wałami na Trestno
Wtorek, 14 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50
Km: | 45.95 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 27.85 |
Pr. maks.: | 42.66 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Cały weekend padał deszcz - więc nie było roweru, za to sobie pobiegałem z psem. Wywołało to straszne zakwasy dnia następnego, ale jakby nie patrzeć po gdzieś tak półrocznej przerwie porwałem się na 15km bieg... Kilka momentów marszu było co prawda, ale ogólnie dystans przyzwoity i czas wyszedł niewiele ponad 5min/km czyli nie tak tragicznie.
Wyruszyłem z zamysłem przejechania klasycznej trasy po wałach, ze względu na kałuże i natłok spacerujących chaotycznie ludzi (w sumie ludzi nie było tak wiele, ale jakoś wybitnie przeszkadzali, zdecydowanie bardziej niż przeciętnie włazili pod koła) zmieniłem nieco plany tak żeby wskoczyć wcześniej na mniej uczęszczane i mniej wilgotne ścieżki.
Na początku jechało mi się tragicznie, o co winą obarczałem sobotnie bieganie (nogi wciąż to odczuwały). Jednak potem okazało się że główną przyczyną tego był brak rozgrzania oraz wiatr niekorzystnie wiejący. Przejazd wałami wersją krótszą zakończony przejazdem z prędkością średnią 32kmh (obrót na kierunek z wiatrem).
Asfalt od Trestna zaczął powoli acz skutecznie poprawiać średnią prędkość przejażdżki (bo warto dodać, że nie była ona zła, około 25.5km/h). Jazda do tego momentu była dość nudna, bo żaden rowerzysta poruszający się z prędkością >26kmh się nie trafił. Dopiero gdzieś tam na asfaltach dogoniłem człowieczka na mtb który całkiem żwawo pocinał sobie z prędkością około 30kmh... z tym że jak go wyprzedziłem i zacząłem trzymać 34 to bardzo szybko odpadł z koła i tyle było zabawy.
Ostatnie metry zamiast zwyczajowo odpoczywać dałem po pedałach bo jakoś niedojeżdżony się czułem. Ogólnie z każdym kilometrem jechało mi się dzisiaj coraz lepiej, a na końcówce bez problemu cisnąłem ponad 30km/h czując spory zapas sił - taka nowość w tym roku, jeszcze mi się nie zdarzyło. Może jednak bieganie dobrze mi zrobiło.
Zresztą niezależnie czy bieganie zrobiło dobrze czy źle to myślę, że sobie jakiś programik do zbierania śladów zainstaluję na któryś telefon i pobiegam od czasu do czasu.
Wyruszyłem z zamysłem przejechania klasycznej trasy po wałach, ze względu na kałuże i natłok spacerujących chaotycznie ludzi (w sumie ludzi nie było tak wiele, ale jakoś wybitnie przeszkadzali, zdecydowanie bardziej niż przeciętnie włazili pod koła) zmieniłem nieco plany tak żeby wskoczyć wcześniej na mniej uczęszczane i mniej wilgotne ścieżki.
Na początku jechało mi się tragicznie, o co winą obarczałem sobotnie bieganie (nogi wciąż to odczuwały). Jednak potem okazało się że główną przyczyną tego był brak rozgrzania oraz wiatr niekorzystnie wiejący. Przejazd wałami wersją krótszą zakończony przejazdem z prędkością średnią 32kmh (obrót na kierunek z wiatrem).
Asfalt od Trestna zaczął powoli acz skutecznie poprawiać średnią prędkość przejażdżki (bo warto dodać, że nie była ona zła, około 25.5km/h). Jazda do tego momentu była dość nudna, bo żaden rowerzysta poruszający się z prędkością >26kmh się nie trafił. Dopiero gdzieś tam na asfaltach dogoniłem człowieczka na mtb który całkiem żwawo pocinał sobie z prędkością około 30kmh... z tym że jak go wyprzedziłem i zacząłem trzymać 34 to bardzo szybko odpadł z koła i tyle było zabawy.
Ostatnie metry zamiast zwyczajowo odpoczywać dałem po pedałach bo jakoś niedojeżdżony się czułem. Ogólnie z każdym kilometrem jechało mi się dzisiaj coraz lepiej, a na końcówce bez problemu cisnąłem ponad 30km/h czując spory zapas sił - taka nowość w tym roku, jeszcze mi się nie zdarzyło. Może jednak bieganie dobrze mi zrobiło.
Zresztą niezależnie czy bieganie zrobiło dobrze czy źle to myślę, że sobie jakiś programik do zbierania śladów zainstaluję na któryś telefon i pobiegam od czasu do czasu.
praca
Piątek, 10 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znów zmokłem. Scenariusz bardzo podobny do wczorajszego. Wyjechałem z pracy i gdzieś po ujechaniu kilometra zaczyna padać. Na szczęście tym razem nie ulewa tylko zwykły deszcz i bez przystanków przejechałem - ale skończyły mi się tym sposobem buty spd zdatne do użytku - niestety te konstrukcje nie chcą szybko schnąć.
praca
Czwartek, 9 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na powrocie wjechałem w burzę. Stałem pod mostem wraz z innymi ludźmi kiedy akurat przyszła największa nawałnice (ja wjechałem pod most jak się zaczynało akurat).
Takie cool story. W pewnym momencie kiedy jakby coś zaczynało przycichać pod mostem przejeżdża na rowerze dziewczyna. Taka niewielka, rzec by można kompaktowa blondyneczka. I tak była cała przemoczona, więc jedzie dalej. Podbudowany tym widokiem zacząłem się zbierać do dalszej jazdy i gdy "już byłem w ogródku, już witałem się z gąską"... zaczął grad walić. Biedne dziewczę. Ja zostałem pod mostem jeszcze 15 minut bo tyle zajęło zanim się uspokoiło. Wracałem oczywiście w deszczu, do burze krążyły aż do nocy (albo i rana, nie wiem, bo spałem jak zabity).
Takie cool story. W pewnym momencie kiedy jakby coś zaczynało przycichać pod mostem przejeżdża na rowerze dziewczyna. Taka niewielka, rzec by można kompaktowa blondyneczka. I tak była cała przemoczona, więc jedzie dalej. Podbudowany tym widokiem zacząłem się zbierać do dalszej jazdy i gdy "już byłem w ogródku, już witałem się z gąską"... zaczął grad walić. Biedne dziewczę. Ja zostałem pod mostem jeszcze 15 minut bo tyle zajęło zanim się uspokoiło. Wracałem oczywiście w deszczu, do burze krążyły aż do nocy (albo i rana, nie wiem, bo spałem jak zabity).
praca
Środa, 8 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
klasycznie, po wałach
Wtorek, 7 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: treningowo, dist: less than 50, opis: foto
Km: | 37.11 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 27.15 |
Pr. maks.: | 46.07 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wariant minimalny, bo po wczorajszym uzupełnianiu bs:
-za późno położyłem się spać
-za późno wstałem
-za późno dotarłem do pracy
-za późno z niej wyszedłem
-i ostatecznie za późno wyruszyłem na trasę.
Po wczorajszej bardzo raźnej jeździe dziś zupełnie brakowało świeżości. Jechało mi się fatalnie... znaczy sama jazda całkiem przyjemna była. Sporo ładnych dziewczyn biegało po wałach. Na prawdę przyjemnie się w takich warunkach jedzie. Jednak - brakowało mi mocy na tych odcinkach gdzie nie było niczego przyjemnego do obserwowania.
Ogólnie warunki niemal identyczne do tych wczorajszych, po starcie wiatr na twarz, końcówka z wiatrem w plecy. Dodatkowo miałem dziś lepszą ekipę motywującą: -najpierw facet trzymał 32kmh pod wiatr i pod milenijny :) ale zjadłem go przed końcem mostu
-następnie dwóch "pr0" ubranych panów chciało mnie łyknąć na Osobowickiej, ale dali spokój jak nie spadałem z 32kmh
-już przed samym końcem zaskoczenie z leksza - gościu 2m wzrostu, 400cm w barach, długie czarne kłaki, broda, czarne dżinsy, czarny bezrękawnik, wielki 29er na chyba 2.5" kapciach i napiera 37kmh od świateł wzdłuż Legnickiej. Facet taki wielki, że bez trudu za nim taką prędkością jadę - praktycznie bez pedałowania - samo zasysa. Niestety wytrzymał tak tylko przez 2 światła. Jak spadł na 30kmh to wyskoczyłem na zmianę, ale nie utrzymał nawet 32kmh i ostatecznie gdy przeleciałem na czerwonym w ogóle straciłem go z oczu.
Najważniejsze na koniec, moje dzisiejsze odkrycie, najlepiej wydane 5.88zł w życiu
PO-LE-CAM!
-za późno położyłem się spać
-za późno wstałem
-za późno dotarłem do pracy
-za późno z niej wyszedłem
-i ostatecznie za późno wyruszyłem na trasę.
Po wczorajszej bardzo raźnej jeździe dziś zupełnie brakowało świeżości. Jechało mi się fatalnie... znaczy sama jazda całkiem przyjemna była. Sporo ładnych dziewczyn biegało po wałach. Na prawdę przyjemnie się w takich warunkach jedzie. Jednak - brakowało mi mocy na tych odcinkach gdzie nie było niczego przyjemnego do obserwowania.
Ogólnie warunki niemal identyczne do tych wczorajszych, po starcie wiatr na twarz, końcówka z wiatrem w plecy. Dodatkowo miałem dziś lepszą ekipę motywującą: -najpierw facet trzymał 32kmh pod wiatr i pod milenijny :) ale zjadłem go przed końcem mostu
-następnie dwóch "pr0" ubranych panów chciało mnie łyknąć na Osobowickiej, ale dali spokój jak nie spadałem z 32kmh
-już przed samym końcem zaskoczenie z leksza - gościu 2m wzrostu, 400cm w barach, długie czarne kłaki, broda, czarne dżinsy, czarny bezrękawnik, wielki 29er na chyba 2.5" kapciach i napiera 37kmh od świateł wzdłuż Legnickiej. Facet taki wielki, że bez trudu za nim taką prędkością jadę - praktycznie bez pedałowania - samo zasysa. Niestety wytrzymał tak tylko przez 2 światła. Jak spadł na 30kmh to wyskoczyłem na zmianę, ale nie utrzymał nawet 32kmh i ostatecznie gdy przeleciałem na czerwonym w ogóle straciłem go z oczu.
Najważniejsze na koniec, moje dzisiejsze odkrycie, najlepiej wydane 5.88zł w życiu
PO-LE-CAM!
praca
Wtorek, 7 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 6 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: czerwony, cel: dojazd, dist: less than 50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: czerwony | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy w deszczyku, z pracy w... upale jak na kurtkę którą miałem ze względu na poranne zimno i deszcz.
No i znów wpisuję się na bs... rośnijcie kilometry!
No i znów wpisuję się na bs... rośnijcie kilometry!
Tur de wały+
Poniedziałek, 6 maja 2013 Kategoria baza: Wrocław, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100
Km: | 50.30 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 27.44 |
Pr. maks.: | 41.13 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wielki powrót na bs :)
Cóż, ostatnimi czasy niewiele jeździłem tak jakbym tego chciał, w sensie, że nieciekawe drogi pokonywałem - stąd zniechęciłem się do wpisywania tutaj czegokolwiek. Dziś jednak przełamałem się, bo szkoda tracić tych wszystkich statystyk - a może jeszcze na jakąś ciekawą przejażdżkę się wybiorę.
W każdym razie, zacząłem od uzupełnienia tego co obiecałem na zakończenie 2012 - oto ostatni dzień zeszłorocznego jeżdżenia po Austrii w fotorelacji
A co dziś? Rower po przeglądzie jest i serwisie amorka. Mimo serwisu blokada wciąż nie działa tak jak powinna - przyciąć się potrafi dziadostwo - może kupno nowej byłoby rozwiązaniem?
Trasa można by rzec klasyczna. Jadę na M.Milenijny a z niego po wałach na pętlę po Wielkiej Wyspie. Pętli nie domykam dziś i jadę na groblę i dalej na Trestno. Stamtąd kieruję się w stronę na Krzyki, trafiając w parki po drodze.
Przez całą drogę staram się trzymać przyzwoite, równe tempo. W miarę się to udaje - szczególnie ta część o równości. Co prawda trochę wiało i pod wiatr równe oznaczało czasem 27, czasem 29, a z wiatrem czasem 32, czasem 35, to jednak wysiłek dawkowałem tak, żeby było równo. Końcowe 10km to już rozjazd, więc i średnia nie oddaje do końca tego jak się jechało, a jechało się całkiem dobrze. Do dobrej formy jest jeszcze bardzo daleko, ale jeśli by taki progres się utrzymywał jak do tej pory to gdzieś we wrześniu możliwe że będę całkiem nieźle jeździł.
Jak mi nie braknie zapału to powpisuję trochę innych wycieczek z tego roku. Chociaż suche dane powklejam, żeby się jakieś niezerowe statystyki generowały. Skoro nawet Chmielu wrócił, to czemu ja mam się obijać?
Cóż, ostatnimi czasy niewiele jeździłem tak jakbym tego chciał, w sensie, że nieciekawe drogi pokonywałem - stąd zniechęciłem się do wpisywania tutaj czegokolwiek. Dziś jednak przełamałem się, bo szkoda tracić tych wszystkich statystyk - a może jeszcze na jakąś ciekawą przejażdżkę się wybiorę.
W każdym razie, zacząłem od uzupełnienia tego co obiecałem na zakończenie 2012 - oto ostatni dzień zeszłorocznego jeżdżenia po Austrii w fotorelacji
A co dziś? Rower po przeglądzie jest i serwisie amorka. Mimo serwisu blokada wciąż nie działa tak jak powinna - przyciąć się potrafi dziadostwo - może kupno nowej byłoby rozwiązaniem?
Trasa można by rzec klasyczna. Jadę na M.Milenijny a z niego po wałach na pętlę po Wielkiej Wyspie. Pętli nie domykam dziś i jadę na groblę i dalej na Trestno. Stamtąd kieruję się w stronę na Krzyki, trafiając w parki po drodze.
Przez całą drogę staram się trzymać przyzwoite, równe tempo. W miarę się to udaje - szczególnie ta część o równości. Co prawda trochę wiało i pod wiatr równe oznaczało czasem 27, czasem 29, a z wiatrem czasem 32, czasem 35, to jednak wysiłek dawkowałem tak, żeby było równo. Końcowe 10km to już rozjazd, więc i średnia nie oddaje do końca tego jak się jechało, a jechało się całkiem dobrze. Do dobrej formy jest jeszcze bardzo daleko, ale jeśli by taki progres się utrzymywał jak do tej pory to gdzieś we wrześniu możliwe że będę całkiem nieźle jeździł.
Jak mi nie braknie zapału to powpisuję trochę innych wycieczek z tego roku. Chociaż suche dane powklejam, żeby się jakieś niezerowe statystyki generowały. Skoro nawet Chmielu wrócił, to czemu ja mam się obijać?
Zakończenie sezonu rowerowego 2012
Poniedziałek, 31 grudnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 50.62 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 23.36 |
Pr. maks.: | 40.41 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnia wycieczka w tym roku odbyła się w wybornym towarzystwie - pavel i chmielu.
Ogólnie chciałem towarzystwo pociągnąć od pierwszych metrów pamiętając jak mnie wczoraj zmroziło przez zbyt spokojne tempo. Moja propozycja wjazdu w teren zakończyła się jednak buntem załogi i trzeba było napierniczać asfaltem. Szło w sumie nienajgorzej, chociaż często musiałem jechać za wolno co wybijało mnie z rytmu i męczyło mimo słabego tempa. Wszystko porypało się całkiem gdzieś na 40 kilometrze - odcięło mnie całkowicie. Na płaskim dawałem rady trzymać 24kmh ale jak tylko robiło się nieco pod górkę to walczyłem żeby chociaż 20 było... Chyba brakło wody.
Żeby cały rok podsumować muszę jeszcze podopisywać dojazdy do pracy z listopada i grudnia, oraz wciąż zalegającą końcówkę wyjazdu w Alpy austriackie. W sumie rok wycieczkowo wypada całkiem nieźle, ale jeśli chodzi o formę to lipa totalna - co się dziwić jak się wcale jazd treningowych nie robi ;-) Także podsumowania pewnie braknie, bo nie chce mi się pisać.
Dzięki wszystkim za wszystkie wspólnie przejechane tegoroczne kilometry - oby w przyszłym roku było takich więcej i oby tereny jeszcze ciekawsze udało się pozwiedzać.
Ogólnie chciałem towarzystwo pociągnąć od pierwszych metrów pamiętając jak mnie wczoraj zmroziło przez zbyt spokojne tempo. Moja propozycja wjazdu w teren zakończyła się jednak buntem załogi i trzeba było napierniczać asfaltem. Szło w sumie nienajgorzej, chociaż często musiałem jechać za wolno co wybijało mnie z rytmu i męczyło mimo słabego tempa. Wszystko porypało się całkiem gdzieś na 40 kilometrze - odcięło mnie całkowicie. Na płaskim dawałem rady trzymać 24kmh ale jak tylko robiło się nieco pod górkę to walczyłem żeby chociaż 20 było... Chyba brakło wody.
Żeby cały rok podsumować muszę jeszcze podopisywać dojazdy do pracy z listopada i grudnia, oraz wciąż zalegającą końcówkę wyjazdu w Alpy austriackie. W sumie rok wycieczkowo wypada całkiem nieźle, ale jeśli chodzi o formę to lipa totalna - co się dziwić jak się wcale jazd treningowych nie robi ;-) Także podsumowania pewnie braknie, bo nie chce mi się pisać.
Dzięki wszystkim za wszystkie wspólnie przejechane tegoroczne kilometry - oby w przyszłym roku było takich więcej i oby tereny jeszcze ciekawsze udało się pozwiedzać.
polami
Niedziela, 30 grudnia 2012 Kategoria baza: Byczyna, bike: blurej, cel: bez celu, dist: less than 50, opis: nie sam
Km: | 37.80 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 22.68 |
Pr. maks.: | 36.60 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 100m | Sprzęt: blurej | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z Pawuem wybraliśmy się na przejażdżkę. Najpierw asfaltowo, na Bolesławiec. Ale w Goli zjechaliśmy z asfaltu. Ogólnie do Bolesławca średnia wyszła wyśmienita... bo było z wiatrem w plecy. Po przerwie pod wieżą już mi się tak dobrze nie jechało, a mimo to Paweł zaczął odpadać na podjazdach (albo raczej podjaździkach). Potem jakimiś dziwnymi wioskami, gdzie nawet asfalt nie dochodzi do domów by dotrzeć do Rakowa. Tam oczywiście Marianka Siemieńska, Janówka i na skrzyżowanie z krzyżem. Zaraz za Ciecierzynem zaczęło kropić i nie było opcji przedłużenia wycieczki - w Pawła wstąpiły diabelskie siły i to on zaczął ciągnąć do przodu, mimo że chwilę przed deszczykiem zabiłem go na podjeździe na górkę ciecierzyńską.
Warunki pogodowe w sumie nie zachęcały. Cały czas wiał porywisty, zimny wiatr. Niby 5 stopni było przez połowę wycieczki, ale odczuwało się je tylko gdy jechało się z wiatrem. Postój w nieosłoniętym miejscu robił bardzo niemiłe wrażenie.
Warunki pogodowe w sumie nie zachęcały. Cały czas wiał porywisty, zimny wiatr. Niby 5 stopni było przez połowę wycieczki, ale odczuwało się je tylko gdy jechało się z wiatrem. Postój w nieosłoniętym miejscu robił bardzo niemiłe wrażenie.