praca
Wtorek, 18 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka
Km: | 29.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 25.60 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 55m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy wlokę się niemiłosiernie. Zimno, jak wyjeżdżam znów okolice 0 ze wskazaniem na poniżej tego punktu.jakiś kolo trąbi na mnie i krzyczy: "Tam masz ścieżkę". Dupa tam, jadę drogą, nie będę na ścieżkę wjeżdżał żeby zrobić nią 200m bo potem się kończy. Do tego objeżdżanie skrzyżowania dookoła, żeby się nią poruszać zajmuje średnio 3 minuty podczas gdy wjeżdżając ze ścieżki między auta i jadąc dalej drogą zwykle nie czekam wcale albo do 30 sekund. Wyjątkowo mało rowerzystów dzisiaj mijam. Dziwne, bo sucho i cieplej niż wczoraj. Może jakąś anty rowerową porą jadę?
Po pracy wyjeżdżam sam. Tomkowi nie chciało się czekać aż skończę robotę a ja nie chciałem zostawić niedokończonego zadania, które miało termin na poprzedni piątek ale nikt mnie nie powiadomił, że to moje zadanie. Kiedy już wychodzę z pracy jest szaróweczka, więc montuję światełka i powoli toczę się do domu. Jak tylko ruszam moje uszy zakonotowują dziwny dźwięk dochodzący z okolicy przedniego koła - ktoś mi karteczkę wsadził w szprychy. Zatrzymuję się, wyciągam, czytam: "23.10.11 Alleycat Godz 1530 start Pl Solny Wjazd 5zł piwo w cenie" - magia ładnego łowełka ^^. No nic, może i się wybiorę, może ktoś mnie nauczy jeździć na tym... Chociaż muszę się pochwalić, że udało mi się dzisiaj zahamować na jedno zatrzymanie koła, takim klasycznym stylem - opieram się ciałem na kierownicy (zaskrzypiała) i zapieram się prawą nogą w tył - lecę na poślizgu aż prędkość opadnie do pożądanej powolności. Duma rozpierała mnie po tym wyczynie. Rower sam obraca się lekko bokiem podczas takich wyczynów, stąd pewnie Tomek przekonywał mnie, że rower stawia się bokiem z zablokowanym kołem. Nie wiem jakim cudem średnia wyszła przyzwoita. Zapewne przez to, że na dojeździe udało mi się uniknąć wszelkich postojów na światłach. Głównie za sprawą przejeżdżania na czerwonych (ale o tym ciiiii).
I muzyczka na dziś :)
Po pracy wyjeżdżam sam. Tomkowi nie chciało się czekać aż skończę robotę a ja nie chciałem zostawić niedokończonego zadania, które miało termin na poprzedni piątek ale nikt mnie nie powiadomił, że to moje zadanie. Kiedy już wychodzę z pracy jest szaróweczka, więc montuję światełka i powoli toczę się do domu. Jak tylko ruszam moje uszy zakonotowują dziwny dźwięk dochodzący z okolicy przedniego koła - ktoś mi karteczkę wsadził w szprychy. Zatrzymuję się, wyciągam, czytam: "23.10.11 Alleycat Godz 1530 start Pl Solny Wjazd 5zł piwo w cenie" - magia ładnego łowełka ^^. No nic, może i się wybiorę, może ktoś mnie nauczy jeździć na tym... Chociaż muszę się pochwalić, że udało mi się dzisiaj zahamować na jedno zatrzymanie koła, takim klasycznym stylem - opieram się ciałem na kierownicy (zaskrzypiała) i zapieram się prawą nogą w tył - lecę na poślizgu aż prędkość opadnie do pożądanej powolności. Duma rozpierała mnie po tym wyczynie. Rower sam obraca się lekko bokiem podczas takich wyczynów, stąd pewnie Tomek przekonywał mnie, że rower stawia się bokiem z zablokowanym kołem. Nie wiem jakim cudem średnia wyszła przyzwoita. Zapewne przez to, że na dojeździe udało mi się uniknąć wszelkich postojów na światłach. Głównie za sprawą przejeżdżania na czerwonych (ale o tym ciiiii).
I muzyczka na dziś :)
praca
Poniedziałek, 17 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 29.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 25.57 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz tej jesieni wyjeżdżam do pracy w mrozie. Termometr gdy jem śniadanie wskazuje -3 a ja widząc to oraz cały świat w szronie wyglądam jak dwukropek i wielka litera "o" :O. Zanim się zebrałem do wyjazdu to się ociepliło i było całe -1. W capke pizgo, ale ogólnie fajnie się leci. Parę razy trenuję sobie hamowanie. Hamulcowy ze mnie mizerny, lokomotywa zatrzymuje się jakbym ciągnął wagony z wunglem na śliunsk. Ale z każdym kolejnym hamulcowaniem jest lepiej. Znów udało się dowlec bez kapciocha co uważam za sukces szczególnie, że na powrocie w pare nierówności wpadłem a i ze dwa razy musiałem hamować. Wracam z Tomkiem, nie miałem nic poza budowaniem do roboty, więc nie było sensu zostawać dłużej w pracy. Trzeba już światła mocować. Wyjeżdżaliśmy po jasności, ale mimo niezłego tempa złapały nas ciemności. Co to będzie po zmianie czasu to strach się bać. Mogli by sobie darować te przestawianie zegarków i zostawić tak jak jest teraz.
Element artystyczny na dziś to zabawy gimpem. Pierwotne zdjęcie z blogu Tomka
Oraz obraz po zmianie rękawiczki Krzyśka na czerwoną.
Niecałe 5 minut roboty, przez co widać niedokładkość. Ogólnie cały proces przebiega następująco:
1. obrysowujemy wybranym narzędziem do zaznaczania interesujący nas obszar, w tym przypadku rękawiczka obrysowana została opcją odręcznego zaznaczania obszarów (wcisnij F).
2. z zaznaczenia tworzymy warstwę (ppm -> zaznaczenie -> oderwij) albo po prostu wciskamy ctrl+shift+L
3. najtrudniejsze dla mnie - dobrać kolor tak, żeby był podobny do koloru ramy. Wiadomo, można było pobrać kolor z ramy i tutaj ustawić dokładnie taki sam... ale robiłem na oko, przez co trochę odbiega od orginału. Wybrałem z menu kolory -> balans kolorów i pomixowałem tak, aż zaznaczenie było podobne kolorystycznie do ramy.
Element artystyczny na dziś to zabawy gimpem. Pierwotne zdjęcie z blogu Tomka
Oraz obraz po zmianie rękawiczki Krzyśka na czerwoną.
Niecałe 5 minut roboty, przez co widać niedokładkość. Ogólnie cały proces przebiega następująco:
1. obrysowujemy wybranym narzędziem do zaznaczania interesujący nas obszar, w tym przypadku rękawiczka obrysowana została opcją odręcznego zaznaczania obszarów (wcisnij F).
2. z zaznaczenia tworzymy warstwę (ppm -> zaznaczenie -> oderwij) albo po prostu wciskamy ctrl+shift+L
3. najtrudniejsze dla mnie - dobrać kolor tak, żeby był podobny do koloru ramy. Wiadomo, można było pobrać kolor z ramy i tutaj ustawić dokładnie taki sam... ale robiłem na oko, przez co trochę odbiega od orginału. Wybrałem z menu kolory -> balans kolorów i pomixowałem tak, aż zaznaczenie było podobne kolorystycznie do ramy.
praca
Piątek, 14 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 23.38 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zima idzie. Pierwszy przymrozek dzisiaj zakonotowałem. Z rana wszystko pokryte szadzią. Wyjeżdżam to termometr pokazuje coś koło 1 kreseczki powyżej zera. Wracam jest 3... Ogolnie ubranka starczą, ale stopy to mi tak przemarzły, że palce miałem całe czerwone. Całe szczęście znalazłem wreszcie rękawiczki, bo bym dzisiaj za wiele nie popracował z zamarzniętymi paluchami xD
praca
Czwartek, 13 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 24.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj na ostro.
Muszę przyznać, że rower nieźle idzie, nie spodziewałem się, że tak lekko będzie to jeździło. Powrót z Tomkiem.
Nadal na antybiotykach, ale wysoce prawdopodobne jest, że już tylko tydzień :) potem badania na boreliozę i zakładam, ze można będzie przestać się oszczędzać jakoś szczególnie.
Wie ktoś gdzie mogę tanio dostać przystawkę sigmową do licznika 906? najlepiej z chwytami gratis :)
Muszę przyznać, że rower nieźle idzie, nie spodziewałem się, że tak lekko będzie to jeździło. Powrót z Tomkiem.
Nadal na antybiotykach, ale wysoce prawdopodobne jest, że już tylko tydzień :) potem badania na boreliozę i zakładam, ze można będzie przestać się oszczędzać jakoś szczególnie.
Wie ktoś gdzie mogę tanio dostać przystawkę sigmową do licznika 906? najlepiej z chwytami gratis :)
praca
Poniedziałek, 10 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka
Km: | 24.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 21.89 |
Pr. maks.: | 35.34 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ze względu na złapanego kapecia znów ratowałem się dojazdem blurejem mimo, że nie do tego on służy. Powrót w deszczu i po mokrym. Wszystko mokre. Woda ze mnie ciekła jak dotarłem do domu. Rower przetarty, ale pewnie i tak mu się kolejne ognisko rdzy zrobi na łańcuchu. Biedaczysko... nie ma najlepszego właściciela ;-)
Od paru dni wciąż gra mi w głowie jedna piosenka. Na dzisiaj jak znalazł.
Od paru dni wciąż gra mi w głowie jedna piosenka. Na dzisiaj jak znalazł.
złe miłego początki
Poniedziałek, 10 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 5.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:15 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miałem dzisiaj dojechać do pracy pierwszy raz po remoncie. Nic z tego, ujechałem 1/3 najkrótszej trasy i łapnąłem kapciocha z tyłu. Jechałem po drodze, także nie wiem co się stało, szczególnie, że dziurka jest od strony opony, a w oponie niczego nie znalazłem.
Miałem ze sobą zapas i klucz żeby koło odkręcić. Ba, nawet pompkę zabrałem. Niestety nie miałem łyżek i poległem przy zdejmowaniu opony. Wróciłem z buciora na chate i dojechałem blurejem.
Miałem ze sobą zapas i klucz żeby koło odkręcić. Ba, nawet pompkę zabrałem. Niestety nie miałem łyżek i poległem przy zdejmowaniu opony. Wróciłem z buciora na chate i dojechałem blurejem.
pimp my bike
Niedziela, 9 października 2011 Kategoria baza: Byczyna, bike: czerwony, opis: foto
Km: | 2.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 12.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dwa lata temu wybrałem się na targowisko pod młynem pod Koroną z 200zł w kieszeni z zamiarem zakupu roweru na miasto. Niestety wszelkie miejskie i pseudo miejskie rowery strasznie wtedy podrożały i za tę kwotę nie dostałbym nic czym dałoby się przemieszczać z radością płynącą z samego obcowania z pojazdem. Jednak szosówek ludzie za bardzo nie kupowali, albo może stał za bardzo z boku i kupiłem tą czerwoną bestię - oldsa. Od razu zapowiedziałem, że zostanie zaostrzony. Jednak nic w oldsie popsuć się nie chciało mimo jego wieku i zapewne niemałego przebiegu. Niedawno, jak wiecie bądź nie wiecie nabawił się poważnej choroby - pęknięcia felgi tylnego koła, co skutecznie go unieruchomiło i nie mogłem z jego pomocą przemieszczać się po mieście. Tak było do dziś.
W sobotę tydzień temu zamówiłem sobie na adres domowy kilka części, do tego leżą tam resztki orzeła oraz garażowany jest fernando, który zaczął ostatnio bratu służyć za dostarczyciela narządów do przeszczepów. Teraz i ja postanowiłem go wykorzystać.
Zamówiłem tę oto zębatkę z 16 zdecydowanie ostrymi ząbkami i kontrę, choć bezzębną - równie ostrą.
To siodełko z orzeła. Nie ma wygodniejszego siodła rowerowego ponad to! Ale za jakiś czas zdobędę czerwone siodełko i wtedy się wymieni, na razie będzie tak.
Pedały, także pobrane z orzeła. Jednak w przeciwieństwie do siodełka, je conajwyżej czeka przemalowanie. No chyba, że zdecyduję się jednak przejść na system z noskami...
Do tego były też koła, odblaski, opaski na obręcze, dętki i opony.
Na początku był chaos, ale jednak był jakiś plan, dość wyraźny, co powinno dzisiaj powstać. Wbrew pozorom nic nie jest tutaj przypadkowe. Wszystko zebrane do kupy. Koła już zaopatrzone w odblaski i opaski na obręczach. Wyszarpałem też częściowo kierownicę z fernando. Niestety Sramowskie gripy okazały się oporne i zabiły mi inbusa 2.5 jedynego jakim dysponowałem. Wiele walki było, żeby zdjąć drugiego gripa z kierownicy nie niszcząc go.
Najpierw rozbiórka. Wbrew pozorom wcale nie najprzyjemniejsza i nie najłatwiejsza. Ze względu na rdzę i tym podobne "uatrakcyjnienia" trzeba było często młotkiem walczyć.
Kierownica przygotowana do przycinania. Czas ciąć metal i krzesać iskry! Samej akcji niestety nie mam uwiecznionej.
Przeklęta sztyca nie chciała się nigdy ruszyć a była mi ze 3 centymetry za nisko. Oberwało jej się parę razy z młotka, ruszyła się a potem już udało się ją rozruszać. Najpierw dookoła własnej osi, potem wyszła na zewnątrz. Niestety nie ma jej za wiele, wyciągnięta była do ogranicznika - podniosłem ze 2 cm, ale trzeba kupić nową. Na zdjęciu obracanie sztycy wokół jej osi.
Wszystko jakoś szybko zleciało, czas już pierdnąć w oponki. 8 atm nawalone.
Zdejmujemy łańcuch.
Skróciłem za bardzo, więc zakuwamy i sklepujemy pina, żeby się nie zerwał za chwilę.
W międzyczasie warsztatowi pomagierzy czyszczą i przygotowują ramę na przyjęcie części.
Pierwsze skuwanie się nie udało, blaszka nie chciała przyjąć pina i się wygięła. Musiałem powtórzyć czynność, tym razem pod czujnym okiem szefa.
I jest, ostatnie skucie łańcucha. Gotowe. Jeszcze tylko umyć ręce, dopić kawę i można jechać na jazdę próbną.
Właśnie tak to widziałem oczami wyobraźni zanim się to wszystko zaczęło. Mimowolnie od patrzenia na morde wskakuje uśmiech.
Na jazdę próbną nawet słońce wyszło popatrzeć.
Nie dziwota, efekt jest fantastyczny.
Dodałem potem jeszcze klamkę i linkę, ale na razie nie ma fotki.
W sobotę tydzień temu zamówiłem sobie na adres domowy kilka części, do tego leżą tam resztki orzeła oraz garażowany jest fernando, który zaczął ostatnio bratu służyć za dostarczyciela narządów do przeszczepów. Teraz i ja postanowiłem go wykorzystać.
Zamówiłem tę oto zębatkę z 16 zdecydowanie ostrymi ząbkami i kontrę, choć bezzębną - równie ostrą.
To siodełko z orzeła. Nie ma wygodniejszego siodła rowerowego ponad to! Ale za jakiś czas zdobędę czerwone siodełko i wtedy się wymieni, na razie będzie tak.
Pedały, także pobrane z orzeła. Jednak w przeciwieństwie do siodełka, je conajwyżej czeka przemalowanie. No chyba, że zdecyduję się jednak przejść na system z noskami...
Do tego były też koła, odblaski, opaski na obręcze, dętki i opony.
Na początku był chaos, ale jednak był jakiś plan, dość wyraźny, co powinno dzisiaj powstać. Wbrew pozorom nic nie jest tutaj przypadkowe. Wszystko zebrane do kupy. Koła już zaopatrzone w odblaski i opaski na obręczach. Wyszarpałem też częściowo kierownicę z fernando. Niestety Sramowskie gripy okazały się oporne i zabiły mi inbusa 2.5 jedynego jakim dysponowałem. Wiele walki było, żeby zdjąć drugiego gripa z kierownicy nie niszcząc go.
Najpierw rozbiórka. Wbrew pozorom wcale nie najprzyjemniejsza i nie najłatwiejsza. Ze względu na rdzę i tym podobne "uatrakcyjnienia" trzeba było często młotkiem walczyć.
Kierownica przygotowana do przycinania. Czas ciąć metal i krzesać iskry! Samej akcji niestety nie mam uwiecznionej.
Przeklęta sztyca nie chciała się nigdy ruszyć a była mi ze 3 centymetry za nisko. Oberwało jej się parę razy z młotka, ruszyła się a potem już udało się ją rozruszać. Najpierw dookoła własnej osi, potem wyszła na zewnątrz. Niestety nie ma jej za wiele, wyciągnięta była do ogranicznika - podniosłem ze 2 cm, ale trzeba kupić nową. Na zdjęciu obracanie sztycy wokół jej osi.
Wszystko jakoś szybko zleciało, czas już pierdnąć w oponki. 8 atm nawalone.
Zdejmujemy łańcuch.
Skróciłem za bardzo, więc zakuwamy i sklepujemy pina, żeby się nie zerwał za chwilę.
W międzyczasie warsztatowi pomagierzy czyszczą i przygotowują ramę na przyjęcie części.
Pierwsze skuwanie się nie udało, blaszka nie chciała przyjąć pina i się wygięła. Musiałem powtórzyć czynność, tym razem pod czujnym okiem szefa.
I jest, ostatnie skucie łańcucha. Gotowe. Jeszcze tylko umyć ręce, dopić kawę i można jechać na jazdę próbną.
Właśnie tak to widziałem oczami wyobraźni zanim się to wszystko zaczęło. Mimowolnie od patrzenia na morde wskakuje uśmiech.
Na jazdę próbną nawet słońce wyszło popatrzeć.
Nie dziwota, efekt jest fantastyczny.
Dodałem potem jeszcze klamkę i linkę, ale na razie nie ma fotki.
praca
Piątek, 7 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka
Km: | 30.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 24.74 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z rana zimno - 10C, na powrocie ponoć 13C, ale czułem jakby było zimniej niż rano. Dojazd bez szaleństw. Średnią podratował powrót z Tomkiem jak zwykle w całkiem przyzwoitym tempie.
W pracy ukradli koledze rower z wiaty zamykanej na zamek z kodem pin... Stał tam tego dnia też mój blurej, tylko tyle, że przypięty. Chwała, że go przypinam, chyba bym się pochlastał jakby mi rower zakosili.
Piosenka na dzisiaj z zupełnie innej beczki, z pozdrowieniami dla boombla :)
W pracy ukradli koledze rower z wiaty zamykanej na zamek z kodem pin... Stał tam tego dnia też mój blurej, tylko tyle, że przypięty. Chwała, że go przypinam, chyba bym się pochlastał jakby mi rower zakosili.
Piosenka na dzisiaj z zupełnie innej beczki, z pozdrowieniami dla boombla :)
praca
Czwartek, 6 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka
Km: | 39.43 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 22.53 |
Pr. maks.: | 38.11 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj na spokojnie. Wczoraj troche zaszalałem a nadal antybiotyk biorę...
Powrót jak w środę, na światełach. Dziś dla odmiany ścieżka prawie pusta. Tylko paru debili na rowerach bez świateł.
Kontynuując serię piosnków dodanych do wpisów oto utwór na dziś :)
Powrót jak w środę, na światełach. Dziś dla odmiany ścieżka prawie pusta. Tylko paru debili na rowerach bez świateł.
Kontynuując serię piosnków dodanych do wpisów oto utwór na dziś :)
praca
Środa, 5 października 2011 Kategoria opis: piosnka, dist: less than 50, cel: dojazd, bike: blurej, baza: Wrocław
Km: | 39.81 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 27.77 |
Pr. maks.: | 46.60 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znów bez kurtałki. Tym razem i nogawek nie ubrałem. Wczorajszy dzień był pewnie najbardziej letnim dniem tej jesieni. Dzisiaj już nie tak ciepło, ale ranek był wyśmienity mimo, że wyjechałem wcześniej niż zwykle.
Dojazd znów inną trasą. Nadal badam jak mi się będzie ciekawie dojeżdżało. Po drodze wpadam do "trumienki" kupić sobie śniadanie do pracy. Padło na 3 drożdżówki z owocami :) mniam! Potem przez Rynek. Sporo młodych (dziwnie to brzmi) ludzi po drodze, bo się ósma godzina zbliża. Korki zarówno na drogach jak i chodnikach.
Do pracy docieram ze średnią 22kmh.
Powrót wcześniej niż wczoraj, cały po jasnemu. Na Most Milenijny i na dół na wały. Dalej już całość wałami z rundką dookoła wielkiej wyspy. Dzisiaj dla odmiany pustki na wałach. Ciekawe czy przez chłodniejszą aurę czy po prostu biegacze wychodzą po zmroku żeby zagrażać rowerzystom wracającym z pracy? Na powrocie ostra napinka była w kilku momentach. Spore fragmenty przejechałem z prędkością ~38kmh. Taki można powiedzieć trening interwałowy sobie zrobiłem.
Hicior na dzisiaj, staroć, ale jeszcze nie zarzuciłem tutaj, więc dodaję
Dojazd znów inną trasą. Nadal badam jak mi się będzie ciekawie dojeżdżało. Po drodze wpadam do "trumienki" kupić sobie śniadanie do pracy. Padło na 3 drożdżówki z owocami :) mniam! Potem przez Rynek. Sporo młodych (dziwnie to brzmi) ludzi po drodze, bo się ósma godzina zbliża. Korki zarówno na drogach jak i chodnikach.
Do pracy docieram ze średnią 22kmh.
Powrót wcześniej niż wczoraj, cały po jasnemu. Na Most Milenijny i na dół na wały. Dalej już całość wałami z rundką dookoła wielkiej wyspy. Dzisiaj dla odmiany pustki na wałach. Ciekawe czy przez chłodniejszą aurę czy po prostu biegacze wychodzą po zmroku żeby zagrażać rowerzystom wracającym z pracy? Na powrocie ostra napinka była w kilku momentach. Spore fragmenty przejechałem z prędkością ~38kmh. Taki można powiedzieć trening interwałowy sobie zrobiłem.
Hicior na dzisiaj, staroć, ale jeszcze nie zarzuciłem tutaj, więc dodaję