na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Las Rędziński

Niedziela, 4 września 2011 Kategoria bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: foto
Km: 79.22 Km teren: 60.00 Czas: 04:00 km/h: 19.80
Pr. maks.: 45.74 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszym dniu lenia dzisiaj miałem natchnienie, wczoraj nawet mi Ślęża po głowie chodziła. Ostatecznie jednak stwierdziłem, że nie chce mi się odjeżdżać daleko od Wrocławia, postanowiłem pojechać gdzieś na jego północne strone, może na Trzebnicę?

Wpadłem na wały, żeby się na początku trochę polansować. Noga mi dzisiaj niesamowicie podawała. W pewnej chwili myślałem, że to przez to że mam wiatr w plecy... okazało się, że jadę lekko pod wiatr :D Tak więc noga mi dzisiaj wyśmienicie podawała, ale nie miałem ochoty na wyścig a na niedzielny odpoczynek. To już wrzesień, trzeba powoli zmienić partie mięśni do ćwiczenia.

Wałami pokierowałem się... jakoś tak z automatu na Most Milenijny, a jak tam to już wiadomo, że nie odpuszczę Lasku Osobowickiego :) Dwa podjazdy pod górkę i stwierdziłem, ze odpuszczam Trzebnice - dziś będzie teren (bo do Osobowickiego praktycznie bez asfaltu dotarłem).

Po drodze podziwiam nowy mostek, już ukończony i otwarty, nie dałem rady przetrzeć szlaku przed blachosmrodami... trudno.


Mostek z dalsza.


I z bliższa. Prawdopodobnie pod mostkiem będzie prowadził fajny asfalcik. Na razie można podjechać pod most - wyjeżdża się terenem. Ale to dobrze - dzisiaj teren.


Już w Lesie Rędzińskim. Most, który maskował się kiedy byłem tam ostatnio - nadal się maskuje. Chyba nikt go nie kocha i nie będzie odbudowany. Ogólnie Las Rędziński pełny był dzisiaj spacerowiczów i rowerzystów. Tych drugich nawet więcej. Nie dziwi mnie to, bo prześwietne miejsce do rowerowania. Znaczy mnie troszkę dzisiaj zaczęło nudzić, bo totalnie płasko. Przypuszczam, ze wysokościomierz ani by nie drgnął podczas przejazdu przez ten las. Nie zmienia to faktu, że dróżki momentami równiejsze niż asfalt. Czasem troche piachu, czasem troche cegieł, ale ogólnie przyjemnie. Zdecydowanie lepiej niż jazda po bruku.


Zrobiła się godzina 13, niby trzeba by obiad zjeść, ale głodny nie byłem, blurej podpowiedział co możnaby zrobić nad tą kałużą.


Poleżeć ^^ niby wrzesień, ale słonko ładnie podawało, nawet się troszke opaliłem.


Potem była droga która pewnie jest wpisana na listę zabytków województwa dolnośląskiego i zapewne pobudowali ją jeszcze rzymiania sądząc po stanie w jakim się znajduje... No ewentulanie zbudowano ją za prl-u i nikt o nią nie dba, ale to przecież nie możliwe, żeby taka zaniedbana była...


We wszystkich ujęciach wychodzi nieźle - jechało się tragicznie. Dobrze że mam amortyzator, na orzele bym tam chyba wstrząsu mózgu się nabawił.


Zanim zatoczyłem pętlę trafiłem do prawie opuszczonej wioski.


W wyniku pogubienia drogi, a raczej zaniedbań nawigacyjnych trafiłem do przepompowni rędziny. Jednak była to ślepa uliczka i musiałem wracać do prawie opustoszałej wioski. No chyba że coś przeoczyłem.


Stamtąd prosto na Lasek Osobowicki, gdzie kolejny podjazd pod góreczkę. Znalazłem aż 2 przewalone drzewa na swojej drodze. Niestety oba tak duże, że korba haczy. Raz zahaczyłem - o to ze zdjęcia, za drugim razem od razu przerzuciłem rower.

Powrót też wałami, w zasadzie powtórzyłem na powrocie sporo trasy. Wniosek z dzisiejszej przejażdżki - Las Rędziński to dobre miejsce żeby zabrać tam kogoś kto niewiele jeździ a chce sobie w lasku pojeździć. Umiejętności technicznych nie wymaga praktycznie żadnych, jedynie miejsca gdzie piasek i cegły użyto do zasypania dziur są ciut niebezpieczne dla nieuważnych i nieumiejętnie jeżdżących, no ale nie przesadzając można powiedzieć, że trasa idealna dla takich niedzielnych rowerzystów. A i mnie się podobało, własnie takiego relaksu dzisiaj potrzebowałem. Zero spinania, przerwa na opalanie, jeszcze tylko koszyczka z kocykiem i jedzeniem mi brakowało do pełni szczęścia ;-)

Ponadto skończyłem wreszcie opisywać wypraweczkę po Jurze, tutaj linki do dodanych wpisów:
JURA2011 - dzień 2
JURA2011 - dzień 3

Zapraszam także do przejrzenia wpisów dotyczących wyprawy w alpy

komentarze
Tą kostkę kiedyś na szosie robiłem :)
Platon
- 11:13 poniedziałek, 5 września 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eciwk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum