Wpisy archiwalne w kategorii
baza: Wrocław
Dystans całkowity: | 19607.14 km (w terenie 2057.50 km; 10.49%) |
Czas w ruchu: | 753:44 |
Średnia prędkość: | 22.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.66 km/h |
Suma podjazdów: | 15478 m |
Liczba aktywności: | 802 |
Średnio na aktywność: | 24.45 km i 1h 11m |
Więcej statystyk |
praca
Poniedziałek, 10 czerwca 2013 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: czerwony, baza: Wrocław
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Święto rowerzysty
Niedziela, 9 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 69.10 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:44 | km/h: | 18.51 |
Pr. maks.: | 38.71 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw na Rynek, na zbiórkę, gdzie kręcę się jak smród po gaciach bez większego celu. Obczajam co ciekawsze rowery i co ładniejsze dziewuchy. W końcu spotykam Tomka K., którego poznaję po wesołym zawołaniu "..... EJ!" - kolegę z pracy, wraz z jego znajomymi. Od momentu spotkania raczej ich nie opuszczam - tym razem przejadę paradę w gronie chociaż częściowo znajomym.
Parada, pochód czy jakkolwiek to można nazwać rusza tradycyjnie z opóźnieniem i w sumie to marszem. Jest tak gęsto, że i ja najpierw prowadzę rower. Ogólnie przejazd wyjątkowo spokojnie mija, zatrzymujemy się, żeby pooglądać pochód a potem tradycyjnie jedziemy powoli do przodu. Ogromne korki spowodowaliśmy, miny kierowców mało kiedy wyrażały zadowolenie ;-)
Po dojeździe na miejsce grupa postanowiła uderzyć gdzieś na obiad - ja wyjeżdżałem z zamiarem namierzenia kogoś na dalszy wyjazd - na wieczór zapowiadali deszcze, więc lepiej wcześniej niż później. Ogólnie okoliczności nie sprzyjają piknikowaniu nad wodą w parku, bo komary tną niemiłosiernie, toteż rozstaliśmy się i pojechaliśmy w różne strony - ja na Bajkał postanowiłem uderzyć.
Nad Bajkał udało się dotrzeć dość sprawnie pomimo błota i kałuż występujących miejscami dość obficie. Okazało się jednak, że nie jest to teraz dobre miejsce. Współczynnik komara na metr był już daleko poza czerwonym polem. A jak wiadomo, już czerwone to źle. Nie zatrzymałem się więc nawet i chyba pierwszy raz nawróciłem i wracałem tak jak dojechałem.
Powrót przez miasto już bez niczego wartego wspomnienia, no może poza tym, że podjazd na Gądowiankę zrobiłem na blokadzie, twardym przełożeniu i >35kmh na liczniku (mxs wycieczki padł, chyba pierwszy raz na podjeździe)... płuca, serce i żyły w nogach mi rozerwało ale i tak jestem z siebie dumny :)
Dzięki wszystkim za przejażdżkę.
Parada, pochód czy jakkolwiek to można nazwać rusza tradycyjnie z opóźnieniem i w sumie to marszem. Jest tak gęsto, że i ja najpierw prowadzę rower. Ogólnie przejazd wyjątkowo spokojnie mija, zatrzymujemy się, żeby pooglądać pochód a potem tradycyjnie jedziemy powoli do przodu. Ogromne korki spowodowaliśmy, miny kierowców mało kiedy wyrażały zadowolenie ;-)
Po dojeździe na miejsce grupa postanowiła uderzyć gdzieś na obiad - ja wyjeżdżałem z zamiarem namierzenia kogoś na dalszy wyjazd - na wieczór zapowiadali deszcze, więc lepiej wcześniej niż później. Ogólnie okoliczności nie sprzyjają piknikowaniu nad wodą w parku, bo komary tną niemiłosiernie, toteż rozstaliśmy się i pojechaliśmy w różne strony - ja na Bajkał postanowiłem uderzyć.
Nad Bajkał udało się dotrzeć dość sprawnie pomimo błota i kałuż występujących miejscami dość obficie. Okazało się jednak, że nie jest to teraz dobre miejsce. Współczynnik komara na metr był już daleko poza czerwonym polem. A jak wiadomo, już czerwone to źle. Nie zatrzymałem się więc nawet i chyba pierwszy raz nawróciłem i wracałem tak jak dojechałem.
Powrót przez miasto już bez niczego wartego wspomnienia, no może poza tym, że podjazd na Gądowiankę zrobiłem na blokadzie, twardym przełożeniu i >35kmh na liczniku (mxs wycieczki padł, chyba pierwszy raz na podjeździe)... płuca, serce i żyły w nogach mi rozerwało ale i tak jestem z siebie dumny :)
Dzięki wszystkim za przejażdżkę.
deszczyście
Sobota, 8 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 89.16 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 25.12 |
Pr. maks.: | 40.41 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjeżdżałem to kropiło. Najpierw w miasto, kupić sobie pompkę i rękawiczki nowe. Pompeczka to Topeak Rocket Race, rękawiczki Fox Reflex - trochę zaszalałem, ale na razie wygląda, że cena/jakość jest nieźle. Tak doposażony wyjeżdżam z miasta, ale zaczyna padać - mimo to jadę dalej, jest ciepło i liczę że przestanie zaraz bo widzę słońce na horyzoncie.
Kilka km za miastem już jadę w słoneczku, jest ciepło i wieje lekki wiatr. Momentalnie wyschłem. Postanowiłem wjechać w las, ale bardzo szybko okazało się to niewłaściwym posunięciem. Komarów jest tyle, że jedzie się jak we mgle, na chwilę się człowiek zatrzyma i już ma płaszczyk z tego cholerstwa i miliony nakłuć. To jednak nie wszystko - błoto po kolana, woda wszędzie, grząsko i w ogóle bagno. Tak się jechać nie da. Ewakuuję się powoli, choć najszybciej jak się da na asfalt.
Potem już niby nic ciekawego, ale jak dojeżdżam do Wrocławia to błyska się i słychać grzmoty. Po swojej lewej widzę burzę, która jak na złość jedzie w tym samym kierunku co ja. Do Wrocławia docieram jeszcze suchy, ale na rogatkach miasta zaczyna kropić. Może nie ma wiele kropel, ale są one ogromne i lodowato zimne. Zaczyna się lekki deszczyk, przez co zmieniam w mieście kierunek na stronę gdzie nie ma ciemnych chmur. Udaje się wyjechać z deszczu. Bardzo szybko schnę i kieruję się na bazę. Widać, że kiedy ja jeździłem w słońcu to w mieście musiało padać, drogi mokre. Z zimna, głodu i uciekania przed burzą odcina mnie na końcówce, ledwo mogę 20kmh jechać.
Koniec.
Kilka km za miastem już jadę w słoneczku, jest ciepło i wieje lekki wiatr. Momentalnie wyschłem. Postanowiłem wjechać w las, ale bardzo szybko okazało się to niewłaściwym posunięciem. Komarów jest tyle, że jedzie się jak we mgle, na chwilę się człowiek zatrzyma i już ma płaszczyk z tego cholerstwa i miliony nakłuć. To jednak nie wszystko - błoto po kolana, woda wszędzie, grząsko i w ogóle bagno. Tak się jechać nie da. Ewakuuję się powoli, choć najszybciej jak się da na asfalt.
Potem już niby nic ciekawego, ale jak dojeżdżam do Wrocławia to błyska się i słychać grzmoty. Po swojej lewej widzę burzę, która jak na złość jedzie w tym samym kierunku co ja. Do Wrocławia docieram jeszcze suchy, ale na rogatkach miasta zaczyna kropić. Może nie ma wiele kropel, ale są one ogromne i lodowato zimne. Zaczyna się lekki deszczyk, przez co zmieniam w mieście kierunek na stronę gdzie nie ma ciemnych chmur. Udaje się wyjechać z deszczu. Bardzo szybko schnę i kieruję się na bazę. Widać, że kiedy ja jeździłem w słońcu to w mieście musiało padać, drogi mokre. Z zimna, głodu i uciekania przed burzą odcina mnie na końcówce, ledwo mogę 20kmh jechać.
Koniec.
praca
Piątek, 7 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Czwartek, 6 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Środa, 5 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Wtorek, 4 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 7m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 3 czerwca 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 5m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
relaks i opalanie
Niedziela, 19 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: foto
Km: | 76.95 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 25.65 |
Pr. maks.: | 56.88 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj postanowiłem odpocząć po wczoraj - oczywiście odpocząć aktywnie. Na początku i na końcu trochę mnie tyłek bolał - w końcu wczoraj padłą pierwsza setka w tym roku i w ogóle pierwsza dłuższa przejażdżka od wieeeeelu wielu dni.
Poza odpoczynkiem chciałem też złapać trochę słońca - jechałem więc tak, żeby na mnie ono świeciło od czasu do czasu (nie ciągle, bo jeszcze bym się zjarał - to w sumie też jeden z pierwszych tegorocznych kontaktów ze światłem słonecznym ;-)
Tutaj miejsce gdzie postanowiłem zacząć już wracać, bo uznałem, że trochę za daleko zajechałem

Ogólnie mimo, że jazda wypoczynkowa, to nikt nie potrafił trzymać mojego tempa. Próbowałem z kilkoma osobami, ale nie potrafiły jechać na kole nawet 3kmh szybciej od wcześniej ustalonego tempa (badam najpierw jak szybko jedzie ofiara siedząc jej na kole). Ehh, chyba jestem w tej grupie, która jest za szybka dla tych co nic nie jeżdżą, ale za wolna dla tych którzy cokolwiek jeżdżą przez co jestem skazany na samotną jazdę :(
Poza odpoczynkiem chciałem też złapać trochę słońca - jechałem więc tak, żeby na mnie ono świeciło od czasu do czasu (nie ciągle, bo jeszcze bym się zjarał - to w sumie też jeden z pierwszych tegorocznych kontaktów ze światłem słonecznym ;-)
Tutaj miejsce gdzie postanowiłem zacząć już wracać, bo uznałem, że trochę za daleko zajechałem
Ogólnie mimo, że jazda wypoczynkowa, to nikt nie potrafił trzymać mojego tempa. Próbowałem z kilkoma osobami, ale nie potrafiły jechać na kole nawet 3kmh szybciej od wcześniej ustalonego tempa (badam najpierw jak szybko jedzie ofiara siedząc jej na kole). Ehh, chyba jestem w tej grupie, która jest za szybka dla tych co nic nie jeżdżą, ale za wolna dla tych którzy cokolwiek jeżdżą przez co jestem skazany na samotną jazdę :(
lasami, polami
Sobota, 18 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: 100 and more, opis: foto
Km: | 127.57 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 05:27 | km/h: | 23.41 |
Pr. maks.: | 45.16 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj takie po prostu napierdzielanie przed siebie. Chciałem wykorzystać jakoś weekend bez deszczu (choć w sumie przez chwilę na początku kropiło) i wyszło na to, że siadłem na rower i po prostu jeździłem.
Tutaj fragment zółtego szlaku pieszego

Niby wszystko pięknie, ale niemiłosiernie tam komary tną. Zatrzymałem się bo ładne miejsce i teoretycznie można by tam wskoczyć z huśtawki do wody - jednak nawet zdjęcie było trudno zrobić - tyle się krwiopijców zleciało w moją stronę.
Poza komarami były także inne przeszkody, np.

Oczywiście były też gałęzie chlastające po mordzie, błoto głębokie po kostki i kałuże głębokie po kolana - czyli ogólnie wszystko to co sprawia największe kłopoty ale też najwięcej frajdy.
Ogólnie średnia wyszła lipna właśnie przez teren, gdzie po prostu nie chciałem się na maksa upierdzielić... Mimo to wyszło sporo kilometrów więc po wszystkim, jak już dotarłem do tablicy z napisem "Wrocław" to postanowiłem zrobić mały rozjazd - wyszło go jakieś 22km :) Ale przynajmniej zobaczyłem jak kanał zatykają

Tyle. Za daleko od Wrocławia nie odjechałem, bo uświadomiłem sobie, że zimą oddałem pompkę tacie i miałem sobie kupić nową - lepszą... oczywiście tego nie zrobiłem.
Tutaj fragment zółtego szlaku pieszego
Niby wszystko pięknie, ale niemiłosiernie tam komary tną. Zatrzymałem się bo ładne miejsce i teoretycznie można by tam wskoczyć z huśtawki do wody - jednak nawet zdjęcie było trudno zrobić - tyle się krwiopijców zleciało w moją stronę.
Poza komarami były także inne przeszkody, np.
Oczywiście były też gałęzie chlastające po mordzie, błoto głębokie po kostki i kałuże głębokie po kolana - czyli ogólnie wszystko to co sprawia największe kłopoty ale też najwięcej frajdy.
Ogólnie średnia wyszła lipna właśnie przez teren, gdzie po prostu nie chciałem się na maksa upierdzielić... Mimo to wyszło sporo kilometrów więc po wszystkim, jak już dotarłem do tablicy z napisem "Wrocław" to postanowiłem zrobić mały rozjazd - wyszło go jakieś 22km :) Ale przynajmniej zobaczyłem jak kanał zatykają
Tyle. Za daleko od Wrocławia nie odjechałem, bo uświadomiłem sobie, że zimą oddałem pompkę tacie i miałem sobie kupić nową - lepszą... oczywiście tego nie zrobiłem.