na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

bike: flavia

Dystans całkowity:8982.90 km (w terenie 1355.00 km; 15.08%)
Czas w ruchu:378:17
Średnia prędkość:23.75 km/h
Maksymalna prędkość:63.40 km/h
Liczba aktywności:178
Średnio na aktywność:50.47 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Kolejny wf

Niedziela, 7 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: 55.00 Km teren: 15.00 Czas: 02:13 km/h: 24.81
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny wf...

Od SWFiS po grobli, do jazu opatowickiego i przejazd przez niego. Wreszcie zobaczyłem słynny małpi gaj. Uderzyliśmy na Trestno. Jechaliśmy zółtym pieszym i niebieskim rowerowym szlakiem. Polnymi drogami, przy jeziorze panieńskim. Połowa trasy wypadła niedaleko mostu kolejowego przez który przejechaliśmy rowerami. Dalej już asfaltem. Ucieczka 4, a poczasie 3 osobowa, szkoda tylko ze chłopaki mieli opony po 2 cale bo nie utrzymali tempa... i tak było super, szczególnie most mi sie podobał kolejowy, brakujące deski rządzą!!

WF

Sobota, 6 października 2007 Kategoria baza: Wrocław, bike: flavia, dist: from 50 to 100
Km: 55.00 Km teren: 5.00 Czas: 02:35 km/h: 21.29
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
No i stało się... Zapisałem się w ramach zajęć sportowych na turystyke rowerową. Treaz wiem że na prawde warto, bo można poznać okolice Wrocławia i ludzi którzy już dłużej po nim jeżdżą.

Trasy za bardzo odtworzyc nie potrafię, bo wszystko było dla mnie nowe (niemal wszystko), mniej więcej tak:

Zbiórka pod SWFiS Chełmońskiego16 o 10:00 ruszamy po grobli w strone jazu opatowickiego i dalej. Skręcamy z wałów ty pokrytym kostką mostem na który nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy żeby wjechać (jak ja nielubie kostki...).Zaraz za skręcamy w prawo i trzymamy się tej ścieżki, która dalej skręca w lewo. Wałem lub pod nim dojeżdżamy do mostu. Kierujemy się znanym mi fragmentem Wrocławia na ulicę Wilczycką, podobnie jak jeżdżę do domu. Jednak nie skręcamy na most w Wilczycach. Jedziemy prosto, przez kolejne wioski kierujemy sie prosto na Długołęke, a z tamtąd na Szczodre. Wracamy prawdopodobnie najkrótszą drogą powrotną, rozstajemy się pod koroną.

Mimo że nie wiem gdzie byłem w sensie nazw geograficznych, to trasę bym odtworzył (prawdopodobnie ;) ), w każdym razie przyjemnie się razem jechało.

Aha! Przez to że dzień prędzej jak jechałem do biedronki to straciłem licznik (badyl wkręcił mi się w koło i wyrwał kabel z czujki) to dystans podaje na oko... Czas jazdy w sumie też.

Coś

Poniedziałek, 1 października 2007 Kategoria bike: flavia, dist: less than 50
Km: 25.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:06 km/h: 22.73
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Szczerze to za bardzo nie pamiętam co ja wtedy nakręciłem. Uzupełniam wpisy na podstawie papierowego dziennika treningowego a tam nie zapisuje szczegółow jak trasa, bo mi sie nie chce.

Kapeć

Niedziela, 23 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, baza: Byczyna, bike: flavia, opis: nie sam
Km: 56.50 Km teren: 25.00 Czas: 03:40 km/h: 15.41
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Wspaniała niedziela, wspaniała pogoda, smutna przygoda? nie taka znowu smutna ale na pewno nauczka.
Kolejny już wyjazd z bratem, gdyby mu sie tak w wakacje jezdzić chciało to by pewnie miał już forme na TdP czy coś... niesamowite skąd on ma forme ma skoro jeździ może 50% tego co ja.

trasa
Byczyna -> Borek -> Łubnice -> Dzietrzkowice (wjazd na zielony szlak rowerowy, który właśnie tutaj się zaczyna i który był zresztą celem dzisiejszej wyprawy) -> I i II Kol. Dzietrzkowice (ostateczny koniec asfaltu na szlaku, początek polnych i szutrów) -> Brzeziny -> Czastary (koniec szlaku, wjeżdżamy na czarny, następnie w lesie gdy czarny się kończy na żółty do Mieleszyna.... i tu spotkało mnie to... zawsze jak mam zapas to nic sie nie dziej, tym razem nie chciało mi sie żadnego bagażu wozić i oczywiście złapałem kapcia... 15km albo więcej od domu :-( ) -> (troche biegiem, troche marszem, bo w terenie nie chciałem felgi dodatkowo uszkodzić) -> Mieleszyn -> (na dobrym unijnym asfalcie województwa Wielkopolskiego poruszam się metodą pompuj-jedź-maszeruj-pompuj-jedź... przy 40km/h jestem w stanie przejechać 2km do kapcia...) -> Chotynin -> Bolesławiec (cały czas ta sama metoda podróży, ale ile można 40km/h jechać na góralu z 1.5" oponami) -> Chruścin -> (zaraz za chruścinem stwierdziłem że już nie dam rady, wymiękłem ostatecznie i całkowice, byłem w stanie ledwo 22 jechać... takim tempem to pompowanie by mnie zabiło ;), zaczynam sobie spokojny spacerek, te 6 kilometrów do domu to przecież nie aż tak dużo ;) ) -> Gola -> Jaśkowice -> Byczyna

teren z bratem

Sobota, 22 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, baza: Byczyna, bike: flavia, opis: nie sam
Km: 57.80 Km teren: 18.00 Czas: 02:18 km/h: 25.13
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
dzisiaj z breatem, świetna pogoda, więc postanowiłem mu pokazać polne dróżki jakie ostatnio odkryłem. jak zawsze z nim niezłe tempo, skąd on bierze siły na takie kręcenie?

trasa
Byczyna -> Gola -> Chruścin -> Siemianice -> Raków (już tutaj jedzie ten zielony rowerowy szlak) -> Lipie -> Kuźnica Słupska -> Stogniew (lubię te wioseczke za brak asfaltu ;D) -> (oczywiście zielonym szlakiem) Laski -> Granice -> Borek (od progu do progu mxs: 53.9km/h, na końcu wsi skręcam w prawo, tak jak idzie lepsza droga, ta bardzo najlepsza polna) -> Kuźnica Trzcinicka -> (kawałek dalej niz ostatnio zjeżdżam z asfaltu, wśród jakichś zabudowań - nie było blach od nazwy wsi - stał krzyż i drogi odchodziły w dwóch kierunkach od niego, lepszą, w prawo pojechaliśmy, po jakimś czasie dojechała do lasu, nadal stały zabudowania, w las szedł niebieski pieszy szlak, pojechaliśmy nim, troche było piaszczyście, ale ogólnie fajnie, znowu te górki widać było poda Janówką, okazało się że droga dokładnie pomiędzy tą którą ostatnio jechałem a tą którą jechałem ostatnio z bratem, od strony komorzna) -> Janówka -> Miechowa (na skrzyżowaniu prostu, na most i dalej) -> (przez napoleonke) Proślice -> Brzózka -> Polanowice -> Byczyna

teren

Piątek, 21 września 2007 Kategoria dist: less than 50, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 42.90 Km teren: 28.00 Czas: 02:20 km/h: 18.39
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
dzisiaj ile sie da w terenie, ale jak najbliżej

trasa
Byczyna -> Gola (jeszcze przed mostem skręcam w las, w strone leśniczówki, czyli w sumie w Piaskach a nie w Goli, przez las staram sie skręcać w lewo, ale niestety wszystkie drogi kończą się na bagniei zawracają) -> Borek (obok krzyża we wsi skręcam w lewo, świetna droga, ale niestety, po jakimś czasie najpierw skręca na zarośnięty beton, a potem dojeżdża do placyku i koniec... trawiasta dalej jedzie, wzdłuż bagienek nadprośniańskich) -> Sierosławice (zaraz powjeździe w wieś skręcam w polną w prawo) -> Roszkowice (tu mnie ta polna doprowadziła, po jakimś czasie łączyła się z polną z Borka do Roszkowic) -> (przejeżdżając przez nasalską, tak jak zazwyczaj roszkowice-paruszowice, tym razem jade zarośniętą, ale w niezłym stanie nawierzchi drogą do Dobiercic, cały czas tą samą ściezką, wyjeżdżam obok fermy) Dobiercice (na skrzyżowaniu skręcam w polną, z betonu na wprost ją widać) -> (wyjechałem na asfalt na zakręcie 160st. tuż obok Sarnowa) Sarnów -> (główna niestety) Biskupice -> Kochłowice -> zalew -> (betonem) Brzózka -> Polanowice -> Byczyna

Wrześniowo

Czwartek, 20 września 2007 Kategoria dist: less than 50, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 49.90 Km teren: 12.00 Czas: 02:04 km/h: 24.15
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Całe 16C, a do tego bardzo słonecznie, nie mogłem nie pojeżdzić. Jedyne co przeszkadzało to silny wiatr, na szczęście dopóki słońce świeciło był ciepluchny.

Byczyna -> Gola -> Chruścin -> (od Chruścina 40km/h nie schodziło z licznika :D jak ja kocham ten odcinek) Bolesławiec -> Opatów -> Łęka Opatowska -> Lipie -> Kuźnica Słupska -> Stogniew (Stogniew a nie Stoigniew jak czasem pisałem, teraz wnikliwie rzebadałem sprawe i nie ma w nazwie "i", postanowiłem pojechać tym szlakiem na który wyjechałem jak jeździłem po bagnach taki był cel dzisiejszej wyprawy, okazalo się ze w drugą strone droga jest jeszcze lepsza, szybko udało się dojechać do Lasek, tam troche musiałem się pomęczyć żeby znaleźć wjazd na asfalt, bo na drodze wyrósł z nienacka PGR... wyjechałem pod kościołem) -> Laski -> Granice -> Borek (nie... tym razem nie wjade na bagna, skręciłem w prawo drogą wysypaną kamyczkami, bardzo dobra droga, do 35km/h na polnej to wiele mówi) -> Kuźnica Trzcinicka -> (zaraz za Kuźnicą wkroczyłem na szlak przygody, pierwszą wyjeżdżoną drogą skręciłem w strone lasu, strasznie piaszczysta była, ale jak sie depnie to sie przeleci, niestety droga zaczęła zarastać, aż zarosła, postanowiłem jechać tak żeby zawsze skręcać w bardziej wyjeżdżoną droge, skręciłem w prawo, lewo w prawo i trafiłem na niezłą droge, też piaszczystą, ale już wjechała w las i powiem że była całkiem ciekawa, cały czas pod górke, a potem kilka pagórków, droga zrobiła sie bardzo piaszczysta, ale utrzymując tempo powyżej 20km/h i trzymając kierownicę tak mocno, że az mnie ręce zaczęły boleć, przebiłem się... dobrnąłem do końca) Janówka -> Miechowa -> Ciecierzyn -> Byczyna

Zimniaście

Środa, 19 września 2007 Kategoria dist: less than 50, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 38.70 Km teren: 26.00 Czas: 01:57 km/h: 19.85
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Strasznie zimniasty dzień. Kiedy wyjeżdżałem było ledwie 14*C, a była to 16 godzina. Wiatr słaby, ale tragicznie mroził. Pojechałem pośmigać po lasach, żeby sie przed nim schronić.

Byczyna -> Nasale (tu zjeżdżam z asfaltu) - skręcam drogą przy sklepie w las - w miejscu gdzie droga sie rozwidla i w prawo jedzie na Pszczonki ja skręcam w lewo - kolejny zakręt robie w prawo, żeby większe koło zrobić w lesie - nastepny zakret już w lewo, po jakimś czasie okazuje się że już kiedyś jechałem tą drogą, ale dojechałem od strony Kluczborka, dochodze do tego wniosku dzieki ławeczkom, daszkom itp koła myśliwskiego "Słoneczko" - jakimś dziwnym trafem wjeżdżam na droge którą kiedyś jechałem z Chmielem i brateem -> Goła - wjeżdżam na droge do Zdziechwic/Uszyc, ale szybko ją opuszczam, jeszcze przed pierwszymi zabudowaniami - skręcam w kierunku lasu - pod lasem okazuje się że droga nie wjeżdża w las - jade wzdłuż lasu ścieżką wydeptną chyba przez grzybiarzy, albo drogą której połowe zaorał właśnie traktor który śmigał właśnie z pługiem po polu obok lasu - wjeżdżam w pierwszą pseudo drożynę którą dostrzegam idącą w las... po ujechaniu 50 metrów wracam, za gęsto w tym młodniku, nie da sie iść, już nie mówiąc o jeździe - postanowiłem jechać aż skończy się młodnik i dopiero wtedy wjechać w las - pierwsza droga którą napotkałem była w strasznym stanie, ale las był duzo żadszy niż ten młodnik więc wjechałem, po parunastu metrach droga przekształciła się w ścieżkę, momentami było na prawdę ciężko, bo pedały haczyły o brzegi koleiny, w której często było dużo błota, ale jakoś dałem rady, tylko pare rzy zebrałem gałęzia po twarzy, całe szczęście przy 8km/h nie boli za bardzo ;D - droga doprowadziła mnie ostatecznie na drogę którą już kiedyś jechałem z Chmielem i Pawłem (znowu) i mimo, że chciałem badać nieznane to ciągle trafiałem na znane ściezynki - już teraz bez komplikowania jade na Pogorzałke i stamtąd prościutko asfaltem do domu, dobrze zrobiłem, bo jak sie okazało było juz tylko 11*C, co zresztą odczuwałem w trakcie jazdy, od momentu gdy opuściłem las.

w skrócie
Byczyna -> Nasale -> leśne ścieżyny -> Goła -> offroad -> Pogorzałka -> Nasale -> Byczyna

Na ratunek

Poniedziałek, 17 września 2007 Kategoria dist: less than 50, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 31.70 Km teren: 12.00 Czas: 01:12 km/h: 26.42
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
wyjazd zainspirowany przez chmiela... stracił 2 dętki i w Janówce został bez powietrza z tyłu.

trasa: Byczyna -> Ciecierzyn -> Kostów (tu postój, chmielu zmienia dętki, bo jedna z 2óch które mu przywiozłem też była dziurawa) -> Ciecierzyn (rozstaje sie z chmielem i jade sam na zalew) -> Polanowice -> Brzózka -> [zalew] (beton i na molo, gdzie spotkałem kozdrobastiana, potem wraz znim, on na komarynce a ja na rowerze na Kochłowice) -> (odpalam światła bo się ściemniło i targam ile sił w nogach) Kochłowice -> Biskupice -> [stacja Biskupice koło Kluczborka] (polami oczywiście) -> Paruszowice -> Byczyna

Bagiennie

Piątek, 14 września 2007 Kategoria dist: from 50 to 100, cel: bez celu, baza: Byczyna, bike: flavia
Km: 55.90 Km teren: 25.00 Czas: 03:03 km/h: 18.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: fernando Aktywność: Jazda na rowerze
Świetna pogoda, grzechem byłoby siedzieć w domu, więc siadłem na rower... ale gdzie by tu pojechać? Ruszyłem więc bez celu...

trasa: Byczyna -> Polanowice -> Proślice (prawie, bo tuż przed skręciłem w polną drogę) -> Komorzno (zjechałem na Miechowę, w lesie pojechałem jednak prosto a potem w lewo i...) -> (...wyjechałem przy jakimś pałacu) Komorzno -> Kuźnica Trzcińska -> Granice -> Borek (tutaj to miałem przygody, fantastyczny zjazd jest w tej wsi, gładziutki asfalcik, więc postanowiłem troche depnąć, przy 56km/h spostrzegłem przed sobą próg zwalniający! całe szczęście podciągnąłem wczoraj hamulce, ale to nie wszystko, skończyła się wieś i skończył się asfalt, po jakichś 500m skończyła się również droga, ale co tam - targam łąką, bo jakiś ślad w trawie widać, niestety, po przebyciu 2óch rzeczułek - nie, nie mostkiem - mostków nie było - dotarłem w straszne bagno, buty mi przmokły, prowadziłem albo niosłem rower... dotarłem do drogi, a tu prawdziwa polna autostrada) -> Stoigniew (w każdym razie ta wieś co sie do niej dotrze jak sie w Rakowie skręci w prawo) -> Kuźnica Słupska -> Lipie -> Łęka Opatowska -> Opatów -> Kol. Opatów -> Podbolesławiec -> Bolesławiec -> Chruścin -> Gola -> Jaśkowice -> Byczyna.

Ogólnie zmęczony jak mało kiedy dojechałem. Średnia powinna być większa, ale od Borka do Stoigniewu (4km) jechałem prawie godzine (jechałém to zdecydowanie za dużo powiedziane). Przeprawy przez polne rowy i rzeczułki, które strasznie wylały na pola to wcale nie jest łatwa sprawa. W dodatku komarów tam całe chmary były, pewnie nieźle je dokarmiłem. Rower też ciężko to przeżył... ale i tak było fajnie.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum