lans na wsi
Sobota, 24 marca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 74.47 | Km teren: | 55.00 | Czas: | 03:40 | km/h: | 20.31 |
Pr. maks.: | 45.08 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwsza w tym roku przejażdżka na blureju. Pogoda idealnie dopisała i szkoda, że tak późno wstałem - szkoda, bo pojeździł bym dłużej gdyby nie to, że się zimno zaczęło robić.
Wyjazd dopiero o 13. Nie miałem żadnego pomysłu na cel, więc wbiłem na wały w celu obmyślenia dalszej trasy. Objechałem wszystko i dotarłem do Lasku Osobowickiego. Tam 3 razy zjazd - podjazd na górkę. Powrót kawał po własnych śladach, ale nie chciałem asfaltem jeździć.
Objazd krótszej krawędzi wyspy i na Trestno i dalej przez Blizanowice. Standardem po lasach i na most kolejowy do Jeszkowic. Ścieżki przetarte, zupełnie jakby w tym semestrze wf już je objechał - trzeba będzie sprawdzić.
Zjazd z drogi po chwili - kierunek na Bajkał. Tam chwila relaksu nad brzegiem i w dalszą drogę wałami. Idzie szybko aż do Lasku Strachocińskiego gdzie niestety okazało się, że poziom wód jest zbyt wysoki i musiałbym przeprawić się przeprawić przez spory rów wypełniony śmierdzącą cieczą wodopodobną.
Robię jeszcze kawałek po wałach, żeby te 70 km dobić i wracam na chatę, bo się zimno robi a ja zmęczony nie mam sił do napierniczania.
Ogólnie lipnie, ze nie było nikogo kto zmusiłby mnie do wysiłku, przez to zbyt zamulaste tempo było. Tempo słabe, ale nie przez brak sił, tylko przez brak wytrzymałości na wstrząsy. Na starość nawet amortyzator nie wystarcza żeby czuć się komfortowo jadąc przez pola ;-)
Oby więcej tak pogodnych dni.
Wyjazd dopiero o 13. Nie miałem żadnego pomysłu na cel, więc wbiłem na wały w celu obmyślenia dalszej trasy. Objechałem wszystko i dotarłem do Lasku Osobowickiego. Tam 3 razy zjazd - podjazd na górkę. Powrót kawał po własnych śladach, ale nie chciałem asfaltem jeździć.
Objazd krótszej krawędzi wyspy i na Trestno i dalej przez Blizanowice. Standardem po lasach i na most kolejowy do Jeszkowic. Ścieżki przetarte, zupełnie jakby w tym semestrze wf już je objechał - trzeba będzie sprawdzić.
Zjazd z drogi po chwili - kierunek na Bajkał. Tam chwila relaksu nad brzegiem i w dalszą drogę wałami. Idzie szybko aż do Lasku Strachocińskiego gdzie niestety okazało się, że poziom wód jest zbyt wysoki i musiałbym przeprawić się przeprawić przez spory rów wypełniony śmierdzącą cieczą wodopodobną.
Robię jeszcze kawałek po wałach, żeby te 70 km dobić i wracam na chatę, bo się zimno robi a ja zmęczony nie mam sił do napierniczania.
Ogólnie lipnie, ze nie było nikogo kto zmusiłby mnie do wysiłku, przez to zbyt zamulaste tempo było. Tempo słabe, ale nie przez brak sił, tylko przez brak wytrzymałości na wstrząsy. Na starość nawet amortyzator nie wystarcza żeby czuć się komfortowo jadąc przez pola ;-)
Oby więcej tak pogodnych dni.