klasycznie, po wałach
Wtorek, 7 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: foto
Km: | 37.11 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 27.15 |
Pr. maks.: | 46.07 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wariant minimalny, bo po wczorajszym uzupełnianiu bs:
-za późno położyłem się spać
-za późno wstałem
-za późno dotarłem do pracy
-za późno z niej wyszedłem
-i ostatecznie za późno wyruszyłem na trasę.
Po wczorajszej bardzo raźnej jeździe dziś zupełnie brakowało świeżości. Jechało mi się fatalnie... znaczy sama jazda całkiem przyjemna była. Sporo ładnych dziewczyn biegało po wałach. Na prawdę przyjemnie się w takich warunkach jedzie. Jednak - brakowało mi mocy na tych odcinkach gdzie nie było niczego przyjemnego do obserwowania.
Ogólnie warunki niemal identyczne do tych wczorajszych, po starcie wiatr na twarz, końcówka z wiatrem w plecy. Dodatkowo miałem dziś lepszą ekipę motywującą: -najpierw facet trzymał 32kmh pod wiatr i pod milenijny :) ale zjadłem go przed końcem mostu
-następnie dwóch "pr0" ubranych panów chciało mnie łyknąć na Osobowickiej, ale dali spokój jak nie spadałem z 32kmh
-już przed samym końcem zaskoczenie z leksza - gościu 2m wzrostu, 400cm w barach, długie czarne kłaki, broda, czarne dżinsy, czarny bezrękawnik, wielki 29er na chyba 2.5" kapciach i napiera 37kmh od świateł wzdłuż Legnickiej. Facet taki wielki, że bez trudu za nim taką prędkością jadę - praktycznie bez pedałowania - samo zasysa. Niestety wytrzymał tak tylko przez 2 światła. Jak spadł na 30kmh to wyskoczyłem na zmianę, ale nie utrzymał nawet 32kmh i ostatecznie gdy przeleciałem na czerwonym w ogóle straciłem go z oczu.
Najważniejsze na koniec, moje dzisiejsze odkrycie, najlepiej wydane 5.88zł w życiu
PO-LE-CAM!
-za późno położyłem się spać
-za późno wstałem
-za późno dotarłem do pracy
-za późno z niej wyszedłem
-i ostatecznie za późno wyruszyłem na trasę.
Po wczorajszej bardzo raźnej jeździe dziś zupełnie brakowało świeżości. Jechało mi się fatalnie... znaczy sama jazda całkiem przyjemna była. Sporo ładnych dziewczyn biegało po wałach. Na prawdę przyjemnie się w takich warunkach jedzie. Jednak - brakowało mi mocy na tych odcinkach gdzie nie było niczego przyjemnego do obserwowania.
Ogólnie warunki niemal identyczne do tych wczorajszych, po starcie wiatr na twarz, końcówka z wiatrem w plecy. Dodatkowo miałem dziś lepszą ekipę motywującą: -najpierw facet trzymał 32kmh pod wiatr i pod milenijny :) ale zjadłem go przed końcem mostu
-następnie dwóch "pr0" ubranych panów chciało mnie łyknąć na Osobowickiej, ale dali spokój jak nie spadałem z 32kmh
-już przed samym końcem zaskoczenie z leksza - gościu 2m wzrostu, 400cm w barach, długie czarne kłaki, broda, czarne dżinsy, czarny bezrękawnik, wielki 29er na chyba 2.5" kapciach i napiera 37kmh od świateł wzdłuż Legnickiej. Facet taki wielki, że bez trudu za nim taką prędkością jadę - praktycznie bez pedałowania - samo zasysa. Niestety wytrzymał tak tylko przez 2 światła. Jak spadł na 30kmh to wyskoczyłem na zmianę, ale nie utrzymał nawet 32kmh i ostatecznie gdy przeleciałem na czerwonym w ogóle straciłem go z oczu.
Najważniejsze na koniec, moje dzisiejsze odkrycie, najlepiej wydane 5.88zł w życiu
PO-LE-CAM!