Wpisy archiwalne w kategorii
dist: from 50 to 100
Dystans całkowity: | 10970.13 km (w terenie 2569.50 km; 23.42%) |
Czas w ruchu: | 483:00 |
Średnia prędkość: | 22.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.10 km/h |
Suma podjazdów: | 12457 m |
Liczba aktywności: | 160 |
Średnio na aktywność: | 68.56 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Różnie
Środa, 9 lipca 2008 Kategoria dist: from 50 to 100, bike: flavia, baza: Byczyna, opis: nie sam
Km: | 66.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 03:08 | km/h: | 21.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw na działke na kozie, zebrać czereśnie.
Potem z bratem na starym rowerze do Wieruszowa, trasą którą niedawno jechałem.
Na zakończenie dnia, wezwany przez chmiela pozwiedzałem troszeczke pola wokół Byczyny.
Potem z bratem na starym rowerze do Wieruszowa, trasą którą niedawno jechałem.
Na zakończenie dnia, wezwany przez chmiela pozwiedzałem troszeczke pola wokół Byczyny.
Okolice
Poniedziałek, 7 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: bez celu, dist: from 50 to 100, opis: nie sam
Km: | 64.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 26.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj śmiganie po okolicy z bratem [nie prowadzi bikeloga, ale ciagle go namawiam ;-) ]. Jak się okazało trzyma nadal forme której nie potrafie zrozumieć. To ja tu się katuje, jeżdżę w każdej wolnej chwili, często nawet jak już nie mam ochoty to wychodze na rower i wtedy wpis podpisuje kategorią treningowo ;-) A on sobie czasem wyskoczy, to ze mną to z chmielem i w sumie jemu setki też lecą, ale i tak znacznie mniej przejechał ode mnie, a mimo to wpada na szose i depcze, że łohoho...
Dzisiejsza trasa, z elementami przejechanymi pierwszy raz, już prawie cały kompleks dróg w okolicach Bruny - Komorzno - Szklarka - Szymonków mam rozpoznany, teraz będzie trudniej się tam zgubić. A trasa wyglądała tak:
Byczyna -> Polanowice -> Proślice -> Jakubowice -> Bruny [z pominięciem Komorzna, do lasu wjechaliśmy jadąc w strone Wołczyna i skręcając w pierwszy asfalt w prawo, przy parkingu koła łowieckiego należy skręcić w prawo, droga w lewo kończy się przy jakiejś leśniczówce czy coś] -> Szklarka -> Szymonków -> Cegielnia [dzielnica Szymonkowa?] -> Polkowskie -> Włochy [tutaj ciekawostka, na wjeździe stał dokładnie ten sam kozieł ktory był na łączce po lewej który stał tam gdy byłem we Włoszech/Włocach pierwszy raz, z powodu zachmurzenia postanowiliśmy dalej nie jechać, no i załączył mi się ssak, bo tylko wode wzieliśmy i 0 żarcia, a jednak mój żołądek działa podobnie do czarnej dziury] -> Dziedzice [wjazd na 42, wreszcie obróceni z wiatrem, czas poprawić średnią] -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Wołczyn [tutaj przystanek, brat ocenił że średnia na 42 wyszła około 34kmh] -> Brzezinki -> Skałągi -> Kochłowice -> Biskupice [jedynie w Skałągach tempo spadło do 30kmh, nawet pod górkę w Kochłowicach >30] -> Byczyna [jakoś za przejazdem kolejowym zaczęło najpierw kropić, potem już blisko Orlena zaczęło padać, w rondo wjeżdżałem w ulewie, brat chyba poleciał Słoneczną, bo jakoś go zgubiłem wtedy, z Basztowej zjeżdzałem tak mokry że już nie przejmowałem się wodą lecącą z kół ani tym że nie mam sił trzymać tempa, na podjeździe na Wałową omal się nie wywróciłem, bo masy wody napływające do oczu całkowicie mnie oślepiły, moje buciki jeszcze ociekają wodą, rzepowe zapięcia pomagają powiesić buty na sznurku do prania]
Wczoraj nie wiało, dzisiaj znów mocny wiatr powrócił, ale obraliśmy trase na której wiatr bardzo nie przeszkadzał, a w powrocie nawet bardzo pomagał.
A na jutro już jestem umówiony na jazde z KB ;-) moze troche terenu wpadnie, a tymczasem musze odświerzyć Orła7
Dzisiejsza trasa, z elementami przejechanymi pierwszy raz, już prawie cały kompleks dróg w okolicach Bruny - Komorzno - Szklarka - Szymonków mam rozpoznany, teraz będzie trudniej się tam zgubić. A trasa wyglądała tak:
Byczyna -> Polanowice -> Proślice -> Jakubowice -> Bruny [z pominięciem Komorzna, do lasu wjechaliśmy jadąc w strone Wołczyna i skręcając w pierwszy asfalt w prawo, przy parkingu koła łowieckiego należy skręcić w prawo, droga w lewo kończy się przy jakiejś leśniczówce czy coś] -> Szklarka -> Szymonków -> Cegielnia [dzielnica Szymonkowa?] -> Polkowskie -> Włochy [tutaj ciekawostka, na wjeździe stał dokładnie ten sam kozieł ktory był na łączce po lewej który stał tam gdy byłem we Włoszech/Włocach pierwszy raz, z powodu zachmurzenia postanowiliśmy dalej nie jechać, no i załączył mi się ssak, bo tylko wode wzieliśmy i 0 żarcia, a jednak mój żołądek działa podobnie do czarnej dziury] -> Dziedzice [wjazd na 42, wreszcie obróceni z wiatrem, czas poprawić średnią] -> Duczów Wielki -> Wierzbica Górna -> Wołczyn [tutaj przystanek, brat ocenił że średnia na 42 wyszła około 34kmh] -> Brzezinki -> Skałągi -> Kochłowice -> Biskupice [jedynie w Skałągach tempo spadło do 30kmh, nawet pod górkę w Kochłowicach >30] -> Byczyna [jakoś za przejazdem kolejowym zaczęło najpierw kropić, potem już blisko Orlena zaczęło padać, w rondo wjeżdżałem w ulewie, brat chyba poleciał Słoneczną, bo jakoś go zgubiłem wtedy, z Basztowej zjeżdzałem tak mokry że już nie przejmowałem się wodą lecącą z kół ani tym że nie mam sił trzymać tempa, na podjeździe na Wałową omal się nie wywróciłem, bo masy wody napływające do oczu całkowicie mnie oślepiły, moje buciki jeszcze ociekają wodą, rzepowe zapięcia pomagają powiesić buty na sznurku do prania]
Wczoraj nie wiało, dzisiaj znów mocny wiatr powrócił, ale obraliśmy trase na której wiatr bardzo nie przeszkadzał, a w powrocie nawet bardzo pomagał.
A na jutro już jestem umówiony na jazde z KB ;-) moze troche terenu wpadnie, a tymczasem musze odświerzyć Orła7
Byczyna i okolice
Niedziela, 6 lipca 2008 Kategoria baza: Byczyna, bike: elnino, cel: treningowo, dist: from 50 to 100
Km: | 59.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 26.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byczyna -> Gola -> Chróścin -> Bolesławiec -> Mieleszyn -> Wieruszów -> Kuźnica Skakawska -> Opatów -> Łęka Opatowska -> Raków -> Siemianice -> Chróścin -> Gola -> Byczyna
mxs 54 km/h
mxs 54 km/h
Goła
Czwartek, 3 lipca 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Byczyna, dist: from 50 to 100
Km: | 57.10 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 25.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Byczyna -> Nasale -> Goła -> Zdziechowice -> Uszyce -> Dzietrzkowice -> Łubnice -> Wójcin -> Bolesławiec -> Gola -> Byczyna
Gosławice
Wtorek, 1 lipca 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: | 74.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 18.92 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Odwiedziny u rodziny, czyli na Leśnice a potem na Gosławice, i powrót już krótszą opcją o której prędzej nie wiedziałem ul Pilczycką, omijając zakorkowaną totalnie Leśnice. Prędkość bez rewelacji, ale też wracałem obładowany pysznościami, czereśnie, ptasie mleczko i pyszne wafelki.
Wieczorem, zaraz po powrocie, powolne kręcenie się po mieście z Platonem. Tak prawie do północy.
Wieczorem, zaraz po powrocie, powolne kręcenie się po mieście z Platonem. Tak prawie do północy.
Pierwsze kilometry na moim
Niedziela, 29 czerwca 2008 Kategoria bike: elnino, baza: Byczyna, dist: from 50 to 100
Km: | 53.90 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 21.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: orzeł7 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwsze kilometry na moim nowym rowerku. Wypad z bratem, chmielemi bratem chmiela na mały niedzielny spacerek. Ze w grupie było 2óch świerzo terenowców chmielarczyków o trzeba było trase zabarwiać elementami terenu, ale na cudeńku którym teraz śmigam nawierzchnia nie gra roli, teraz po prostu droga ucieka spod kół.
Byczyna -> Gola -> Chróścin Zamek -> Chróścin -> Bolesławiec [droga po 2 stronie rzeki, za zamkiem] -> Chróścin -> Gola [na Cyranke, przejazd przez główną i dla mnie nieznaną dotąd drogą na] -> Ciecierzyn [tutaj mały postój na uzupełnienie płynów pod sklepem, dalsza droga na skrzyżowaniu od kościołem na polną droge] -> Proślice [celem wyprawy miał być Bolesławiec i zalew, to na zalew jedziemy] -> Brzózka [wokół zalewu] -> Kochłowice -> Biskupice [w skrzyżowaniu oczywiście na wprost, przez tory i również na wprost, co pseudo drogą doprowadziło nas do] -> Kolonia Długa -> Byczyna [tutaj jeszcze rundka popisówka chmiela po obu parkach]
Wieczorem brakło prądu w całym mieście i wyleciałem sobie pooglądać na pogrążoną w ciemnościach Byczyna, dokręciło się pare km na światłach, średnia jeszcze bardziej spadła, ale co tam... w tym roku nie jeżdże na średnią, nie wypinam już licznika zeby nie spadała ;-)
W każdym razie w grupie jednak raźniej.
Byczyna -> Gola -> Chróścin Zamek -> Chróścin -> Bolesławiec [droga po 2 stronie rzeki, za zamkiem] -> Chróścin -> Gola [na Cyranke, przejazd przez główną i dla mnie nieznaną dotąd drogą na] -> Ciecierzyn [tutaj mały postój na uzupełnienie płynów pod sklepem, dalsza droga na skrzyżowaniu od kościołem na polną droge] -> Proślice [celem wyprawy miał być Bolesławiec i zalew, to na zalew jedziemy] -> Brzózka [wokół zalewu] -> Kochłowice -> Biskupice [w skrzyżowaniu oczywiście na wprost, przez tory i również na wprost, co pseudo drogą doprowadziło nas do] -> Kolonia Długa -> Byczyna [tutaj jeszcze rundka popisówka chmiela po obu parkach]
Wieczorem brakło prądu w całym mieście i wyleciałem sobie pooglądać na pogrążoną w ciemnościach Byczyna, dokręciło się pare km na światłach, średnia jeszcze bardziej spadła, ale co tam... w tym roku nie jeżdże na średnią, nie wypinam już licznika zeby nie spadała ;-)
W każdym razie w grupie jednak raźniej.
Nooo, nie ma już projektów,
Środa, 18 czerwca 2008 Kategoria cel: dojazd, cel: bez celu, bike: flavia, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: | 55.59 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 21.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nooo, nie ma już projektów, sprawozdań, list zadań to człowiek zaczyna pielęgnować lenia i szuka wszystkich możliwych sposobów żeby tylko nie uczyć się do egzaminów...
Z samego rana, czyli zaraz po godzinie 12 ;-) dojazd na uczelnie gdzie spędziłem prawie 2 godziny by dostać 2 wpisy do indeksu... Najśmieszniejsze że to najniższe oceny jakie w tym semestrze dostałem a wpis było najtrudniej dostać... Ehh, ale kolejny semestr z najniższa oceną 3.5 zrobiony... Jaki ze mnie kujon. Wracając wpadłem do biedronki bo musiałem się czegoś koniecznie napić. Tym sposobem nakręciłem łącznie około 5km.
Zaraz po powrocie... czyli jakieś 2 godzinki pozniej postanowiłem ze nie moge dłużej zwlekać. Czas machnąć kolejne 50km, bo tak sobie postanowiłem, żeby chmielu mi za daleko nie odjechał. No to ruszam zupełnie bez celu, azymut? jedziemy na zachód. Jak zwykle dokładnie trasy nie odtworze bo nie znam nazw ulic, jednak wspomagając się zumi.pl może jakoś uda mi się przybliżyć trasę którą pokonałem.
Start oczywiście Wittiga -> najprościej jak można na most Grunwaldzki -> na te hałde koło galerii wjechałem.... wzgórze Partyzantów... zumi mówi 'nie', ale tak to chyba Tomek nazywał ;-) -> Podwale -> Braniborska -> Strzegomska -> Graniczna -> Lotnisko im Mikołaja Kopernika? fuck jak ja tam mogłem dojechać... nie dało się jechać dalej naprzód... znaczy dało się dookoła objechać, nawrócić tym sposobem i jechać cały czas przed siebie ale znowu tą samą trasą...
-> Płaska, taka polna, kamulasta, prawie brukowana dróżka, ale fajnie się jechało -> Rumiankowa -> Pieprzna -> Osiniecka, tutaj już mi się nie podobało, miałem nadzieje że opuszcze wreszcie Wrocław, ale nic z tego... a asfalt jakiś taki był niewyraźny, dookoła pusto... no nie fajna ulica -> Piołunowa -> przejazd przez tory i Złotnicka... no i uwaga, bardzo fajne miejsce, park Złotnicki po którym troszeczke sobie pozwoliłem pojeździć, ogólnie teren idealny do freeride czy kto tam się skakaniem zajmuje, no i pare ciekawostek jak tablice z napisami 'Ruiny grodu z XI XIIw' no i stoi taki kamul z takim napisaem obok jakiejś górki na ktorej nic nie ma... ale i tak klimatyczne miejsce. Chyba mój nowy ulubiony park we Wrocławiu. Do tego niewiele osób o nim wie, bo niełatwo go znaleźć i nie jest jakoś przeogromny. A teraz jeszcze pieknie w nim różami pachnie. W parku zapytałem gdzie jestem skaczących na rowerach chłopaków, od razu powiedzieli mi jak jechać żeby było ciekawiej. Troche się wróciłem i jechałem wzdłuż torów. -> Żernicka i stacja kolejowa Wrocław Żerniki, tutaj wjechałem na asfalt bo dystans robił się wystarczający by wracać więc azymut na wschód, na teki. Chyba już zmęczony też nieco byłem, bo tempo spadło i to mocno spadło, predzej trzymałem się w okolicach 30 i zlany potem byłem, ale od momentu jak zwolniłem żeby po parku pośmigać już tempo turistasowe się załączyło.
-> jakimś dziwnym trafem trafiłem znowu na Strzegomską i to całkiem spory kawałek od miejsca w którym ja opuściłem... acha zapomniałem dodać że miałem otb na strzegomskiej ;-) jeszcze zanim na lotnisko dojechałem, ale nic sie nie stało, tylne koło postanowiło mnie przeskoczyć po nietrafionym czasowo podrzuceniu go nad krawężnik... siara, ale cóż, sie ucze dopiero. -> gdzieś po drodze, chyba w okolicy Podwala, nie wiem dokładnie, bo powrót był metoda 'a pojade tutaj bo jeszcze brakuje do 50' spotkałem przemiłą Magdę studentkę archeologii z kapciem z tyłu w jej welocypedzie. Zręcznie i sprawnie nadmuchałem w balona napinając bicepsa i nie pokazując ogromnego zmęczenia po twarzy ;-); i nawet nie było dziury i powietrze nie uchodziło. Się rozjechaliśmy by po chwili znowu stać razem na światłach... a to już ją odwioze pod dom. No i tym sposobem dokręcałem kilometrów jadąc powoli na Gaj, konwersując i takie tam -> tutaj za bardzo nie odtworze drogi, bo kurde nie wiem gdzie to mogło być... nie znam tych stron. W każdym razie potem Armii Krajowej dojechałem do -> Krakowskiej, rozkopanej w cholere, ale jakoś przedarłem się na Traugutta i kładką Zwierzyniecką po Grobli wróciłem do bazy.
Podsumowując, wycieczka pełna przygód, pierwsze w tym roku otb [ogolnie tylko nadgarstek mnie troszeczke boli, mimo ze miałem potworną trudność wypiąć się], odkryłem fanastyczny Park Złotnicki, no i na koniec pojezdziłem sobie z Magdą ;-) [jak tu kiedyś trafisz to pozdrower].
Do jutra [mam nadzieje].
A dla tych co tylko fotki oglądają... kiedyś kupie aparat, ale wole oszczędności całego życia wydawać na rower :P a piszę dla siebie, jak już nie będe w stanie setki dziennie machnąć to bede miał sporo czasu na czytanie to sobie powspominam gdzie to się śmigało i będzie git.
no i mxs jeszcze dodam... 38.8kmh
Z samego rana, czyli zaraz po godzinie 12 ;-) dojazd na uczelnie gdzie spędziłem prawie 2 godziny by dostać 2 wpisy do indeksu... Najśmieszniejsze że to najniższe oceny jakie w tym semestrze dostałem a wpis było najtrudniej dostać... Ehh, ale kolejny semestr z najniższa oceną 3.5 zrobiony... Jaki ze mnie kujon. Wracając wpadłem do biedronki bo musiałem się czegoś koniecznie napić. Tym sposobem nakręciłem łącznie około 5km.
Zaraz po powrocie... czyli jakieś 2 godzinki pozniej postanowiłem ze nie moge dłużej zwlekać. Czas machnąć kolejne 50km, bo tak sobie postanowiłem, żeby chmielu mi za daleko nie odjechał. No to ruszam zupełnie bez celu, azymut? jedziemy na zachód. Jak zwykle dokładnie trasy nie odtworze bo nie znam nazw ulic, jednak wspomagając się zumi.pl może jakoś uda mi się przybliżyć trasę którą pokonałem.
Start oczywiście Wittiga -> najprościej jak można na most Grunwaldzki -> na te hałde koło galerii wjechałem.... wzgórze Partyzantów... zumi mówi 'nie', ale tak to chyba Tomek nazywał ;-) -> Podwale -> Braniborska -> Strzegomska -> Graniczna -> Lotnisko im Mikołaja Kopernika? fuck jak ja tam mogłem dojechać... nie dało się jechać dalej naprzód... znaczy dało się dookoła objechać, nawrócić tym sposobem i jechać cały czas przed siebie ale znowu tą samą trasą...
-> Płaska, taka polna, kamulasta, prawie brukowana dróżka, ale fajnie się jechało -> Rumiankowa -> Pieprzna -> Osiniecka, tutaj już mi się nie podobało, miałem nadzieje że opuszcze wreszcie Wrocław, ale nic z tego... a asfalt jakiś taki był niewyraźny, dookoła pusto... no nie fajna ulica -> Piołunowa -> przejazd przez tory i Złotnicka... no i uwaga, bardzo fajne miejsce, park Złotnicki po którym troszeczke sobie pozwoliłem pojeździć, ogólnie teren idealny do freeride czy kto tam się skakaniem zajmuje, no i pare ciekawostek jak tablice z napisami 'Ruiny grodu z XI XIIw' no i stoi taki kamul z takim napisaem obok jakiejś górki na ktorej nic nie ma... ale i tak klimatyczne miejsce. Chyba mój nowy ulubiony park we Wrocławiu. Do tego niewiele osób o nim wie, bo niełatwo go znaleźć i nie jest jakoś przeogromny. A teraz jeszcze pieknie w nim różami pachnie. W parku zapytałem gdzie jestem skaczących na rowerach chłopaków, od razu powiedzieli mi jak jechać żeby było ciekawiej. Troche się wróciłem i jechałem wzdłuż torów. -> Żernicka i stacja kolejowa Wrocław Żerniki, tutaj wjechałem na asfalt bo dystans robił się wystarczający by wracać więc azymut na wschód, na teki. Chyba już zmęczony też nieco byłem, bo tempo spadło i to mocno spadło, predzej trzymałem się w okolicach 30 i zlany potem byłem, ale od momentu jak zwolniłem żeby po parku pośmigać już tempo turistasowe się załączyło.
-> jakimś dziwnym trafem trafiłem znowu na Strzegomską i to całkiem spory kawałek od miejsca w którym ja opuściłem... acha zapomniałem dodać że miałem otb na strzegomskiej ;-) jeszcze zanim na lotnisko dojechałem, ale nic sie nie stało, tylne koło postanowiło mnie przeskoczyć po nietrafionym czasowo podrzuceniu go nad krawężnik... siara, ale cóż, sie ucze dopiero. -> gdzieś po drodze, chyba w okolicy Podwala, nie wiem dokładnie, bo powrót był metoda 'a pojade tutaj bo jeszcze brakuje do 50' spotkałem przemiłą Magdę studentkę archeologii z kapciem z tyłu w jej welocypedzie. Zręcznie i sprawnie nadmuchałem w balona napinając bicepsa i nie pokazując ogromnego zmęczenia po twarzy ;-); i nawet nie było dziury i powietrze nie uchodziło. Się rozjechaliśmy by po chwili znowu stać razem na światłach... a to już ją odwioze pod dom. No i tym sposobem dokręcałem kilometrów jadąc powoli na Gaj, konwersując i takie tam -> tutaj za bardzo nie odtworze drogi, bo kurde nie wiem gdzie to mogło być... nie znam tych stron. W każdym razie potem Armii Krajowej dojechałem do -> Krakowskiej, rozkopanej w cholere, ale jakoś przedarłem się na Traugutta i kładką Zwierzyniecką po Grobli wróciłem do bazy.
Podsumowując, wycieczka pełna przygód, pierwsze w tym roku otb [ogolnie tylko nadgarstek mnie troszeczke boli, mimo ze miałem potworną trudność wypiąć się], odkryłem fanastyczny Park Złotnicki, no i na koniec pojezdziłem sobie z Magdą ;-) [jak tu kiedyś trafisz to pozdrower].
Do jutra [mam nadzieje].
A dla tych co tylko fotki oglądają... kiedyś kupie aparat, ale wole oszczędności całego życia wydawać na rower :P a piszę dla siebie, jak już nie będe w stanie setki dziennie machnąć to bede miał sporo czasu na czytanie to sobie powspominam gdzie to się śmigało i będzie git.
no i mxs jeszcze dodam... 38.8kmh
ehhh... wreszcie mi się sesja
Wtorek, 17 czerwca 2008 Kategoria cel: treningowo, bike: flavia, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: | 51.69 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 24.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
ehhh... wreszcie mi się sesja kończy, w końcu dzisiaj pierwszy dzień sesji na PWr ;-)
odstresowanie po egzaminie, czyli 50 trzeba machnąć, coś ostatnio nie mam zdrowia na większe dystanse... albo po prostu za mocno cisne. Nie miałem pomysłu na trase to tak wtórnie pojechałem. Trestno -> Blizanowice -> niebieskim szlakiem -> na specjalny kolejowy most i przez odre -> Jeszkowice -> Gajków -> dookoła Bajkału -> wałami powrót do Wrocławia -> wałami na północ (Kilimandżaro? musze sie wreszcie dowiedzieć czy ta górka którą mam na myśli to Kilimandżaro... żeby nie było jak z Bajkałem że przez pare miesięcy myślałem że to coś innego ;-) ) -> Jedności Narodowej w Rynek -> Wzgórze Powstańców -> biedronka na Traugutta -> kładką Zwierzyniecką na Groble i na Wittiga. koniec ;-)
mxs 38.2... ale za to cały czas nieźle cisnąłem i gdyby nie fragmenty na prawde powolne to może średnia byłaby w okolicy 28kmh... aż mnie ręce teraz bolą bo sporo terenu było.
odstresowanie po egzaminie, czyli 50 trzeba machnąć, coś ostatnio nie mam zdrowia na większe dystanse... albo po prostu za mocno cisne. Nie miałem pomysłu na trase to tak wtórnie pojechałem. Trestno -> Blizanowice -> niebieskim szlakiem -> na specjalny kolejowy most i przez odre -> Jeszkowice -> Gajków -> dookoła Bajkału -> wałami powrót do Wrocławia -> wałami na północ (Kilimandżaro? musze sie wreszcie dowiedzieć czy ta górka którą mam na myśli to Kilimandżaro... żeby nie było jak z Bajkałem że przez pare miesięcy myślałem że to coś innego ;-) ) -> Jedności Narodowej w Rynek -> Wzgórze Powstańców -> biedronka na Traugutta -> kładką Zwierzyniecką na Groble i na Wittiga. koniec ;-)
mxs 38.2... ale za to cały czas nieźle cisnąłem i gdyby nie fragmenty na prawde powolne to może średnia byłaby w okolicy 28kmh... aż mnie ręce teraz bolą bo sporo terenu było.
uczelnia, biedronka, uczelnia...
Wtorek, 10 czerwca 2008 Kategoria cel: dojazd, bike: flavia, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: | 54.04 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 22.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
uczelnia, biedronka, uczelnia... a potem, po godzinach nauki to co ostatnio robię najchętniej, [jazda zawsze najchętniej, ale ostatnio] wyjazd na Bajkał. No szkoda tylko że tam nie ma tablicy, bo by była cennym eksponatem w mojej galerii tablic z ciekawymi, osobliwymi, interesującymi nazwami ;-). No ale nic to, ważne że ścieżyny do, wokół i w okolicach Bajkału są przednie. A powrót przez większość czasu bardzo porzadnym asfalcikiem. Okropecznie ten bajkał średnią podniósł. Ładnie zarówno na wałach jak i po asfalcie, wały ~28kmh [i wywrotka przy 22 jak chciałem nadjeżdżającemu z przeciwka zjechać ale koleina okazała się mocniejsza] i ~35 po asfalcie. Dzisiaj bez objeżdzania wyspy bo i tak wyszło 50km.
mxs 41.3 kmh
mxs 41.3 kmh
średnia średnia, ale to oszukańczy
Czwartek, 5 czerwca 2008 Kategoria cel: dojazd, bike: flavia, baza: Wrocław, dist: from 50 to 100
Km: | 42.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 16.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: fernando | Aktywność: Jazda na rowerze |
średnia średnia, ale to oszukańczy wpis z całego tygodnia ;-) w tym: przewóz pasażerów na ramie, przejazd z d1 na teki z prędkością wolnego piechura i inne atrakcje