Wpisy archiwalne w kategorii
cel: dojazd
Dystans całkowity: | 11616.01 km (w terenie 478.50 km; 4.12%) |
Czas w ruchu: | 413:55 |
Średnia prędkość: | 22.52 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.71 km/h |
Suma podjazdów: | 6344 m |
Liczba aktywności: | 647 |
Średnio na aktywność: | 17.95 km i 0h 51m |
Więcej statystyk |
praca
Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 13.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Czwartek, 5 sierpnia 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy, znowu udało mi się przed 8 dotrzeć, głównie za sprawą wcześniejszego wstania, ale też dzięki temu, że teraz jeżdże krótko i asfaltowo, a do tego zimno było przez te wczesną pore i mogłem swobodnie się rozpędzić i nie spocić.
praca
Środa, 4 sierpnia 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 13.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do dom
Sobota, 31 lipca 2010 Kategoria bike: elnino, cel: dojazd, dist: 100 and more, opis: foto
Km: | 117.93 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 04:46 | km/h: | 24.74 |
Pr. maks.: | 39.56 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Niewiele brakowało a byłbym teraz w Kostrzynie nad Odrą na znanym festiwalu. Jakoś tak jednak nie udało mi się wybrać na to wydarzenie, prawdopodobnie dlatego, że zacząłem planować wyjazd dzień wcześniej po pracy... i nic nie zaplanowałem... No nic nie zawsze wyjazdy spontaniczne się udają. W każdym razie żeby to sobie odbić już w piątek miałem się gdzieś przejechać. Po głowie chodziła mi nawet Ślęża. Jednak w piątek ciągle padało. Tak się jakoś złożyło, że w domu akurat czekała na mnie nowa karta bankomatowa, bo poprzednią oddałem w banku, bo się spsujała. No więc trzeba było pojechać do domu, a że pogoda w ten weekend miała być dobra, co zresztą jako człowiek znający się na chmurach przepowiedziałem poprzedniego wieczora, to postanowiłem wybrać się rowerem. Dawno tego już nie robiłem, a z wakacyjnego lokum wcale.
Trasa, w jakichś 8% dziewicza. Muszę jednak zakupić sobie wreszcie mapę okolic Namysłowa, bo tam jeszcze parę kaemów można ugrać wybierając teren. Średnią zabił mi najpierw wyjazd z Wrocławia. Dopóki nie dotarłem na wały to strasznie się ślimaczyłem. Blachosmrody, krawężniki i remonty... brrrr... Wałami po wielkiej wyspie na Wilczyce. Wały nieco podbiły średnią, ale na ostatnim fragmencie zaczęły się worki z piaskiem i piaszczysta droga z kałużo-bajorkami. Tak, po pierwszych 14km średnia oscylowałą w okolicach 19kmh. Od Wilczyc do samego Namysłowa w zasadzie nic nowego. Wariant z wpadnięciem na główną dalej od Bierutowa. Bierutów przywitał mnie deszczem, od razu zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Tempo znowu spadło, ale średnia już była ponad 25. Przez sam Bierutów przeleciałem ponad 30, bo stresował mnie jakiś samochodziarz jadąc ciągle za mną.
Opolskie przywitało mnie wmordewiatrem. Deszcz już nie padał, ale ciągle mżawiło, także wiatr + woda w twarz, też nie było to przyjemne. Wszystko magicznie zaczęło się odmieniać w Namysłowie. Miasto które bez większej przyczyny po prostu lubię przywitało mnie końcem deszczu. Wpadłem w rynek, który w sumie badziewny maja (ale centrum kulturalne to w końcu wyspa a nie rynek), celem zakupienia sobie browarka na wieczór. Po debacie z panem sprzedawcą na temat co to teraz Browary Namysłów maja w ofercie zakupiłem Zamkowe Eksport i Zlaty Denar Chmielowy. Ten drugi wyśmienity. Zapłaciłem śmieszne pieniądze 4zł za oba łącznie. Kolejny postój z 300m dalej, pod Lidlem. Po wyjeździe na Pradziada lidl na trasie przekonuje mnie nawet bardziej niż biedronka. Zakupiłem przepyszny sok jabłkowy, ciasteczka i jogurt. Gdy wyszedłem - znów świeciło na mnie Słońce :D
O tak, tego mi właśnie było trzeba - Słońca. Cały tydzień tylko o tym marzyłem i wreszcie się ukazało. To i być może spożyty jogurt i cistka sprawiły, że średnia znów zaczęłą rosnąć. Maksimum osiągnęła w wiosce za Gręboszowem. Za Gręboszowem zaczęłą się dziewicza trasa. 80km i średnia 25.96 coś takiego było jeśli pamiętam dobrze. Znaczy średnia na pewno, ale dystans strzelam bo nie zapamiętałem ;-) Wjechałem w teren. Na początku było nieźle. Nawet jakichś wielkich kałuż nie było. Po jakimś czasie okazało się, że marnie wjechałem, bo dojechałem do znanej mi już drogi. Z jednej strony marnie, a z drugiej, pamiętałem jej możliwości eksploracji. Właściwie to nie wiem nawet gdzie byłem. Ostatecznie dotarłem do Woskowic Górnych. Stamtąd na Szymonków. Lasami na Komorzno.

Tuż przed Wesołą i Szymonkowem, jedna z moich ulubionych wiosek, z tablicami wyglądającymi na zriobione przez samych mieszkańców, bez asfaltu, zgubione daleko od głównych dróg. Szkoda że coraz mniej takich jest zamieszkanych.
Z Komorzna... za Komorznem było takie błoto... nie da się tego opisać. Jak przedarłem się przez "Ekologiczną Myjnię" co wcale łatwo nie było i pare nieprzyzwoitych słów poleciało gdy spadałem ze środka drogi w koleinę, albo krzaczory były przez całą szerokość drogi i mokre, kłujące gałęzie musiałem przyjmować na klate, jak już się przedarłem, aż mnie zamurowało. Zobaczyłem z 600m na których można by swobodnie urządzać zapasy w błocie. Nikt nie postawił znaku, że drogę zmyło w las, a to co zostało jest rozjeżdżoną przez ciagniki breją. No ale co, miałem wracać przez te krzaczory? Postanowiłem wrzucić coś na ekstremalne podjazdy przełożenie 1.0 i powalczyć, w końcu od tyłu błotem nie dostene, sakwy mnie obronią, byle się nie zatrzymać, byle się nie zakopać i nie utopić. Początek rzeczywiście był trudny. Ale gdy wjechałem w ślad traktora zapadałem się już tylko trochę ponad wysokość opony. Tempo zbliżone do tego z podjazdy na Pradziada, czasem niższe, żeby nie stracić przyczepności do dna i jedziem. Można przypuszczać, że jestem pierwszym rowerzystą który przejechał tą drogą od dłuższego czasu, JUPI :D explorer i turista :D Tuż za lasem spotkałem sąsiada, majstrował coś przy swoim rowerze. Dodam że ma ponad 70 na karku i nie zdziwiłoby mnie bardzo gdyby w poszukiwaniu grzybów czy innego dobrodziejstwa został drugą osobą która przejedzie tę droge. Ale moje ślady już się odcisnęły.

Wspomniana "Ekologiczna Myjnia", napis na tabliczce w opisie zdjęcia na linkowanym przez nie moim fmixie.
Po tych wszystkich terenach średnia spadła znacznie, no i zmęczenie już się pojawiło. Trzymając 26 poturlałem się asfaltem na chate. Ostatni mocniejszy akcent to podjazd pod górkę ciecierzyńską przy utrzymaniu 28kmh.
Ogólnie to piękna dziś pogoda na rower była. Jeszcze tylko deszcz wyeliminować, dać więcej słońca i tak do tych 28 stopni dobić i będzie cudnie, miodnie i orzeszkowo.
I tym sposobem zamykamy lipiec 2010, miesiąc dwóch przepięknych wycieczek i rekordu prędkości, a to wszystko mimo tego że pracuje :D
Trasa, w jakichś 8% dziewicza. Muszę jednak zakupić sobie wreszcie mapę okolic Namysłowa, bo tam jeszcze parę kaemów można ugrać wybierając teren. Średnią zabił mi najpierw wyjazd z Wrocławia. Dopóki nie dotarłem na wały to strasznie się ślimaczyłem. Blachosmrody, krawężniki i remonty... brrrr... Wałami po wielkiej wyspie na Wilczyce. Wały nieco podbiły średnią, ale na ostatnim fragmencie zaczęły się worki z piaskiem i piaszczysta droga z kałużo-bajorkami. Tak, po pierwszych 14km średnia oscylowałą w okolicach 19kmh. Od Wilczyc do samego Namysłowa w zasadzie nic nowego. Wariant z wpadnięciem na główną dalej od Bierutowa. Bierutów przywitał mnie deszczem, od razu zrobiło się zimno i nieprzyjemnie. Tempo znowu spadło, ale średnia już była ponad 25. Przez sam Bierutów przeleciałem ponad 30, bo stresował mnie jakiś samochodziarz jadąc ciągle za mną.
Opolskie przywitało mnie wmordewiatrem. Deszcz już nie padał, ale ciągle mżawiło, także wiatr + woda w twarz, też nie było to przyjemne. Wszystko magicznie zaczęło się odmieniać w Namysłowie. Miasto które bez większej przyczyny po prostu lubię przywitało mnie końcem deszczu. Wpadłem w rynek, który w sumie badziewny maja (ale centrum kulturalne to w końcu wyspa a nie rynek), celem zakupienia sobie browarka na wieczór. Po debacie z panem sprzedawcą na temat co to teraz Browary Namysłów maja w ofercie zakupiłem Zamkowe Eksport i Zlaty Denar Chmielowy. Ten drugi wyśmienity. Zapłaciłem śmieszne pieniądze 4zł za oba łącznie. Kolejny postój z 300m dalej, pod Lidlem. Po wyjeździe na Pradziada lidl na trasie przekonuje mnie nawet bardziej niż biedronka. Zakupiłem przepyszny sok jabłkowy, ciasteczka i jogurt. Gdy wyszedłem - znów świeciło na mnie Słońce :D
O tak, tego mi właśnie było trzeba - Słońca. Cały tydzień tylko o tym marzyłem i wreszcie się ukazało. To i być może spożyty jogurt i cistka sprawiły, że średnia znów zaczęłą rosnąć. Maksimum osiągnęła w wiosce za Gręboszowem. Za Gręboszowem zaczęłą się dziewicza trasa. 80km i średnia 25.96 coś takiego było jeśli pamiętam dobrze. Znaczy średnia na pewno, ale dystans strzelam bo nie zapamiętałem ;-) Wjechałem w teren. Na początku było nieźle. Nawet jakichś wielkich kałuż nie było. Po jakimś czasie okazało się, że marnie wjechałem, bo dojechałem do znanej mi już drogi. Z jednej strony marnie, a z drugiej, pamiętałem jej możliwości eksploracji. Właściwie to nie wiem nawet gdzie byłem. Ostatecznie dotarłem do Woskowic Górnych. Stamtąd na Szymonków. Lasami na Komorzno.
Tuż przed Wesołą i Szymonkowem, jedna z moich ulubionych wiosek, z tablicami wyglądającymi na zriobione przez samych mieszkańców, bez asfaltu, zgubione daleko od głównych dróg. Szkoda że coraz mniej takich jest zamieszkanych.
Z Komorzna... za Komorznem było takie błoto... nie da się tego opisać. Jak przedarłem się przez "Ekologiczną Myjnię" co wcale łatwo nie było i pare nieprzyzwoitych słów poleciało gdy spadałem ze środka drogi w koleinę, albo krzaczory były przez całą szerokość drogi i mokre, kłujące gałęzie musiałem przyjmować na klate, jak już się przedarłem, aż mnie zamurowało. Zobaczyłem z 600m na których można by swobodnie urządzać zapasy w błocie. Nikt nie postawił znaku, że drogę zmyło w las, a to co zostało jest rozjeżdżoną przez ciagniki breją. No ale co, miałem wracać przez te krzaczory? Postanowiłem wrzucić coś na ekstremalne podjazdy przełożenie 1.0 i powalczyć, w końcu od tyłu błotem nie dostene, sakwy mnie obronią, byle się nie zatrzymać, byle się nie zakopać i nie utopić. Początek rzeczywiście był trudny. Ale gdy wjechałem w ślad traktora zapadałem się już tylko trochę ponad wysokość opony. Tempo zbliżone do tego z podjazdy na Pradziada, czasem niższe, żeby nie stracić przyczepności do dna i jedziem. Można przypuszczać, że jestem pierwszym rowerzystą który przejechał tą drogą od dłuższego czasu, JUPI :D explorer i turista :D Tuż za lasem spotkałem sąsiada, majstrował coś przy swoim rowerze. Dodam że ma ponad 70 na karku i nie zdziwiłoby mnie bardzo gdyby w poszukiwaniu grzybów czy innego dobrodziejstwa został drugą osobą która przejedzie tę droge. Ale moje ślady już się odcisnęły.
Wspomniana "Ekologiczna Myjnia", napis na tabliczce w opisie zdjęcia na linkowanym przez nie moim fmixie.
Po tych wszystkich terenach średnia spadła znacznie, no i zmęczenie już się pojawiło. Trzymając 26 poturlałem się asfaltem na chate. Ostatni mocniejszy akcent to podjazd pod górkę ciecierzyńską przy utrzymaniu 28kmh.
Ogólnie to piękna dziś pogoda na rower była. Jeszcze tylko deszcz wyeliminować, dać więcej słońca i tak do tych 28 stopni dobić i będzie cudnie, miodnie i orzeszkowo.
I tym sposobem zamykamy lipiec 2010, miesiąc dwóch przepięknych wycieczek i rekordu prędkości, a to wszystko mimo tego że pracuje :D
prawie praca
Czwartek, 29 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 4.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak to ostatnio często bywa wyjechałem sobie rowerkiem do pracy. Mniej więcej w połowie drogi złapałem jednak kapcia. Nie mam zapasów na 28" więc pozostało tylko wybrać czy dalej do pracy ide czy wracam. Chyba bliżej miałem spowrotem, sądząc po czasie, więc wróciłem.
najkrótsza trasa do pracy i spowrotem
Czwartek, 29 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 11.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 20.35 |
Pr. maks.: | 37.50 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po złapaniu kapcia w drodze do pracy, wróciłem na jame i... doszedłem do wniosku że nie chce mi się łatać, a nie mam zapasu na 28". Wsiadłem na orzeła i ścieżkami, chodnikami i drogą pojechałem do pracy, najkrótszą trasą jaką tylko można. Okazuje się że sporo nadkładam codziennie, chyba zmienie trase na krótszą, a dokręcać będe wieczorami. Orzeła nie skradziono całe szczęście, ale niestety teraz pada, a miałem dokręcać i jechać kupić dętki w decathlonie...
praca
Środa, 28 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
dla odmiany wariant z wykorzystaniem armii krajowej
praca
Wtorek, 27 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na powrocie minąłem się z Tomkiem, nieopodal mostu Grunwaldzkiego. On mnie nie poznał, ja zanim zajarzyłem że to on to już był za daleko żeby krzyczeć.
praca
Poniedziałek, 26 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Piątek, 23 lipca 2010 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: oldsmobile | Aktywność: Jazda na rowerze |