Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2009
Dystans całkowity: | 268.87 km (w terenie 9.50 km; 3.53%) |
Czas w ruchu: | 15:13 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 28.00 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 11.20 km i 0h 38m |
Więcej statystyk |
Zajęcia
Poniedziałek, 5 stycznia 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: koza, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 8.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 19.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: koza | Aktywność: Jazda na rowerze |
dzisiaj szybko na poranne zajęcia a zaraz po nich tak jak zwykle do nie najbliższej biedronki i powrót zawijasami. udało mi się dzisiaj podjechać z podziemnego przejścia pod mostem grunwaldzkim. grunt to rozpędzić tonowe koła kozy do odpowiedniej prędkości. reszte robi zasada zachowania momentu pędu. no i ciśnięcie w pedały z całej pary ale z wystarczającym wyczuciem żeby nie stracić nawet na chwile przyczepności. jak sie zabuksuje to sie skończy tak jak wczoraj, postojem z którego ruszenie jest niemożliwością.
niby -5C... ale że przed chwilą wróciłem to nadal się czuje jakbym z jakiejś -10 wrócił. pierwszy raz mi twarz zmarzła. ale co tam, nadal mam niezłą frajdę z driftowania. tylko mam nadzieje, ze nikt znajomy mnie nie zczai jak mowie sam do siebie: "ale jaaazdaaa", "giiiit", "jaki drift", "tokjo drift przy mnie wysiada" i tym podobne ;-)
niby -5C... ale że przed chwilą wróciłem to nadal się czuje jakbym z jakiejś -10 wrócił. pierwszy raz mi twarz zmarzła. ale co tam, nadal mam niezłą frajdę z driftowania. tylko mam nadzieje, ze nikt znajomy mnie nie zczai jak mowie sam do siebie: "ale jaaazdaaa", "giiiit", "jaki drift", "tokjo drift przy mnie wysiada" i tym podobne ;-)
Drift Day
Niedziela, 4 stycznia 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: koza, cel: niedzielnie, dist: less than 50
Km: | 16.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 15.24 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: koza | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj dzień lansu po wrocławiu. Najpierw do siostry na obiad, z teków na skróty przez most Grunwaldzki na Kramera ;-). Powrót jeszcze większymi skrótami, rundka wokół ryneczki, jazda troszeczke Legnicką. Potem na południe i na wschód. Powrót znowu Grunwaldzkim. Za mostem Zwierzynieckim na groble, zeby teren wpadł ;-) Ogólnie dużo po starym mieście kręciłem. Przejechałem dzisiaj około 7miu mostów i kładkę.
Ogólnie dzień driftu, dobrze że koza jest na mnie za mała dzięki czemu sięgam nogami do ziemi i jak sie zaczyna ostry drift to moge sobie nogami pomagać. No i dobrze że nie ma spd, bo refleks sie przydaje przy driftowaniu, szczególnie niezamierzonych driftach na krawężnikach, kałużach zlodowaciałych oraz koleinach i tramwajowych torowiskach... o i na kostce brukowej, drifty na kostce brukowej sa wspaniałe.
Dzisiaj obyło się bez gleby.
Szkoda że nie dysponuje jakimś aparatem bo pogoda jak pogoda, ale wrocław wyglądał dzisiaj jak z obrazeczka, normalnie przykład idelnej zimy. Wreszcie sanki poszły w ruch... chciałbym sobie na saneczkach pośmigać.
Ogólnie dzień driftu, dobrze że koza jest na mnie za mała dzięki czemu sięgam nogami do ziemi i jak sie zaczyna ostry drift to moge sobie nogami pomagać. No i dobrze że nie ma spd, bo refleks sie przydaje przy driftowaniu, szczególnie niezamierzonych driftach na krawężnikach, kałużach zlodowaciałych oraz koleinach i tramwajowych torowiskach... o i na kostce brukowej, drifty na kostce brukowej sa wspaniałe.
Dzisiaj obyło się bez gleby.
Szkoda że nie dysponuje jakimś aparatem bo pogoda jak pogoda, ale wrocław wyglądał dzisiaj jak z obrazeczka, normalnie przykład idelnej zimy. Wreszcie sanki poszły w ruch... chciałbym sobie na saneczkach pośmigać.
Poświąteczna sobota
Sobota, 3 stycznia 2009 Kategoria baza: Wrocław, bike: koza, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 16.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: koza | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jako że sobota i poświąteczne wyprzedaże trwają to i ja postanowiłem sobie po sklepach pojeździć. Kupiłem maślanke, makaron i m... no dobra zacznijmy jeszcze raz. Kupiłem cytryne, cebule i ciastke (tak na prawde nic kupiłem nic na 'c').
W każdym razie pomarzłem troszeczkę na kózce. Okazało się że to nie prawda że koza nie lubi śniegu. To nie prawda że koza nie lubi nierównej/dziurawej nawierzchni. Prawdą pozostaje stwierdzenie, że koza nie lubi pod górkę. Kózka na wybojach raźnie sobie podzwania i strasznie ciężko jej tego zabronić. Na śniegu tymczasem koza ma różne dziwne pomysły. Pare razy zachowywała się jak na prawde narowisty rumak, albo nawet buchaj jaki.
Wyprawa zakończona jedynie połowicznym sukcesem. Udało mi się zakupić długachne szu lejces (sznurowadła) z czerwonymi wstawkami, prawie jak orginalne w moich campusach (dobrze że mrozy przyszły, w temperaturach powyżej 0 moje butu stawały się okropecznie gorące). Niestety nie udało mi się znaleźć żadnego zegarmistrza który zajmowałby się dystrybucją i naprawą zegarków Timex. będe musiał się posłużyc internetem, bo musi ktoś taki we Wrocławiu być. Musze naprawić swoj drogocenny zegarek...
Niedługo postaram się o wykonanie zdjęć kózki. Nie robiłem teraz, bo na zdjęciach z komórki, a aktualnie tylko tym dysponuje, nie uda się przedstawić całego uroku kozy.
Acha ten i zapewne kilka nadchodzących wpisów będa podawane tak w przybliżeniu. Bo nie dość że sigma bez porządnego naciskania jej na podstawke nic nie chce powiedzieć o prędkości to w dodatku czujnik nie jest za bardzo kompatybilny z widelcem kozy. Odległośćod szprych do widelca w każdym punkcie jest ogromna, będe musiał zakombinować jakieś podkładki czy inne cuda, a na razie podaje dystans na podstawie analizy poprzednich wpisów i takich tam własnych odczuć ;-) Postaram się oszukiwać raczej w dół niż w górę.
W każdym razie pomarzłem troszeczkę na kózce. Okazało się że to nie prawda że koza nie lubi śniegu. To nie prawda że koza nie lubi nierównej/dziurawej nawierzchni. Prawdą pozostaje stwierdzenie, że koza nie lubi pod górkę. Kózka na wybojach raźnie sobie podzwania i strasznie ciężko jej tego zabronić. Na śniegu tymczasem koza ma różne dziwne pomysły. Pare razy zachowywała się jak na prawde narowisty rumak, albo nawet buchaj jaki.
Wyprawa zakończona jedynie połowicznym sukcesem. Udało mi się zakupić długachne szu lejces (sznurowadła) z czerwonymi wstawkami, prawie jak orginalne w moich campusach (dobrze że mrozy przyszły, w temperaturach powyżej 0 moje butu stawały się okropecznie gorące). Niestety nie udało mi się znaleźć żadnego zegarmistrza który zajmowałby się dystrybucją i naprawą zegarków Timex. będe musiał się posłużyc internetem, bo musi ktoś taki we Wrocławiu być. Musze naprawić swoj drogocenny zegarek...
Niedługo postaram się o wykonanie zdjęć kózki. Nie robiłem teraz, bo na zdjęciach z komórki, a aktualnie tylko tym dysponuje, nie uda się przedstawić całego uroku kozy.
Acha ten i zapewne kilka nadchodzących wpisów będa podawane tak w przybliżeniu. Bo nie dość że sigma bez porządnego naciskania jej na podstawke nic nie chce powiedzieć o prędkości to w dodatku czujnik nie jest za bardzo kompatybilny z widelcem kozy. Odległośćod szprych do widelca w każdym punkcie jest ogromna, będe musiał zakombinować jakieś podkładki czy inne cuda, a na razie podaje dystans na podstawie analizy poprzednich wpisów i takich tam własnych odczuć ;-) Postaram się oszukiwać raczej w dół niż w górę.
Nowy stary rower
Piątek, 2 stycznia 2009 Kategoria bike: koza, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 7.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 17.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: koza | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powrót do Wrocławia, dojazd z domu na pkp w Byczynie i z Głównego we Wrocławiu na teki.
Nowa kategoria, bike: koza to nie pomyłka czy coś... postanowiłem się przesiąść w mieście na miejsko-wiejską kozę, składaczka którego będe przypinał pod sklepem czy uczelnią bez obaw że zostanie skradziony. Znaczy z obawami, ale wraz z kradzieżą się nie załamię tylko po prostu wkurze. W każdym razie w styczniu nie spodziewam się jakichś wycieczek, nie planuje, dlatego koza jako rower wspaniały do dojazdów będzie któlować w styczniu. Orzeł7 (elnino) odpocznie w tym czasie. Gdy skończy mi się semestr to elnino otrzyma nowy naped. Wówczas pomyśle także nad renowacją fernando (flavia). a może skombinuje coś innego? marzy mi się ostrzak albo chociaż singiel ładny, taki cacy na miasto ;-)
Nowa kategoria, bike: koza to nie pomyłka czy coś... postanowiłem się przesiąść w mieście na miejsko-wiejską kozę, składaczka którego będe przypinał pod sklepem czy uczelnią bez obaw że zostanie skradziony. Znaczy z obawami, ale wraz z kradzieżą się nie załamię tylko po prostu wkurze. W każdym razie w styczniu nie spodziewam się jakichś wycieczek, nie planuje, dlatego koza jako rower wspaniały do dojazdów będzie któlować w styczniu. Orzeł7 (elnino) odpocznie w tym czasie. Gdy skończy mi się semestr to elnino otrzyma nowy naped. Wówczas pomyśle także nad renowacją fernando (flavia). a może skombinuje coś innego? marzy mi się ostrzak albo chociaż singiel ładny, taki cacy na miasto ;-)
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem
Czwartek, 1 stycznia 2009 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 22.22 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:09 | km/h: | 19.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj bardzo chillout'owo. Przejechałem się z tatikiem do Miechowej odwiedzić wujaszka. Także średnia z kosmosu to już z załorzenia być nie mogła. W zasadzie to moja pierwsza w życiu przejażdżka pierwszego stycznia. Strasznie sie na to uparłem, bo data znacząca, taka symboliczna przejażdżka.
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)
Po podstawowej trasie postanowiłem dokręcić pare kilometrów, bo 15 było troszke mało żeby zająć dobre miejsce w rocznym rankingu ;-) W sumie jak widze znalazło się więcej szaleńców którzy jeździli pierwszego... sie mówi trudno. Może w top20 sie nie wbiłem, ale i tak jestem tak wysoko w rankingu rocznym jak nigdy ;-) Tylko mogłem się pośpieszyć z tworzeniem tego wpisu. W trakcie pisania spadłem z 21 na 29 miejsce. Kto wie, może zaraz po powrocie byłbym w top20?
Temperatura zadziwiająco trzymała dzisiaj poziom, równiutkie minus 5. Śmieszna sprawa związana z pogodą, albo z moją psychiką? Gdy już powoli zbliżałem się do dwudziestego kilometra zaczęło mżyć. I to nie żaden śnieg leciał, tylko normalnie malutkie kropelki wody, w stanie ciekłym. Ani nie bylem tak zmęczony żebym miał przewidzenia ani nie piłem w sylwestra tyle żeby zwidy mieć... nie wiem, chyba po prostu się rozpadało.
Wszystkiego rowerowego w nowym roku życzę.
Tu na pamiątke że się da, moje najwyższe miejsce w rankingu rocznym ever ;-)