praca
Poniedziałek, 12 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b
Km: | 23.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:56 | km/h: | 24.87 |
Pr. maks.: | 40.03 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na dojeździe wszędzie lód. Hamulcowanie nie przynosiło większych efektów, więc jazda na najwyższej ostrożności i raczej mało kiedy >30kmh
Na powrocie kropiło i wszystko mokre, także ponownie nie dało się hamulcować ;-) fragmenty jechałem ścieżką rowerową, zawsze to lepsza przyczepność niż na torach tramwajowych.
Z okazji że zima idzie zmieniłem szablon bloga. Nie martwcie się jednak mhroczne istoty które tutaj zaglądacie, zmienię wszystko spowrotem na ciemne jak tylko znajdę czas by zmodyfikować któryś szablon. Najzwyczajniej w świecie kategorie mi się przestały mieścić w nagłówku, więc zmuszony zostałem do tej zmiany, żeby móc se kliknąć we wszystkie kategorie.
A 1950 SU: 8+8+8+8+12=44
Na powrocie kropiło i wszystko mokre, także ponownie nie dało się hamulcować ;-) fragmenty jechałem ścieżką rowerową, zawsze to lepsza przyczepność niż na torach tramwajowych.
Z okazji że zima idzie zmieniłem szablon bloga. Nie martwcie się jednak mhroczne istoty które tutaj zaglądacie, zmienię wszystko spowrotem na ciemne jak tylko znajdę czas by zmodyfikować któryś szablon. Najzwyczajniej w świecie kategorie mi się przestały mieścić w nagłówku, więc zmuszony zostałem do tej zmiany, żeby móc se kliknąć we wszystkie kategorie.
A 1950 SU: 8+8+8+8+12=44
praca
Środa, 7 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 11.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 21.64 |
Pr. maks.: | 33.07 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
łańcuch zerwałem, a klucze do reperancji i przede wszystkim ostatnie ogniwka na wymiane zostawiłem u rodziców... argh! :/
praca
Wtorek, 6 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b
Km: | 23.97 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 38.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
B 850 SU: 7+7+7+7+7=35
praca
Poniedziałek, 5 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b
Km: | 23.12 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 25.22 |
Pr. maks.: | 43.40 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 30m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano w deszczu. Całkiem przemokłem. W tej temperaturze oznaczało to, że także przemarzłem. Najgorzej wypadły buty, ciekło z nich w cholere i nie bardzo było jak wysuszyć. Zresztą SPD zawsze schną dłuuuugo.
Powrót już na sucho, ale w mokrych wciąż butach. Powoli, bo z sił opadłem i do tego ubierając przeciwdeszczałkę skazałem się na łaznię w przypadku zbyt szybkiej jazdy.
A 1915 PU: 4+5+5+4+7=25
B 745 SU: 7+7+7+7+7=35
Powrót już na sucho, ale w mokrych wciąż butach. Powoli, bo z sił opadłem i do tego ubierając przeciwdeszczałkę skazałem się na łaznię w przypadku zbyt szybkiej jazdy.
A 1915 PU: 4+5+5+4+7=25
B 745 SU: 7+7+7+7+7=35
praca
Piątek, 2 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 29.14 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 27.75 |
Pr. maks.: | 46.70 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień wielkich atrakcji pogodowych. Nadeszło wielkie ocieplenie, rano zero szronu, szadzi, gołoledzi, no nic, po prostu nie było nic białego. Na powrocie deszczyk ze śniegiem (no dobra, żeby nie było że wyolbrzymiam, to był bardziej deszczyczek ze śnieżyczkiem, takie malutkie, ledwo co lecące, ale cosik jednak leciało).
Niezłe tempo udało się trzymać w obie strony. Zapewne przez to, że mi się rękawiczki palczaste zrąbały i jeżdżę teraz w bezpalczastych. W tej pogodzie trzeba się trochę rozgrzać własnym ciepłem, żeby palce nie odmarzły w takich warunkach.
Niezłe tempo udało się trzymać w obie strony. Zapewne przez to, że mi się rękawiczki palczaste zrąbały i jeżdżę teraz w bezpalczastych. W tej pogodzie trzeba się trochę rozgrzać własnym ciepłem, żeby palce nie odmarzły w takich warunkach.
praca
Czwartek, 1 grudnia 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b
Km: | 28.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 26.25 |
Pr. maks.: | 41.46 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
No i nadszedł niespodziewanie grudzień. Jakoś w niedziele sprawdzałem prognozę pogody, to podobno w tym tygodniu nie miało być mrozów... nie wyszło. Co ranka wyjeżdżam w okolicach -3 stopnia. Za to niebo się rozjaśniło i chmury poszły w cholere. Więc pewnie wyż mamy, czyli nie powinno padać :)
Z jakichś przyczyn miałem dzisiaj rewelacyjny dojazd do pracy. Średnia na drzwiach firmy 28.31, to chyba rekord jeśli idzie o tempo dojazdu. Powrót jechałem łagodnie, raczej nie wyskakując powyżej 30. Strasznie ociężale mi się jechało i jakoś wypompowany się czułem. Może głodny po prostu?
Ogólnie to zima idzie, coraz bardziej się zastanawiam jak będę dojeżdżał gdy spadnie śnieg, może być na prawdę kłopotliwie. Obecnie droga hamowania mimo, że moje umiejętności w tym zakresie znacznie się poprawiły wydłużyła się drastycznie. Ratuję się absem i omijaniem przeszkód zamiast wyhamowywaniem, jednak nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie mi wjechać w tira albo coś innego bo nie będzie innej drogi ucieczki...
A: 1930 PU: 6+7+7+6+8=32
Z jakichś przyczyn miałem dzisiaj rewelacyjny dojazd do pracy. Średnia na drzwiach firmy 28.31, to chyba rekord jeśli idzie o tempo dojazdu. Powrót jechałem łagodnie, raczej nie wyskakując powyżej 30. Strasznie ociężale mi się jechało i jakoś wypompowany się czułem. Może głodny po prostu?
Ogólnie to zima idzie, coraz bardziej się zastanawiam jak będę dojeżdżał gdy spadnie śnieg, może być na prawdę kłopotliwie. Obecnie droga hamowania mimo, że moje umiejętności w tym zakresie znacznie się poprawiły wydłużyła się drastycznie. Ratuję się absem i omijaniem przeszkód zamiast wyhamowywaniem, jednak nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie mi wjechać w tira albo coś innego bo nie będzie innej drogi ucieczki...
A: 1930 PU: 6+7+7+6+8=32
praca
Środa, 30 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: a i b
Km: | 23.01 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 27.61 |
Pr. maks.: | 46.44 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z bliżej nieokreślonych przyczyn jechało mi się dzisiaj rewelacyjnie, a raczej szybciutko. Ogólnie rewelacji nie było, sporo postresowanych kierowców dnia dzisiejszego, którzy jakby chcieli mnie taranować za to że ich wyprzedzam...
Dojazd do pracy ze średnią na wypięcie licznika 28.44 - nowy rekord. W ogólności najbardziej średnia dostaje przy zjeździe na strzegomską, tam miałem jeszcze 31.05 (podbite na odcinku legnickiej, bo leciałem po niej 38kmh).
Powrót miał być na spokojnie, chciałem bez kąpieli iść na ściankę i dopiero po ściance się wykąpać. Ale poniosło mnie i sporą część trasy leciałem w okolicach 40. Maksymalna prędkość wycieczki ustawiona na wylocie z ronda regana.
A no bo właśnie, bym zapomniał dodać, idę zaraz na ściankę :)
B: 830 SU: 10+10+10+10+10=50
Dojazd do pracy ze średnią na wypięcie licznika 28.44 - nowy rekord. W ogólności najbardziej średnia dostaje przy zjeździe na strzegomską, tam miałem jeszcze 31.05 (podbite na odcinku legnickiej, bo leciałem po niej 38kmh).
Powrót miał być na spokojnie, chciałem bez kąpieli iść na ściankę i dopiero po ściance się wykąpać. Ale poniosło mnie i sporą część trasy leciałem w okolicach 40. Maksymalna prędkość wycieczki ustawiona na wylocie z ronda regana.
A no bo właśnie, bym zapomniał dodać, idę zaraz na ściankę :)
B: 830 SU: 10+10+10+10+10=50
praca
Wtorek, 29 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka, opis: a i b
Km: | 23.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:53 | km/h: | 26.07 |
Pr. maks.: | 45.08 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazdy coś ostatnio idą ciężko, a na powrotach targam z niesamowitą prędkością. Znowu mx speed na ładnym poziomie, mimo, że jadąć krótką trasą nie mam za bardzo stromych zjazdów/podjazdów do pokonania. Na prostej między autami pociskam sobie 40 :)
Muza na dziś, ryje mi beret od dwóch dni albo lepiej mimo że płytę słuchałem wcześniej parenaście razy.
B: 800 SU: 37
Muza na dziś, ryje mi beret od dwóch dni albo lepiej mimo że płytę słuchałem wcześniej parenaście razy.
B: 800 SU: 37
praca
Poniedziałek, 28 listopada 2011 Kategoria bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 24.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 25.73 |
Pr. maks.: | 45.52 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
W weekend poza przejażdżką na rowerze udało mi się wiele spraw załatwić. Między innymi udało mi się wreszcie zrobić do porządku czerwony rower. Nie jeździłem to nie pisałem. Poza wieloma jego dolegliwościami, przede wszystkim łańcuchowymi i ogólno napędowymi spotkało mnie kolejne kapciowanie.
Dętka wyglądała na przetartą. Pierwszy raz widziałem tak dziwnie przedziurawioną dętkę więc obejrzałem zarówno obręcz jak i oponę. Jednak dziura była "od góry" co wskazywało na winę opony, dlatego ta dostała większą dawkę zainteresowania z mojej strony. Wsadziłem dętkę od Bogdana z wętlem 48mm, ledwo wystawała, nakrętki nie dało się nakręcić, ale jakoś napompowałem. Wsadziłem koło i co? I jajco, powietrze zeszło w jakieś 3 minuty. Została mi jedna dętka, więc nie mogłem sobie pozwolić na pomyłkę. Nie mam pojęcia skąd brać dętki z takimi długimi zaworkami?
Jeszcze w tygodniu zdiagnozowałem dokładnie co się stało z wymienioną dętką. W zasadzie ciężko w to uwierzyć, ale było to tak. Poprzednia dętka, choć "przetarta" i "dziurawa od góry" to zmasakrowała opaskę na obręcz. Zrobiła w niej dziurkę, podłużną, najwyraźniej z ostrymi krawędziami. Dziurka była w zasadzie niewidoczna, takie ot pęknięcie. Wymieniona dętka rozsadziła jeszcze bardziej tą małą szczelinkę i w niej pękła. Kupiłem więc w weekend opaskę do trekkinga. Troszkę ją w miejscu klejenia zwężyłem bo się nie mieściła i wsadziłem na obręcz... nie zdejmując poprzedniej opaski :) Teraz sądzę, że kapeć "od dołu" mnie nie spotka. Na razie jest ok, więc mam nadzieję, że tak zostanie, bo nie mam już żadnego zapasu. Trzeba zapolować na przedłużki do wentli żeby móc normalne dętki kupować.
Dętka wyglądała na przetartą. Pierwszy raz widziałem tak dziwnie przedziurawioną dętkę więc obejrzałem zarówno obręcz jak i oponę. Jednak dziura była "od góry" co wskazywało na winę opony, dlatego ta dostała większą dawkę zainteresowania z mojej strony. Wsadziłem dętkę od Bogdana z wętlem 48mm, ledwo wystawała, nakrętki nie dało się nakręcić, ale jakoś napompowałem. Wsadziłem koło i co? I jajco, powietrze zeszło w jakieś 3 minuty. Została mi jedna dętka, więc nie mogłem sobie pozwolić na pomyłkę. Nie mam pojęcia skąd brać dętki z takimi długimi zaworkami?
Jeszcze w tygodniu zdiagnozowałem dokładnie co się stało z wymienioną dętką. W zasadzie ciężko w to uwierzyć, ale było to tak. Poprzednia dętka, choć "przetarta" i "dziurawa od góry" to zmasakrowała opaskę na obręcz. Zrobiła w niej dziurkę, podłużną, najwyraźniej z ostrymi krawędziami. Dziurka była w zasadzie niewidoczna, takie ot pęknięcie. Wymieniona dętka rozsadziła jeszcze bardziej tą małą szczelinkę i w niej pękła. Kupiłem więc w weekend opaskę do trekkinga. Troszkę ją w miejscu klejenia zwężyłem bo się nie mieściła i wsadziłem na obręcz... nie zdejmując poprzedniej opaski :) Teraz sądzę, że kapeć "od dołu" mnie nie spotka. Na razie jest ok, więc mam nadzieję, że tak zostanie, bo nie mam już żadnego zapasu. Trzeba zapolować na przedłużki do wentli żeby móc normalne dętki kupować.
relaksowo nad Bajkał
Niedziela, 27 listopada 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: | 32.12 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 33.65 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podumać chwilkę nad brzegami Bajkału. Pogoda rewelacyjna, ścieżki schowane pod opadłymi liśćmi tak, że często trzeba było się kierować na czuja i pamięć żeby obrać kierunek na ścieżkę.
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D
Na wałach w paru miejscach ktoś chyba sobie jakieś wykopki urządził, bo zryta nawierzchnia.
Dwa razy zostałem pogoniony przez "Dianę"... owczarka niemieckiego. Całe szczęście (sądząc po zachowaniu) wiekiem była raczej niezaawansowana i nie chciała nic mi zrobić a jedynie pogonić coś co się przyzwoitym tempem poruszało. Przyzwoitym jak na ofiarę owczarka niemieckiego, bo jak na rowerzystę to poruszałem się tempem ślimaczym ;-)
Świat wynagradzał dzisiaj arktyczne huraganowe powiewy wszystkim którzy zdecydowali się wyjść na powietrze pięknymi widokami. Nisko zawieszone słońce jak za najkrótszych dni waliło prosto w oczy jak się w jego stronę kierowało. Jednak dawało to przefantastyczne efekty gdy tylko przyświecało pomiędzy drzewami w lesie, albo gdy promienie słońca świeciły po trawach, a w szczególności jakichś takich wysokich trawiskach na podmokłych terenach. Ogólnie to było to co w fotografii nazywa się dobrym światłem :) Strasznie żałowałem, że akurat nie mam przy sobie jakiegoś konkretnego aparatu, który byłby w stanie uchwycić te barwy i światła.
Miałem do tego wpisu dodać nagrany wreszcie filmik z przejazdu mościskiem, ale że dodaję wpis jednak po czasie a nie w dniu wycieczki to będzie trzeba poczekać do kolejnego terenowego wyjazdu.
Wieczorem ścianka. Czad! Od przedszkola się tak nie bawiłem :D