na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

praca

Poniedziałek, 22 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:29 km/h: 20.69
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: czerwony Aktywność: Jazda na rowerze

zalew Kluczbork

Niedziela, 21 lipca 2013 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, dist: from 50 to 100, opis: foto, opis: nie sam, cel: bez celu Uczestnicy
Km: 70.89 Km teren: 15.00 Czas: 02:48 km/h: 25.32
Pr. maks.: 47.99 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 100m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Po usłyszeniu nowin o ukończeniu budowy zalewu Kluczborskiego nie mogłem go nie zobaczyć. Tak się udało, że Paweł zaproponował ten sam cel wycieczki - no i pojechaliśmy.

wpis u Pawła

Większość asfaltami. Początek bardzo spokojnie. Fragment ciekawej, nowo pobudowanej leśnej ścieżyny nieopodal Kozłowic rozpędził nas jednak. Do samego zalewu średnia >27km/h - jednak wiatr zacinający w plecy pod skosem miał w tym spory udział :)



Ostatni fragment do zalewu pokonujemy od strony basenu w Bąkowie - świetne są te ścieżki, choć teraz nieco rozjeżdżone, co sprawiło, że powstały objazdy i zupełnie nowy single track (też już dość szeroki).



Już widać zalew.



Ogólnie bardzo przyjemnie. W większej części zalew otacza ścieżynka pokryta kostką bauma przy której stoją ławeczki.



Pogoda nam dopisuje, dlatego też zatrzymujemy się na chwilę na wzniesieniu tuż przy brzegu zalewu - łapać słońce.



Jakby się dobrze przyjrzeć powyższemu zdjęciu to po prawej stronie widać plażę - oblegana była niemiłosiernie, niemal jak Bałtyk w szczycie sezonu. Ogólnie zalew spoko. Jak było widać i słychać po obłożeniu to bardzo się podoba mieszkańcom i był niewątpliwie przydatną inwestycją.



Przed powrotem jeszcze big milk i niebieski napój do bidonu.

Wraca się pod wiatr, ale całkiem spoko się jedzie. Były na prawdę mocne fragmenty, szczególnie za Unieszowem zaczęło się grubo. Najpierw ja pociągnąłem ~31km/h do Skałąg, potem Paweł złapał oddech i od zjazdu przed Kochłowicami do zjazdu na zalew Brzózka leciał ~41km/h (w tym podjazd na Kochłowice). Ostatnia premia górska - podjazd na przejazd Polanowicki z prędkością 37km/h należała do mnie :)

Rewelacyjna pogoda na rower!

zalew Brzózka

Sobota, 20 lipca 2013 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: nie sam Uczestnicy
Km: 47.23 Km teren: 30.00 Czas: 01:58 km/h: 24.02
Pr. maks.: 48.42 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 70m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Przejażdżka szutrami dookoła gminy. Przez 3 województwa. Znaczna część terenowej 30 chmiela + parę skoków w bok.

trasa u Pawła

praca

Piątek, 19 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:26 km/h: 23.08
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: czerwony Aktywność: Jazda na rowerze

praca

Czwartek, 18 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:32 km/h: 18.75
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 10m Sprzęt: czerwony Aktywność: Jazda na rowerze
Wczorajsze zmęczenie i doprawdy letnia pogoda sprawiły, że tempo bez potu spadło do poziomu dotąd niespotykanego.

Udało mi się opisać drugi dzień tegorocznej włoskiej wycieczki. Zachęcam do zapoznania się z relacją.

praca

Środa, 17 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:30 km/h: 20.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 10m Sprzęt: czerwony Aktywność: Jazda na rowerze

Sroda z Pralkarzami

Środa, 17 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: kuota, cel: treningowo, dist: 100 and more, opis: nie sam Uczestnicy
Km: 102.18 Km teren: 0.00 Czas: 03:25 km/h: 29.91
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 672m Sprzęt: kuota Aktywność: Jazda na rowerze
Tomek namówił mnie na jeżdżenie ze ścigantami... i sam się spóźnił na przejażdżkę.

Podmęczony wczorajszym targaniem nie czułem się na siłach od samego startu. Do Pasikurowic dotarłem jednak dość żwawo - widmo spóźnienia sprawiło, że jechałem aby dojechać, najwyżej od razu mnie urwą. Tak na prawdę nie wiedziałem czego mogę się spodziewać...

Wyjazd 16:58, w Pasikurowicach byłem 17:35. Peleton miał dotrzeć do Pasi o 17:45, ale dopiero jak wyjechałem z Pasikurowic sprawdziłem zegarek i okazało się że nie muszę gonić, a nawet mogę zawrócić. Zawróciłem i powoli potoczyłem się w przeciwnym kierunku. Gdzieś w środku Pasikurowic zatrzymałem się podnieść siodełko o 1cm, bo coś mi sztyca wjeżdża w ramę o czym już wspomniałem. Peleton zobaczyłem około 17:50. Jazda w takiej grupie jest szybka, nawet bardzo szybka a co najlepsze dopóki nie jest pod górkę jakoś specjalnie to nie jest to szczególnie odczuwalne w nogach. Jedynie jak się zmianę daje, do czego zostałem zachęcony kilkukrotnie i nie mogłem się odnaleźć i odmówić to czuć i to bardzo.

Ostatecznie i nieodwracalnie peleton urwał mnie na samym początku premii górskiej na Skotniki, tak skutecznie, że pomimo tego iż po niej ponoć czeka się na maruderów, to ja już nikogo nie uświadczyłem... do tego pomyliłem drogę i zacząłem się wracać w kierunku Trzebnicy. Zrobiłem sobie jeszcze jeden postój na poprawienie sztycy i podniesienie jej o 3cm - bo gdzieś o tyle opadła... wkurzające to, muszę klucz dynamometryczny załatwić i dowalić temu karbonowi pod limit, albo opracować coś innego co sprawi, że sztyca pozostanie w jedynej słusznej pozycji. Ogólnie rower pasuje mi z każdą jazdą coraz bardziej, dlatego wolę rozwiązać problemy niż kombinować z oddawaniem czy coś.

Chwilę za premią górską i tak skończyło mi się pićku przez co tempo też gdzieś o 1-2km/h spadło, ale turlałem się na chatę. Pod klatkę dotarłem spowrotem o 20:35. Na ostatnich kilometrach miałem problem wyprzedzić gościa na mtb, po czym wnioskuję, że prędkość może mi aż poniżej 30kmh spadła, bo raczej aż tak nie zapierdzielał.

Ogólnie zmasakrowany, jutro przerwa od jeżdżenia.

Jak można wyczytać, czas jazdy oraz dystans są szacowane. Albo raczej, dystans wyznaczyło mi gpsies, a czas jazdy to w zasadzie czas wycieczki minus ~kilka minut, na ile oceniłem 2 przystanki które miałem.

tutaj trasa

praca

Wtorek, 16 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 10m Sprzęt: czerwony Aktywność: Jazda na rowerze

spóźniony choć nie powolny

Wtorek, 16 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: kuota, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 84.30 Km teren: 0.00 Czas: 02:41 km/h: 31.42
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 200m Sprzęt: kuota Aktywność: Jazda na rowerze
Dystans na podstawie google maps, tutaj trasa

Czas z komórki, niestety jest to czas całkowity - jeden dłuższy postój pod sklepem w którejś wiosce za Trzebnicą, na którym sprawdziłem czas. Postoje były jeszcze w Pasikurowicach i Krynicznie, ale trudno powiedzieć ile trwały.

Miałem jechać z Tomkiem i Darkiem, ale oni nie mają w zwyczaju czekać. A ja nie dojechałem na czas, co zapowiadałem. Minęliśmy się, ale długo sam nie jechałem, gdzieś około Krzyżanowic znalazł się inny Tomek, z którym pojechaliśmy bez wyraźnego planu przed siebie. Najpierw było kilka mocnych zmian, potem okazało się, że Tomek się na nich zajechał i pozostałem, można to powiedzieć sam, choć towarzysz z przypadku dzielnie trzymał koło. Drogowskaz Trzebnica zasugerował by skręcić i takim sposobem trafiliśmy na dość typową trasę przez wzgórza.

Niestety mnie także zaczęły opuszczać siły oraz skończyła się woda w bidonie. Nie miałem kasy, ale ledwo co poznany człowiek okazał się na tyle miły, że napełnił mi bidon niegazowaną mineralką za darmo. Chociaż nie zupełnie za darmo, bo nadal to ja pracowałem z przodu na przyzwoitą prędkość. Tak po kadencji oceniam, że przelotowa była koło 34kmh, czyli całkiem sprawnie i tak jakbym tego oczekiwał. Chociaż zmęczenie sprawiało, że o ile na początku całkiem łatwo się tak jechało, to zaczynała to być poważna walka. Pech chciał, że przy jednej z chyba trzech takich chwilowych słabości gdy to ja się wiozłem na kole, przejechaliśmy przez Pasikurowice, gdzie Tomek z resztą odpoczywali pod domem Krzyśka... damn, człowiek ciągnie przez n kilometrów a i tak wszyscy będą myśleć, że się na kole wiozłem.

Przez miasto wracamy ulicami, jedynie ścieżka przy obwodnicy, ze względu na dobrą jakość została przez nas zaszczycona. Za Milenijnym pożegnanie, wymiana koszulek i takie tam no i rozjazd na ostatnich kilometrach. Tempo już niskie, wreszcie zrzuciłem z blatu i ciach - skurcz mnie złapał. Ostro jednak dawałem. Chwila naciągania nogi i turlam się dalej. Ogólnie masakra, muszę coś ograniczającego moje zapędy zamontować, jakiś licznik czy coś, bo inaczej się zajadę.

Co do roweru:
- wygląda na to, że mi sztyca zjeżdża pomimo dokręcenia
- coś mi przerzutki nie banglają, jak na podjazdach robiłem siłę na maksa z blatu to mi coś przeskakiwało całkowicie wybijając z rytmu, zmuszając do poważnej redukcji i kręcenia na kadencji żeby nie przeskakiwało... no ale prędkość trzeba było odrabiać, co bardzo męczy
- jeden bidon to mało, a niestety rama jest stosunkowo niska i mi drugi nie wchodzi, muszę kupić coś mniejszego niż 900ml

praca

Poniedziałek, 15 lipca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: kuota, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: 26.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:00 km/h: 26.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: kuota Aktywność: Jazda na rowerze
Ten jeden raz, pochwalić się nabytkiem.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum