Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 788.96 km (w terenie 36.00 km; 4.56%) |
Czas w ruchu: | 34:20 |
Średnia prędkość: | 22.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.81 km/h |
Suma podjazdów: | 5048 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 34.30 km i 1h 29m |
Więcej statystyk |
praca
Piątek, 14 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Czwartek, 13 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powodz
Środa, 12 czerwca 2013 Kategoria dist: from 50 to 100, cel: bez celu, bike: blurej, baza: Wrocław
Km: | 55.87 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 27.93 |
Pr. maks.: | 46.33 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ogólnie najciekawszą częścią wycieczki był przejazd drogą Trestno->Mokry Dwór. Nazwa Mokry Dwór zobowiązuje i ładna się tam powódź zrobiła. Na odcinku jakichś 100m przez drogę przepływała rzeka. Rzut okiem - jadę. Zaraz za mną na jazdę zdecydował się typek na trekingi i dziewczyna z którą jechali, a tuż po nich gościu w mercu, który mnie tuż przed tym miejscem wyprzedził. Byłem dla wszystkich dowodem, że jak się chce - to się ta. Tylko buty mi przemokły, bo poziom wody był ponad pedały, a woda za bardzo hamuje żeby 100m siłą rozpędu zrobić. Mam gdzieś zdjęcie na komórce, może jak sobie kiedyś przypomnę to wrzucę.
praca
Środa, 12 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Wtorek, 11 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 10 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Święto rowerzysty
Niedziela, 9 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 69.10 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:44 | km/h: | 18.51 |
Pr. maks.: | 38.71 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw na Rynek, na zbiórkę, gdzie kręcę się jak smród po gaciach bez większego celu. Obczajam co ciekawsze rowery i co ładniejsze dziewuchy. W końcu spotykam Tomka K., którego poznaję po wesołym zawołaniu "..... EJ!" - kolegę z pracy, wraz z jego znajomymi. Od momentu spotkania raczej ich nie opuszczam - tym razem przejadę paradę w gronie chociaż częściowo znajomym.
Parada, pochód czy jakkolwiek to można nazwać rusza tradycyjnie z opóźnieniem i w sumie to marszem. Jest tak gęsto, że i ja najpierw prowadzę rower. Ogólnie przejazd wyjątkowo spokojnie mija, zatrzymujemy się, żeby pooglądać pochód a potem tradycyjnie jedziemy powoli do przodu. Ogromne korki spowodowaliśmy, miny kierowców mało kiedy wyrażały zadowolenie ;-)
Po dojeździe na miejsce grupa postanowiła uderzyć gdzieś na obiad - ja wyjeżdżałem z zamiarem namierzenia kogoś na dalszy wyjazd - na wieczór zapowiadali deszcze, więc lepiej wcześniej niż później. Ogólnie okoliczności nie sprzyjają piknikowaniu nad wodą w parku, bo komary tną niemiłosiernie, toteż rozstaliśmy się i pojechaliśmy w różne strony - ja na Bajkał postanowiłem uderzyć.
Nad Bajkał udało się dotrzeć dość sprawnie pomimo błota i kałuż występujących miejscami dość obficie. Okazało się jednak, że nie jest to teraz dobre miejsce. Współczynnik komara na metr był już daleko poza czerwonym polem. A jak wiadomo, już czerwone to źle. Nie zatrzymałem się więc nawet i chyba pierwszy raz nawróciłem i wracałem tak jak dojechałem.
Powrót przez miasto już bez niczego wartego wspomnienia, no może poza tym, że podjazd na Gądowiankę zrobiłem na blokadzie, twardym przełożeniu i >35kmh na liczniku (mxs wycieczki padł, chyba pierwszy raz na podjeździe)... płuca, serce i żyły w nogach mi rozerwało ale i tak jestem z siebie dumny :)
Dzięki wszystkim za przejażdżkę.
Parada, pochód czy jakkolwiek to można nazwać rusza tradycyjnie z opóźnieniem i w sumie to marszem. Jest tak gęsto, że i ja najpierw prowadzę rower. Ogólnie przejazd wyjątkowo spokojnie mija, zatrzymujemy się, żeby pooglądać pochód a potem tradycyjnie jedziemy powoli do przodu. Ogromne korki spowodowaliśmy, miny kierowców mało kiedy wyrażały zadowolenie ;-)
Po dojeździe na miejsce grupa postanowiła uderzyć gdzieś na obiad - ja wyjeżdżałem z zamiarem namierzenia kogoś na dalszy wyjazd - na wieczór zapowiadali deszcze, więc lepiej wcześniej niż później. Ogólnie okoliczności nie sprzyjają piknikowaniu nad wodą w parku, bo komary tną niemiłosiernie, toteż rozstaliśmy się i pojechaliśmy w różne strony - ja na Bajkał postanowiłem uderzyć.
Nad Bajkał udało się dotrzeć dość sprawnie pomimo błota i kałuż występujących miejscami dość obficie. Okazało się jednak, że nie jest to teraz dobre miejsce. Współczynnik komara na metr był już daleko poza czerwonym polem. A jak wiadomo, już czerwone to źle. Nie zatrzymałem się więc nawet i chyba pierwszy raz nawróciłem i wracałem tak jak dojechałem.
Powrót przez miasto już bez niczego wartego wspomnienia, no może poza tym, że podjazd na Gądowiankę zrobiłem na blokadzie, twardym przełożeniu i >35kmh na liczniku (mxs wycieczki padł, chyba pierwszy raz na podjeździe)... płuca, serce i żyły w nogach mi rozerwało ale i tak jestem z siebie dumny :)
Dzięki wszystkim za przejażdżkę.
deszczyście
Sobota, 8 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 89.16 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 25.12 |
Pr. maks.: | 40.41 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjeżdżałem to kropiło. Najpierw w miasto, kupić sobie pompkę i rękawiczki nowe. Pompeczka to Topeak Rocket Race, rękawiczki Fox Reflex - trochę zaszalałem, ale na razie wygląda, że cena/jakość jest nieźle. Tak doposażony wyjeżdżam z miasta, ale zaczyna padać - mimo to jadę dalej, jest ciepło i liczę że przestanie zaraz bo widzę słońce na horyzoncie.
Kilka km za miastem już jadę w słoneczku, jest ciepło i wieje lekki wiatr. Momentalnie wyschłem. Postanowiłem wjechać w las, ale bardzo szybko okazało się to niewłaściwym posunięciem. Komarów jest tyle, że jedzie się jak we mgle, na chwilę się człowiek zatrzyma i już ma płaszczyk z tego cholerstwa i miliony nakłuć. To jednak nie wszystko - błoto po kolana, woda wszędzie, grząsko i w ogóle bagno. Tak się jechać nie da. Ewakuuję się powoli, choć najszybciej jak się da na asfalt.
Potem już niby nic ciekawego, ale jak dojeżdżam do Wrocławia to błyska się i słychać grzmoty. Po swojej lewej widzę burzę, która jak na złość jedzie w tym samym kierunku co ja. Do Wrocławia docieram jeszcze suchy, ale na rogatkach miasta zaczyna kropić. Może nie ma wiele kropel, ale są one ogromne i lodowato zimne. Zaczyna się lekki deszczyk, przez co zmieniam w mieście kierunek na stronę gdzie nie ma ciemnych chmur. Udaje się wyjechać z deszczu. Bardzo szybko schnę i kieruję się na bazę. Widać, że kiedy ja jeździłem w słońcu to w mieście musiało padać, drogi mokre. Z zimna, głodu i uciekania przed burzą odcina mnie na końcówce, ledwo mogę 20kmh jechać.
Koniec.
Kilka km za miastem już jadę w słoneczku, jest ciepło i wieje lekki wiatr. Momentalnie wyschłem. Postanowiłem wjechać w las, ale bardzo szybko okazało się to niewłaściwym posunięciem. Komarów jest tyle, że jedzie się jak we mgle, na chwilę się człowiek zatrzyma i już ma płaszczyk z tego cholerstwa i miliony nakłuć. To jednak nie wszystko - błoto po kolana, woda wszędzie, grząsko i w ogóle bagno. Tak się jechać nie da. Ewakuuję się powoli, choć najszybciej jak się da na asfalt.
Potem już niby nic ciekawego, ale jak dojeżdżam do Wrocławia to błyska się i słychać grzmoty. Po swojej lewej widzę burzę, która jak na złość jedzie w tym samym kierunku co ja. Do Wrocławia docieram jeszcze suchy, ale na rogatkach miasta zaczyna kropić. Może nie ma wiele kropel, ale są one ogromne i lodowato zimne. Zaczyna się lekki deszczyk, przez co zmieniam w mieście kierunek na stronę gdzie nie ma ciemnych chmur. Udaje się wyjechać z deszczu. Bardzo szybko schnę i kieruję się na bazę. Widać, że kiedy ja jeździłem w słońcu to w mieście musiało padać, drogi mokre. Z zimna, głodu i uciekania przed burzą odcina mnie na końcówce, ledwo mogę 20kmh jechać.
Koniec.
praca
Piątek, 7 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Czwartek, 6 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |