na rowerze jeździ bAdaśblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(10)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy badas.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

cel: bez celu

Dystans całkowity:7881.48 km (w terenie 2400.00 km; 30.45%)
Czas w ruchu:338:36
Średnia prędkość:23.21 km/h
Maksymalna prędkość:67.82 km/h
Suma podjazdów:3057 m
Liczba aktywności:139
Średnio na aktywność:56.70 km i 2h 27m
Więcej statystyk

terenowa dwudziestka

Niedziela, 9 listopada 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: 25.67 Km teren: 24.00 Czas: 01:19 km/h: 19.50
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
dzisiaj wreszcie udało mi sie wyciagnąć na wspolną przejażdżke chmiela. dzień wcześniej ustaliliśmy że pokaże mi jak zrobić 20 km z maks 200m asfaltu, no i udało się.

poczatek to jazda polami za stadionem i gimnazjum, potem odbicie w lewo w strone lasów golańsko-borkowskich, po krotkim laskowym elemencie skret w prawo, potem znowu po krotkim lesnym elemencie w lewo. w lesie fragment drogi gola-borek potem całkowity offroad, tylko po to bym zapoznał się z ciekawym ukształtowaniem terenu, zarąbisty zjazd po mokrych liściach, podjazd, potem znowu zjazd (na drugim zjeździe przeżyłem moment grozy, przez chwile myślałem tylko o tym czy dam rade wypiąć się w locie czy zapikuje na głowe, po prostu pewnie na jakimś pieńku, korzeniu albo innej nierówności podbiło mi tylne koło za wysoko by od razu spadło, w dodatku teren pod liśćmi nie był najtwardszy, przednie koło zaczęło skręcać, także tył w locie a przód mi chce uciec... jakoś sie z tego wykaraskałem, z całej siły odbijając kierownica w przeciwna strone i prostujac ja, pewnie spora zasługe miały tutaj opony). w lesie spotkalismy rodzinke na rowerkach na wyprawie w las, spoko ze ludzie zaczynaja cos jezdzic, nawet tak totalnie niedzielnie. na asfalt (by przejechac na druga strone) wpadlismy z granicy lasu (tej granicy blizej byczyny). po 5m asfaltu zjazd na prawie ze kontynuacje drogi ktora jechalismy, prawie - bo tutaj piachu bylo zdecydowanie wiecej. jakos sie udalo przebic. potem standardzik, czyli na czanego kota. od kota na ciecierzyn, ale na skrzyzowaniu w lewo. potem na kolejnym znowu w lewo i docieramy do drogi na most przy wysypisku. droga prosto na byczyne (chwile przed wiaduktem łapie kapcia, przerwa w dole na łatnko, cale szczescie chmielu mial sprzecior do latania, juz przyzwyczajony, ciagle na lekkich gumach jezdzi). w byczynie dalej na wprost polami na most polanowicki. za mostem na wprost, potem w lewo, wyjezdzamy przy lpg. kawalek asfaltem, by wjechac w polna za strzelnica. tak dojechalismy do garazy przy krotych zaczela sie wycieczka. srednia w tym miejscu calkiem niezla, biorac pod uwage, ze zlapałem kapcia (juz na 15 kilometrze, normalnie jak flyweight), wiał zimny i wicher i ogolnie w terenie to ostatni raz 2 miechy temu smigałem. zeby nie bylo za malo to jeszcze drobny lans po miescie, przy okazji znalezlismy chmielowego pieska ;-) w kazdym razie ostateczna srednia zanizona w parku, sie jezdzilo na 1:1 z predkoscia 5kmh co strasznie w srednia uderzalo.

szkoda ze chmielu jutro w pracy, bo jak sie okazuje z perpektywy opony 2" swiat jest zdecydowanie wiekszy, znacznie wiecej drog istnieje, znacznie wiecej szlakow ktore pieknie wygladaja i warto je odwiedzic czy to ze wzgledu na istniejace ciekawostki terenowe (swietne zjazdy, waskie szybkie zakrety) czy to ze wzgledu na ładne widoczki (wawozik ktorego nikt by sie nie spodziewał w dordze miedzy torami a ciecierzynem).

ocena opon po pierwszej jezdzie:
opony kenda karma 2" przy wadze z allegro 480g (jutro postaram sie je zwazyc) w zestawieniu z detkami maxxis ultra light jest mega lekkim kapletem, do tego wszystko zwijane i wysoko kompresowalne, co sprawia ze nadaje sie jako dodatkowa opona na jakas wycieczke trekkingowo-terenowa. w sumie asfalt i ubite drogi - ocena 9/10 - idzie niewiele gorzej niz opony slick 1.5, ma dobrze uksztaltowany bierznik, z wyniesiana wyzej czescia centralna, w dodatku mozna pompowac to 80psi czyli 5.5 atmosfery co sprawia ze jest sztywna (przypadłosc wszystkich kend, za miekka guma, opony uginaja sie i zbieraja sporo asfaltu) i zbiera mało asfaltu, lekko sie toczy.
piasek - 2" i wysoki ale zadki bierznik to chyba nie najlepsze rozwiazanie na piasek, w porownaniu z merida race lite jest gorzej, jednak nie wiem jak sie inne sprawuja, wiec ciezko mi wystawic ocene, jesli meridom dalbym 6/10 to kenda ma 5/10, choc po pierwszej jezdzie moze to byc moja pomylka, w piasek wjezdzalem juz zmeczony
trawa, mokra trawa, mokre liscie - 9/10 przyczepnosc swietna, niesamowicie sie trzymaja, to jest chyba przezaczenie takiego bieznika, moze na ocene wplywa troche to ze nie wpadly w poslizg jak leciałem na łeb z tej gorki w lesie, ale to chyba powinno miec wplyw na ocene, w sytuacji ekstremanej (jazda na przednim kole) opona zachowala sie przyzwicie i pozwolila wyjsc calo z opresji
gleba - podobnie jak w piasku, nie ma lekko, ale sie wiecej potestuje, troche je za mocno napompowalem jak na jazde w terenie, teraz wiem ze mozna mniej, to jednak mino ze kendy to jednak kendy za ponad 40zł
no i trzeba wspomniec o wadzie takiego rozwiazania - opony łapia kapcie jak cholera, co prawda na rownym, miekkim itp jest ok, nawet na szutrze niczego nie złapałem, ale wpadłem w kafelki, ceglowki, ogolnie gruz ktorym ktos zasypał dziure w drodze i od razu pffffffffffssssssssssssszszszszszzzz... i latanie ;-) zmienie chyba detki na moje "ciezkie detki" czyli rubena i keda, kazda po jakies 250-300g ;-) jak nie bede dzieki temu kapci łapać to bedzie pieknie.

po dzisiejszej jezdzie polecam jak najbardziej.

Nic ciekawego ;-)

Piątek, 22 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 78.25 Km teren: 25.00 Czas: 03:35 km/h: 21.84
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Nic ciekawego ;-)

mxs: 37.0 km/h

pogoda: zimniaście jak na te pore roku i totalnie pochmurniaście

czas: 12 - 16

trasa:
Byczyna -> Łubnice -> Dzietrzkowice -> Kolonia Dzietrzkowice -> Pieńki -> Brzoza -> Biała -> jakaś wioska -> Czastary -> Żdżary -> Bolesławiec -> Byczyna

trase moze pozniej szerzej opisze, a moze pozniej jak ja znowu przejade, bo kilka ciekawych sciezek odkryłem... tylko trzeba będzie ścierniska wyeliminować bo troche jednak utrudniają jazde ;-)

na wschód

Czwartek, 21 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 71.56 Km teren: 17.00 Czas: 02:55 km/h: 24.53
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel: na wschód

mxs: 64.1 km/h [Kozlowice]

czas: 16:15 - 19:40

pogoda: pochmurnie, ostatnie 15km chłodno, bezwietrznie

trasa:
Byczyna -> Paruszowice -> Dobiercice > betonówką -> Pszczonki > lasami Nasalskimi -> Budzów -> Przybkowice -> Biadacz -> Kozłowice -> Skrońsko > zjazd z asfaltu przed znakiem ślepa uliczka -> Kościeliska -> Jastrzygowice -> Wygiełdów -> Szyszków -> Praszka > woda w plusie ;-) -> Zdziechowice -> Uszyce -> Roszkowice -> Byczyna

mxs: 138.3 km/h

Wtorek, 19 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 72.18 Km teren: 30.00 Czas: 03:13 km/h: 22.44
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs: 138.3 km/h [według wskazań doskonałem niemieckiej technologii, sigmy 906] a z tego co pamiętam to coś koło 54 kmh

czas: 16 - 19

pogoda: odpowiednia

Nie chce mi sie nic pisać :P

do Wieruszowa, od Bolesławca polnymi, z Wieruszowa do Kępna, też polnymi i potem powrót z Kępna przez Grębanin, Mroczeń, Laski, Janówke.

Mudd Trophy

Poniedziałek, 18 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 52.18 Km teren: 40.00 Czas: 02:37 km/h: 19.94
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel: Mudd Trophy
mxs: 59.7 kmh
czas: 17 - 20
pogoda: git

Polami, błotami... z K.B. jezdziłem w terenie. Przez pierwsze 30 km byłem nawet dosyć czysty, ale potem wpadłem w kilkanaście kałuż. Błoto było wszędzie.

pojeździć

Środa, 6 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: 54.70 Km teren: 20.00 Czas: 02:11 km/h: 25.05
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel
pojeździć

mxs
54.7 km/h

pogoda
temp: 25, wiatr: umiarkowany, ogolnie: nieźle, wieczorem pięknie się rozpogodziło

czas
17:40 - 20:00

trasa
Byczyna -> Roszkowice -> Uszyce -> Zdziechowice -> Praszka -> Przedmość -> Kik -> Wróblew -> Bojanów -> Uszyce -> Roszkowice -> Byczyna

Dzisiaj wyjątkowo brat stwierdził, że chce pojeździć razem ze mną w terenie. On w terenie... czasem ma takie dziwne zachcianki. Stwierdził, że najchętniej w okolicach Uszyc. No to zaraz na starcie Uszyc w prawo, piękny podjazd w lesie, potem wjazd w Uszyce i obok pałacowych terenów, kamienistą drogą w prawo. Przy zabudowaniach w lewo na Zdziechowice. Przez Zdziechowice kawał asfaltem, potem zjazd na Krzyżanowice polną drogą. Potem znowu asfaltem przez Praszke. Za Bojanowem odkrytym przeze mnie rok temu zielonym szlakiem. Trasa wcale nie jest teraz lepiej oznakowana a droga nadal bardzo offroadowa. Ale szczęśliwie dojeżdżamy do Uszyc skąd szybko na chate, bo bracholowi załączył się dzik i nie schodził poniżej 30.

miało być Kępno

Wtorek, 5 sierpnia 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 53.76 Km teren: 25.00 Czas: 02:32 km/h: 21.22
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
cel
Kępno, nieosiągnięty

mxs
60,3 km/h na prostej, za to z wiatrem... lekko poszło ;-)

pogoda
temp: 25, wiatr: huragan, ogolnie: źle, duże zachmurzenie, zapowiadane burze, niesamowicie silny i porywisty wiatr

czas
13:00 - 15:45

trasa
Byczyna -> Ciecierzyn -> Janówka -> Kuźnica Słupska -> Nowa Wieś -> Laski -> Kuźnica Trzcinicka -> Janówka -> Kostów -> Byczyna

Chciałem sobie pojechać do Kępna i przejechać z Kępna do Wieruszowa jakimiś nieznanymi polnmi drogami. Ledwo wyjechałem i stwierdziłem że wiatr troszeczke jest jakby w twarz. Męczyłem się strasznie jadąc 20kmh mimo że przed wyjazdem napompowałem 2.1 do maksymalnej możliwej wartości 4.5 atmosfery. Z górki w Ciecierzynie osiągnąłem zawrotną prędkość 36 kmh ale wiatr tan akurat wiał troche bardziej z boku a nie w twarz. Postanowiłem uciec w teren. Na drodze na Marianke Siemieńską wjechałem na rozjeździe na niebieski szlak. Potem za hodowlą koników skręciłem zgodnie ze znakiem na Kuźnicę. Niestety pogubiłem się tam i straciłem troche czasu. Całe szczęście wjechałem w teren otoczony rzeczką i rowami tak szczelnie że musiałem powrócić na szlak, po prostu innej drogi nie było. W Kuźnicy Śłupskiej szlak kręcił na Stoigniew. Już chciałem jechać jak zwykle, ale nowe oznakowanie, piękne tabliczki poinformowały mnie że szlak niebiesli jedzie jakoś do Lasek. To i pojechałem. Fajne dróżki były. Przy okazji dowiedziałem się że wieś do której ostatnio dojechałem piachem z Lasek to Nowa Wieś. Jak tylko szlak dojechał na asfalt zacząłem wracać. W końcu bez obiadu wyjechałem ;-). Żeby bardziej poszaleć to w Janówce pojechałem na Kostów i od Kostowa gnałem po głównej. Do Gołkowic nie schodziłem poniżej 40, tam niestety wiatr wiał już z nieco innego kierunku, a jazda z bocznym to nie to samo co z wiatrem w plecy. Ogólnie średnia po 32km wycieczki wynosiła z tego co pamiętam 17.13km/h a na mecie 21.21kmh, czyli niezły progras, dziś był dzień w który fajnie by się wracało z Wrocławia, bardzo fajnie.

usipw łutyt

Niedziela, 3 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, bike: elnino
Km: 98.35 Km teren: 10.00 Czas: 03:41 km/h: 26.70
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 56.93
czas wyjazdu 15:30 - 19:40

Cel w sumie był - przejechać się, obczaić sytuację nad Wartą. Dokładnie to jak się mają kompieliska, te legalne i te dzikie, odpowiedz: "masa ludu, znacznie więcej niż w zeszłym roku".

Co do samej jazdy i warunków do jazdy. Pogodnie, Choć gdy wyjeżdżałem było troszeczkę chmurek, a gdy wracałem niebo niemal całkowicie tonęło w chmurach, było ciepło ~30. Jedyne co można uznać za przeszkode w jeździe to wiatr. Tym razem z kierunku prawidłowego, z zachodu. Dzięki niemu średnia pierwszych 43km (do brzegu Warty) wyniosła zawrotną jak na opony 2.1 wartość 32.58 km/h. Byłem z siebie dumny i nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie nad wodą patrzą na mnie tak zadziwionymi oczami...

Powrót... pod kurde wmordewiatr. Tak, całe szczęście nad wode dojechałem asfaltem, więc teraz mogłem sobie uczciwie popsuć średnią wpadając w teren. Wpadłem na zakręcie na jakąś atrakcje turystyczną, niby "Objawienie". Ale jedyne co mi się objawiło to fakt, że wpadłem w hiperpiaszczystą drogę i jakoś tak grzązłem w niej. Teraz wiem jak czuł się Indiana Jones tonąc w ruchomych piaskach. Ale nic, parłem dalej przed siebie. Gdy wtem uderzyli z obu stron. Bonku-bonku, giezy, bąki końskie, czy jak tam je jeszcze ludzie nazywają (Bonku-bonku - nazwa by Sebo, jeszcze załorzy bikeloga, żebym mógł kontroloawć jego progress). Goniły, siadały, jeden nawet za wszelką cene starał się wbić na chama do mojej jamy ustnej. Jones miał przynajmniej pejcza/bicza do walki z przeciwnikami, ja mogłem tylko mocniej przycisnąć, zwiększyć kadencje i sprawdzić jak szybko to cholerstwo potrafi polecieć. Okazukje się, że Wyżej wymieniony owad potrafi gonić rowerzystę jadącego z prędkością nie przekraczającą 24 km/h. Jednak by osiągnąć takie tempo musiałem użyć dopalacza w postaci batona Lion. To całe moje leśne objawienie skończyło się jakiś czas za torami kolejowymi. Po drodze skończyłem kompot, zostało mi już tylko 0.7l wody w bidonie. Wyjechałem na trase jadącą przez Dalachów do Wielunia. Pojechałem w strone Wielunia.

Jadąc na Wieluń skręciłem na grębień czy jakoś, prawie jak grzebień. Jechałem, jechałem i dojechałem do kolejnej główniejszej trasy. Pewnie też na Wieluń bo kierowała na Sieradz. Skręciłem pierwszym skrętem który napotkałem. Miał do jakiejś wioski na P doprowadzić. Ale skończył się asfalt i doprowadziło mnie to do Wioski Brzeziny. Takie bezasfaltowe 6-7 domków. Nawet Tablicy z nazwą nie mają, a tablice/strzałkę kierunkową to chyba mieszkaniec jakiś wyklepał w garażu. Jadąc dalej tymi polnymi drogami dotarłem do kolejnej wioski, z asfaltem, który opuściłem na pierwszym skrzyżowaniu. Niestety nie wyjechałem z wioski, była to ulica równoległa do asfaltowej. Byłem w Mokrsku, skąd prosto przez Skomlin, Dzietrzkowice i Borek wróciłem do Byczyny.

Kilometrów nie dokręcałem, bo nie będe dokręcał, tak sobie postanowiłem.

Takie sobie kręcenie

Sobota, 2 sierpnia 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: 78.21 Km teren: 0.00 Czas: 03:08 km/h: 24.96
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
Około 12 do Kluczborka z siostra na zakupy. Pozniej, po 16 jazda w chmurach. Całe szczęście już nie padało. Tylko asfalt, bo nie mam już ubrań do przebrania, a błoto było wszędzie.

Niedzielnie

Niedziela, 27 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: 100 and more, opis: nie sam
Km: 101.96 Km teren: 35.00 Czas: 04:22 km/h: 23.35
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: orzeł7 Aktywność: Jazda na rowerze
mxs 61.44 [zabawne, bo sigma chmiela pokazała dokładnie tyle samo dokładnie w tym samym miejscu, Kozłowice pod wiatr]

Plan na dziś był prosty - niedzielna przejażdżka. Tym razem ja opracowałem gdzie możnaby się skierować - jedziemy do Łowkowic a dalej przejedziemy żółty szlak do Kluczborka i pomyślimy co dalej. Do Łowkowic luźno, chociaż pierwszy kilometr przejechałem 3 razy - wracałem się po bidon ;-) a w tym czasie brat i chmielu którzy razem ze mną dziś zwiedzali świat nazbierali sobie gruszek, mimo tej niedogodności po starcie dalej jechało się całkiem fajnie - bo wiatr, znowu dość silny wiał lekko z ukosa w plecy. Oczywiście nie mogliśmy jechać tak po prostu szlakiem, w końcu są one tak doskonale i zrozumiale oznakowane, że nie można się pogubić. Zgubliśmy droge już w Krzywiźnie i ominęliśmy Rożnów, całe szczęście, tamtejsza piramida nie jest już dla nas niczym nowym, bo utrata takiej atrakcji przez badziewne oznaczenie szlaku mogłaby wkurzyć każdego turiste.

W chwile po zjechaniu z właściwej drogi na właściwszą odnaleźliśmy zagłębie czerwonych śliwek mirabelek. Chmielu i Paweł (brachol) musieli się najeść i nazbierać towaru na droge. Ja troche podjadłem, ale ogólnie zaraz po obiedzie wyjechaliśmy i jakoś nie potrzebowałem bonusowych kalorii. Na szlak wróciliśmy dopiero w Smardach Górnych [przyjechaliśmy z Unieszowa] ale chłopaki jakoś po tych śliwkach umarli i nie dawali rady nawet do 25 się rozkręcić... w sumie co mi tam, niedzielny spacerek.

Dalej trasa całkiem posta i wreszcie teren przewidziany przez tworzących szlak a nie dodany przez nas jako bonus. Czaple Stare, Bogacica, Żabiniec, Zameczek, poszło lekko i przyjemnie. W Kuniowie mimo piasu po drodze znaleźliśmy się szybko i sprawnie. Małe/duże zakupy w biedronce i jazda dalej. Ale że kilometrów było a mało to wracaliśmy na skróty przez Kozłowice i Gorzów Śląski.

W Kozłowicach nakręcony mxs wycieczki, niestety było pod wiatr.

kategorie bloga

Moje rowery

blurej 8969 km
fernando 26960 km
koza 274 km
oldsmobile 3387 km
czerwony 6919 km
kuota 1075 km
orzeł7 14017 km

szukaj

archiwum