na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Zlate Hory

Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria bike: blurej, cel: turistas, dist: 100 and more, opis: nie sam, opis: foto Uczestnicy
Km: 115.64 Km teren: 0.00 Czas: 04:34 km/h: 25.32
Pr. maks.: 82.81 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 1452m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Ekipa na dziś ta sama co wczoraj, jadą Tomek oraz Darek.

Pradziad, nie ukrywając zmęczył mnie. Nawet jedzona na 4 raty kolacja popijana piwem nie była w stanie zregenerować mnie do pełni sił. Zresztą widać na załączonym zdjęciu, że nie tylko ja nie prezentuję się wybornie.


Start wąską, całkiem niezłej jakości drogą w tempie prawdziwie wycieczkowym. Bardzo przyjemnie się jechało mimo, że z nieba zaczynał lać się żar.


Po paru kilometrach równej i nudnej drogi dojechaliśmy pod całkiem interesujący pałacyk, z możliwością odpłatnego zwiedzania, z której tym razem nie skorzystaliśmy.


Nie obyło się oczywiście bez słit foci


Niedługo potem zaczął się lekki podjazd, który jak się okazało tuż za zakrętem przeradzał się w całkiem porządny podjazd.


Zjazd z tego miejsca był za to wyborny i wart każdej włożonej w podjazd kalorii. Potem był kaaaaawał bardzo nudnej drogi z której pamiętam tylko to, że bolał mnie tyłek. Jakby nie patrzeć dzień wcześniej zrobiłem drugą setkę w tym roku. Dystansów większych niż 50km też niewiele mam na koncie w ciągu ostatnich dwóch lat, więc zaczyna się... Zrobiliśmy więc przystanek bym mógł zregenerować dupę. Tuż za przystankiem zaczął się podjazd, na którym całkiem ładnie mi szło i w sumie podjechałem wspólnie z Tomkiem. Zapewne dzięki temu, że nie chciało mu się uciekać, ale i tak na podjeździe łyknąłem jednego gościa, co było bardzo satysfakcjonujące :)

Na końcu podjazdu była ciekawa panorama. Ogólnie podczas podjazdu poza jadącym gdzieś przede mną rowerzystą motywujące były także muchy, których cała chmara podążała za mną. Tutaj podziwiam krajobrazy i odganiam się od much buffem


Jedziem dalej


Postój na obiad we Vrbnie. Obowiązkowo makaron z czymś i piwo. Tego mi było potrzeba. Po obiedzie jeszcze dobijam półlitrową coca colą i już w ogóle jest jak w niebie. Co prawda wiem, że tyłek będzie bolał za parę kilometrów ale przynajmniej przez chwilę jest dobrze.

Za Vrbnem czekają nas tytułowe Zlate Hory. Nie wiedziałem co mnie czeka, bo z dużym prawdopodobieństwem nie jechałem tym asfaltem wcześniej. Okazało się, że mamy przed sobą rewelacyjny zjazd. Na starcie Tomek ostro skoczył do przodu, zrobił 70 parę na godzinę. Ja dokręciłem, siadłem na kilkanaście sekund na jego koło - ale miałem jeszcze spory zapas na kręcenie, więc zostałem ze 2 metry w tyle i dokręciłem mocno. Momentalnie zrobiło się ponad 80kmh, więc poskładałem się i liczyłem że grawitacja zrobi resztę.

Okazało się, że grawitacja zrobiła bardzo dobrze, że zrobiło się więcej niż 80. Po jakimś czasie takiej jazdy Tomek gdzieś pod koniec mnie łyknął robiąc 85kmh. Mi brakło już miejsc żeby dokręcić, no i nie spodziewałem się że wyskoczy przez co nie mogłem jego wykorzystać aby przyspieszyć.

Następnie czekał nas podjazd pod Biskupią Kopę. Początek bardzo łagodnie szedł. Jechałem sobie spokojnie z przodu, chłopacy z tyłu o czymś dyskutowali. Było nieco za ciepło na podjeżdżanie, ale postanowiłem trzymać jakieś rozsądne tempo, ustawiłem tempomat na 14km/h i powoli jechałem do przodu. W pewnym momencie to 14kmh zaczęło mi się wydawać całkiem niezłym tempem, bo Tomek zaczął zostawać w tyle, dołożyłem więc do 17kmh, żeby też Darka urwać, który jechał ze mną cały czas ramię w ramię. To dołożenie nie było najlepszym pomysłem jak się potem okazało. Po jakimś czasie takiej jazdy ja już wszedłem na zawałowe tętno i musiałem opaść spowrotem na to 14kmh. Odpadłem i Darek powoli zaczął iść do przodu, aż tu nagle zza moich pleców wyleciał Tomek. Minął mnie i widziałem tylko jak przejeżdża obok Darka jakby ten stał w miejscu... Już myślałem, że Tomek śmiał się z nas przez cały podjazd, ale sił starczyło mu na zrobienie gdzieś 50m przewagi nad Darkiem :) Jeszcze walczyłem, żeby Darka dogonić, co zaowocowało pomniejszeniem przewagi do parunastu metrów, ale niedługo potem odpadłem jeszcze bardziej by na ostatnich kilkuset metrach podjazdu stracić minutę do pozostałych.

Potem był najpierw dość mocny ale poskręcany i z kiepską nawierzchnią zjazd ale za nim minimalnie pochylony i z dobrą nawierzchnią, co poskutkowało jazdą ~47kmh na kole Tomka. Gdy ten się zmęczył ja pociągnąłem ekipę ~40kmh przez kolejne kilka kilometrów. Z taką prędkością kilometry lecą ekstremalnie szybko, więc mimo iż długo na czele nie jechałem, to wyszedł ładny kawałek. Potem tempo siadło a raczej przestawiliśmy się w tryb wakacyjny.

Tutaj np. wygląda jakbyśmy jeszcze coś jechali, ale tylko wygląda - stałem na pedałach bo mnie tyłek bolał - tempo wcale nie było duże :)


Były jeszcze jakieś fotki, w tym kościół który oglądaliśmy rano z cmentarza, chwycony przy kilkukrotnym i kilkunastokrotnym przybliżeniu (niestety w kilkunastokrotnym wyszedł poruszony pomimo bardzo krótkiego czasu naświetlania)


Krótko mówiąc, z wycieczki jestem zadowolony. Parę punktów podsumowania
-Pradziad na Pradziadzie jest wieśniacki, mogli nie skąpić na rzeźbiarza
-obiad pod Pradziadem jest wyborny
-nadal podjeżdżam na Pradziada najwolniej ze wszystkich z którymi jadę a jednocześnie pozostali zostają za plecami
-zjazd z Pradziada jak zawsze fenomenalny
-woda życia z pijalni w Karlowej Studance smakuje jak zawsze wybornie, nawet zmieszana z resztkami be-power z biedry
-fantastyczna dróżka wyjazdowa z Równego jaką rozpoczęliśmy drugi dzień jest fantastyczna
-ta sama dróżka, którą zakończyliśmy drugi dzień (serio, w przeciwnym kierunku była zupełnie inna, całkowicie inne emocje) też jest fantastyczna
-toalety w postaci drewnianego blatu z przybitą deską klozetową, pod którą to jest czeluść głęboka i ciemna są całkiem spoko, dają dużo wrażeń
-zjazd na Zlote Hory jest git i trzeba kiedyś próbować przebić na nim 90kmh
-PoloTV to fantastyczna stacja telewizyjna nadająca rewelacyjną muzykę xD
-Czesi mają makaron o smaku i konsystencji klusek
-jak będę stary i będę gdzieś po górach chodził to zanim zacznę kręcić się w poprzek drogi powinienem się najpierw rozejrzeć czy mnie ktoś nie rozjedzie
-podjazdy o niewielkim nachyleniu <=5% całkiem nieźle mi wychodzą
-podjazdy gdzie robi się grubiej nie idą mi wcale
-snickersy już mi tak nie wchodzą jak dawniej, dwa na trasę to max
-pot lejący się do oczu wciąż strasznie szczypie
-krem do opalania z filtrem 30 sprawia, że całodniowa jazda nie zostawia śladów na skórze, zero oparzeń
-policjanci potrafią dać pouczenie, że nie widać tablicy rejestracyjnej schowanej za rowerami wiszącymi na bagażniku na rowery mimo, że mogą wlepić za to mandat
-lemoniada w postaci radlera smakuje wybornie po jeździe

Tyle na dziś.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ktaks
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum