na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Nooo, nie ma już projektów,

Środa, 18 czerwca 2008 Kategoria cel: dojazd, cel: bez celu, bike: flavia, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: 55.59 Km teren: 5.00 Czas: 02:38 km/h: 21.11
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Nooo, nie ma już projektów, sprawozdań, list zadań to człowiek zaczyna pielęgnować lenia i szuka wszystkich możliwych sposobów żeby tylko nie uczyć się do egzaminów...

Z samego rana, czyli zaraz po godzinie 12 ;-) dojazd na uczelnie gdzie spędziłem prawie 2 godziny by dostać 2 wpisy do indeksu... Najśmieszniejsze że to najniższe oceny jakie w tym semestrze dostałem a wpis było najtrudniej dostać... Ehh, ale kolejny semestr z najniższa oceną 3.5 zrobiony... Jaki ze mnie kujon. Wracając wpadłem do biedronki bo musiałem się czegoś koniecznie napić. Tym sposobem nakręciłem łącznie około 5km.

Zaraz po powrocie... czyli jakieś 2 godzinki pozniej postanowiłem ze nie moge dłużej zwlekać. Czas machnąć kolejne 50km, bo tak sobie postanowiłem, żeby chmielu mi za daleko nie odjechał. No to ruszam zupełnie bez celu, azymut? jedziemy na zachód. Jak zwykle dokładnie trasy nie odtworze bo nie znam nazw ulic, jednak wspomagając się zumi.pl może jakoś uda mi się przybliżyć trasę którą pokonałem.

Start oczywiście Wittiga -> najprościej jak można na most Grunwaldzki -> na te hałde koło galerii wjechałem.... wzgórze Partyzantów... zumi mówi 'nie', ale tak to chyba Tomek nazywał ;-) -> Podwale -> Braniborska -> Strzegomska -> Graniczna -> Lotnisko im Mikołaja Kopernika? fuck jak ja tam mogłem dojechać... nie dało się jechać dalej naprzód... znaczy dało się dookoła objechać, nawrócić tym sposobem i jechać cały czas przed siebie ale znowu tą samą trasą...

-> Płaska, taka polna, kamulasta, prawie brukowana dróżka, ale fajnie się jechało -> Rumiankowa -> Pieprzna -> Osiniecka, tutaj już mi się nie podobało, miałem nadzieje że opuszcze wreszcie Wrocław, ale nic z tego... a asfalt jakiś taki był niewyraźny, dookoła pusto... no nie fajna ulica -> Piołunowa -> przejazd przez tory i Złotnicka... no i uwaga, bardzo fajne miejsce, park Złotnicki po którym troszeczke sobie pozwoliłem pojeździć, ogólnie teren idealny do freeride czy kto tam się skakaniem zajmuje, no i pare ciekawostek jak tablice z napisami 'Ruiny grodu z XI XIIw' no i stoi taki kamul z takim napisaem obok jakiejś górki na ktorej nic nie ma... ale i tak klimatyczne miejsce. Chyba mój nowy ulubiony park we Wrocławiu. Do tego niewiele osób o nim wie, bo niełatwo go znaleźć i nie jest jakoś przeogromny. A teraz jeszcze pieknie w nim różami pachnie. W parku zapytałem gdzie jestem skaczących na rowerach chłopaków, od razu powiedzieli mi jak jechać żeby było ciekawiej. Troche się wróciłem i jechałem wzdłuż torów. -> Żernicka i stacja kolejowa Wrocław Żerniki, tutaj wjechałem na asfalt bo dystans robił się wystarczający by wracać więc azymut na wschód, na teki. Chyba już zmęczony też nieco byłem, bo tempo spadło i to mocno spadło, predzej trzymałem się w okolicach 30 i zlany potem byłem, ale od momentu jak zwolniłem żeby po parku pośmigać już tempo turistasowe się załączyło.

-> jakimś dziwnym trafem trafiłem znowu na Strzegomską i to całkiem spory kawałek od miejsca w którym ja opuściłem... acha zapomniałem dodać że miałem otb na strzegomskiej ;-) jeszcze zanim na lotnisko dojechałem, ale nic sie nie stało, tylne koło postanowiło mnie przeskoczyć po nietrafionym czasowo podrzuceniu go nad krawężnik... siara, ale cóż, sie ucze dopiero. -> gdzieś po drodze, chyba w okolicy Podwala, nie wiem dokładnie, bo powrót był metoda 'a pojade tutaj bo jeszcze brakuje do 50' spotkałem przemiłą Magdę studentkę archeologii z kapciem z tyłu w jej welocypedzie. Zręcznie i sprawnie nadmuchałem w balona napinając bicepsa i nie pokazując ogromnego zmęczenia po twarzy ;-); i nawet nie było dziury i powietrze nie uchodziło. Się rozjechaliśmy by po chwili znowu stać razem na światłach... a to już ją odwioze pod dom. No i tym sposobem dokręcałem kilometrów jadąc powoli na Gaj, konwersując i takie tam -> tutaj za bardzo nie odtworze drogi, bo kurde nie wiem gdzie to mogło być... nie znam tych stron. W każdym razie potem Armii Krajowej dojechałem do -> Krakowskiej, rozkopanej w cholere, ale jakoś przedarłem się na Traugutta i kładką Zwierzyniecką po Grobli wróciłem do bazy.

Podsumowując, wycieczka pełna przygód, pierwsze w tym roku otb [ogolnie tylko nadgarstek mnie troszeczke boli, mimo ze miałem potworną trudność wypiąć się], odkryłem fanastyczny Park Złotnicki, no i na koniec pojezdziłem sobie z Magdą ;-) [jak tu kiedyś trafisz to pozdrower].

Do jutra [mam nadzieje].

A dla tych co tylko fotki oglądają... kiedyś kupie aparat, ale wole oszczędności całego życia wydawać na rower :P a piszę dla siebie, jak już nie będe w stanie setki dziennie machnąć to bede miał sporo czasu na czytanie to sobie powspominam gdzie to się śmigało i będzie git.

no i mxs jeszcze dodam... 38.8kmh

komentarze
Żaden aparat... żaden rower... trzymaj na _nasz_ wyjazd ;P Już zaplanowałem odcinki do Gdańska... tylko trochę długie... ale wszystko do uzgodnienia :)
Platon
- 09:17 sobota, 21 czerwca 2008 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum