Wpisy archiwalne w kategorii
dist: less than 50
Dystans całkowity: | 17601.17 km (w terenie 2404.70 km; 13.66%) |
Czas w ruchu: | 689:43 |
Średnia prędkość: | 22.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.60 km/h |
Suma podjazdów: | 14470 m |
Liczba aktywności: | 867 |
Średnio na aktywność: | 20.30 km i 0h 59m |
Więcej statystyk |
uczelnia
Poniedziałek, 1 grudnia 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.79 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 18.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
kolejny niewyobrażalnie ogromny przebieg. na uczelnie, do biedronki i powrot. kawałeczek wałami, zeby mi troche terenu wpadło.
cały dzien zbierałem sie zeby dokrecic... no i sie nie zebrałem ;-) ale wazne ze 8k km coraz blizej.
cały dzien zbierałem sie zeby dokrecic... no i sie nie zebrałem ;-) ale wazne ze 8k km coraz blizej.
takie tam nie ma o czym
Czwartek, 27 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 5.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 19.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
takie tam nie ma o czym mowic
na uczelnie
Środa, 26 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.76 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 18.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
na uczelnie
do biedy po zarcie,
Niedziela, 23 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 6.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:23 | km/h: | 18.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
do biedy po zarcie, z ekstremalnie niska liczba skrotow przedluzajacych ;-) i wyszedl calkiem maly dystans, ale coz, palce mi prawie zamarzły, trzeba palczaste rekawice i to jak najszybciej, bo 8k km blisko, a pogoda sie nie polepszy raczej.
do roboty na bielany.
Sobota, 22 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 27.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 20.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
do roboty na bielany. po śniegu, wyjazd o 8 rano, powrot po 16, takze juz po ciemku. rano lod, snieg i padajacy z gory snieg, potem, ciemno, snieg, log, troche wody i padajacy snieg z deszczem. ogolnie calkiem fajnie, tylko potrzebuje palczastych rekawic powoli.
to samo
Czwartek, 20 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 15.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
jak poprzednio. pogoda na tyle mokra, ze staralem sie trzymac niechlapiaca predkosc.
jak poprzednio
Środa, 19 listopada 2008 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 17.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
jak poprzednio. tym razem w deszczu i w okropnym zimnie.
pociągiem
Środa, 12 listopada 2008 Kategoria bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 6.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:21 | km/h: | 18.69 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
powrot do wrocławia, znowu pociagiem, za duzy i zbyt delikatny bagaz zeby rowerem smigac, no i bagaznika nie zabralem ze soba, a bez tego to nawet maly bagaz jest za duzy
kapciowo
Wtorek, 11 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 25.42 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 23.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzis dla odmiany zlapalem kapcia po 5 km, byc moze nie calych. ale to chyba nie jest wylacznie wina opon, bo przebicie kolcem jakijs wrednej rosliny zdarzalo mi sie i na duzo mocniejszych gumach.
wyjechalem sobie za piaskarnia na droge nasalska, z niej skretem przy krzyzu na paruszowice, jednak nie zjechalem na poczatek paruszowic, tylko na skrzyzowanie paruszowice-goslaw-dobiercice-roszkowice, tam pojechalem na dobiercice, i przy fermie spedzilem dobre 10 minut, bo mniej wiecej tyle zajelo mi latanie detki, tym razem poszedl tyl, takze mam juz tylko 2 nielatane detki, rubene i kende, ktore robia za wieczny zapas, ale chyba niedlugo, jak tak dalej bede kapcie łapał w tych ultralightach.
z betonu wjezdzam w dobiercice i jade na wprost, droge polna na chudobe. tam slysze upragnione 'o boze!' gdy mijam jakichs spacerujacych ludzi, naturalnie to plec piekna wydaje na moj widok okrzyk 'o boze!'. w chudobie jestem calkiem szybko, bo po pierwsze odpoczalem sobie latajac te detke, po drugie te opony po utwardzonym ida super, a moze i lepiej. troszeczke slabo napompowalem i na mocniejszych zakretach czulem jak tyl mi jezdzi, w sumie nie tracilem przyczepnosci ani nic z tych rzeczy, ale opona byla za miekka. jednak za bardzo mi to nie przeszkadzalo, szczegolnie ze wizja asfaltu byla bliska. niezle mnie na zakrecie w chudobie przez to wyniosło, ale mi to az tak nie przeszkadzalo. dopiero gdy dojechalem do rozjazdu paruszowice-biskupice pierwszy raz od momentu latania uzylem tylnego hamulca - w skrzyzowanie wjezdzal blachosmrod - musialem ustapic, i niestety okazalo sie ze tego hamulca nie zapiałem ;-) bywa, cale szczescie przedni wystarczal bym nie wpadl przed samochod, jedynie troszke na pobocze odbilem zeby wspomoc hamowanie.
jechalem jak zwykle na zalew, w biskupicach sobie pozwolilem dopompowac, zaraz jak tory pokonalem, bo na polnej jechalem tak w granicach 25-35 kmh i czasem sie robilo nieprzyjemnie na slabo napompowanym tyle. od tej pory juz na twardo. w kochlowiach skrecam za kosciolem, potem kieruje sie na zalew, najpierw od strony asfaltu, opuszczam trase wokol zalewu na pierwszym zjezdzie za betonem. przez polanowice prosto do domu. przejazd byczyny przez rynek i koniec.
fajnie bylo, ale bez kapcia byloby nieco przyjemniej. lekkie zaczyna nie wkurzac, kto na takich gumach wyscig wygra? chyba by trzeba robic jakies osobne treningi z bezwybuchowej jazdy i szybkiego łatania (tak, łatania, bo ile mozna ze soba zapasow wozić?) w sumie srednia łatania dzieki wczorajszej przejazdzce i tak nie jest taka zła, no i nie łapie kapci na asfalcie i ujezdzonych drogach, jedynie w terenie jak szaleje.
wyjechalem sobie za piaskarnia na droge nasalska, z niej skretem przy krzyzu na paruszowice, jednak nie zjechalem na poczatek paruszowic, tylko na skrzyzowanie paruszowice-goslaw-dobiercice-roszkowice, tam pojechalem na dobiercice, i przy fermie spedzilem dobre 10 minut, bo mniej wiecej tyle zajelo mi latanie detki, tym razem poszedl tyl, takze mam juz tylko 2 nielatane detki, rubene i kende, ktore robia za wieczny zapas, ale chyba niedlugo, jak tak dalej bede kapcie łapał w tych ultralightach.
z betonu wjezdzam w dobiercice i jade na wprost, droge polna na chudobe. tam slysze upragnione 'o boze!' gdy mijam jakichs spacerujacych ludzi, naturalnie to plec piekna wydaje na moj widok okrzyk 'o boze!'. w chudobie jestem calkiem szybko, bo po pierwsze odpoczalem sobie latajac te detke, po drugie te opony po utwardzonym ida super, a moze i lepiej. troszeczke slabo napompowalem i na mocniejszych zakretach czulem jak tyl mi jezdzi, w sumie nie tracilem przyczepnosci ani nic z tych rzeczy, ale opona byla za miekka. jednak za bardzo mi to nie przeszkadzalo, szczegolnie ze wizja asfaltu byla bliska. niezle mnie na zakrecie w chudobie przez to wyniosło, ale mi to az tak nie przeszkadzalo. dopiero gdy dojechalem do rozjazdu paruszowice-biskupice pierwszy raz od momentu latania uzylem tylnego hamulca - w skrzyzowanie wjezdzal blachosmrod - musialem ustapic, i niestety okazalo sie ze tego hamulca nie zapiałem ;-) bywa, cale szczescie przedni wystarczal bym nie wpadl przed samochod, jedynie troszke na pobocze odbilem zeby wspomoc hamowanie.
jechalem jak zwykle na zalew, w biskupicach sobie pozwolilem dopompowac, zaraz jak tory pokonalem, bo na polnej jechalem tak w granicach 25-35 kmh i czasem sie robilo nieprzyjemnie na slabo napompowanym tyle. od tej pory juz na twardo. w kochlowiach skrecam za kosciolem, potem kieruje sie na zalew, najpierw od strony asfaltu, opuszczam trase wokol zalewu na pierwszym zjezdzie za betonem. przez polanowice prosto do domu. przejazd byczyny przez rynek i koniec.
fajnie bylo, ale bez kapcia byloby nieco przyjemniej. lekkie zaczyna nie wkurzac, kto na takich gumach wyscig wygra? chyba by trzeba robic jakies osobne treningi z bezwybuchowej jazdy i szybkiego łatania (tak, łatania, bo ile mozna ze soba zapasow wozić?) w sumie srednia łatania dzieki wczorajszej przejazdzce i tak nie jest taka zła, no i nie łapie kapci na asfalcie i ujezdzonych drogach, jedynie w terenie jak szaleje.
terenowo
Poniedziałek, 10 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: foto, opis: nie sam
Km: | 43.55 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 20.26 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
miala byc przejazdzka z tatikiem do wojcia wariatuncia, ale ze tatik sie rozmyslil to musialem sobie jakas inna wycieczke zorganizowac.
pojechalem standardzikiem na zalew 1), reszte sie przeciez w biegu obmysli. na zalewie nic ciekawego, nawet kaluz nie ma. z zalewu na ciecierzyn, z ciecierzyna prosto na czarnego kota. od kota na gole 2) 3), a w goli na cerkiew i dom opieki, jednak przed tymi obiektami skrecam w doline jordanu (prosny) 4) bo akurat mialem przy sobie aparat (moze beda fotki (edyta: fotki są)), wzdluz rzeki 5) 6) az na dlugosc chruscina, tam na asfalt, bo jednak tatik zdecydowal sie wybrac do zbycha. po drodze, a dokladnie w kostowie na dlugosci baru wypatrzyl mnie karol b. i jakos tak sie z nim zagadalem, ze do miechowej dotarlem prawie o 16. wypilem herbatke i 16:05 juz w droge ruszylem, staralem sie nadrobic czas poswiecony na ploty w kostowie, a ze swiatel nie mialem ze soba to pospiech byl uzasadniony. w sumie bez rewelacji, ale niezle przycisnalem i w parenascie minut zrobilem te ostatnie kilometry. mozna powiedziec ze pieknie poszlo i bez kapci dzisiaj.
1)

2)

3)

4)

5)

6)
pojechalem standardzikiem na zalew 1), reszte sie przeciez w biegu obmysli. na zalewie nic ciekawego, nawet kaluz nie ma. z zalewu na ciecierzyn, z ciecierzyna prosto na czarnego kota. od kota na gole 2) 3), a w goli na cerkiew i dom opieki, jednak przed tymi obiektami skrecam w doline jordanu (prosny) 4) bo akurat mialem przy sobie aparat (moze beda fotki (edyta: fotki są)), wzdluz rzeki 5) 6) az na dlugosc chruscina, tam na asfalt, bo jednak tatik zdecydowal sie wybrac do zbycha. po drodze, a dokladnie w kostowie na dlugosci baru wypatrzyl mnie karol b. i jakos tak sie z nim zagadalem, ze do miechowej dotarlem prawie o 16. wypilem herbatke i 16:05 juz w droge ruszylem, staralem sie nadrobic czas poswiecony na ploty w kostowie, a ze swiatel nie mialem ze soba to pospiech byl uzasadniony. w sumie bez rewelacji, ale niezle przycisnalem i w parenascie minut zrobilem te ostatnie kilometry. mozna powiedziec ze pieknie poszlo i bez kapci dzisiaj.
1)


2)


3)


4)


5)


6)

