na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

dist: from 50 to 100

Dystans całkowity:10970.13 km (w terenie 2569.50 km; 23.42%)
Czas w ruchu:483:00
Średnia prędkość:22.71 km/h
Maksymalna prędkość:82.10 km/h
Suma podjazdów:12457 m
Liczba aktywności:160
Średnio na aktywność:68.56 km i 3h 01m
Więcej statystyk

Kolejny wf

Niedziela, 7 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: 55.00 Km teren: 15.00 Czas: 02:13 km/h: 24.81
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny wf...

Od SWFiS po grobli, do jazu opatowickiego i przejazd przez niego. Wreszcie zobaczyłem słynny małpi gaj. Uderzyliśmy na Trestno. Jechaliśmy zółtym pieszym i niebieskim rowerowym szlakiem. Polnymi drogami, przy jeziorze panieńskim. Połowa trasy wypadła niedaleko mostu kolejowego przez który przejechaliśmy rowerami. Dalej już asfaltem. Ucieczka 4, a poczasie 3 osobowa, szkoda tylko ze chłopaki mieli opony po 2 cale bo nie utrzymali tempa... i tak było super, szczególnie most mi sie podobał kolejowy, brakujące deski rządzą!!

WF

Sobota, 6 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: 55.00 Km teren: 5.00 Czas: 02:35 km/h: 21.29
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
No i stało się... Zapisałem się w ramach zajęć sportowych na turystyke rowerową. Treaz wiem że na prawde warto, bo można poznać okolice Wrocławia i ludzi którzy już dłużej po nim jeżdżą.

Trasy za bardzo odtworzyc nie potrafię, bo wszystko było dla mnie nowe (niemal wszystko), mniej więcej tak:

Zbiórka pod SWFiS Chełmońskiego16 o 10:00 ruszamy po grobli w strone jazu opatowickiego i dalej. Skręcamy z wałów ty pokrytym kostką mostem na który nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy żeby wjechać (jak ja nielubie kostki...).Zaraz za skręcamy w prawo i trzymamy się tej ścieżki, która dalej skręca w lewo. Wałem lub pod nim dojeżdżamy do mostu. Kierujemy się znanym mi fragmentem Wrocławia na ulicę Wilczycką, podobnie jak jeżdżę do domu. Jednak nie skręcamy na most w Wilczycach. Jedziemy prosto, przez kolejne wioski kierujemy sie prosto na Długołęke, a z tamtąd na Szczodre. Wracamy prawdopodobnie najkrótszą drogą powrotną, rozstajemy się pod koroną.

Mimo że nie wiem gdzie byłem w sensie nazw geograficznych, to trasę bym odtworzył (prawdopodobnie ;) ), w każdym razie przyjemnie się razem jechało.

Aha! Przez to że dzień prędzej jak jechałem do biedronki to straciłem licznik (badyl wkręcił mi się w koło i wyrwał kabel z czujki) to dystans podaje na oko... Czas jazdy w sumie też.

Kapeć

Niedziela, 23 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, baza: Byczyna, bike: flavia, opis: nie sam
Km: 56.50 Km teren: 25.00 Czas: 03:40 km/h: 15.41
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Wspaniała niedziela, wspaniała pogoda, smutna przygoda? nie taka znowu smutna ale na pewno nauczka.
Kolejny już wyjazd z bratem, gdyby mu sie tak w wakacje jezdzić chciało to by pewnie miał już forme na TdP czy coś... niesamowite skąd on ma forme ma skoro jeździ może 50% tego co ja.

trasa
Byczyna -> Borek -> Łubnice -> Dzietrzkowice (wjazd na zielony szlak rowerowy, który właśnie tutaj się zaczyna i który był zresztą celem dzisiejszej wyprawy) -> I i II Kol. Dzietrzkowice (ostateczny koniec asfaltu na szlaku, początek polnych i szutrów) -> Brzeziny -> Czastary (koniec szlaku, wjeżdżamy na czarny, następnie w lesie gdy czarny się kończy na żółty do Mieleszyna.... i tu spotkało mnie to... zawsze jak mam zapas to nic sie nie dziej, tym razem nie chciało mi sie żadnego bagażu wozić i oczywiście złapałem kapcia... 15km albo więcej od domu :-( ) -> (troche biegiem, troche marszem, bo w terenie nie chciałem felgi dodatkowo uszkodzić) -> Mieleszyn -> (na dobrym unijnym asfalcie województwa Wielkopolskiego poruszam się metodą pompuj-jedź-maszeruj-pompuj-jedź... przy 40km/h jestem w stanie przejechać 2km do kapcia...) -> Chotynin -> Bolesławiec (cały czas ta sama metoda podróży, ale ile można 40km/h jechać na góralu z 1.5" oponami) -> Chruścin -> (zaraz za chruścinem stwierdziłem że już nie dam rady, wymiękłem ostatecznie i całkowice, byłem w stanie ledwo 22 jechać... takim tempem to pompowanie by mnie zabiło ;), zaczynam sobie spokojny spacerek, te 6 kilometrów do domu to przecież nie aż tak dużo ;) ) -> Gola -> Jaśkowice -> Byczyna

teren z bratem

Sobota, 22 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, baza: Byczyna, bike: flavia, opis: nie sam
Km: 57.80 Km teren: 18.00 Czas: 02:18 km/h: 25.13
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
dzisiaj z breatem, świetna pogoda, więc postanowiłem mu pokazać polne dróżki jakie ostatnio odkryłem. jak zawsze z nim niezłe tempo, skąd on bierze siły na takie kręcenie?

trasa
Byczyna -> Gola -> Chruścin -> Siemianice -> Raków (już tutaj jedzie ten zielony rowerowy szlak) -> Lipie -> Kuźnica Słupska -> Stogniew (lubię te wioseczke za brak asfaltu ;D) -> (oczywiście zielonym szlakiem) Laski -> Granice -> Borek (od progu do progu mxs: 53.9km/h, na końcu wsi skręcam w prawo, tak jak idzie lepsza droga, ta bardzo najlepsza polna) -> Kuźnica Trzcinicka -> (kawałek dalej niz ostatnio zjeżdżam z asfaltu, wśród jakichś zabudowań - nie było blach od nazwy wsi - stał krzyż i drogi odchodziły w dwóch kierunkach od niego, lepszą, w prawo pojechaliśmy, po jakimś czasie dojechała do lasu, nadal stały zabudowania, w las szedł niebieski pieszy szlak, pojechaliśmy nim, troche było piaszczyście, ale ogólnie fajnie, znowu te górki widać było poda Janówką, okazało się że droga dokładnie pomiędzy tą którą ostatnio jechałem a tą którą jechałem ostatnio z bratem, od strony komorzna) -> Janówka -> Miechowa (na skrzyżowaniu prostu, na most i dalej) -> (przez napoleonke) Proślice -> Brzózka -> Polanowice -> Byczyna

Bagiennie

Piątek, 14 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, cel: bez celu, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 55.90 Km teren: 25.00 Czas: 03:03 km/h: 18.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Świetna pogoda, grzechem byłoby siedzieć w domu, więc siadłem na rower... ale gdzie by tu pojechać? Ruszyłem więc bez celu...

trasa: Byczyna -> Polanowice -> Proślice (prawie, bo tuż przed skręciłem w polną drogę) -> Komorzno (zjechałem na Miechowę, w lesie pojechałem jednak prosto a potem w lewo i...) -> (...wyjechałem przy jakimś pałacu) Komorzno -> Kuźnica Trzcińska -> Granice -> Borek (tutaj to miałem przygody, fantastyczny zjazd jest w tej wsi, gładziutki asfalcik, więc postanowiłem troche depnąć, przy 56km/h spostrzegłem przed sobą próg zwalniający! całe szczęście podciągnąłem wczoraj hamulce, ale to nie wszystko, skończyła się wieś i skończył się asfalt, po jakichś 500m skończyła się również droga, ale co tam - targam łąką, bo jakiś ślad w trawie widać, niestety, po przebyciu 2óch rzeczułek - nie, nie mostkiem - mostków nie było - dotarłem w straszne bagno, buty mi przmokły, prowadziłem albo niosłem rower... dotarłem do drogi, a tu prawdziwa polna autostrada) -> Stoigniew (w każdym razie ta wieś co sie do niej dotrze jak sie w Rakowie skręci w prawo) -> Kuźnica Słupska -> Lipie -> Łęka Opatowska -> Opatów -> Kol. Opatów -> Podbolesławiec -> Bolesławiec -> Chruścin -> Gola -> Jaśkowice -> Byczyna.

Ogólnie zmęczony jak mało kiedy dojechałem. Średnia powinna być większa, ale od Borka do Stoigniewu (4km) jechałem prawie godzine (jechałém to zdecydowanie za dużo powiedziane). Przeprawy przez polne rowy i rzeczułki, które strasznie wylały na pola to wcale nie jest łatwa sprawa. W dodatku komarów tam całe chmary były, pewnie nieźle je dokarmiłem. Rower też ciężko to przeżył... ale i tak było fajnie.

Jura Trip 2007 - dzień 3

Poniedziałek, 3 września 2007 Kategoria cel: turistas, bike: flavia, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 67.50 Km teren: 30.00 Czas: 04:39 km/h: 14.52
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Dzien 3 wyprawy rowerowej Kraków-Częstochowa...

ogrodzieniec - olsztyn

nowy rekord prędkości, pomimo wielgachnego bagażu i jeszcze wiekszego strachu, są na Jurze zjazdy i podjazdy grzechu warte... 68.6 km/h!!! ciekawe ile czasu zajmie mi pobice tego soiągnięcia.

Jura Trip 2007 - dzień 1 - start

Sobota, 1 września 2007 Kategoria cel: turistas, bike: flavia, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 71.90 Km teren: 40.00 Czas: 05:06 km/h: 14.10
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy dzien wyprawy rowerowej Kraków Częstochowa.

ekipa:
chmielu
ewka
ja

Długo zwlekałem z podjęciem ostatecznej decyzji, czy jade, czy nie. Jednak zdecydowałem się. Wyjazd zaplanowany na 4:00, bo pociąg do Krakowa odjeżdża z Kluczborka o 4:53. Ciężko przestawić sie i zasnąć wcześnie gdy normalnie kłade sie spać o 1. Podjąłem męska decyzje - nie śpie, przygotuje rower i bagaż. Temperatura o 3:30 oscylowała w okolicy 7 kreski (z punktu widzenia optymisty ;D). 3:35 miałem już rower na podwórku, trzeba sprawdzić czy nic nie odpadnie jak rusze, kilka kontrolnych kółeczek wokół placu, porzucałem rowerem - bedzie dobrze. Po chwili telefon od Chmiela. Ruszam, akurat jak dojechałem do rynku, Ewka i Chmielu wychodzili. Zaraz jak ruszyliśmy zaczęło popadywać. Zaspana Ewka stwierdziła że to rosa :D. Ja ciągle gadałem, śpiewałem lub smiałem się, zawsze tak mam jak się nie wyśpię. Dojechaliśmy przed czasem. Pociąg okazał się przedziałowcem. Strasznie ciężko wprowadzić do takiego obłádowane rowery, chyba z godzine ładowaliśmy sie. W pociągu pospałem chwilke i podjadłem cukiereczków, co sprawiło, że przestałem zwracać uwage na pogode.

Kraków, około godziny 10:30. Pociąg zatrzymuje sie na stacji której nie było w planie (pośpiech), wyładowujemy sie, a nagle... pociąg rusza gdy już tylko ja w nim zostałem :D całe szczęscie krzyki podziałały na konduktora i też mogłem opuścić to stalowe więzienie. Ćzerwony Szlak Orlich Gniazd rozpoczynał się bardzo blisko tej stacji, jednak wcale nie było łatwo go znaleźć, na szczęście ludzie pomogli. Jedno co mnie w Krakowie przeszkadzało to strasznie nierówne chodniki i ścieżki rowerowe. Ale potem zaczęła się ścieżka... i już nie mogłem narzekać na asfalty czy płytki ,bo ich najzwyczajniej w świecie nie było. Teren się zaczął, ale co tam ściezka przecież piesza głównie była. Pierwszy postój chyba jeszcze w obrębie Krakowa, nieopodal "Fortu" jak to zostało określone na mapie. Pożywne śniadanko... miałem kanapeczki z miodkiem, które sobie z rńca przygotowałem. Zaczęło padać, minął nas biker, pozdrowił. Ruszamy. Już tutaj widoki dla ludzi z nizin były zachwycające: te wioseczki przyklejone do górek, drogi spadające w dół albo wijące sie pomiedzy góreczkami, które wydawały sie nam olbrzymimi ;D. Jedziemy prosto (chyba, bo w ciągu wyprawy często mieszliśmy szlaki i nie szlaki żeby było fajnie) na Ojcowski Park Narodowy. Mijamy Giebułtów i Wielka Wieś. Gdzieś na szlaku był niesamowyity zjazd, po zboczy dolinki w dół, miedzy drzewami, wąską ścieżynką i cały czas po lewej widać było ile można spaść w dół, dla nas, ludzi z nizin to jak przepaść, zajebiaszczo było, a i jeszcze śliwa rosła po drodze. Już tutaj wiedziałem że klocki będą mocno odczuwały tę wyprawe.

Dolina Prądnika jest boska! Niesamowite miejsce, już od samego wjazdu w Ojcowski PN wszystko, co prędzej zachwycało po drodze wydaje się niczym. Wspamniałe miejsce do jazdy. Te widoki, skałki, zameczek, rzeczułka, źródełka, ścieżynki i gładziutki asfalcik no i te ściany po lewej i prawej. Jedziemy cały czas szlakiem, dłuzszy postój mamy przy źródełku miłości i Jaskini Ciemnej (to jedno miejsce), postój spowodowany kapciem złapanym przez Ewke, no właściwie to złapała zszywke tapicerską, a kapeć sam sie zrobi. Brama Krakowska i Ciasne Skałki, niesamowite miejsce, strażnik kazał nam zostawić rowery przy ciasnych skałkach wiec pieszo potargaliśmy na Jaskinie Łokietka, Ewka wymiękała na wejściu, a na zejściu marudziła. Taki spacerek męczy bardziej niż jazda, mnie osobiście najbardziej zmęczyło zejscie. Potem dalej do Ojcowa. Punkt widokowy w Ojcowie jest wspaniały, wjechac na niego z załadowanym bagaznikiem to wspaniała przygoda, aż przednie koło podnosi ;D. Postój w Ojcowie, po 2 bananki i 2 bułeczki, no i woda. Zamek Ojców, całkiem ładny, Ale najlepsze to z niego są widoki, powinni tam jeszcze wieżę odbudować, żeby nad drzewa wystawała. Na zjeździe spod zamku omal nie wpadłem do rzeczki, hamulce jakoś nie chcą zatrzymać roweru jak sie ma obładowany tył ;D, a rower traci skrętność. Zamek na Pieskowej Skale jedynie oglądamy jedynie z dołu, bo trzeba jechac. Czas już opuścić magiczną dolinę Prądnika.

Pierwsza, Druga i Trzecia Sułoszowa, Kosmołów, Olewin i Olkusz. Olkusz i jego niebieskie dachy robią niesamowite wrazenie. Miasto w głębokiej dziurze, objechaliśmy je dookoła, po wszystkich tych szczytach na obwodzie, niesamowite te podjazdy i zjazdy. Dzisiaj się jeszcze bałem, ale mimo ciągłego hamowania mxs: 49.1km/h. Zjazd w miasteczko, zakupy w Plusie i jedziemy na zamek. Zamek znajduje sie w pobliskum Rabsztynie, posiedzieliśmy, pofotkowaliśmy i znaleźliśmy nocleg, tuż pod zamkiem. Pole namiotowe, za 21zeta za 3 osoby i możemy sie kąpać w hotelowej łazience. Na kolacje makaron z sosem i browar. Pierwszy raz mi piwo nie smakowało, myślałem że to jakaś choroba, ale nie :D, to pewnie przez ten deszcze, który całe szczęście jak poza Ojcowem padać przestał to już nie zaczynał. I tak oto na polu namiotowym w Raabstein zakończyliśmy pierwszy dzień wyprawy.

terenowo

Środa, 29 sierpnia 2007 Kategoria bike: flavia, baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 86.40 Km teren: 45.00 Czas: 05:09 km/h: 16.78
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
trasa: Byczyna - Nasale - Pogorzałka - Goła (na skrzyżowaniu w lewo, na zjeździe 51km/h, prawie sie zabiłem jak sie asfalt skończył i od razu piach zaczął) - Uszyce (tu troche sie pogubiłem, sporo prowadzenia roweru, bo dorga mi sie skonczyła, a potem jazda świerzo wykoszoną łąką, z nie zebranym sianem... długi wózek mojej przerzutki wudłużył sie o 2 metry trawy które za sobą ciągnąłem...) - (polną autostradą) Dzietrzkowice (postanowiłem jechać szlakiem, zielony) - Pierwsza Kolonia Dzietrzkowice - II Kol. Dzietrzkowice - (zjechałem ze szlaku, ale ostatecznie i tak znowu sie na nim znalazłem) - Brzeziny (zmieniam szlak, inny zielony) - Parcice (treaz żółtym) - Czastary (czarny) - Krajanka (kolejny zielony) - Mieleszyn - Mieleszynek (gubie szlak, docieram nad rzekę, Prosna albo coś,jadę wzdłuż niej choć czasem brak drogi) - Mieleszyn - Bolesławiec - Chruścin - Gola - Jaśkowice - Byczyna

Bardziej w teren

Poniedziałek, 27 sierpnia 2007 Kategoria cel: bez celu, bike: flavia, baza: Byczyna, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: 94.70 Km teren: 25.00 Czas: 04:13 km/h: 22.46
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Przez te zimna coraz wiecej uciekam w teren, jak sie wolniej jedzie to jakoś tak odrobine cieplej jest, szczególnie jak sie jedzie przez las, gdzie można sie schronić przed tymi arktycznymi wiatrami, dzisiaj aż 3 wyjazdy:

1. 16km Byczyna - [cegielnia] - Ciecierzyn - Miechowa 1 - Ciecierzyn - Byczyna, czas około godziny

2. 30km stała trasa treningowa, bez rewelacji 1:02

3. wieczorem postanowiłem po terenie pośmigać, bo wiatr troche osłabł,
trasa: Byczyna - Jaśkowice - Gołkowice - Gola (czerwonym szlakiem) - Wójcin - Łubnice - Borek - Roszkowice - Paruszowice (polami obok lasku) - Biskupice - Kochłowice - [zalew] - Brzózka - Polanowice - Byczyna

wyjazd z bratem

Piątek, 24 sierpnia 2007 Kategoria cel: bez celu, bike: flavia, baza: Byczyna, cel: turistas, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 79.70 Km teren: 45.00 Czas: 03:48 km/h: 20.97
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
dzisiaj wyjazd z bratem i wyjątkowo jak na niego (jak dla mnie też) dużo a nawet bardzo dużo w terenie.

trasa: Byczyna - Biskupice - Kochłowice - Skałągi (za kościołem zjazd w nieznane, dokładnie to nawet droga sie skończyła i spory kawałek świerzo wykoszonym polem jechalismy) - Wołczyn (tu znowu kawałek asfaltem) - Brynica (zjazd z asfaltu) - Wąsice - Wierzchy - Bogacica (kawałek asfaltem, a potem na żółty szlak) - Zameczek (tu szlak ostatecznie porzuca asfalt) - Żabiniec - Bażany - Kuniów - Kluczbork - Kujakowice Dolne - Łowkowice - Dobiercice - Paruszowice - Byczyna.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum