na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

prawie Bajkał

Piątek, 16 maja 2008 Kategoria bike: flavia, baza: Wrocław, dist: less than 50
Km: 42.04 Km teren: 10.00 Czas: 01:48 km/h: 23.36
Pr. maks.: 44.30 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
no czas już uzupełnić braki w bikelogu... jakoś tak czasu i chęci brakło żeby tutaj wszystko codziennie wpisywać a nie moge powiedzieć że nie jeździłem, zaraz się okaze ile jeździłem... na pewno za mało... ale studiów olac nie moge.

acha, kupiony niedawno w realu licznik to chyba moj najlepszy licznik jaki miałem... sprawnosc cateye [nauczony falconami, mactronicami i innymi wynalazkami ustawiłem rozmiar koła na mniejszy o 10mm od normalnego i co? pokazuje mi za mały przebieg mniej więcej o te 10mm, porównywane do cateye'ów]... no i za 20zł mam licznik z milionem funkcji który w dodatku dobrze działa ;-) polecam. acha i nie oszukuja, uczciwie napisano na opakowaniu ze jest odporny na zachlapania, a nie na deszcz czy wodoodporny.

mxs 44.3 na prostej, ulica swojczycka

pierwsza czesc dystansu, jakieś 4km to dojazd do i z B4 na zajęcia, potem obiad itp i na rower. Celem wyjazdu miał być Bajkał, ale w połowie drogi... no w sumie już przy celu zaczęło potwornie grzmić. Ja ubrany na króciótko, nie spodziewający się opadów a raczej nie przygotowany do opadów i wierzący w swojego farta nie miałem nic przeciwdeszczowego. Na bajkał jak zwykle jechałem wałami, w jednym miejscy pięknego orła wyciąłem, starałem się trzymać tempo >30kmh i sie udawało, ale jak już do lasku dojeżdżałem gdzie zjeżdżam z wałów to na zakręcie wyleciałem ze ścieżynki na trawe... slicki+trawa+30kmh... piękny poślizg i lądowanie na boku ;-) nic sie nie stało na szczęście, trawa jednak lepszy materiał do upadania niż asfalt ;-)

No i nawrót, asfaltem trzymając >34kmh dojechałem do tragicznego korka. Wpadłem na środek ulicy i jade dalej, tempo w okolicy 30kmh [średnia totalnie spadła we wsi w której opuściłem wały i kierowałem się na asfalt... cieżko było go odnaleźć] jak sie korek skonczył byłem już troche zmęczony [i totalnie oblepiony jakimiś muszkami co wcale nie było przyjemne] i tempo już nie rosło do 40kmh, ale trzymałem >30 aż do mostu [jechałem Swojczycką] tam zjechałem na ścieżynę i dalej ostro cisnąc jechałem przed siebie. Aż na most Szczytnicki. Tam wbiłem na asfalt i ostatnim zrywem ustalając mxs do mostu Grunwaldzkiego. Przed mostem w prawo i zacząłem się po mieście włóczyć, nawet trasy nie jestem za bardzo w stanie powtórzyć. Kręciłem tak żeby przez jak najwięcej mostów przejechać. 10 zaliczyłem i wracać zacząłem bo deszczyk zaczął kropić. Zanim dotarłem do akademików już zaczęły lecieć większe krople i nieco zmokłem... ale przejażdżka fajna. Szkoda tylko że na Bajkał nie dotarłem, bo niezłby dziań na jazde miałem, tempo świetne trzymałem.

komentarze
Niebezpieczna sytuacja, ja jak na razie zaliczam takie kiedy nie mogę wpiąć drugiej nogi po starcie na światłach... zaczynam dziwnym torem wtedy jechać :]
Platon
- 18:15 poniedziałek, 19 maja 2008 | linkuj
bo nie mam... co to za przebiegi sa, nawet w zeszłym roku było lepiej :/ za to teraz sie skończyło jeżdżenie, w przyszłym tygodniu 4 koła i kartkówka :D jazda na maksa nie wiem kiedy będe spał, bo nastepny tydzień też ładnie się zapowiada...
ale w sumie dobrze, że nie będzie czasu jeździć, bo mi napęd już umiera.. niewiele brakło a zabiłbym się na skrzyżowaniu pod galerią dominikańską [mam jakiegoś pecha, zawsze wypadki zdarzają mi się pod galerią dominikańską] jechałem od rynku, wpadłem od rynku, od Legnickiej czy jakoś i na to duuuużym skrzyżowaniu stałem na światłach. Postanowiłem ruszyć porządnie i mi łańcuch sie ślizgnął na zębatce [trójka i czwórka do wymiany od zaraz ;-)] i omal zębów nie straciłem. Całe szczęście nie dokręcane SPD są już tak luźne że się same wypięły bo inaczej bym glebe zaliczył a tak tylko prz**[-ywaliłem oczywiście] nogą... kolano pobolało ale zęby całe i bez zdarć. Całe szczęście miałem pusty pas i nikt mnie nie rozjechał.
badas
- 15:35 poniedziałek, 19 maja 2008 | linkuj
No to uzupełniłeś... a ja myślałem, że kujesz i nie masz czasu jeździć... ;P
Platon
- 14:55 poniedziałek, 19 maja 2008 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enzes
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum