Wpisy archiwalne w kategorii
baza: Byczyna
Dystans całkowity: | 11011.43 km (w terenie 2781.00 km; 25.26%) |
Czas w ruchu: | 473:30 |
Średnia prędkość: | 23.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.82 km/h |
Suma podjazdów: | 1307 m |
Liczba aktywności: | 196 |
Średnio na aktywność: | 56.18 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
CTT
Sobota, 11 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: less than 50
Km: | 31.72 | Km teren: | 28.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 21.38 |
Pr. maks.: | 37.32 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
CTT czyli Chmielowa Terenowa Trzydziestka. Okropecznie droga wśród pól za gimnazju zarosła, ale widać że jakiś biker się przedzierał... właściwie nie jakiś, bo wiadomo że są tylko dwie osoby które tamtędy jeżdżą na rowerze ;-)
Kluczbork
Piątek, 10 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 60.92 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 21.63 |
Pr. maks.: | 30.28 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powrót przez zalew i takimi tam skrócikami
po fatałaszki
Czwartek, 9 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: dojazd, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 96.53 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 04:52 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 59.71 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sprawa wygląda tak, że od zawsze jeżdżę 'po cywilnemu' albo nazywając to inaczej 'w bawełnie'... jakoś nigdy nie odczuwałem potrzeby posiadania jakichś wkładek czy obcisłego stroju... jednak skoro planuje większe wyprawy to dla higieny przydadzą się dobre lajkrowe spodenki, które mimo braku prania a przy odrobinie płukania zachowują świerzość. Padło na Wieluń, bo chmielowi udało się tam kupić dobre spodenki, w dodatku bardzo tanio. Tym razem niestety okazały się droższe i nie tak dobre, no i w Wieluniu znalezienie bankomatu BZ WBK graniczy z cudem... mi się nie udało, a nawet mają placówkę mbanku ;-) no i trzeba będzie jechać jeszcze raz.
chill out
Środa, 8 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 29.20 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 17.01 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
z bratem najpierw do wujaszka, oczywiście na skróty terenem, a potem powrót, jeszcze większym skrótem i w głębszym błocie... deszczowo-deszczowy lipiec na prawde w tym roku strasznie dokucza pralce ;-)
syców
Wtorek, 7 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: dojazd, dist: 100 and more
Km: | 104.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:40 | km/h: | 28.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dokładnie już nie pamiętam nawet po co, a wpis tworzę po blisko 2óch miesiącach z powodu braku sieci i ogólnej niechęci do kompa w trakcie wakacji ;-) w każdym razie bratu czegoś brakło żeby mu krossik działał, więc musiałem pojechać, w końcu po co mam sam jeździć jak brachol będzie mógł ze mną? no i zawsze setka to znacznie mniej jak sie ma jakiś cel w jej zrobieniu a nie dla samej jazdy sie jedzie.
zalew
Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, opis: nie sam, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 16.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
z braciszem i uwaga sistra wokol zalewu, slimaczym, niedzielnym, relaxujacym tempem
świątecznie
Sobota, 11 kwietnia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 54.00 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 20.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
najpierw za tatikiem i braciszem do wujaszka
a potem z braciszem odrobina terenu
a potem z braciszem odrobina terenu
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem
Czwartek, 1 stycznia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 22.22 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:09 | km/h: | 19.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem się z tatikiem do Miechowej odwiedzić wujaszka. Także średnia z kosmosu to już z załorzenia być nie mogła. W zasadzie to moja pierwsza w życiu przejażdżka pierwszego stycznia. Strasznie sie na to uparłem, bo data znacząca, taka symboliczna przejażdżka.
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)

Z chmielem po nasalskich lasach
Wtorek, 30 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 52.55 | Km teren: | 29.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponownie z chmielem. Tym razem celem lasy Nasalskie.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.
Z chmielem do Bolesławca
Poniedziałek, 29 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: foto, opis: nie sam
Km: | 35.66 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzisiaj znowu z chmielem, przed końcem roku nadrabiamy braki.
celem wycieczki był Bolesławiec, celem dodatkowym - karcher, bo jakby nie patrzeć po wczorajszej wycieczce miałem już tak lekko licząc osiem warstw błota z czego ostatnia i przedostatnia na prawde poważne i świetnie widoczne. miesiąc nie myłem roweru, ociekło, odpadło, odkruszyło się już od niego tyle ziemi że mógłbym ją do kwiatków doniczkowych sprzedawać.
trasa takimi ścieżkami szła że w sumie doszliśmy do wniosku że nie ma co opisywać którędy jechaliśmy. jechaliśmy po śniegu i lodzie... i tyle.
1) wieża w Bolesławcu. Łysa jak widać. Najgorzej wygląda teraz mój ulubiony stromy zjazd, nie jest już tunelem w krzaczorach. Szkoda, mam nadzieję że odrosną szybko.

2) zoom na wieże

3) orzeł7 w kąpieli

4) łowełek już czyściutki
celem wycieczki był Bolesławiec, celem dodatkowym - karcher, bo jakby nie patrzeć po wczorajszej wycieczce miałem już tak lekko licząc osiem warstw błota z czego ostatnia i przedostatnia na prawde poważne i świetnie widoczne. miesiąc nie myłem roweru, ociekło, odpadło, odkruszyło się już od niego tyle ziemi że mógłbym ją do kwiatków doniczkowych sprzedawać.
trasa takimi ścieżkami szła że w sumie doszliśmy do wniosku że nie ma co opisywać którędy jechaliśmy. jechaliśmy po śniegu i lodzie... i tyle.
1) wieża w Bolesławcu. Łysa jak widać. Najgorzej wygląda teraz mój ulubiony stromy zjazd, nie jest już tunelem w krzaczorach. Szkoda, mam nadzieję że odrosną szybko.

2) zoom na wieże

3) orzeł7 w kąpieli

4) łowełek już czyściutki
