lasami, polami
Sobota, 18 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: 100 and more, opis: foto
Km: | 127.57 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 05:27 | km/h: | 23.41 |
Pr. maks.: | 45.16 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj takie po prostu napierdzielanie przed siebie. Chciałem wykorzystać jakoś weekend bez deszczu (choć w sumie przez chwilę na początku kropiło) i wyszło na to, że siadłem na rower i po prostu jeździłem.
Tutaj fragment zółtego szlaku pieszego
Niby wszystko pięknie, ale niemiłosiernie tam komary tną. Zatrzymałem się bo ładne miejsce i teoretycznie można by tam wskoczyć z huśtawki do wody - jednak nawet zdjęcie było trudno zrobić - tyle się krwiopijców zleciało w moją stronę.
Poza komarami były także inne przeszkody, np.
Oczywiście były też gałęzie chlastające po mordzie, błoto głębokie po kostki i kałuże głębokie po kolana - czyli ogólnie wszystko to co sprawia największe kłopoty ale też najwięcej frajdy.
Ogólnie średnia wyszła lipna właśnie przez teren, gdzie po prostu nie chciałem się na maksa upierdzielić... Mimo to wyszło sporo kilometrów więc po wszystkim, jak już dotarłem do tablicy z napisem "Wrocław" to postanowiłem zrobić mały rozjazd - wyszło go jakieś 22km :) Ale przynajmniej zobaczyłem jak kanał zatykają
Tyle. Za daleko od Wrocławia nie odjechałem, bo uświadomiłem sobie, że zimą oddałem pompkę tacie i miałem sobie kupić nową - lepszą... oczywiście tego nie zrobiłem.
Tutaj fragment zółtego szlaku pieszego
Niby wszystko pięknie, ale niemiłosiernie tam komary tną. Zatrzymałem się bo ładne miejsce i teoretycznie można by tam wskoczyć z huśtawki do wody - jednak nawet zdjęcie było trudno zrobić - tyle się krwiopijców zleciało w moją stronę.
Poza komarami były także inne przeszkody, np.
Oczywiście były też gałęzie chlastające po mordzie, błoto głębokie po kostki i kałuże głębokie po kolana - czyli ogólnie wszystko to co sprawia największe kłopoty ale też najwięcej frajdy.
Ogólnie średnia wyszła lipna właśnie przez teren, gdzie po prostu nie chciałem się na maksa upierdzielić... Mimo to wyszło sporo kilometrów więc po wszystkim, jak już dotarłem do tablicy z napisem "Wrocław" to postanowiłem zrobić mały rozjazd - wyszło go jakieś 22km :) Ale przynajmniej zobaczyłem jak kanał zatykają
Tyle. Za daleko od Wrocławia nie odjechałem, bo uświadomiłem sobie, że zimą oddałem pompkę tacie i miałem sobie kupić nową - lepszą... oczywiście tego nie zrobiłem.