na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

cel: niedzielnie

Dystans całkowity:2455.56 km (w terenie 728.00 km; 29.65%)
Czas w ruchu:122:12
Średnia prędkość:19.36 km/h
Maksymalna prędkość:65.26 km/h
Suma podjazdów:2195 m
Liczba aktywności:76
Średnio na aktywność:32.31 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Święta II

Niedziela, 4 kwietnia 2010 Kategoria opis: nie sam, dist: from 50 to 100, cel: niedzielnie, bike: elnino, baza: Byczyna
Km: 62.77 Km teren: 12.00 Czas: 02:36 km/h: 24.14
Pr. maks.: 55.63 Temperatura: 14.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Jako, że wczorajszy wyjazd udał się bardzo super fajnie, nie mogliśmy odpuścić dzisiejszego dnia. Tym bardziej było to nie do pomyślenia, że jakby nie patrzeć słonko zacnie przyświecało i zza okna pogoda prezentowała się wybornie. Tuż po opuszczeniu uszczelnionego - jakby nie patrzeć - schronienia, okazało się, że fakt, iż zaokienne grusze jakiś pajac postanowił wyciąć jakiś czas temu ma kolejną wade - patrząc przez okno nie ma po czym ocenić czy i jak mocno wieje wiatr.

A wiał, jakby to określili ludzie z marketingu wojaka wszechmocnego: "z mocą, siłą i bezkompromisowością". Przez to, że wczoraj jechaliśmy na północ to dzisiaj trzeba było pojechać na południe - w kierunku totalnego wmordewiatru. Brat miał wyjątkowo niemrawy start, nie chciało mu się nawet do 20kmh rozpędzić, ale że początkowo w planach było zrobić 30km tępem niedzielnych turistasów to się dostosowałem. Brat zaproponował jazdę czerwoną trasą na kluczbork, co prawda to miało być koło 55km według mojej szybkiej oceny, jednak mimo wiatru nie jechało się źle, a pogoda raczej nie zachęcała do powrotu na jame.

Z kolejnymi kilometrami zaczynałem pracować na średnią, żeby chociaż te 20 wyszło. Jednak po asfalcie wypada mieć przynajmniej tyle, nawet jeżeli wieje wiatr który na zjeździe na paruszowice sprawiał, że bez pedałowania rowery nie chciały nawet 20 jechać! Trzymając 22/23kmh jechaliśmy przed siebie. Miał być spokojny niedzielny spacerek, ale te 22/23kmh pod taki wiatr można spokojnie nazwać dziczeniem. Załączył mi się dzisiaj efekt dzika, dziczyłem pod górkę, pod wiatr, trzymałem tempo jakby mi się tempomat załączył, fajnie mi się udawało motywację znaleźć, ten rok mógłby być na prawdę mocny, bo psychicznie powracam do formy. W zeszłym roku właśnie psychika przeszkadzała mi w osiąganiu czegoś większego, teraz mam nadzieję tej najgroźniejszej bariery się pozbęde.

Przed Bąkowem na betonówce dojazdowej do niego miałem mały kryzys, z 25 spadłem na 20 które też miałem problem utrzymać. Przełamanie nastąpiło dosyć szybko i z 20 zrobiło się nagle 28, w ostatnich fragmentach betonówki, mimo wmordewiatru... To było zaskakujące, nie spodziewałem się takiej mocy po sobie, nie po tak długiej przerwie. Bąków był także punktem nawrotu, zmieniliśmy wreszcie kierunek a wraz z nim zmienił się wiatr. Na odcinku głównej który przejechaliśmy padł rekord prędkości na trasie 34 kmh ;-) Za to trzymany praktycznie do zjazdu przy basenie.

Na polnych nieco się pogubiliśmy, całe szczęście że też się tam kiedyś pogubiłem i wróciliśmy betonem na szlak i wbiliśmy na leśną górkę :D pierwszy raz w życiu odważyłem się zjechać z jej stromej krawędzi. W sumie bez hopki nie jest taka zła, jej kąt oceniam na mniejszy niż "niewłaściwy zjazd" z wieży w bolesławcu. Oczywiście na hamplach zaciśniętych się zsuwałem, bo siodełka zniżyć nie mogę, a z kierą prawie 20cm poniżej siodełka i bez amora nie jestem za bardzo dostosowany do zjazdów.

Powrót z Kluczborka już standardem zajechał, przez Skałągi i rundka wokół zalewu, dzisiaj bez popasu. Ogólnie na trasie za bardzo popasów nie było, jedynie na tankowanie, chociaż za wiele do tankowanie nie mieliśmy, pewnie znowu się odwodniłem... Co nie zmienia faktu, że od Kluczborka praktycznie nie spadaliśmy z 28kmh, a były i znacznie szybsze fragmenty, jak choćby zjazd do Kochłowic gdzie padł dzisiejszy rekord prędkości (chyba też tegoroczny).

Trasa:
Byczyna (28kmh na zjezdzie ;-) -> Paruszowice -> Dobiercice -> Łowkowice (wiatr twarzowy ale już nie bezpośrednio) -> Maciejów (znowu centralny wmordewiatr) -> Kobyla Góra -> Biadacz -> Bąków -> Kluczbork -> Smardy Górne -> Unieszów -> Skałągi -> Kochłowice -> ZALEW -> Polanowice -> Byczyna

Święta I

Sobota, 3 kwietnia 2010 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100, opis: foto, opis: nie sam
Km: 70.68 Km teren: 18.00 Czas: 03:14 km/h: 21.86
Pr. maks.: 39.60 Temperatura: 14.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie święta, wreszcie siadłem na rower. Mieliśmy na te święta ambitne plany z bratem, jednak 20 stopniowych upałów tej wiosny nie wystarczyło do świąt. W zasadzie to jeszcze wczoraj bałem się czy z tych całych planów nie przejażdżka wokół zalewu czy ewentualnie terenowa 30stka, bo jak jechałem pociągiem do domu to za oknem pogoda zachęcała do wyjazdu na narty.

Głód roweru zrobił jednak swoje. Zakupiliśmy glaciere i ruszyliśmy na początek mało ambitnie, pod hasłem "na Bolesławiec". Już po pierwsym kilometrze od domu hasło pozostało hasłem, a droga jednak poszła w swoją stronę. Jednak pozostawaliśmy na asfalcie i to raczej była dobra decyzja, sądząc po jeziorkach które można było obserwować po lewej i prawej stronie drogi. Nawet nadjordańskie bagienka były dziś bardziej okazała niż zwykle.

Mimo nędznego startu już w Łubniach średnia dobiła 26kmh. Jak się potem okazało nie miałą na takim poziomie pozostać, bo były miejsca w których wiał dość silny wiatr, oczywiście, żeby urozmaicić wycieczkę wiał zawsze w twarz ;-) no bo innego wiatru się tak nie rejestruje, a już na pewno nie opowiada się o nim z taką przyjemnością.

Popas w Bolesławcu to standard, tradycja zjazdu niewłaściwą stroną także została dopełniona.

Przejęcie sadyby mafii bolec ;-) © badas


Prawdopodobnie ze względu na wiatr, a być może z rosnącej amicji w dziedzinie dystansu jaki powinien zostać pokonany dodaliśmy trochę terenu do trasy. Odcinek między Stoigniewem a LAskami miał dać tytuł całej wyprawie. Ogólnie droga pokryta w większej części błotem, w tej jeszcze większej błotem przypominającym konsystencją jakiś turbo obornik czy coś ;-) Ogólnie gówniana droga, przez co wpis miał dostać tytuł gówniana masakra... ale jednak była to super przejażdżka i nie wypada rzucać kałem w tytule.

Żułąwy Pratwiane © badas


Jakimś cudem las między Komorznem a Proślicami nie zamienił się w bagno i udało się przezeń w miarę sucho przejechać, oczywiście zachowując tempo bezpieczne pod kątem odrywania się błota w kierunku twarzy, tego staraliśmy się uniknąć. Proślice to już oczywisty kierunek - zalew. Aż do zalewu w sumie miałem czystą kurtkę, te pare grudek na rękawie pewnie by się odkruszyło. Ale jak to mam w zwyczaju w znajomym terenie nie jeżdżę tak ostrożnie. No i już pierwsza zalewowa kałuża potraktowała mnie błotem po twarzy... Jednak miło było suszyć to błoto leżąc sobie na molo w promieniach słońca.

Wszędzie dobrze, ale na molu najlepiej © badas


Typowo na bikestats ;-) © badas


Super przejażdżka, ja chcę jeszcze raz.

Trasa:
Byczyna -> Borek -> Łubnice -> Dzietrzkowice -> Kolonia Dietrzkowice -> Jeziorko -> Wójcin -> Kolonia Bolesławiec -> Bolesławiec (popas pod wieżyczką) -> Podbolesławiec -> Opatów -> Łęka opatowska -> Lipie -> Stoigniew (gówniana masakra) -> Laski -> Kuźnica Trzcińska -> zapomniałem nazwy tej wioski -> Komorzno -> Proślice (wokół zalewu) -> Polanowice -> Byczyna

Zalew

Sobota, 20 marca 2010 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: foto
Km: 17.71 Km teren: 8.00 Czas: 00:55 km/h: 19.32
Pr. maks.: 50.10 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze

Z pieskiem

Sobota, 15 sierpnia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: 17.51 Km teren: 10.00 Czas: 01:35 km/h: 11.06
Pr. maks.: 23.28 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Spacerek z pieskiem wokół zalewu

Wieruszów

Czwartek, 23 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100
Km: 77.47 Km teren: 30.00 Czas: 03:48 km/h: 20.39
Pr. maks.: 62.29 Temperatura: 33.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Byczyna - Bolesławiec - Klatka - Wieruszów - polnymi w strone Kępna - Donaborów - Bolesławiec - Byczyna

a potem wieczorem z pieskiem wokół zalewu

chill out

Środa, 8 lipca 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: 29.20 Km teren: 20.00 Czas: 01:43 km/h: 17.01
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
z bratem najpierw do wujaszka, oczywiście na skróty terenem, a potem powrót, jeszcze większym skrótem i w głębszym błocie... deszczowo-deszczowy lipiec na prawde w tym roku strasznie dokucza pralce ;-)

bieda, siostra, lans

Niedziela, 14 czerwca 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: 20.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:55 km/h: 21.82
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: oldsmobile Aktywność: Jazda na rowerze

lans

Sobota, 6 czerwca 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: 16.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:45 km/h: 21.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: oldsmobile Aktywność: Jazda na rowerze

Deszcz

Sobota, 16 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: elnino, cel: niedzielnie, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: 35.00 Km teren: 11.00 Czas: 01:23 km/h: 25.30
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być wułef, ale nie wyszło, nawet nie wiem z jakich przyczyn, bo się raczej spozniłem na zbiorke nieco xD w każdym razie opuszczeni przez prowadzącego mgr Gryszko i jakoś nikomu nie chciało się ruszyć dupska na większą trasę.

Jedynie ja i kolega Musiał zdecydowaliśmy się jechać dalej, całe szczęście nie pojechaliśmy właściwą drogą, bo by nam niemiłosiernie dupska skąpało. Po pogibieniu się w polach i zwątpieniu w możliwość dojazdy na psie pole tymi polami zaczęliśmy odwrót na Biskupin. Zaraz za mościkiem ja natchnięty nieprzemorzoną chęcią jazdy w strone Mostu Milenijnego odłączyłem się i pojechałem sam. Wałami jechało się miło, chociaż zakwasy dawały się we znaki. Jak już byłem w sumie niedaleko mostu to... no się rozpadało się. Troche jeszcze po Wrocławiu pojeździłem, tak łatwo za wygraną nie dałem, a chyba ludzie jednak dali, jak przez rynek przejeżdżałem to ani żywej duszy... Ale w pewnym momencie tak przemokłem że sobie darowałem kolejne skróty, zdrowia mi takie przemoknięcie raczej nie poprawi a radość też jakoś zaczęła opadac gdy w tyłek sie zimno zrobiło.

relaxik

Piątek, 15 maja 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: olds, cel: dojazd, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: 16.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 17.78
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: oldsmobile Aktywność: Jazda na rowerze
Z rana do biedronki po jakieś jedzonko a potem takie małe kręconko.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum