na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Alpy 2011 -03- Szwajcarski Raj - Lago Lugano

Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 Kategoria bike: blurej, cel: turistas, opis: nie sam, dist: from 50 to 100, opis: foto, trip: Alpy 2011
Km: 51.76 Km teren: 0.00 Czas: 03:04 km/h: 16.88
Pr. maks.: 61.64 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 1588m Sprzęt: blurej Aktywność: Jazda na rowerze
Spis treści:
dzień 00 - Dojazd
dzień 01 - La Porta per L'Inferno - Monte Zoncolan
dzień 02 - Passo dello Stelvio
dzień 03 - Szwajcarski Raj - Lago Lugano
dzień 04 - Na skraju Alp - Lago d'Orta
dzień 05 - Blisko Słońca - Col de l'Iseran (2770 m npm)
dzień 06 - Col de la Madeleine (2000mnpm)
dzień 07 - Piekło i Niebo - Alpe d'Huez i Col de la Croix de Fer
dzień 08 - Jupiler złocisty trunek życia na Col du Galibier
dzień 09 - Droga Much na Dach Europy - Cime de la Bonette 2802 m npm
dzień 10 - Lazurowe Wybrzeże
dzień 10.5 - bonus - Nicea Night Ride
dzień 11 - Plażowanie
dzień 12 - Powrót

Alternatywna wersja wydarzeń tego dnia u Tomka


Pobudka, śniadanie i jedziemy gdzieś poszukać dobrego miejsca na start.


Widoczki z auta nastrajają pozytywnie. Po Stelvio pogoda zdecydowanie się poprawiła.


Miasteczka poprzyklejane do gór. Zapewne przepełnione wąskimi uliczkami bez chodników z zaparkowanymi wszędzie autami. Tak, ze nieraz nie wiadomo jak w ogóle ktoś wpadł na pomysł, ze tam można zaparkować.


Kiedyś pewien włoch popatrzył na takie miasteczko i wybudował pierwszy wieżowiec.


Nie ma chodników, nie ma miejsc parkingowych a na drodze między budynkami ledwo mijają się dwa samochody osobowe.


Taak, ładnie, ładnie ^^


Nie było łatwo, ale i nam udało się znaleźć jakieś miejsce gdzie dało się zaparkować nie wykorzystując umiejętności jakich uczy włoska szkoły jazdy. Zaparkowaliśmy w Argegno.

Warto tutaj wspomnieć, że tego dnia, byłem świadkiem najważniejszej lekcji włoskiej szkoły jazdy. Siedzę sobie na parkingu popijając herbatkę a tutaj podjeżdża włoch. Jeden z takich bardziej włoskich włochów jakich się widuje, podobny troche do... coś jakby połącznie Mario Mario z Luigi Mario, ani to wysoki ani to niski, ano to gruby ani to chudy... ale włosy miał jak oni. W każdym razie wparowuje na parking, wybiera jedyne wolne miejsce wjeżdża, odbija się przodem samochodu od ściany na jakieś 20 cm i auto staje. Koleś wysiada i idzie do sklepu jakby nic dziwnego się nie stało... No cóż, teraz troche lepiej rozumiem skąd tak dziwnie zaparkowane auta widujemy, włosi po prostu parkują podobnie do Ace Ventury ;-)

Wyjazd zaczyna się pod górkę. Do tego jednak już przywykłem. Mamy drobne kłopoty nawigacyjne w jednej z miejscowości po drodze. Ale jakoś wracamy na szlak. Trochę ludzi jeździ, miła odmiana po poprzednich dniach, kiedy ani żywej duszy nie mijaliśmy.

Totalnie prześwietna trasa zaczyna się w pobliżu Szwajcarii. Szwajcaria to kraj gdzie trawa jest zieleńsza, serpentyny szybsze i bardziej strome, asfalt gładszy, powietrze czystsze, woda bardziej i słońce jakoś tak radośniej świeci.


Najlepsze serpentyny są w Szwajcarii.


Stąd robione to zdjęcie było.


A tamto stąd ;-)


Nikt nie wie dlaczego, ale szwajcarzy dodatkowo upiększają swój piękny kraj kwiatkami.


A energię czerpią z paneli słonecznych.


Zjazdy do miasteczka są jeszcze bardziej zjazdowe niż gdziekolwiek indziej.


Wąskie i strome, niesamowicie klimatyczne uliczki w Szwajcarii są węższe, stromsze i jeszcze bardziej klimatyczne niż gdziekolwiek indziej.


A woda niezdatna do spożycia ze szwajcarskich przydrożnych kraników jest jeszcze smaczniejsza niż jakakolwiek inna woda niezdatna do spozycia.


W Szwajcarii dróżki bez chodników są jeszcze bardziej bez chodników!


Podobno to Monte San Salvatore jak odkrywa przed czytelnikami Tomek... dla mnie to kolejna bardziej górska góra niż gdziekolwiek indziej.


Jeziora są bardziej jeziorowe. A zdjęcia wychodzą lepsze. Oto właśnie Lago Lugano, które celem dzisiejszego dnia jest.


Dzisiaj mieliśmy odpoczywać, ale Tomek postanowił poćwiczyć do triathlonu i przepłynął sobie jeziorko. Trening w Szwajcarii jest pewnie bardziej treningowy. Ja tylko nogi pomoczyłem, bo woda była bardziej mokra.


Kiedy zaczęliśmy wracać to troszkę zaczęło kropić. W sumie dobrze, bo przynajmniej mam fotkę z tym miejscem. Górki w tle, za jeziorkiem działały na mnie hipnotycznie. Na zdjęciu wyglądają przeciętnie, ale to był na prawdę niesamowity widok.


I wracamy, niestety grawitacja w Szwajcarii działa tak samo jak na całym świecie. W sumie to może na szczęście działa jak na całym świecie, bo inaczej moglibyśmy nie dać rady wrócić.


Na powrocie łapie nas burza, którą przeczekujemy pod daszkiem tego kościółka.


Jako, że była chwila postoju to mogłem się pobawić w fotografa, taką oto symetrię wypatrzyłem i uwieczniłem. Niestety brakło mi szerokości obiektywu i możliwości matrycy, niebo przepalone a do zamknięcia figur paruset metrów brakuje...

Skracamy drogę powrotną, Włochy przestały być piękne po zapoznaniu się ze Szwajcarią ;-) jedziemy dalej, na kolejny etap wyprawy. Kolejne jeziorka, ale dojazd biegnie jakoś jakby zupełnie po płaskim... całe szczęście (bo płaskiego to jednak mam masę w domu) końcówka już na pagórkach. Szukamy intensywnie miejsca gdzie by można rozbić namiot, bo pierwszy raz dojeżdżamy pod cel jak jeszcze coś widać. Ostatecznie i tak robi się ciemno, ale znajdujemy całkiem ciekawe miejsce na rozbicie namiotu. Kiedy szwędam się z czołówką, a obok Tomek przyświeca jeszcze moją przednią lampką. Kiedy uczę się rozbijać namiot kupiony w dniu wyjazdu po ciemku... właśnie wtedy nadleżdża patrol policji i świeci sobie szperaczem po łączce. Trafia na nas, my stajemy jak pieski preriowe i lampimy się w światło szperacza... mija tam parenaście sekund, które dla mnie trwało godzinę i... patrol odjeżdża jakby nic się nie stało :) Jednak dobrze wyczytałem w sieci, że dziki namiot jest olewany przez karabinieri.

komentarze
Ale reklamę zrobiłeś Szwajcarom :D
Platon
- 13:50 poniedziałek, 26 grudnia 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum