Wpisy archiwalne w kategorii
cel: niedzielnie
Dystans całkowity: | 2455.56 km (w terenie 728.00 km; 29.65%) |
Czas w ruchu: | 122:12 |
Średnia prędkość: | 19.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.26 km/h |
Suma podjazdów: | 2195 m |
Liczba aktywności: | 76 |
Średnio na aktywność: | 32.31 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem
Czwartek, 1 stycznia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 22.22 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:09 | km/h: | 19.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem się z tatikiem do Miechowej odwiedzić wujaszka. Także średnia z kosmosu to już z załorzenia być nie mogła. W zasadzie to moja pierwsza w życiu przejażdżka pierwszego stycznia. Strasznie sie na to uparłem, bo data znacząca, taka symboliczna przejażdżka.
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)
Z chmielem po nasalskich lasach
Wtorek, 30 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 52.55 | Km teren: | 29.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponownie z chmielem. Tym razem celem lasy Nasalskie.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.
Trasa w moim stylu, czyli troszeczke opracowana a potem wychodziło w trakcie któredy i gdzie jedziemy. Najpierw na Paruszowice. Przez samą wioskę wewnętrzym asfaltem. Z Paruszowic do Gosławia polną drogą. Tutaj mój napęd dał znać że w tym roku dostał popalić. Stało się to czego się obawiałem. Po umyciu i nasmarowaniu wszystko zaczęło chodzić tak jak powinno po ponad 8000km. Przeskakujący po zębatkach łańcuch psuł przyjemność z jazdy. Z Gosławia do Nasal i na Pogorzałkę. Lasem w stronę Gołej. Tuż przed Gołą skręcamy w drogę na Budzów. Jednak w pierwszym pentagramowym skrzyżowaniu skręcamy na Nową Wieś. Tam nawrót na las i ponownie w strone Bundzowa. Drogą na Maciejów. Jednak na jednym skrzyżowaniu nie trafiłem w trase którą zaplanowałem przejechać i wyjechaliśmy w Kobylej Górze. Całe szczęście w tym roku poznałem już te strone lasu i wiedziałem jak wrócić na zaplanowany szlak, a przynajmniej zjechać z asfaltu. Powrót na las, odrobina terenu. MXS w Pszczonkach. I Betonem na Dobiercice. Tam na wprost i na Chudobe. Z niej do Biskupic. Potem Kochłowice i wokół zalewu. No i już powrót prosto przez Polanowice.
Spostrzezenia i wnioski z przejażdżki:
orzeł7 i fernando czekają na nowe napędy i mocno się o nie upominają. Trzeba coś nad warsztatem pomyśleć.
jak zajechany napęd trzyma się na błocie to nie zmywaj błota, bo prawdopodobnie przestanie działać.
w lesie jest mniej groźnych zamarzniętych parumetrowych kałuż.
dzisiaj jakoś nie było saren widać... może sie akurat opalały? a może jakieś polowanie było bo czasem dało się słyszeć jakieś strzały... ciekawe.
Pogoda dzisiaj dopisała. Co prawda na termometr nie spojrzałem, ale słonko tak dowalało że miejscami lód pokrywał się wodą. Minus był na pewno, bo jak wiatr zawiał to było znacznie zimniej niż wczoraj. Ale mimo zimna to było słonecznie i ubrałem się wystarczająco żeby jazda nie sprawiła żadnych problemów jak przeziębienie po Kluczborku i parodniowa przerwa na kuracje.
Zima nie taka zła. Są miejsca które nawet łatwiej pokonać zimą. Szczególnie głebokie piaski zamarzły i sa teraz całkiem fajnym podłożem.
Z chmielem do Bolesławca
Poniedziałek, 29 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: foto, opis: nie sam
Km: | 35.66 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzisiaj znowu z chmielem, przed końcem roku nadrabiamy braki.
celem wycieczki był Bolesławiec, celem dodatkowym - karcher, bo jakby nie patrzeć po wczorajszej wycieczce miałem już tak lekko licząc osiem warstw błota z czego ostatnia i przedostatnia na prawde poważne i świetnie widoczne. miesiąc nie myłem roweru, ociekło, odpadło, odkruszyło się już od niego tyle ziemi że mógłbym ją do kwiatków doniczkowych sprzedawać.
trasa takimi ścieżkami szła że w sumie doszliśmy do wniosku że nie ma co opisywać którędy jechaliśmy. jechaliśmy po śniegu i lodzie... i tyle.
1) wieża w Bolesławcu. Łysa jak widać. Najgorzej wygląda teraz mój ulubiony stromy zjazd, nie jest już tunelem w krzaczorach. Szkoda, mam nadzieję że odrosną szybko.
2) zoom na wieże
3) orzeł7 w kąpieli
4) łowełek już czyściutki
celem wycieczki był Bolesławiec, celem dodatkowym - karcher, bo jakby nie patrzeć po wczorajszej wycieczce miałem już tak lekko licząc osiem warstw błota z czego ostatnia i przedostatnia na prawde poważne i świetnie widoczne. miesiąc nie myłem roweru, ociekło, odpadło, odkruszyło się już od niego tyle ziemi że mógłbym ją do kwiatków doniczkowych sprzedawać.
trasa takimi ścieżkami szła że w sumie doszliśmy do wniosku że nie ma co opisywać którędy jechaliśmy. jechaliśmy po śniegu i lodzie... i tyle.
1) wieża w Bolesławcu. Łysa jak widać. Najgorzej wygląda teraz mój ulubiony stromy zjazd, nie jest już tunelem w krzaczorach. Szkoda, mam nadzieję że odrosną szybko.
2) zoom na wieże
3) orzeł7 w kąpieli
4) łowełek już czyściutki
Lodołamacz
Niedziela, 28 grudnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50, opis: foto, cel: niedzielnie, opis: nie sam
Km: | 32.51 | Km teren: | 27.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 18.58 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj moja sigma znowu chciała mnie zdenerwować. Za nic w świecie nie chciała porozumieć się z podstawką, całe szczęście wyjazd z chmielem, także mogę sobie od niego spisać dane.
Wydaje mi się że terenu było więcej, dlatego więcej wpisałem, a nawet jak było mniej to w sumie przez oblodzenie to asfalt był nawet bardziej niebezpieczny i terenowy niż teren. Choć zamarznięte, często oblodzone koleiny oraz lodowe kałuże, mikro lodowiska, oraz błotne niespodzianki też sprawiały wiele radości o czym przekonałem się po około 20 km pięknie lądując tyłkie na kałuży i dojeżdżając do jej końca. Całe szczęście mimo dodatkowych śwątecznych kilogramów ta kałuża nie okazała się błotną niespodzianką i utrzymała mój ciężar bez załamania. Ogólnie fajna zabawa dopuki jest ciepło. Po godzince jazdy twarz zaczyna marznąć i mimo że siły są to nie ma lekko, nie można oddychać ustami bo się płuca traci. Po chwili postoju i wystygnięciu robi się na prawdę nieciekawie, zimniaście i w ogóle tak jakoś nieprzyjemnie (mokro).
Piękna niedzielna przejażdżka.
wodowałem, ale całe szczęście woda akurat znajdowała się w stanie stałym
z chmielem
Wydaje mi się że terenu było więcej, dlatego więcej wpisałem, a nawet jak było mniej to w sumie przez oblodzenie to asfalt był nawet bardziej niebezpieczny i terenowy niż teren. Choć zamarznięte, często oblodzone koleiny oraz lodowe kałuże, mikro lodowiska, oraz błotne niespodzianki też sprawiały wiele radości o czym przekonałem się po około 20 km pięknie lądując tyłkie na kałuży i dojeżdżając do jej końca. Całe szczęście mimo dodatkowych śwątecznych kilogramów ta kałuża nie okazała się błotną niespodzianką i utrzymała mój ciężar bez załamania. Ogólnie fajna zabawa dopuki jest ciepło. Po godzince jazdy twarz zaczyna marznąć i mimo że siły są to nie ma lekko, nie można oddychać ustami bo się płuca traci. Po chwili postoju i wystygnięciu robi się na prawdę nieciekawie, zimniaście i w ogóle tak jakoś nieprzyjemnie (mokro).
Piękna niedzielna przejażdżka.
wodowałem, ale całe szczęście woda akurat znajdowała się w stanie stałym
z chmielem
chillout dookoła zalewu,
Sobota, 23 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50, cel: niedzielnie
Km: | 15.74 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 19.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
chillout dookoła zalewu, tym razem bez psa.
spacerek z pieskiem ;-)
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, dist: less than 50, cel: niedzielnie
Km: | 17.91 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 11.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
spacerek z pieskiem ;-)