :)
B 750 SU: 9+9+9+10+11=48
Tuż po wlocie na Legnicką wyprzedza mnie jakiś koleś na trekkingu... tak, Tomek :) Ja już na oparach jadę, a on mnie zmusza do utrzymania 38km/h aż do zjazdu na Strzegomską. Średnia miast spadać gwałtownie na tych ostatnich metrach, poszybowała w górę. Za światłami nadal w okolicach 30 km by pod zakład dojechać ze średnią 28 z czymś, blisko rekordy, bądź nawet rekordowo.
W pracy siedziałem długo, bo musiałem coś skończyć. Można powiedzieć, że siedziałem za długo. Jednak godzina 19 ma swoje zalety, korków nima! Początkowo ociężale, staram się jechać 28 żeby średnia nie spadła. Ale już na Legnickiej zaczyna się fajna zabawa. W momencie jak wyprzedzam bmw wiem, że będzie można atakować rekord trasy :) Na Kazimierza wpadam na czerwonym, na kolejnych światłach muszę hamować, bo suka stoi na pole position. Nie będę na czerwonym leciał przy policji. Potem już gładko idzie, zielona fala, albo przeloty na czerwonym bo nic nie jedzie. W okolicy mostu Grunwaldzkiego wyprzedzam 2 skuterki. Na jednym ze skuterków siedzą dwie osoby. Przypadek? Nie, wyprzedzam oba skuterki, lecę dalej trzymając tempo na 38. Niestety łapię czerwone światło i... dogania mnie skuterek z dwoma ludziami na pokładzie. Wcześniej za wolno się bujał i odpadł na czerwonym. Teraz stał się moją tarczą antywiatrową. Od Ronda Regana prawie pod dom lecę z prawie równo 40km/h. Pod górkę wolniej, z górki szybciej, ale ogólnie 40 :) Średnia poszła w górę, a ja niemal ducha nie wyzionąłem.
A i tak, oszukałem, wypiąłem licznik na ostatnich kilkudziesięciu metrach. Na tych dziurach choćbym chciał nie pojadę nawet 20, a szkoda mi było średniej ;-)
melodyjka na dziś, bo dawno nie było :)
B 750 SU: 9+9+9+10+11=48