Alpy 2011 - Nicea Night Ride
Wtorek, 16 sierpnia 2011 Kategoria bike: blurej, cel: turistas, dist: less than 50, opis: foto, trip: Alpy 2011
Km: | 20.09 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 15.65 |
Pr. maks.: | 32.17 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spis treści:
dzień 00 - Dojazd
dzień 01 - La Porta per L'Inferno - Monte Zoncolan
dzień 02 - Passo dello Stelvio
dzień 03 - Szwajcarski Raj - Lago Lugano
dzień 04 - Na skraju Alp - Lago d'Orta
dzień 05 - Blisko Słońca - Col de l'Iseran (2770 m npm)
dzień 06 - Col de la Madeleine (2000mnpm)
dzień 07 - Piekło i Niebo - Alpe d'Huez i Col de la Croix de Fer
dzień 08 - Jupiler złocisty trunek życia na Col du Galibier
dzień 09 - Droga Much na Dach Europy - Cime de la Bonette 2802 m npm
dzień 10 - Lazurowe Wybrzeże
dzień 10.5 - bonus - Nicea Night Ride
dzień 11 - Plażowanie
dzień 12 - Powrót
Po dość słabo rowerowym dniu miałem niedosyt jazdy. Do tego Nicea to miasto żyjące całą dobę, a w nocy dodatkowo chłodniejsze i przyjemniejsze do jazdy :)
Tuż po północy jak już wymyśliliśmy sposób na spanie ubieram się w obcisłe, zakładam bezrękawnik i wyruszam na Night Ride po wybrzeżu. Nie mam żadnej nawigacji, więc spisuję sobie w telefonie: "Rue des Dauphins - Chemin des Groules" - tabliczka nazwy ulicy, oraz "Les Horizons Blues" - nie mam pojęcia co, ale strzałka taka jest na wjeździe w uliczkę, do tego najważniejsze "Marineland" - nazwa wesołego miesteczka w pobliżu. Czynne 24/7, oświetlone, wysokie wieże i karuzele - będzie dobrym odnośnikiem jak będę już wracał. Po takich przygotowaniach wyruszam w poszukiwaniach wybrzeża.
Pierwsze 2, może 3 kilometry właściwie błądze, jadę w stronę przeciwną od wybrzeża i wracam. W którymś rondzie wreszcie odnajduje napis wskazujący nazwy przeze mnie poszukiwane - "Nice", oraz cośtam "de Mer". "de Mer" musi oznaczać coś związanego z morzem - jadę! Okazało się, że moje domysły i wybór drogi był słuszny. Jazda wzdłuż wybrzeża to prześwietna sprawa. Niestety Nicejska promenada była daleko a nie chciałem niewiadomo jak bardzo się oddalać od miejsca spania.
Ostatecznie siadłem sobie na coś koło godzinki nad morzem i podziwiałem krajobraz. Mimo, że pełnia była 13 i już pare dni od niej minęło, księżyc wydawał się ogromniasty i doskonale wszystko oświetlał. Jego refleksy na falach wprawiły mnie w refleksyjny nastrój - chętnie zostałbym tutaj i spał na plaży. Chętnie zostałbym tutaj do końca sierpnia, albo i dłużej... to jest wypoczynek!
Jednym z artefaktów zdobytych podczas tego Najt Rajdu są zdjęcia poniżej :)
Z widokiem na latarnie w pobliżu Nicei.
I skąpana w świetle Księżyca plaża. Obiektyw był za mały żeby ogarnąć wraz z łysym, ale poniżej przedstawiam kolejne próby uchwycenia tego zjawiska, które mnie całkowicie pochłonęło.
Powyżej Księżyc nad Niceą. Próbowałem chwycić piękno plaży oświetlonej księżycem, ale średni mi to szło. Przy okazji zabawa w budowanie kamiennego statywu okazała się strasznie pochłaniająca :)
Powyżej część bardziej cywilizowana. Takimi ścieżynami się woziem i budynki takie jak tam mnie otaczały.
Po powrocie okazuje się, że jakieś dzieciaki na skuterkach mają bazę wypadową na miasto na tym parkingu. Gdy dojeżdżam na nocleg proszą o ogień. Nie będę zdradzał naszego miejsca spania nieznajomym, dlatego kręcę się chwilę po okolicy i czekam aż odjadą. Jakieś 15 minut i mogę wracać kłaść się spać. W zasadzie wolałbym spać na plaży, ale sam bym się nie odważył. Za dużo tam dziwnych typków było, żeby spać samotnie i bez broni palnej.
dzień 00 - Dojazd
dzień 01 - La Porta per L'Inferno - Monte Zoncolan
dzień 02 - Passo dello Stelvio
dzień 03 - Szwajcarski Raj - Lago Lugano
dzień 04 - Na skraju Alp - Lago d'Orta
dzień 05 - Blisko Słońca - Col de l'Iseran (2770 m npm)
dzień 06 - Col de la Madeleine (2000mnpm)
dzień 07 - Piekło i Niebo - Alpe d'Huez i Col de la Croix de Fer
dzień 08 - Jupiler złocisty trunek życia na Col du Galibier
dzień 09 - Droga Much na Dach Europy - Cime de la Bonette 2802 m npm
dzień 10 - Lazurowe Wybrzeże
dzień 10.5 - bonus - Nicea Night Ride
dzień 11 - Plażowanie
dzień 12 - Powrót
Po dość słabo rowerowym dniu miałem niedosyt jazdy. Do tego Nicea to miasto żyjące całą dobę, a w nocy dodatkowo chłodniejsze i przyjemniejsze do jazdy :)
Tuż po północy jak już wymyśliliśmy sposób na spanie ubieram się w obcisłe, zakładam bezrękawnik i wyruszam na Night Ride po wybrzeżu. Nie mam żadnej nawigacji, więc spisuję sobie w telefonie: "Rue des Dauphins - Chemin des Groules" - tabliczka nazwy ulicy, oraz "Les Horizons Blues" - nie mam pojęcia co, ale strzałka taka jest na wjeździe w uliczkę, do tego najważniejsze "Marineland" - nazwa wesołego miesteczka w pobliżu. Czynne 24/7, oświetlone, wysokie wieże i karuzele - będzie dobrym odnośnikiem jak będę już wracał. Po takich przygotowaniach wyruszam w poszukiwaniach wybrzeża.
Pierwsze 2, może 3 kilometry właściwie błądze, jadę w stronę przeciwną od wybrzeża i wracam. W którymś rondzie wreszcie odnajduje napis wskazujący nazwy przeze mnie poszukiwane - "Nice", oraz cośtam "de Mer". "de Mer" musi oznaczać coś związanego z morzem - jadę! Okazało się, że moje domysły i wybór drogi był słuszny. Jazda wzdłuż wybrzeża to prześwietna sprawa. Niestety Nicejska promenada była daleko a nie chciałem niewiadomo jak bardzo się oddalać od miejsca spania.
Ostatecznie siadłem sobie na coś koło godzinki nad morzem i podziwiałem krajobraz. Mimo, że pełnia była 13 i już pare dni od niej minęło, księżyc wydawał się ogromniasty i doskonale wszystko oświetlał. Jego refleksy na falach wprawiły mnie w refleksyjny nastrój - chętnie zostałbym tutaj i spał na plaży. Chętnie zostałbym tutaj do końca sierpnia, albo i dłużej... to jest wypoczynek!
Jednym z artefaktów zdobytych podczas tego Najt Rajdu są zdjęcia poniżej :)
Z widokiem na latarnie w pobliżu Nicei.
I skąpana w świetle Księżyca plaża. Obiektyw był za mały żeby ogarnąć wraz z łysym, ale poniżej przedstawiam kolejne próby uchwycenia tego zjawiska, które mnie całkowicie pochłonęło.
Powyżej Księżyc nad Niceą. Próbowałem chwycić piękno plaży oświetlonej księżycem, ale średni mi to szło. Przy okazji zabawa w budowanie kamiennego statywu okazała się strasznie pochłaniająca :)
Powyżej część bardziej cywilizowana. Takimi ścieżynami się woziem i budynki takie jak tam mnie otaczały.
Po powrocie okazuje się, że jakieś dzieciaki na skuterkach mają bazę wypadową na miasto na tym parkingu. Gdy dojeżdżam na nocleg proszą o ogień. Nie będę zdradzał naszego miejsca spania nieznajomym, dlatego kręcę się chwilę po okolicy i czekam aż odjadą. Jakieś 15 minut i mogę wracać kłaść się spać. W zasadzie wolałbym spać na plaży, ale sam bym się nie odważył. Za dużo tam dziwnych typków było, żeby spać samotnie i bez broni palnej.