Wpisy archiwalne w kategorii
bike: blurej
Dystans całkowity: | 8848.47 km (w terenie 1671.20 km; 18.89%) |
Czas w ruchu: | 401:54 |
Średnia prędkość: | 22.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.80 km/h |
Suma podjazdów: | 48499 m |
Liczba aktywności: | 167 |
Średnio na aktywność: | 52.98 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
praca
Wtorek, 4 października 2011 Kategoria dist: less than 50, cel: dojazd, bike: blurej, baza: Wrocław
Km: | 39.48 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 26.03 |
Pr. maks.: | 49.48 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 3 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 29.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 26.89 |
Pr. maks.: | 45.29 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
po lasach
Niedziela, 2 października 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: from 50 to 100
Km: | 52.64 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.89 |
Pr. maks.: | 38.11 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zasadniczo nie ma o czym pisać. Nadal na antybiotyku, więc muszę się oszczędzać. Ale tak się ostatnio naczytałem bikestatsa, że mam conajmniej kilka pomysłów na szalone wyprawy ;-)
Tak, oszczędzać się można także na rowerze. Siadłem więc po późnym śniadaniu na rower i jechałem przed siebie. Chyba się już zestarzałem, bo dawniej kiedy siadałem na rower i jechałem po prostu przed siebie to nigdy nie było wiadomo gdzie pojade i jak tam dojadę. A teraz? Jak siadam na rower bez żadnego pomysłu gdzie jechać, to jadę na wały i ewentualnie z nich odbijam na jedną z tras, które często powtarzam.
Nie inaczej było i tym razem. Wpadłem na wały by z nich zjechać przez Wyspę Opatowicką na drogę na Trestno i Blizanowice. Budowana tuż obok droga i mosty coraz bliżej połączenia i wyścielenia nawierzchnią. Po cichu liczę, że w planach nie mają skończenia przed euro, bo wtedy bym musiał w zimie to objeździć, bo zapewne po otwarciu rowerem tam nie wjade.
Potem kręcenie po lasach. Dopiero tutaj parę nieznanych kilometrów. Objechałem tym sposobem Jezioro Dziewicze dookoła. Trafiłem między innymi na stację kolejową (chociaż to za duże słowo na ten obiekt) Zakrzów Kotowice. Co ciekawe wydaje mi się, że wejście na peron jest poprowadzone pod ziemią, a przynajmniej było. Drugi tor też kiedyś istniał, obecnie las się o niego upomniał ;-) Całkiem klimatycznie to wszystko wygląda, tak post apokaliptycznie. Nie robiłem jednak fotek, bo zaplanowałem, że wrócę jeszcze na dokładniejsze obadanie lasu, bo całkiem mi się spodobał. Dzisiaj całe tony ludzi tam się szwendały i ciężko było się porządnie rozpędzić, szczególnie na wspaniałych single trackach, co nieco psuło radość z przejażdżki.
Dalej skierowałem się typowo, wręcz standardowo, ale tego standardu nie mogę sobie odmówić - na most kolejowy. Mówi się, że do trzech razy sztuka, dzisiaj drugi raz chciałem spróbować nagrać filmik z przejazdu tym mostkiem. Jako, że dopiero druga próba (poprzednim razem nie potrafiłem uruchomić nagrywania i przejechałem most trzymając w ręce nie nagrywający aparat ;-) to znów się nie udało. Tym razem jak wcisnąłem przyciska nagrywania (tym razem tak jak trzeba) rozpoczęło się nagrywanie. Upewniłem się, że się nagrywa i gry tylko ruszyłem - PIK! PIK! - bateria rozładowana xD Padłem.
Potem Czernica i Jeszkowice asfaltem i wpadłem na Bajkał. Z Bajkału cały czas wałami lub pomiędzy wałami a rzeką (bo chciałem kawałek jakoś inaczej przejechać niż zwykle... ale jednak wały rulez). Fajnie wszystko przyschło i obyło się bez ubłocenia.
Pogoda dzisiaj zaprawdę wybitna. Szkoda, że nie mogę zaszaleć, bo w taki dzień to idealny żeby na Ślężę pojechać. Mimo wszystko ciekawie. Lasy się przydadzą jak się zimniej zrobi, wtedy tam będzie cieplej niż dookoła, a nie tak jak teraz, że w lesie było jednak chłodnawo w porównaniu do pogody w polach.
Jako, że okazały esej powstał, to nie będzie dodatków do wpisu ;-) Jakby ktoś chciał po lasach pojeździć i zna ciekawe trasy - chętnie potowarzyszę. Tempo każde niższe lub równe dzisiejszej średniej ;-)
Tak, oszczędzać się można także na rowerze. Siadłem więc po późnym śniadaniu na rower i jechałem przed siebie. Chyba się już zestarzałem, bo dawniej kiedy siadałem na rower i jechałem po prostu przed siebie to nigdy nie było wiadomo gdzie pojade i jak tam dojadę. A teraz? Jak siadam na rower bez żadnego pomysłu gdzie jechać, to jadę na wały i ewentualnie z nich odbijam na jedną z tras, które często powtarzam.
Nie inaczej było i tym razem. Wpadłem na wały by z nich zjechać przez Wyspę Opatowicką na drogę na Trestno i Blizanowice. Budowana tuż obok droga i mosty coraz bliżej połączenia i wyścielenia nawierzchnią. Po cichu liczę, że w planach nie mają skończenia przed euro, bo wtedy bym musiał w zimie to objeździć, bo zapewne po otwarciu rowerem tam nie wjade.
Potem kręcenie po lasach. Dopiero tutaj parę nieznanych kilometrów. Objechałem tym sposobem Jezioro Dziewicze dookoła. Trafiłem między innymi na stację kolejową (chociaż to za duże słowo na ten obiekt) Zakrzów Kotowice. Co ciekawe wydaje mi się, że wejście na peron jest poprowadzone pod ziemią, a przynajmniej było. Drugi tor też kiedyś istniał, obecnie las się o niego upomniał ;-) Całkiem klimatycznie to wszystko wygląda, tak post apokaliptycznie. Nie robiłem jednak fotek, bo zaplanowałem, że wrócę jeszcze na dokładniejsze obadanie lasu, bo całkiem mi się spodobał. Dzisiaj całe tony ludzi tam się szwendały i ciężko było się porządnie rozpędzić, szczególnie na wspaniałych single trackach, co nieco psuło radość z przejażdżki.
Dalej skierowałem się typowo, wręcz standardowo, ale tego standardu nie mogę sobie odmówić - na most kolejowy. Mówi się, że do trzech razy sztuka, dzisiaj drugi raz chciałem spróbować nagrać filmik z przejazdu tym mostkiem. Jako, że dopiero druga próba (poprzednim razem nie potrafiłem uruchomić nagrywania i przejechałem most trzymając w ręce nie nagrywający aparat ;-) to znów się nie udało. Tym razem jak wcisnąłem przyciska nagrywania (tym razem tak jak trzeba) rozpoczęło się nagrywanie. Upewniłem się, że się nagrywa i gry tylko ruszyłem - PIK! PIK! - bateria rozładowana xD Padłem.
Potem Czernica i Jeszkowice asfaltem i wpadłem na Bajkał. Z Bajkału cały czas wałami lub pomiędzy wałami a rzeką (bo chciałem kawałek jakoś inaczej przejechać niż zwykle... ale jednak wały rulez). Fajnie wszystko przyschło i obyło się bez ubłocenia.
Pogoda dzisiaj zaprawdę wybitna. Szkoda, że nie mogę zaszaleć, bo w taki dzień to idealny żeby na Ślężę pojechać. Mimo wszystko ciekawie. Lasy się przydadzą jak się zimniej zrobi, wtedy tam będzie cieplej niż dookoła, a nie tak jak teraz, że w lesie było jednak chłodnawo w porównaniu do pogody w polach.
Jako, że okazały esej powstał, to nie będzie dodatków do wpisu ;-) Jakby ktoś chciał po lasach pojeździć i zna ciekawe trasy - chętnie potowarzyszę. Tempo każde niższe lub równe dzisiejszej średniej ;-)
praca
Piątek, 30 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: nie sam, opis: piosnka
Km: | 29.55 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | km/h: | 27.28 |
Pr. maks.: | 46.19 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 50m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj przegenialna myśl - wyjdę do pracy później, jak już będzie więcej niż 10C - tak też zrobiłem. Ubrany na krótko, a mimo to jest mi ciepło jak się już rozgrzałem (czyli z kilometr). Do pracy dojeżdżam tym razem przez miasto. W terenie znacznie łatwiej ;-) Widzę, że alternatywna ścieżka ma dokładnie tą samą długość, więc raczej będę korzystał z terenowych alternatyw w przyszłości.
Z pracy wychodzę wcześniej (w tygodniu zrobiłem parę nadgodzin, to je sobie wyzerować mogę) za namową Tomka. Dzisiaj jeszcze lepsze tempo wychodzi na powrocie, co widać po średniej. Odpowiednie ubranie znacznie mi w tym pomaga. Mimo to po dojeździe po prostu się ze mnie leje. Wszystko przez to, że po tym jak się już rozstaliśmy dojechałem pod powolnego stara/jelcza który turlał się z prędkością 40kmh. I tak prawie pod dom dojechałem. Prawie, bo na ostatnich kilkuset metrach był korek, który wyprzedziłem wskakując na chodnik i tak docierając do swojego zjazdu na wieś.
Coraz bardziej to przypomina szybką trzydziestkę. Jakbym jeszcze na dojeździe starał się tempo trzymać przyzwoite to pewnie już dzisiaj średnia by była ponad 30 ;-)
Wrzesień się skończył i wyszedł wcale nie najgorzej biorąc pod uwagę, tego kleszcza co mnie dziabnął i to że biorę przez niego od dłuższego czasu antybiotyk. Mimo jednego weekendu spędzonego w łóżku i pozostałych w które nie mogę szaleć na rowerze a muszę się oszczędzać - wynik przyzwoity. Końcówka z dojazdami do pracy wręcz rewelacyjna. Przed zimą muszę jeszcze wykorzystać wyprzedaże sprzętowe i poskładać do kupy resztki po orzele. Do tego olds nadal nie ma koła. Także sporo roboty, żeby zacząć wreszcie bezpiecznie i radośnie poruszać się po mieście... No dobra, jak na razie widzę, że blurej jest najlepszy na miasto. Pozwala na omijanie sznurków aut z każdej strony, skróty, przejazdy przez trawniki, wysepki, pasy zieleni, dziury po asteroidach, rowy tektoniczne, grzbiety górskie na drogach i poza nimi (choć tam za często nie występują).
6 tysiaków przejechane, nie spodziewałem się tego po tym roku, jakże słabo rozpoczętym (choć czerwiec miał prawo być chwilą wielkiego wzlotu, to złamał mi się wtedy rower, lipiec całkowicie przez to rozczarował, jedno co się udało to sierpień, który jest - pomimo nierekordowego przebiegu - wszechmiar rekordowy)
Coś do posłuchania na dziś.
Z pracy wychodzę wcześniej (w tygodniu zrobiłem parę nadgodzin, to je sobie wyzerować mogę) za namową Tomka. Dzisiaj jeszcze lepsze tempo wychodzi na powrocie, co widać po średniej. Odpowiednie ubranie znacznie mi w tym pomaga. Mimo to po dojeździe po prostu się ze mnie leje. Wszystko przez to, że po tym jak się już rozstaliśmy dojechałem pod powolnego stara/jelcza który turlał się z prędkością 40kmh. I tak prawie pod dom dojechałem. Prawie, bo na ostatnich kilkuset metrach był korek, który wyprzedziłem wskakując na chodnik i tak docierając do swojego zjazdu na wieś.
Coraz bardziej to przypomina szybką trzydziestkę. Jakbym jeszcze na dojeździe starał się tempo trzymać przyzwoite to pewnie już dzisiaj średnia by była ponad 30 ;-)
Wrzesień się skończył i wyszedł wcale nie najgorzej biorąc pod uwagę, tego kleszcza co mnie dziabnął i to że biorę przez niego od dłuższego czasu antybiotyk. Mimo jednego weekendu spędzonego w łóżku i pozostałych w które nie mogę szaleć na rowerze a muszę się oszczędzać - wynik przyzwoity. Końcówka z dojazdami do pracy wręcz rewelacyjna. Przed zimą muszę jeszcze wykorzystać wyprzedaże sprzętowe i poskładać do kupy resztki po orzele. Do tego olds nadal nie ma koła. Także sporo roboty, żeby zacząć wreszcie bezpiecznie i radośnie poruszać się po mieście... No dobra, jak na razie widzę, że blurej jest najlepszy na miasto. Pozwala na omijanie sznurków aut z każdej strony, skróty, przejazdy przez trawniki, wysepki, pasy zieleni, dziury po asteroidach, rowy tektoniczne, grzbiety górskie na drogach i poza nimi (choć tam za często nie występują).
6 tysiaków przejechane, nie spodziewałem się tego po tym roku, jakże słabo rozpoczętym (choć czerwiec miał prawo być chwilą wielkiego wzlotu, to złamał mi się wtedy rower, lipiec całkowicie przez to rozczarował, jedno co się udało to sierpień, który jest - pomimo nierekordowego przebiegu - wszechmiar rekordowy)
Coś do posłuchania na dziś.
praca
Czwartek, 29 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 29.78 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:09 | km/h: | 25.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Środa, 28 września 2011 Kategoria opis: piosnka, baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 31.65 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 23.16 |
Pr. maks.: | 39.56 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z rana zimno, z wieczora zimno. W środku dnia wręcz upalnie ;-) Akurat wtedy siedzę w pracy. No ale i tak nie mam w tej chwili zdrowia na jazdę. Nadal antybiotyki biorę, jeszcze prawie 2 tygodnie do planowanego końca leczenia boreliozy.
Wpisuję teren, bo większa część dojazdu jak i powrotu wałami. Na powrocie parę razy nie powstrzymałem się przed siadnięciem na koło wyprzedzających mnie. Nikt mi nie uciekł :) Oby mi takie rajdy nie zaszkodziły na zdrowie.
Dobra, będę teraz serwował piosenki skoro nie mam nic ciekawego do wklejenia we wpisach. Dojazdy do pracy nie należą jednak do najciekawszych przejażdżek. Szczególnie gdy kontrastują z wyprawą w Alpy czy nawet na Jurę ;-)
Song na dziś.
Wpisuję teren, bo większa część dojazdu jak i powrotu wałami. Na powrocie parę razy nie powstrzymałem się przed siadnięciem na koło wyprzedzających mnie. Nikt mi nie uciekł :) Oby mi takie rajdy nie zaszkodziły na zdrowie.
Dobra, będę teraz serwował piosenki skoro nie mam nic ciekawego do wklejenia we wpisach. Dojazdy do pracy nie należą jednak do najciekawszych przejażdżek. Szczególnie gdy kontrastują z wyprawą w Alpy czy nawet na Jurę ;-)
Song na dziś.
praca
Piątek, 23 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: dojazd, dist: less than 50, opis: piosnka
Km: | 35.60 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 26.70 |
Pr. maks.: | 38.88 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poszolołżem po wałach. Mam już kluczyk do schoweczka na rowerku, więc mogłem blurejem pojechać i pod dachem go schować. Wiadomo, zimą po soli nie zamierzam go zniszczyć, ale na razie można nim dojeżdżać. Na potem muszę coś wymyślić i opracować...
piosenka na wczoraj ;-)
piosenka na wczoraj ;-)
miastowo
Niedziela, 18 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: foto
Km: | 62.86 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 02:53 | km/h: | 21.80 |
Pr. maks.: | 49.03 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym czułem się zmęczony. Ale nie dlatego, że zmęczyłem się jazdą, ale tempem, które było męczące. Nie mogę się męczyć i osłabiać organizmu, ale nie mogłem sobie odmówić małej przejażdżki w spokojnym tempie. Ciężko było to spokojne tempo trzymać, bo strasznie mi dzisiaj nogi podawały. Chwila zapomnienia na wałach i padł mxs wycieczki. I nikt mnie nawet do takiej prędkości nie prowokował, jakoś tak samo z siebie się zrobiło. Potem jednak kontrolowałem się i jechałem zdecydowanie spokojniej. Im dłużej jadę spokojnie, tym bardziej się zmulam i już nie potrafię rozpędzić. Nie inaczej było dzisiaj. Dopiero na końcówce znowu zacząłem szaleć, bo postanowiłem trochę potrenować i jechałem raz na prawą, raz na lewą nogę. Drugą całkiem wypinając. Niestety tempo zacząłem podnosić i końcówka była na jednej nodze z prędkością 25-29kmh... Aż zaczęło boleć, zupełnie inaczej nogi pracują - znaczy, że muszę tak częściej jeździć, żeby się porządnie nauczyć jazdy w spd. Tyle czasu je mam a nadal nie potrafię z nich korzystać w pełni, co pokazuje mi zawsze to ćwiczenie. Albo może po prosty mnie nogi bolą, bo lepiej jak się ciągnie i pcha jednocześnie a nie tylko ciągnie i tylko pcha? Nie ważne, zabawa jest fajna :)
Taka ciekawostka, że jechałem dzisiaj właściwie tylko i wyłącznie ścieżkami i chodnikami, zero jezdni i zero samochodów :)
Wkleję też fotki, znowu dotarłem pod stadion, ostatnio byłem to były tylko fundamenty, teraz cała okolica jest zupełnie odmieniona, a stadion wygląda zupełnie nieźle.
Taka ciekawostka, że jechałem dzisiaj właściwie tylko i wyłącznie ścieżkami i chodnikami, zero jezdni i zero samochodów :)
Wkleję też fotki, znowu dotarłem pod stadion, ostatnio byłem to były tylko fundamenty, teraz cała okolica jest zupełnie odmieniona, a stadion wygląda zupełnie nieźle.
relaksowo nad Bajkał
Sobota, 17 września 2011 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: niedzielnie, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 27.76 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 13.32 |
Pr. maks.: | 38.11 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Za czas jazdy odpowiedzialna jest siostra, która towarzyszyła mi w tej przejażdżce...
WRO - BYC
Sobota, 10 września 2011 Kategoria bike: blurej, dist: 100 and more
Km: | 105.98 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 31.17 |
Pr. maks.: | 42.41 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tygodniu śmigałem do pracy samochodem który dostałem pod opiekę, dlatego wrześniowy przebieg jakoś nie rośnie. Na weekend miałem także samochodem pojechać do rodziców. Jednak prognoza pogody mówiła, że będzie lato w ten weekend i... sprawdziła się. Dlatego też nie można było nie pojeździć.
Wiatr nie był specjalnie korzystny, dlatego czas uznaję za jeden z lepszych. Właściwie od początku zacząłem cisnąć zdrowo w pedały. Jak tylko wyjechałem za miasto średnia zaczęła systematycznie piąć się w górę i już po 10km była w okolicy 30kmh. Po pierwszych 30km postanawiam zrobić jazdę beż żadnej przerwy a to oznacza, że można dać z siebie wszystko, bo mięśnie się na postoju nie zastoją.
Spotyka mnie jednak niespodzianka. Kiedy wjeżdżam do Namysłowa wyprzedza mnie samochód po czym zwalnia. Daje się wyprzedzić dwóm innym i jakby czeka żeby mnie holować ;-) no to daje pod 40kmh żeby dojść i się za nim trzymać, a tu... zwalnia i zjeżdża na środek - to wiele wyjaśnia, pewnie chcieli w lewo skręcić i nie będzie holowanka... jednak gdy wpadam na prawą strone i chcę wyprzedzać 'skręcający' samochód z okna wychyla się facet i mówi, żebym się zatrzymał.
Zatrzymałem się, bo wyglądali niegroźnie. Okazało się, że to Namysłowska Grupa Rowerowa chciałaby mnie zwerbować. Niestety, jako obywatel Wrocławia mam troszkę za daleko, żeby wspólnie trenować. Jednak biorę kontakt, może się kiedyś wybierzemy na wspólny treningowy weekend gdzieś w górach :) Albo wciągnę ich na bs przynajmniej ;-)
Niestety ten postój wiele mnie kosztował. Jak przed nim jechało mi się wyśmienicie, to po nim nie dość, że ledwo ruszyłem, to już się na takie obroty wejść nie udało. Sporo walki kosztowało mnie utrzymanie średniej.
W Skałągach imal nie umrzyłem ze zmęczenia, pod kościół poszalałem i podjechałem z prędkością 38kmh, niestety tuż za nim padłem psychicznie i spadło na 24kmh. Jednak potem prosta na Biskupice leciała w okolicach 38kmh i znacznie podniosła średnią. Z bdb prędkością doleciałem aż do skrzyżowania z główną, od tamtego momentu wykorzystując wszelkie siły jechałem ledwo 25-28kmh, ale udało się utrzymać srednią ponad 30 :) W domu nie mogłem nogami poruszać. Daaawno się tak nie zajechałem.
Wiatr nie był specjalnie korzystny, dlatego czas uznaję za jeden z lepszych. Właściwie od początku zacząłem cisnąć zdrowo w pedały. Jak tylko wyjechałem za miasto średnia zaczęła systematycznie piąć się w górę i już po 10km była w okolicy 30kmh. Po pierwszych 30km postanawiam zrobić jazdę beż żadnej przerwy a to oznacza, że można dać z siebie wszystko, bo mięśnie się na postoju nie zastoją.
Spotyka mnie jednak niespodzianka. Kiedy wjeżdżam do Namysłowa wyprzedza mnie samochód po czym zwalnia. Daje się wyprzedzić dwóm innym i jakby czeka żeby mnie holować ;-) no to daje pod 40kmh żeby dojść i się za nim trzymać, a tu... zwalnia i zjeżdża na środek - to wiele wyjaśnia, pewnie chcieli w lewo skręcić i nie będzie holowanka... jednak gdy wpadam na prawą strone i chcę wyprzedzać 'skręcający' samochód z okna wychyla się facet i mówi, żebym się zatrzymał.
Zatrzymałem się, bo wyglądali niegroźnie. Okazało się, że to Namysłowska Grupa Rowerowa chciałaby mnie zwerbować. Niestety, jako obywatel Wrocławia mam troszkę za daleko, żeby wspólnie trenować. Jednak biorę kontakt, może się kiedyś wybierzemy na wspólny treningowy weekend gdzieś w górach :) Albo wciągnę ich na bs przynajmniej ;-)
Niestety ten postój wiele mnie kosztował. Jak przed nim jechało mi się wyśmienicie, to po nim nie dość, że ledwo ruszyłem, to już się na takie obroty wejść nie udało. Sporo walki kosztowało mnie utrzymanie średniej.
W Skałągach imal nie umrzyłem ze zmęczenia, pod kościół poszalałem i podjechałem z prędkością 38kmh, niestety tuż za nim padłem psychicznie i spadło na 24kmh. Jednak potem prosta na Biskupice leciała w okolicach 38kmh i znacznie podniosła średnią. Z bdb prędkością doleciałem aż do skrzyżowania z główną, od tamtego momentu wykorzystując wszelkie siły jechałem ledwo 25-28kmh, ale udało się utrzymać srednią ponad 30 :) W domu nie mogłem nogami poruszać. Daaawno się tak nie zajechałem.