na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Alpy 2011 -start-

Piątek, 5 sierpnia 2011 Kategoria opis: nie sam, cel: turistas, opis: foto, trip: Alpy 2011
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Spis treści:
dzień 00 - Dojazd
dzień 01 - La Porta per L'Inferno - Monte Zoncolan
dzień 02 - Passo dello Stelvio
dzień 03 - Szwajcarski Raj - Lago Lugano
dzień 04 - Na skraju Alp - Lago d'Orta
dzień 05 - Blisko Słońca - Col de l'Iseran (2770 m npm)
dzień 06 - Col de la Madeleine (2000mnpm)
dzień 07 - Piekło i Niebo - Alpe d'Huez i Col de la Croix de Fer
dzień 08 - Jupiler złocisty trunek życia na Col du Galibier
dzień 09 - Droga Much na Dach Europy - Cime de la Bonette 2802 m npm
dzień 10 - Lazurowe Wybrzeże
dzień 10.5 - bonus - Nicea Night Ride
dzień 11 - Plażowanie
dzień 12 - Powrót

Alternatywna wersja wydarzeń tego dnia u Tomka

Jak już prawie wszystko udało się załatwić, bo nie wszystko się udało zrobić - nadeszła wiekopomna chwila, telefon od Tomka - "zaraz u Ciebie będę".

Nadjechał w trymiga, zarzucamy sprzęt w auto, blurej z liskiem na bagażnik i ruszamy. Najpierw na Decathlon i Auchan - muszę kupić karimatę i namiot oraz coś do jedzenia na drogę w samochodzie. Udało się w miarę uwinąć, tylko kolejka w kasie w Auchanie mnie spowolniła strasznie.


Tuż przed startem, auto już spakowane.

Wyjazd z Wrocławia wcale nie był łatwy i szybki, jak to zwykle w okolicach godziny 17. Jednak w miarę jak czas płynął jechaliśmy coraz szybciej. By potem oczywiście zwolnić - wjechaliśmy w Alpy austriackie. Niestety jasno to już nie było, jednak mimo to wyprawa zapowiadała się ciekawie. Ja nigdy nawet w naszych Tatrach nie byłem... co ze mnie za podróżnik ;-) No ale nic, za to wszędzie najpierw na rowerze docieram.



Gdzieś w Austrii.

Około 4 nad ranem zatrzymujemy się we Włoszech, gdzieś w Alpach, prawdopodobnie otoczeni górami ("prawdopodobnie" bo ciemno i nic nie widać). Tego dnia nie dane nam zaznać wypoczynku podczas snu - śpimy w aucie, Tomek na tylnych siedzeniach, ja z przodu... masakra, w stanie półprzytomności starałem się dotrwać do rana...


To właśnie tutaj staraliśmy się przespać przed rozpoczęciem pierwszej walki z Alpami.

I tak waśnie zaczęła się wyprawa życia :)

komentarze
Najlepsze było to, że dojechaliśmy gdzieś w nocy. Dookoła tak ciemno, że nic nie widać. A tutaj budzisz się z rana, a właściwie odzyskujesz świadomość po 4 godzinach półsnu i widzisz, że jesteś w górach. I to nie byle jakich górach, w takich górach, jakie ja przynajmniej, pierwszy raz w życiu widzę :)
badas
- 17:11 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Ten pierwszy nasz nocleg to faktycznie była masakra, cały się połamałem :D Ale za to widoki po przebudzeniu i uświadomienie sobie, że jesteśmy już w Alpach, bezcenne.
Platon
- 06:01 sobota, 15 października 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa niema
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum