Wpisy archiwalne w kategorii
cel: niedzielnie
Dystans całkowity: | 2455.56 km (w terenie 728.00 km; 29.65%) |
Czas w ruchu: | 122:12 |
Średnia prędkość: | 19.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.26 km/h |
Suma podjazdów: | 2195 m |
Liczba aktywności: | 76 |
Średnio na aktywność: | 32.31 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
zalew lans
Czwartek, 2 sierpnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 31.99 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 15.99 |
Pr. maks.: | 29.53 | Temperatura: | 29.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z bratem i z psem suma z dwóch przejazdów.
ponownie przebieganie psa
Poniedziałek, 30 lipca 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 14.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 12.35 |
Pr. maks.: | 22.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
z piesem
Niedziela, 29 lipca 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 13.42 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 10.19 |
Pr. maks.: | 22.80 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 15m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca++
Niedziela, 24 czerwca 2012 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 59.92 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 20.31 |
Pr. maks.: | 42.21 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 70m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zgodnie z zapowiedzią dziś do pracy. Najpierw z rana pojechałem pod młynem rzucić okiem czy jakiejś szosy się nie wyhaczy - nie bardzo. W stosunku do mojej ostatniej wizyty ciężko było znaleźć coś w rozsądnej cenie, za rower na 105ce, dość zjeżdżony chcieli od 1200 za na prawdę stare aluminium do 2500 za nowszą, ale chyba bardziej zjeżdżoną meridę cośtam (za to rama fantastycznie cieniowana). Z kołami też szału nie ma, chyba najlepsze co było to ksyliumy w innej meridzie (aaa, bo ta za 2500 nie była na 105 tylko na jakimś campagnolo, niestety nie rozeznaję się w grupach campy więc nie powiem co to było).
Powrót bardzo spokojnie. Po powrocie brat dojechał do Wrocławia i trochę go przewiozłem przez miasto.
Powrót bardzo spokojnie. Po powrocie brat dojechał do Wrocławia i trochę go przewiozłem przez miasto.
Odpoczynkowo
Niedziela, 20 maja 2012 Kategoria opis: nie sam, dist: less than 50, cel: niedzielnie, bike: blurej, baza: Wrocław
Km: | 34.26 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 16.31 |
Pr. maks.: | 33.65 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak na prawde to jazda byla meczaca. Zwykle jazda z predkoscia znacznie ponizej tej najodpowiedniejszej wlasnie taka jest - meczaca. To nie jest prawda ze powolna jazda jest relaksujaca. Niszczy zarowno fizycznie jak i psychicznie. No ale trzeba krzewic cykloze gdzie sie tylko da. Dzis po raz kolejny staralem sie do tego przekonac siostre. Raczej bezskutecznie, choc powrot (z wiatrem) byl calkiem razny. Trasa zblizona do jazdy na Bajkal po walach, ale potem sie odmienilo. Chwila popasu z opalaniem nad Odra i powrot juz raczej asfaltami. Tak sie tym zmeczylem ze raczej dokrecania dzis nie bedzie... a byly plany na setke.
swiateczny spacerek
Niedziela, 8 kwietnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 17.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
z braciszem dookola zalewu a przed nami biegl kobas. typowo, relaksacyjnie, z przerywnikiem na molo. o dziwo pies wbiagl na molo i nawet zostal na nim.
relaksowo nad Bajkał
Niedziela, 27 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: | 32.12 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 33.65 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podumać chwilkę nad brzegami Bajkału. Pogoda rewelacyjna, ścieżki schowane pod opadłymi liśćmi tak, że często trzeba było się kierować na czuja i pamięć żeby obrać kierunek na ścieżkę.
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D
po lasach
Niedziela, 2 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100
Km: | 52.64 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.89 |
Pr. maks.: | 38.11 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zasadniczo nie ma o czym pisać. Nadal na antybiotyku, więc muszę się oszczędzać. Ale tak się ostatnio naczytałem bikestatsa, że mam conajmniej kilka pomysłów na szalone wyprawy ;-)
Tak, oszczędzać się można także na rowerze. Siadłem więc po późnym śniadaniu na rower i jechałem przed siebie. Chyba się już zestarzałem, bo dawniej kiedy siadałem na rower i jechałem po prostu przed siebie to nigdy nie było wiadomo gdzie pojade i jak tam dojadę. A teraz? Jak siadam na rower bez żadnego pomysłu gdzie jechać, to jadę na wały i ewentualnie z nich odbijam na jedną z tras, które często powtarzam.
Nie inaczej było i tym razem. Wpadłem na wały by z nich zjechać przez Wyspę Opatowicką na drogę na Trestno i Blizanowice. Budowana tuż obok droga i mosty coraz bliżej połączenia i wyścielenia nawierzchnią. Po cichu liczę, że w planach nie mają skończenia przed euro, bo wtedy bym musiał w zimie to objeździć, bo zapewne po otwarciu rowerem tam nie wjade.
Potem kręcenie po lasach. Dopiero tutaj parę nieznanych kilometrów. Objechałem tym sposobem Jezioro Dziewicze dookoła. Trafiłem między innymi na stację kolejową (chociaż to za duże słowo na ten obiekt) Zakrzów Kotowice. Co ciekawe wydaje mi się, że wejście na peron jest poprowadzone pod ziemią, a przynajmniej było. Drugi tor też kiedyś istniał, obecnie las się o niego upomniał ;-) Całkiem klimatycznie to wszystko wygląda, tak post apokaliptycznie. Nie robiłem jednak fotek, bo zaplanowałem, że wrócę jeszcze na dokładniejsze obadanie lasu, bo całkiem mi się spodobał. Dzisiaj całe tony ludzi tam się szwendały i ciężko było się porządnie rozpędzić, szczególnie na wspaniałych single trackach, co nieco psuło radość z przejażdżki.
Dalej skierowałem się typowo, wręcz standardowo, ale tego standardu nie mogę sobie odmówić - na most kolejowy. Mówi się, że do trzech razy sztuka, dzisiaj drugi raz chciałem spróbować nagrać filmik z przejazdu tym mostkiem. Jako, że dopiero druga próba (poprzednim razem nie potrafiłem uruchomić nagrywania i przejechałem most trzymając w ręce nie nagrywający aparat ;-) to znów się nie udało. Tym razem jak wcisnąłem przyciska nagrywania (tym razem tak jak trzeba) rozpoczęło się nagrywanie. Upewniłem się, że się nagrywa i gry tylko ruszyłem - PIK! PIK! - bateria rozładowana xD Padłem.
Potem Czernica i Jeszkowice asfaltem i wpadłem na Bajkał. Z Bajkału cały czas wałami lub pomiędzy wałami a rzeką (bo chciałem kawałek jakoś inaczej przejechać niż zwykle... ale jednak wały rulez). Fajnie wszystko przyschło i obyło się bez ubłocenia.
Pogoda dzisiaj zaprawdę wybitna. Szkoda, że nie mogę zaszaleć, bo w taki dzień to idealny żeby na Ślężę pojechać. Mimo wszystko ciekawie. Lasy się przydadzą jak się zimniej zrobi, wtedy tam będzie cieplej niż dookoła, a nie tak jak teraz, że w lesie było jednak chłodnawo w porównaniu do pogody w polach.
Jako, że okazały esej powstał, to nie będzie dodatków do wpisu ;-) Jakby ktoś chciał po lasach pojeździć i zna ciekawe trasy - chętnie potowarzyszę. Tempo każde niższe lub równe dzisiejszej średniej ;-)
Tak, oszczędzać się można także na rowerze. Siadłem więc po późnym śniadaniu na rower i jechałem przed siebie. Chyba się już zestarzałem, bo dawniej kiedy siadałem na rower i jechałem po prostu przed siebie to nigdy nie było wiadomo gdzie pojade i jak tam dojadę. A teraz? Jak siadam na rower bez żadnego pomysłu gdzie jechać, to jadę na wały i ewentualnie z nich odbijam na jedną z tras, które często powtarzam.
Nie inaczej było i tym razem. Wpadłem na wały by z nich zjechać przez Wyspę Opatowicką na drogę na Trestno i Blizanowice. Budowana tuż obok droga i mosty coraz bliżej połączenia i wyścielenia nawierzchnią. Po cichu liczę, że w planach nie mają skończenia przed euro, bo wtedy bym musiał w zimie to objeździć, bo zapewne po otwarciu rowerem tam nie wjade.
Potem kręcenie po lasach. Dopiero tutaj parę nieznanych kilometrów. Objechałem tym sposobem Jezioro Dziewicze dookoła. Trafiłem między innymi na stację kolejową (chociaż to za duże słowo na ten obiekt) Zakrzów Kotowice. Co ciekawe wydaje mi się, że wejście na peron jest poprowadzone pod ziemią, a przynajmniej było. Drugi tor też kiedyś istniał, obecnie las się o niego upomniał ;-) Całkiem klimatycznie to wszystko wygląda, tak post apokaliptycznie. Nie robiłem jednak fotek, bo zaplanowałem, że wrócę jeszcze na dokładniejsze obadanie lasu, bo całkiem mi się spodobał. Dzisiaj całe tony ludzi tam się szwendały i ciężko było się porządnie rozpędzić, szczególnie na wspaniałych single trackach, co nieco psuło radość z przejażdżki.
Dalej skierowałem się typowo, wręcz standardowo, ale tego standardu nie mogę sobie odmówić - na most kolejowy. Mówi się, że do trzech razy sztuka, dzisiaj drugi raz chciałem spróbować nagrać filmik z przejazdu tym mostkiem. Jako, że dopiero druga próba (poprzednim razem nie potrafiłem uruchomić nagrywania i przejechałem most trzymając w ręce nie nagrywający aparat ;-) to znów się nie udało. Tym razem jak wcisnąłem przyciska nagrywania (tym razem tak jak trzeba) rozpoczęło się nagrywanie. Upewniłem się, że się nagrywa i gry tylko ruszyłem - PIK! PIK! - bateria rozładowana xD Padłem.
Potem Czernica i Jeszkowice asfaltem i wpadłem na Bajkał. Z Bajkału cały czas wałami lub pomiędzy wałami a rzeką (bo chciałem kawałek jakoś inaczej przejechać niż zwykle... ale jednak wały rulez). Fajnie wszystko przyschło i obyło się bez ubłocenia.
Pogoda dzisiaj zaprawdę wybitna. Szkoda, że nie mogę zaszaleć, bo w taki dzień to idealny żeby na Ślężę pojechać. Mimo wszystko ciekawie. Lasy się przydadzą jak się zimniej zrobi, wtedy tam będzie cieplej niż dookoła, a nie tak jak teraz, że w lesie było jednak chłodnawo w porównaniu do pogody w polach.
Jako, że okazały esej powstał, to nie będzie dodatków do wpisu ;-) Jakby ktoś chciał po lasach pojeździć i zna ciekawe trasy - chętnie potowarzyszę. Tempo każde niższe lub równe dzisiejszej średniej ;-)
relaksowo nad Bajkał
Sobota, 17 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 27.76 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 13.32 |
Pr. maks.: | 38.11 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Za czas jazdy odpowiedzialna jest siostra, która towarzyszyła mi w tej przejażdżce...
z pieskiem
Niedziela, 21 sierpnia 2011 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: | 5.14 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 9.64 |
Pr. maks.: | 16.40 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przedobiedni spacerek z pieskiem. Niestety tego dnia sporo było wszędzie wielkich piesów, które chciały zjeść małego kobiego. No i kobi w pewnym momencie zastrajkował i nie chciał już iść dalej. Trzeba było wracać na chatę, dlatego chyba pierwszy raz w historii jak z nim wychodze nie przebiegł 10km.