Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2008
Dystans całkowity: | 463.75 km (w terenie 120.00 km; 25.88%) |
Czas w ruchu: | 21:06 |
Średnia prędkość: | 21.98 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 27.28 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
kapciowo
Wtorek, 11 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.42 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 23.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzis dla odmiany zlapalem kapcia po 5 km, byc moze nie calych. ale to chyba nie jest wylacznie wina opon, bo przebicie kolcem jakijs wrednej rosliny zdarzalo mi sie i na duzo mocniejszych gumach.
wyjechalem sobie za piaskarnia na droge nasalska, z niej skretem przy krzyzu na paruszowice, jednak nie zjechalem na poczatek paruszowic, tylko na skrzyzowanie paruszowice-goslaw-dobiercice-roszkowice, tam pojechalem na dobiercice, i przy fermie spedzilem dobre 10 minut, bo mniej wiecej tyle zajelo mi latanie detki, tym razem poszedl tyl, takze mam juz tylko 2 nielatane detki, rubene i kende, ktore robia za wieczny zapas, ale chyba niedlugo, jak tak dalej bede kapcie łapał w tych ultralightach.
z betonu wjezdzam w dobiercice i jade na wprost, droge polna na chudobe. tam slysze upragnione 'o boze!' gdy mijam jakichs spacerujacych ludzi, naturalnie to plec piekna wydaje na moj widok okrzyk 'o boze!'. w chudobie jestem calkiem szybko, bo po pierwsze odpoczalem sobie latajac te detke, po drugie te opony po utwardzonym ida super, a moze i lepiej. troszeczke slabo napompowalem i na mocniejszych zakretach czulem jak tyl mi jezdzi, w sumie nie tracilem przyczepnosci ani nic z tych rzeczy, ale opona byla za miekka. jednak za bardzo mi to nie przeszkadzalo, szczegolnie ze wizja asfaltu byla bliska. niezle mnie na zakrecie w chudobie przez to wyniosło, ale mi to az tak nie przeszkadzalo. dopiero gdy dojechalem do rozjazdu paruszowice-biskupice pierwszy raz od momentu latania uzylem tylnego hamulca - w skrzyzowanie wjezdzal blachosmrod - musialem ustapic, i niestety okazalo sie ze tego hamulca nie zapiałem ;-) bywa, cale szczescie przedni wystarczal bym nie wpadl przed samochod, jedynie troszke na pobocze odbilem zeby wspomoc hamowanie.
jechalem jak zwykle na zalew, w biskupicach sobie pozwolilem dopompowac, zaraz jak tory pokonalem, bo na polnej jechalem tak w granicach 25-35 kmh i czasem sie robilo nieprzyjemnie na slabo napompowanym tyle. od tej pory juz na twardo. w kochlowiach skrecam za kosciolem, potem kieruje sie na zalew, najpierw od strony asfaltu, opuszczam trase wokol zalewu na pierwszym zjezdzie za betonem. przez polanowice prosto do domu. przejazd byczyny przez rynek i koniec.
fajnie bylo, ale bez kapcia byloby nieco przyjemniej. lekkie zaczyna nie wkurzac, kto na takich gumach wyscig wygra? chyba by trzeba robic jakies osobne treningi z bezwybuchowej jazdy i szybkiego łatania (tak, łatania, bo ile mozna ze soba zapasow wozić?) w sumie srednia łatania dzieki wczorajszej przejazdzce i tak nie jest taka zła, no i nie łapie kapci na asfalcie i ujezdzonych drogach, jedynie w terenie jak szaleje.
wyjechalem sobie za piaskarnia na droge nasalska, z niej skretem przy krzyzu na paruszowice, jednak nie zjechalem na poczatek paruszowic, tylko na skrzyzowanie paruszowice-goslaw-dobiercice-roszkowice, tam pojechalem na dobiercice, i przy fermie spedzilem dobre 10 minut, bo mniej wiecej tyle zajelo mi latanie detki, tym razem poszedl tyl, takze mam juz tylko 2 nielatane detki, rubene i kende, ktore robia za wieczny zapas, ale chyba niedlugo, jak tak dalej bede kapcie łapał w tych ultralightach.
z betonu wjezdzam w dobiercice i jade na wprost, droge polna na chudobe. tam slysze upragnione 'o boze!' gdy mijam jakichs spacerujacych ludzi, naturalnie to plec piekna wydaje na moj widok okrzyk 'o boze!'. w chudobie jestem calkiem szybko, bo po pierwsze odpoczalem sobie latajac te detke, po drugie te opony po utwardzonym ida super, a moze i lepiej. troszeczke slabo napompowalem i na mocniejszych zakretach czulem jak tyl mi jezdzi, w sumie nie tracilem przyczepnosci ani nic z tych rzeczy, ale opona byla za miekka. jednak za bardzo mi to nie przeszkadzalo, szczegolnie ze wizja asfaltu byla bliska. niezle mnie na zakrecie w chudobie przez to wyniosło, ale mi to az tak nie przeszkadzalo. dopiero gdy dojechalem do rozjazdu paruszowice-biskupice pierwszy raz od momentu latania uzylem tylnego hamulca - w skrzyzowanie wjezdzal blachosmrod - musialem ustapic, i niestety okazalo sie ze tego hamulca nie zapiałem ;-) bywa, cale szczescie przedni wystarczal bym nie wpadl przed samochod, jedynie troszke na pobocze odbilem zeby wspomoc hamowanie.
jechalem jak zwykle na zalew, w biskupicach sobie pozwolilem dopompowac, zaraz jak tory pokonalem, bo na polnej jechalem tak w granicach 25-35 kmh i czasem sie robilo nieprzyjemnie na slabo napompowanym tyle. od tej pory juz na twardo. w kochlowiach skrecam za kosciolem, potem kieruje sie na zalew, najpierw od strony asfaltu, opuszczam trase wokol zalewu na pierwszym zjezdzie za betonem. przez polanowice prosto do domu. przejazd byczyny przez rynek i koniec.
fajnie bylo, ale bez kapcia byloby nieco przyjemniej. lekkie zaczyna nie wkurzac, kto na takich gumach wyscig wygra? chyba by trzeba robic jakies osobne treningi z bezwybuchowej jazdy i szybkiego łatania (tak, łatania, bo ile mozna ze soba zapasow wozić?) w sumie srednia łatania dzieki wczorajszej przejazdzce i tak nie jest taka zła, no i nie łapie kapci na asfalcie i ujezdzonych drogach, jedynie w terenie jak szaleje.
terenowo
Poniedziałek, 10 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: foto, opis: nie sam
Km: | 43.55 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 20.26 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
miala byc przejazdzka z tatikiem do wojcia wariatuncia, ale ze tatik sie rozmyslil to musialem sobie jakas inna wycieczke zorganizowac.
pojechalem standardzikiem na zalew 1), reszte sie przeciez w biegu obmysli. na zalewie nic ciekawego, nawet kaluz nie ma. z zalewu na ciecierzyn, z ciecierzyna prosto na czarnego kota. od kota na gole 2) 3), a w goli na cerkiew i dom opieki, jednak przed tymi obiektami skrecam w doline jordanu (prosny) 4) bo akurat mialem przy sobie aparat (moze beda fotki (edyta: fotki są)), wzdluz rzeki 5) 6) az na dlugosc chruscina, tam na asfalt, bo jednak tatik zdecydowal sie wybrac do zbycha. po drodze, a dokladnie w kostowie na dlugosci baru wypatrzyl mnie karol b. i jakos tak sie z nim zagadalem, ze do miechowej dotarlem prawie o 16. wypilem herbatke i 16:05 juz w droge ruszylem, staralem sie nadrobic czas poswiecony na ploty w kostowie, a ze swiatel nie mialem ze soba to pospiech byl uzasadniony. w sumie bez rewelacji, ale niezle przycisnalem i w parenascie minut zrobilem te ostatnie kilometry. mozna powiedziec ze pieknie poszlo i bez kapci dzisiaj.
1)
2)
3)
4)
5)
6)
pojechalem standardzikiem na zalew 1), reszte sie przeciez w biegu obmysli. na zalewie nic ciekawego, nawet kaluz nie ma. z zalewu na ciecierzyn, z ciecierzyna prosto na czarnego kota. od kota na gole 2) 3), a w goli na cerkiew i dom opieki, jednak przed tymi obiektami skrecam w doline jordanu (prosny) 4) bo akurat mialem przy sobie aparat (moze beda fotki (edyta: fotki są)), wzdluz rzeki 5) 6) az na dlugosc chruscina, tam na asfalt, bo jednak tatik zdecydowal sie wybrac do zbycha. po drodze, a dokladnie w kostowie na dlugosci baru wypatrzyl mnie karol b. i jakos tak sie z nim zagadalem, ze do miechowej dotarlem prawie o 16. wypilem herbatke i 16:05 juz w droge ruszylem, staralem sie nadrobic czas poswiecony na ploty w kostowie, a ze swiatel nie mialem ze soba to pospiech byl uzasadniony. w sumie bez rewelacji, ale niezle przycisnalem i w parenascie minut zrobilem te ostatnie kilometry. mozna powiedziec ze pieknie poszlo i bez kapci dzisiaj.
1)
2)
3)
4)
5)
6)
terenowa dwudziestka
Niedziela, 9 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 25.67 | Km teren: | 24.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 19.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzisiaj wreszcie udało mi sie wyciagnąć na wspolną przejażdżke chmiela. dzień wcześniej ustaliliśmy że pokaże mi jak zrobić 20 km z maks 200m asfaltu, no i udało się.
poczatek to jazda polami za stadionem i gimnazjum, potem odbicie w lewo w strone lasów golańsko-borkowskich, po krotkim laskowym elemencie skret w prawo, potem znowu po krotkim lesnym elemencie w lewo. w lesie fragment drogi gola-borek potem całkowity offroad, tylko po to bym zapoznał się z ciekawym ukształtowaniem terenu, zarąbisty zjazd po mokrych liściach, podjazd, potem znowu zjazd (na drugim zjeździe przeżyłem moment grozy, przez chwile myślałem tylko o tym czy dam rade wypiąć się w locie czy zapikuje na głowe, po prostu pewnie na jakimś pieńku, korzeniu albo innej nierówności podbiło mi tylne koło za wysoko by od razu spadło, w dodatku teren pod liśćmi nie był najtwardszy, przednie koło zaczęło skręcać, także tył w locie a przód mi chce uciec... jakoś sie z tego wykaraskałem, z całej siły odbijając kierownica w przeciwna strone i prostujac ja, pewnie spora zasługe miały tutaj opony). w lesie spotkalismy rodzinke na rowerkach na wyprawie w las, spoko ze ludzie zaczynaja cos jezdzic, nawet tak totalnie niedzielnie. na asfalt (by przejechac na druga strone) wpadlismy z granicy lasu (tej granicy blizej byczyny). po 5m asfaltu zjazd na prawie ze kontynuacje drogi ktora jechalismy, prawie - bo tutaj piachu bylo zdecydowanie wiecej. jakos sie udalo przebic. potem standardzik, czyli na czanego kota. od kota na ciecierzyn, ale na skrzyzowaniu w lewo. potem na kolejnym znowu w lewo i docieramy do drogi na most przy wysypisku. droga prosto na byczyne (chwile przed wiaduktem łapie kapcia, przerwa w dole na łatnko, cale szczescie chmielu mial sprzecior do latania, juz przyzwyczajony, ciagle na lekkich gumach jezdzi). w byczynie dalej na wprost polami na most polanowicki. za mostem na wprost, potem w lewo, wyjezdzamy przy lpg. kawalek asfaltem, by wjechac w polna za strzelnica. tak dojechalismy do garazy przy krotych zaczela sie wycieczka. srednia w tym miejscu calkiem niezla, biorac pod uwage, ze zlapałem kapcia (juz na 15 kilometrze, normalnie jak flyweight), wiał zimny i wicher i ogolnie w terenie to ostatni raz 2 miechy temu smigałem. zeby nie bylo za malo to jeszcze drobny lans po miescie, przy okazji znalezlismy chmielowego pieska ;-) w kazdym razie ostateczna srednia zanizona w parku, sie jezdzilo na 1:1 z predkoscia 5kmh co strasznie w srednia uderzalo.
szkoda ze chmielu jutro w pracy, bo jak sie okazuje z perpektywy opony 2" swiat jest zdecydowanie wiekszy, znacznie wiecej drog istnieje, znacznie wiecej szlakow ktore pieknie wygladaja i warto je odwiedzic czy to ze wzgledu na istniejace ciekawostki terenowe (swietne zjazdy, waskie szybkie zakrety) czy to ze wzgledu na ładne widoczki (wawozik ktorego nikt by sie nie spodziewał w dordze miedzy torami a ciecierzynem).
ocena opon po pierwszej jezdzie:
opony kenda karma 2" przy wadze z allegro 480g (jutro postaram sie je zwazyc) w zestawieniu z detkami maxxis ultra light jest mega lekkim kapletem, do tego wszystko zwijane i wysoko kompresowalne, co sprawia ze nadaje sie jako dodatkowa opona na jakas wycieczke trekkingowo-terenowa. w sumie asfalt i ubite drogi - ocena 9/10 - idzie niewiele gorzej niz opony slick 1.5, ma dobrze uksztaltowany bierznik, z wyniesiana wyzej czescia centralna, w dodatku mozna pompowac to 80psi czyli 5.5 atmosfery co sprawia ze jest sztywna (przypadłosc wszystkich kend, za miekka guma, opony uginaja sie i zbieraja sporo asfaltu) i zbiera mało asfaltu, lekko sie toczy.
piasek - 2" i wysoki ale zadki bierznik to chyba nie najlepsze rozwiazanie na piasek, w porownaniu z merida race lite jest gorzej, jednak nie wiem jak sie inne sprawuja, wiec ciezko mi wystawic ocene, jesli meridom dalbym 6/10 to kenda ma 5/10, choc po pierwszej jezdzie moze to byc moja pomylka, w piasek wjezdzalem juz zmeczony
trawa, mokra trawa, mokre liscie - 9/10 przyczepnosc swietna, niesamowicie sie trzymaja, to jest chyba przezaczenie takiego bieznika, moze na ocene wplywa troche to ze nie wpadly w poslizg jak leciałem na łeb z tej gorki w lesie, ale to chyba powinno miec wplyw na ocene, w sytuacji ekstremanej (jazda na przednim kole) opona zachowala sie przyzwicie i pozwolila wyjsc calo z opresji
gleba - podobnie jak w piasku, nie ma lekko, ale sie wiecej potestuje, troche je za mocno napompowalem jak na jazde w terenie, teraz wiem ze mozna mniej, to jednak mino ze kendy to jednak kendy za ponad 40zł
no i trzeba wspomniec o wadzie takiego rozwiazania - opony łapia kapcie jak cholera, co prawda na rownym, miekkim itp jest ok, nawet na szutrze niczego nie złapałem, ale wpadłem w kafelki, ceglowki, ogolnie gruz ktorym ktos zasypał dziure w drodze i od razu pffffffffffssssssssssssszszszszszzzz... i latanie ;-) zmienie chyba detki na moje "ciezkie detki" czyli rubena i keda, kazda po jakies 250-300g ;-) jak nie bede dzieki temu kapci łapać to bedzie pieknie.
po dzisiejszej jezdzie polecam jak najbardziej.
poczatek to jazda polami za stadionem i gimnazjum, potem odbicie w lewo w strone lasów golańsko-borkowskich, po krotkim laskowym elemencie skret w prawo, potem znowu po krotkim lesnym elemencie w lewo. w lesie fragment drogi gola-borek potem całkowity offroad, tylko po to bym zapoznał się z ciekawym ukształtowaniem terenu, zarąbisty zjazd po mokrych liściach, podjazd, potem znowu zjazd (na drugim zjeździe przeżyłem moment grozy, przez chwile myślałem tylko o tym czy dam rade wypiąć się w locie czy zapikuje na głowe, po prostu pewnie na jakimś pieńku, korzeniu albo innej nierówności podbiło mi tylne koło za wysoko by od razu spadło, w dodatku teren pod liśćmi nie był najtwardszy, przednie koło zaczęło skręcać, także tył w locie a przód mi chce uciec... jakoś sie z tego wykaraskałem, z całej siły odbijając kierownica w przeciwna strone i prostujac ja, pewnie spora zasługe miały tutaj opony). w lesie spotkalismy rodzinke na rowerkach na wyprawie w las, spoko ze ludzie zaczynaja cos jezdzic, nawet tak totalnie niedzielnie. na asfalt (by przejechac na druga strone) wpadlismy z granicy lasu (tej granicy blizej byczyny). po 5m asfaltu zjazd na prawie ze kontynuacje drogi ktora jechalismy, prawie - bo tutaj piachu bylo zdecydowanie wiecej. jakos sie udalo przebic. potem standardzik, czyli na czanego kota. od kota na ciecierzyn, ale na skrzyzowaniu w lewo. potem na kolejnym znowu w lewo i docieramy do drogi na most przy wysypisku. droga prosto na byczyne (chwile przed wiaduktem łapie kapcia, przerwa w dole na łatnko, cale szczescie chmielu mial sprzecior do latania, juz przyzwyczajony, ciagle na lekkich gumach jezdzi). w byczynie dalej na wprost polami na most polanowicki. za mostem na wprost, potem w lewo, wyjezdzamy przy lpg. kawalek asfaltem, by wjechac w polna za strzelnica. tak dojechalismy do garazy przy krotych zaczela sie wycieczka. srednia w tym miejscu calkiem niezla, biorac pod uwage, ze zlapałem kapcia (juz na 15 kilometrze, normalnie jak flyweight), wiał zimny i wicher i ogolnie w terenie to ostatni raz 2 miechy temu smigałem. zeby nie bylo za malo to jeszcze drobny lans po miescie, przy okazji znalezlismy chmielowego pieska ;-) w kazdym razie ostateczna srednia zanizona w parku, sie jezdzilo na 1:1 z predkoscia 5kmh co strasznie w srednia uderzalo.
szkoda ze chmielu jutro w pracy, bo jak sie okazuje z perpektywy opony 2" swiat jest zdecydowanie wiekszy, znacznie wiecej drog istnieje, znacznie wiecej szlakow ktore pieknie wygladaja i warto je odwiedzic czy to ze wzgledu na istniejace ciekawostki terenowe (swietne zjazdy, waskie szybkie zakrety) czy to ze wzgledu na ładne widoczki (wawozik ktorego nikt by sie nie spodziewał w dordze miedzy torami a ciecierzynem).
ocena opon po pierwszej jezdzie:
opony kenda karma 2" przy wadze z allegro 480g (jutro postaram sie je zwazyc) w zestawieniu z detkami maxxis ultra light jest mega lekkim kapletem, do tego wszystko zwijane i wysoko kompresowalne, co sprawia ze nadaje sie jako dodatkowa opona na jakas wycieczke trekkingowo-terenowa. w sumie asfalt i ubite drogi - ocena 9/10 - idzie niewiele gorzej niz opony slick 1.5, ma dobrze uksztaltowany bierznik, z wyniesiana wyzej czescia centralna, w dodatku mozna pompowac to 80psi czyli 5.5 atmosfery co sprawia ze jest sztywna (przypadłosc wszystkich kend, za miekka guma, opony uginaja sie i zbieraja sporo asfaltu) i zbiera mało asfaltu, lekko sie toczy.
piasek - 2" i wysoki ale zadki bierznik to chyba nie najlepsze rozwiazanie na piasek, w porownaniu z merida race lite jest gorzej, jednak nie wiem jak sie inne sprawuja, wiec ciezko mi wystawic ocene, jesli meridom dalbym 6/10 to kenda ma 5/10, choc po pierwszej jezdzie moze to byc moja pomylka, w piasek wjezdzalem juz zmeczony
trawa, mokra trawa, mokre liscie - 9/10 przyczepnosc swietna, niesamowicie sie trzymaja, to jest chyba przezaczenie takiego bieznika, moze na ocene wplywa troche to ze nie wpadly w poslizg jak leciałem na łeb z tej gorki w lesie, ale to chyba powinno miec wplyw na ocene, w sytuacji ekstremanej (jazda na przednim kole) opona zachowala sie przyzwicie i pozwolila wyjsc calo z opresji
gleba - podobnie jak w piasku, nie ma lekko, ale sie wiecej potestuje, troche je za mocno napompowalem jak na jazde w terenie, teraz wiem ze mozna mniej, to jednak mino ze kendy to jednak kendy za ponad 40zł
no i trzeba wspomniec o wadzie takiego rozwiazania - opony łapia kapcie jak cholera, co prawda na rownym, miekkim itp jest ok, nawet na szutrze niczego nie złapałem, ale wpadłem w kafelki, ceglowki, ogolnie gruz ktorym ktos zasypał dziure w drodze i od razu pffffffffffssssssssssssszszszszszzzz... i latanie ;-) zmienie chyba detki na moje "ciezkie detki" czyli rubena i keda, kazda po jakies 250-300g ;-) jak nie bede dzieki temu kapci łapać to bedzie pieknie.
po dzisiejszej jezdzie polecam jak najbardziej.
syców
Sobota, 8 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: 100 and more
Km: | 110.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:51 | km/h: | 28.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
piekny dzien i zacnie wykorzystany... szkoda tylko ze tak drogo.
jazda do sycowa, z dorbnymi poprawkami jak szukanie bankomatu wbk w sycowie [ten ktory znam nie chciał mi wypłacic a sie napaliłem na oponki]
takze zakupiłe oponki, bratu pare drobiazgow, klocki, oswietlenie i pompeczke, a sobie? kenda karma 2.0", zwijane dtp kevlarowe oponki, na zime beda jak znalazl w porownaniu do kendu kwest 1.25" ktore teraz miałem zainstalowane.
jazda do sycowa, z dorbnymi poprawkami jak szukanie bankomatu wbk w sycowie [ten ktory znam nie chciał mi wypłacic a sie napaliłem na oponki]
takze zakupiłe oponki, bratu pare drobiazgow, klocki, oswietlenie i pompeczke, a sobie? kenda karma 2.0", zwijane dtp kevlarowe oponki, na zime beda jak znalazl w porownaniu do kendu kwest 1.25" ktore teraz miałem zainstalowane.
ciapongiem
Piątek, 7 listopada 2008 Kategoria bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 6.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 21.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
z wrocka do byczyny, tym razem pociagiem, bo za duzo bagazu jak na rower i zbyt wrazliwy bagaz.
lans
Wtorek, 4 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 12.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:42 | km/h: | 17.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
lans
Sobota, 1 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, dist: less than 50
Km: | 39.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 22.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |